CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

20 lutego 2013

Zeżarłem pączki

Gęba czwarta

Zeżarłem pączki. Bezczelnie zeżarłem. O Matko Madzi, przyznaję się, skuszony skruszony zgrzeszyłem. Podkusiło mnie. Łapsko nadstawialem nie jeden raz i tę gębę niepoczciwą napychałem czwartkową, tłustą słodkością. Miało na zdrowie pójść, a poszło po kieszeni. Tyle zysku, co w gębie, tyle straty co w PIC-ie przyszłorocznym. 
A bo to musowa, się okazuje, rzecz,  pączkiem dziurę budżetową załatać, to priorytet, bez którego się zawali.
I jeszcze ten wstyd, Matko Madzi, jak ja się wstydzę, żem żarł, kiedy une pracowali w kancelaryi i marszałkowskich stolcach, jak une harowali lo nos. Podziwejcie się, jak mi głos chamieje z tego wstydu.
Wnętrzości z siebie wyrywali, a co najważniejsze, papiry na te oskary swoje mieli, a jakże i wszystko w caluśkim porzundku. Samżem widzioł. Wystąpiła ta najważniejsza i te papiry pokozała. Za dziada pradziada tak beło, nie dziwota, że i teraz jest. A najwięcej dostali derechtory. Tak pilnie pracowali.
A una się zno na wszystkim, i na tych papiórkach, a wcześniej na leczeniu. Jaki to teraz porzundek śwarny. Zachodzę ja do eskulapa rodzinnego ze swoim małym, kaszlącym. Obsługa jak ta lala. Na maja przyjmą, pierwszy w ogonku będzie. A jak piknie, kaligraficznie zapisali godność szczyla, ani chybi jak na parafii.
Powim wom, że ten porzundek najważniejszy. Derechtory dostały słusznie, bo głowy nie od parady majo. Posły diety, obżartuchy pączki, a szofery radary. A te, co się z porzunkiem nie godzą, niech se wyjeżdżają do Angliji, Miemiec, czy za inne morza. Niech se bidują na tej poniewierce, bo kużden wi, że zagramanicom gorzyj jest niż u nas. U nas ludziska zdrowe, hemerytur nie kcom prędko, tylko robiom a robiom. A te co nie robiom, przecież że nie zdychajom. Pinć roków bez roboty, bez zasiłków, a żyjom. Kto mi powi, że jest u nas we wiosce źle?
Tak dobrze jest, że ojce nasze, kieby żywe byli, toby sobie we łby walili kułakiem, jakich to dobrych czasów doczekali. Onczas lewicowe godali po wsi, że pirsza rzecz, to aby praca beła la kużdego, aby bida nie targała za włosy, żeby ten i ów do ksiunżek zaglondać mógł na rowni z dziedzicowym potomstwem, a jak nie stanie za grosz ksiunżek kupywać, to wynocha do biblioteki,  gdzie te, równiusienko pukładane na zakute łby czekają. Dziś lewicowe najbardzij się frasujom tym, żeby une, co na karte rowerowom żyjom mogly se rodziny po swojemu zakładać, bo tera to nędzę taką cierpią, a podłe ludziska, te co po staremu małżeństwa zakładali, burzom się i burzom, zacofane jedne.
A wszyskie te z lewa do prawa kcieliby, coby na nich głosować. O Matko Madzi, czy my dożyjem czasów, kiedy bendziem rok po roku do wyborów podchodzić? Ile to pożytku by beło z tego. Latoś jeden derechtor dostanie premiję, drugiego roka inszy się ucieszy. I sprawiedliwe to i godne, a nicht pominięntym nie bendzie.


Nikifor 

[Pożyczone ze profilu Ingi Goncharovej]

2 komentarze:

  1. Pisz waść pisz, póki można, bo jak kto przeczytawszy nie zrozumie, to waści wnet do ciupy zamkną za mowę nienawiści. Takie to teraz lepsze czasy nastały. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smoothoperator22.02.2013, 00:45

      Przezornie o tych corocznych wyborach napisałem, abym pamiętał, że najlepiej na coraz to inszych głosować, aby się na mnire nie pogniewali

      Usuń