ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 maja 2012

Euro



 Paul Cezanne - "Montagne Sainte-Victoire"



Sportowiec sportowcowi nierówny. Można mieć ciężkie pięści, okładać nimi przeciwników i mieć doktorat jak Witalij Kliczko, można też łapać piłkę, zatrzymać Anglię na Wembley  i zachowywać się jak idiota, jak pan obecny poseł Tomaszewski.
Daleko mi do euforii spowodowanej Euro w naszym                  i sąsiednim kraju -  cóż, minęły już czasy, gdzie pieniądz w piłce nożnej nie był czynnikiem decydującym o sukcesach, lecz zawsze wtedy, gdy grany jest polski hymn, gdzie orzeł na koszulce, gdzie biel i czerwień, lubiąc mniej lub bardziej sportową rywalizację, coś tam w duszy gra i za serce ściska. 
Tymczasem pan bramkarz, znany z rynsztokowego, dosadnego języka, świętszym od papieża się staje i za pomalowanymi Polakami kciuków trzymał nie będzie, podobnie jak za trenera, prezesa, wszystkie polskie kluby, wszystkich trenerów, działaczy i nie działaczy, słowem nie będzie mu się podobało nic do końca świata i o rok dłużej.
Można i tak, choć w gruncie rzeczy może czepiam się bez sensu, bo wystąpienia pana bramkarza i jego słownictwo tak spowszedniało, że niczym podłym zaskoczyć mnie nie może.
Z tym Euro to w ogóle zawirowania nie z tej ziemi.  Najpierw bez sensu premier ogłasza, że autostrady będą gotowe na piłkarskie święto (tak jakby miały służyć tylko temu celowi), potem wywołane przez tę wypowiedź problemy z budową, bo przecież czasu nie da się poddać kompresji. Przy okazji wyszły na jaw inne kłopoty ze stadionami, koleją, zapewnieniem bezpieczeństwa, co w końcu można było przewidzieć, bo pierwszy raz mamy do czynienia z tak logistycznie zaawansowaną imprezą. Był też czas wpadek naszej ministry od piłki nożnej i hokeja, która jak coś powie, to holenderski trener Rosjan aż prostować musi.
Oprócz ministry pani Kazimiera feministka Szczuka mająca sport w najdalszym poważaniu z uwagi, że jest to rozrywka samców i nic więcej, chciałaby więcej kultury zamiast stadionów i dróg, a najlepiej, aby wybudować żłobki i przedszkola. A przecież żłobki i kultura nie są niedofinansowane należycie z powodu Euro i nie widzą przeszkód, aby jedno i drugie finansować. Podążając tokiem myślenia pani Kazimiery można by znaleźć czterdzieści i cztery takie dziedziny życia/gospodarki/kultury, które z radością powitałyby dodatkowe finansowe wsparcie, a tu wszystkiemu winne Euro.
Jak by nie patrzeć zbliżającym się mistrzostwom Europy w piłce nożnej towarzyszy znaczny cywilizacyjny przeskok w przód i pewnie też temu między innymi zawdzięczamy to, że pomimo kryzysu gospodarka jest na plusie. Gdybyż jeszcze w naszych portfelach było to odczuwalne... .
Euro 2012 w Polsce i Ukrainie też jakoś nie w smak za granicą. Najpierw groźby bojkotu z powodu pani Tymoszenko (ciekawe, że jakoś przy okazji igrzysk              w Pekinie, nie dostrzeżono powodów do ignorancji zawodów, choćby w związku z łamaniem praw człowieka w Tybecie), teraz z kolei nawet BBC ostrzega Brytyjczyków przed przyjazdem do Polski i Ukrainy, bo u nas to prawdziwa Sodoma i Gomora z tym antysemityzmem, ksenofobią            i faszyzmem, natomiast w Anglii to od czasów Henryka VIII nigdy nie dochodziło do łamania praw a na stadionie Heysel w Brukseli tych 39 ofiar to zapewne robota połączonych sił kiboli polsko-ukraińskich a nie Anglików, którzy zachowują się na stadionach tak jak kibice tenisa w Wimbledonie.
No cóż. Musimy przełknąć te nasze mistrzostwa, choć kosztują nas sporo, ale też mogą więcej, jeśli nie uda się porządnie zagospodarować i wykorzystać obiektów, które bez Euro by nie powstały. 
W każdym bądź razie wolę Euro od sukcesów w Afganistanie.

9 komentarzy:

  1. Poruszyłeś wiele tematów, z którymi się zgadzam. Jednak nie naigrawałabym się z pani ministry Muchy, bo to bardzo sympatyczna i mądra kobieta. Przede wszystkim chce jak najlepiej, ale dziennikarze zawsze wszystko ośmieszą i pani Mucha nie ma tyle tupetu co Jan Tomaszewski, aby się bronić.
    P.S. Ogarnął mnie taki taki Euroszał, że dziś kupiłam tik taki w kolorze białym i czerwonym;)
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też dopadło! Ręcznik papierowy w piłkarzyki nabyłam... Nad panem T. spuszczam kurtynę miłosierdzia. Bo jak Pan Bóg co odbiera, to najpierw rozum...

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Smoothoperator, wiele kwestii dotyczących euro w tym tekście.
    Co do Tomaszewskiego, napisałam o nim tekst "Ostatni kowboj sportu", nawiązując do głośnego antywesteru z Kirkiem Douglasem, bo zza jego skandalizującej paplaniny wyłania się tęsknota za sportem prawdziwym, jakiego dziś nie ma, bo przecież dziś mamy tylko komercję. I niestety jest uprawnione po części to, co przesadnie mówiła Szczuka. Te wymogi UEFA, zasłanianie reklam tych, co nie wykupili od UEFA praw, te strefy kibica, reklamy, gadżety, piosenki, wielkie pieniądze, gigantyczne stadiony. Gdzie w tym wszystkim jeszcze sport jako taki.
    Powstaje też pytanie, jak wielkie pieniądze z UE zostały wydane. Co autostrada to skandal, dziwnie dokonane wybory wykonawców, praktycznie nie wykonawców, a agencje pośredniczące, bo prace wykonuje, kto inny, komu pośrednik w dodatku nie płaci. Co to ma być?
    Na pewno unowocześnienie infrastruktury to ważna kwestia, pytanie tylko, czy dobrze ustawione są priorytety.
    Bo chyba nie jest dobrze, że nawet w Warszawie bibliotek nie stać na zakup nowych książek!
    A gospodarka zwalnia, RPP zadała cios w plecy, podnosząc stopy procentowe, pensje realne spadają, mniej ludzie kupują.

    OdpowiedzUsuń
  4. smoothoperator2.06.2012, 01:22

    Anno, pani minister Mucha jest ładna... i to wszystko,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zagao, ja generalnie dystans utrzymuję, pewnie, że kibicował będę naszym, ale to tylko sport,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. smoothoperator2.06.2012, 01:54

    Mario,
    dawnego sportu już nie ma i nie jest to polska specyfika, więc albo godzimy się znane wszystkim reguły, albo pozostajemy na uboczu. Mnie to się nie podoba i dlatego, właściwie poza siatkówką, przestałem być kibicem pełną gębą. Z drugiej strony taka Barcelona potrafi od lat firmować UNICEF, porzucając intratne reklamy, a oglądanie spotkań z Messim, Xavim czy Iniestą sprawia nie mniejszą przyjemność niż obejrzenie dobrego filmu czy teatru, bo w rzeczy samej dobrzy sportowcy to artyści (w dodatku nie udają, lecz wkładają w to co robią całe serce i umiejętności).
    Mistrzostwa to rzeczywiście igrzyska dla mas, ale nawet przy tej całej komercji wyzwalają sporo pozytywnych emocji.
    Jest rzeczą jasną, że igrzyska igrzyskami, a gospodarka i zadowolenie ludzi z dnia powszedniego to kwestia zasadnicza, lecz sprzeciwiam się takiemu stawianiu sprawy, że gdyby nie Euro, to byłoby więcej przedszkoli, filmów, mniej bezrobocia i większe zarobki. Każda duża inwestycja dobrze przeprowadzona powinna, z jednej strony przynieść natychmiastowe pozytywne skutki, z drugiej zaś konieczne jest wykorzystanie w przyszłości tego, co przy okazji Euro zostało zbudowane. Pewnie nie przy tym rządzie, ale w końcu wiele krajów przed nami podejmowało podobne ryzyko, z różnym skutkiem, rzecz jasna.
    Nie wierzę, że Tomaszewski jest jedynym sprawiedliwym. Człowiek o dobrych intencjach nie wypowiada się w ten sposób. Przypomina raczej niedoszłego prezydenta Białegostoku, który mawiał przed kamerą, "żeby nie było niczego" ,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smothoperator, ja się zgadzam, że Tomaszewski wypowiada się w skandalicznej formie, ale ostatecznie nie jest on intelektualistą. Niemniej z tego, co wyłuskałam z tych jego wypowiedzi chodzi mu właśnie o tę czystość sportu, która już przeminęła.
      No, a chyba jest on tym ostatnim kowbojem, bo przecież w tamtym filmie bohater Kirka Douglasa też zachowywał się anachronicznie. Inni, np. Tomasz Wołek, który jest zainteresowany piłką, traktują tę komercję jako coś naturalnego. właśnie słuchając jego wywodów zauważyłam ten kontrast z Tomaszewskim. Wołek przytaczał przykłady piłkarzy z obcych państw grających w innych. Za naturalne uznał tę wielonarodowość w drużynach narodowych. Ale przecież drugą stroną tego jest to, że państwa biedniejsze są drenowane z talentów (nie tylko sportowych). I w ten sposób kupuje się sobie medale poprzez kupowanie zawodników, którzy graja dla tych, co maja pieniądze, a nie dla swoich narodów.

      Usuń
    2. smoothoperator3.06.2012, 02:19

      Mario, to wszystko prawda, co piszesz, ale przecież sport jest jedynie jedną z dziedzin życia, które podlegają prawu silniejszego. Przecież cała nasza, ale nie tylko nasza, emigracja zarobkowa to nic innego jak poszukiwanie lepszego bytu, który zapewnić może tylko kraj bogatszy. Tylko jak to zmienić? Można być oczywiście Justyną Kowalczyk, która walczy samotnie z przemysłowymi Norweżkami, lecz generalnie rzecz ujmując, dopiero zrównoważenie rozwoju świata może doprowadzić do sytuacji, w której migracja przebiegać będzie w obu kierunkach bez zgorszenia, że talenty wypływać będą z prądem jakości życia i zasobów portfeli. Wydaje się, że w związku z powyższym, wbrew stanowisku Tomaszewskiego, należałoby być raczej wdzięcznym tym sportowcom, którzy mają polskie korzenie, że zdecydowali się grać dla kraju uboższego, nie zaś odmawiać im prawa do wyboru reprezentacji.
      Kolejna kwestia jest taka, że wszędzie tam, gdzie jesteśmy w stanie konkurować (tu ograniczam się do sportu, jak np. w siatkówce) wcale nie musimy oddawać za bezcen naszych talentów, więcej, uzupełniamy kluby zawodnikami z innych krajów, przy czym to zawodnicy polscy stanowią o sile polskiej siatkówki.
      Czasy amatorskiego sportu na wysokim poziomie już nie wrócą. Można, co najwyżej stworzyć alternatywne rozgrywki, bazując na sporcie masowym, mniej doskonałym, lecz sprawiającym przyjemność uczestnikom, ich rodzinom i znajomym,
      pozdrawiam

      Usuń
  7. W miarę nieźle da się już komentować na Onecie. Tak więc tam daje wszystkie teksty, a niektóre również na google.

    OdpowiedzUsuń