CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

12 lutego 2013

"A ty z tej próżni czemu drwisz...?"


Zaiste specyficznym, a wielce oryginalnym stworzeniem jest człowiek. Takie na przykład zwierzę, choć po swojemu myśli i czuje, nie wpada na pomysł, aby z przekory, albo też bez przyczyny innemu zwierzęciu wejść w drogę (pominąwszy, rzecz jasna relacje drapieżnik - ofiara, rywalizację w czasie godów lub walkę o siedlisko). Świat idei jest zwierzętom obcy i w tym największa tkwi różnica. Żaden szanujący się zając, żerujący na polu koniczyny nie będzie wyszydzał pokarmowych upodobań dzika. A jedz sobie do woli ziemniaki, chrup z uśmiechem na ryju żołędzie. 
Gdyby natomiast na miejscu rzeczonych dzika i zająca postawić ludzi, dopieroż byłyby igrzyska słowne a debaty, a połajanki. Koniec końcem obie strony w zaciekłym sporze trwałyby po życia kres w dozgonnej nienawiści, nie pojmując tego, że to czym dla jednego jest koniczyna, dla drugiego dobrem niepowtarzalnym okazują się być poczciwe pyrki.
Kiedy więc na wieść o abdykacji Benedykta XVI słyszę uczone analizy porównawcze względem jego poprzednika: kto miał rację: Jan Paweł II, który po kres życia trwał na stolcu Piotrowym, czy też obecny papież, który uznał, że sędziwy wiek nie pozwala mu na sprawowanie urzędu, mniemam, że spór ten jest równie jałowy, jak ten o wyższość koniczyny nad kartoflami i vice versa.
Komentarze te nie tylko jałowe są, ale też stają się okazją do rozprawy z Kościołem, rozprawy właśnie, nie zaś polemiki. 
Można nie zgadzać się z patriarchami Kościoła, można nie wierzyć i być przekonanym o wartości własnego ateizmu. Nie można natomiast nie szanować innych ludzi za odmienne od naszego przekonania i podejmowane decyzje. Szacunek na pierwszym miejscu; drwina i szyderstwo na ostatnim.
W takich razach nie sposób nie posłużyć się przykładem w postaci jednego z najznakomitszych i wieloznacznych wierszy w naszej literaturze, którego autorem jest Bolesła Leśmian. Mowa o "Dziewczynie".

 Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,

A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony. 

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,

I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...

Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,

I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!

I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -

Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!

Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...

I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!

I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!

I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -

Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!

I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...

I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!

I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!

I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -

Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!

Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!

Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!

Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!

Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,

Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?*


Ostatnia, pogrubiona linijka teksu oddaje istotę rzeczy.

*tekst wiersza Bolesława Leśmiana "Dziewczyna" zaczerpnięto ze strony:

Portret w jesiennym słońcu

Jacek Malczewski - "Portret w jesiennym słońcu"
http://artyzm.com/obraz.php?id=10232


1 komentarz:

  1. A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?.. bo z braku własnych sukcesów nic tak nie podbudowuje, jak zmieszanie z błotem drugiego.. :/
    Ciekawa jestem, czy kiedyś wpadniemy na myśl, że lepszą postawą jest myślenie "zarówno to, jak i tamto", niż "albo to albo tamto"..
    Zupełnie nie istniał dla mnie problem porównywania decyzji ostatnich papieży.. a tu proszę.. ile można stworzyć problemów.. i okazji do bicia... :/

    OdpowiedzUsuń