ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

18 grudnia 2011

W ogrodzie



Przechadzając się po ogrodzie, czułem na sobie każdy, nawet najdelikatniejszy powiew zimnego wiatru. Podsunąłem zamek kurtki pod szyję i lustrowałem stan przygotowanego do zimowego snu ogrodu. Brzydka, brunatno-zielona trawa osypana była poskręcanymi i mocno zwilgotniałymi liśćmi o barwie zgniłej kory. Skopane grządki straszyły lepkością i resztkami łodyg niedostatecznie przysypanych ziemią. Jedynie otulone zwojami słomy róże, dodawały uroku i tajemniczości ogrodowi, nad którym majaczyły obszerne kiście owocowych drzew, pozbawionych liści i wiosennej energii. W coraz niższym i z minuty na minutę coraz bardziej purpurowym słońcu czarne gałęzie śliw i jabłoni zasmucały samotnością to miejsce, przywykłe do ludzkiego gwaru, ptasich kompozycji i zapachu tlącego się węgla drzewnego podczas pikniku. 
Po drugiej stronie starego, drewnianego, pochylonego na wschód płotu, inny ogród sprawiał wrażenie pielęgnowanego bezustannie. Nie tylko sprawiał wrażenie, ale też był pielęgnowany własnie w tej chwili, gdy zbliżyłem się na odległość paru kroków do granicy działki. 
Staruszek wcisnął szpadel w czarną bryłę przekopywanej ziemi.
- Dzień dobry! Nie za zimno na kopanie? - zapytałem.
Staruszek podszedł kilka kroków w moim kierunku. Zbliżyliśmy się na tyle, aby uścisnąć sobie dłonie.
- Dzień dobry panu! Nie za zimno. Przynajmniej miękko.
- No tak, po ostatnich opadach ziemia nasycona jest wilgocią.
- A pan wie, że ja to lubię. No, nie mogę bez ogródka. Nie mogę zrozumieć, że ludzie mają te trochę ziemi i tak ją zaniedbują.
Jakkolwiek nie przypuszczałem, aby był to przytyk do mojego ogrodu, poczułem się zasłużenie skarcony.
- Panie, ile to już jest ...? Czterdzieści sześć lat pracy w państwowym gospodarstwie. Czterdzieści sześć lat - powłóczył wzrokiem w stronę majaczących na horyzoncie szklarni, szarych, niechętnie odbijających promienie słoneczne. - Tam, te szklarnie, widzi pan, sam je stawiałem. Szkło prosto z huty przychodziło, kleiliśmy je, przytwierdzali, a potem ... . Przedtem była sama tylko mnożarka i taka mała szklarenka. Dopiero później, jak postawiliśmy nowe, rozpoczęła się produkcja.
- Pamiętam, pamiętam pomidory, ogórki, kapustę.
- Ale panie, no niech mi pan powie, czy to musiało upaść?
- Ogrzewanie. Ma pan swój domek, więc wie pan ile to kosztuje. A tam, jaka powierzchnia.
- Oj, kosztuje. U mnie idzie ponad pięćset na ogrzewanie i wodę. Bez prądu, śmieci i gazu. Niewiele zostaje emerytury. A bez pięćdziesięciu złotych do sklepu, to nie ma nawet po co chodzić.
- Oj tak, widzi pan więc.
- Nam to się nic nie opłaca. A ja panu powiem, że mnie to się nawet nie musi opłacać. Widzi pan, mnie słota nie straszna. Ja nawet, jakby pan sobie tego życzył, ja mógłbym ten pana ogród do porządku doprowadzić. Tej panience, co u pana za kelnerkę robi, to powiedziałem, jak ma te chochoły stawiać ...
- Domyśliłem się. Dziewczyna uwinęła się z tymi różami.
- To dobra dziewczyna. Chętna do pracy, ale tu trzeba duszy do pracy w ziemi, a ona przecież ma tyle zajęć.
Zastanowiłem się i nad tym, staruszek mówi, i nad jego szczupłą, filigranową nawet posturą, która gromadziła w sobie tyle zapału i aktywności.
- Rzeczywiście, przy całkiem nieźle kwitnącym interesie Maria ma sporo pracy.
- Pan może ma mi za złe, że o tym mówię - staruszek spuścił wzrok i wydawało się, że za chwilę pożegna się ze mną i powróci do swojej pracy.
- To nie jest głupie, co pan mówi, lecz zawsze myślałem, że pan to już napracował się w życiu i pora odsapnąć.
- I co mam robić w tych swoich czterech ścianach. Śmierci czekać?
- Może i ma pan rację. Proszę wpaść do mnie jutro, porozmawiamy przy kieliszku koniaku.
- Jeśli pan taki łaskaw i zaprasza, dlaczego by nie zajrzeć.
Rozstaliśmy się. Słońce skradało się już na klęczkach, a na południowe niebo nasunęła się niepostrzeżenie zwarta sina chmura.
W kawiarni Maria dyrygowała Edwardem, w jakim miejscu na ścianach ma wieszać Renoir'y, Sisley'e, Cezanne'y i Monet'y. Oleodruki pachniały jeszcze farbą.
- Pan Edward jest nieocenionym majstrem do wszystkiego - Maria zarekomendowała mieszkańca jednego z pokojów na piętrze.
- Bardzo się cieszę, że jest pan z nami, Edwardzie. Kawał dobrej roboty z tymi pokojami. Teraz naprawdę możemy przyjmować gości.



3 komentarze:

  1. Smooth - przesylam moc serdecznych zyczen swiatecznych oraz by nastepny rok byl dla Ciebie wspanialy - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę serdecznie, by Święta Bożego Narodzenia
    wypełnił nastrój szczęścia i radości.
    Dla Ciebie, Twojej Rodziny i Przyjaciół
    niech będą pogodne, dostatnie, zdrowe.
    Niech upłyną w gronie kochanych, przyjaznych i życzliwych.
    Niech będą Bliskością i Spokojem oraz Dobrym Czasem.
    Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój mąż też ma niezwykłą ochotę do pracy na działce, nie przerażały go przymrozki, bo chciał skończyć pracochłonny drenaż naszej podmokłej działki. Na szczęście ukończył na początku grudnia. Utrzymanie działki wymaga dużo czasu i energii. Nie dziwię się staruszkowi z Twojego opowiadania, że nie może żyć bez pracy. Skoro całe życie się pracowało, to potem trudno siąść pod piecem i czekać, kiedy listonosz przyniesie emeryturę.
    Życzę spokojnych i pogodnych świąt.

    OdpowiedzUsuń