CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

18 stycznia 2013

Sanna

Z rękopisu znalezionego w komodzie.

"Zupełnie irracjonalnie słuchając Vivaldiego, jadę na saniach leśnym. lekko wznoszącym się, to znów opadającym traktem. Przemierzam ten szlak, wsłuchując się w tętent końskich kopyt i tę magiczną ciszę lasu, przerywaną z nienagła jakowymś chrzęstem śniegu przebiegającej w oddali sarny lub trzaskiem łamanej ciężarem zmrożonego puchu gałązki. Sanie wloką się coraz wolniej, koń parska a nad chrapami duszna para tworzy mglisty obłok.
Nie wiedzieć czemu wyrosłym w śródziemnomorskim klimacie koncertom Vivaldiego tak do twarzy w słowiańskim futrze i czapie, na mazowieckim i podlaskim mrozie.
Jadę tedy głębokim borem, białym, uśpionym i tak potrzebnym mojej duszy, w której istnienie niektórzy wątpią. Sam. Lubię samotność przestrzeni, kiedy jedynie muzyka, moja przyjaciółka, towarzyszy mi w drodze donikąd."


Keith Hurvey, Raphael Wallfisch, City of London Sinfonia & Nicholas Kraemer

1 komentarz:

  1. Jedno z niespełnionych dotąd marzeń - taka nocna podróż w saniach zaprzężonych w konie... Ech! I jakiś Pan Wołodyjowski u boku. Może nawet być nikczemnej postury...

    OdpowiedzUsuń