ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

13 kwietnia 2013

Podarte fotografie

Z rękopisu znalezionego w komodzie

"Spotkałem się z nim. Leżał w barłogu. Porozrzucane papierzyska i fragmenty ubrań. Pokój w nieładzie i on, nieogolony, straszliwy, cuchnący tytoniem i zapachem pleśni, jaka wdziera się w biblioteczne przestrzenie. A więc nawet to, nawet te księgi stare i najmłodsze nie są w stanie wyzwolić w nim chęci do życia. 
W tym jego stanie, w tym półśnie nie można było odnaleźć sensu. Sens został ukryty głęboko, albo też wyrzucono go przez okno jak fortepian mistrza. 
Na ścianach przyszpilono maleńkie obrazki w formie podobne do nekrologów. Na nich imiona, czasami nazwiska przy nich; obok znaczek taki: "V" (odhaczono). Pod ścianami połacie podartych zdjęć i karteluszek z notatkami.
Usiadłem w jego nogach. Podciągnął ciało, zgiął je w pałąk i w takiej półleżącej pozycji, z głową wsparta na wymiętej, przepoconej poduszce, otworzył szerzej oczy i usta. Przemówił.
- Najpierw chcę usunąć wszystkich, z którymi zetknął mnie los. Potem wezmę się za siebie, rozumiesz?
Co tu nie rozumieć. Człowiek miał już dość, lecz nie tak "dość", jak po przepiciu, lecz inaczej - głębiej, mocniej i poważniej.
- Jestem ciekaw ile czasu można wytrzymać bez jedzenia, bez ludzi? Jak długo trwa zapominanie?
- Skąd mogę wiedzieć? - zapytałem bardziej siebie niż jego.
Wsparł głowę na zwiniętej w pięść dłoni. Wydawało się, że jego głowa jest ciężka. Przegub dłoni podtrzymującej głowę był naprężony.
- To trudne, to cholernie trudne - powtórzył - wyczyścić mózg z pamięci. Ale trzeba, powtarzam ci - trzeba.
- Dawniej mawiałeś, że starasz się tylko zapomnieć złe obrazy, słowa, sytuacje.
- Owszem, myślałem w ten sposób, ale teraz jest mi wszystko jedno. Nie chcę pamiętać, tak jak i mnie się nie pamięta.
- A ja? Po jasną cholerę tu przychodzę?
- No cóż, ty chcesz o tym napisać. O mnie, więc twoje relacje ze mną są nieco inne. Kiedy tak się zastanawiam...
- Za dużo myślisz.
- Właśnie staram się nie myśleć. Jestem coraz bliżej nirwany.
Zostawiłem mu dwa zdjęcia, na których jesteśmy razem. Kiedy wychodziłem, odwróciłem wzrok w jego stronę i zobaczyłem, jak starannie, bez zapalczywości, przedziera złożone w jedną fotografie.
A więc to tak. Chce zostać sam? A może jest już sam i lepiej nie budzić tej samotności." 

Pierre Bonnard. Carafe, Marthe Bonnard with Her Dog.



2 komentarze:

  1. Ja bym je spalił. Po raz pierwszy piszę komentarz nie czytając notki. :-) Jak po przeczytaniu zmienię zdanie to coś napiszę. To się nazywa siła tytułu!!! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak! Samotności nie zrozumie nikt, kto choć raz nie był naprawdę sam!

    OdpowiedzUsuń