ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

20 sierpnia 2013

TAJEMNICA BABICH GÓR


Szyja, Wydmuch, Mizerki, Kasztanowa, Dobrzelska Wieś, Cytadela, Pałac, Jabłonkowa, Babie Góry – kto wymyślił te nazwy? Nie wiadomo. W każdym bądź razie posługiwali się nimi i starzy i młodzi. Każdy bez wyjątku mieszkaniec fabrycznej osady tłumacząc przybyszowi miejsce zamieszkania któregoś z obywateli miejscowości z dwóch stron, od wschodu i zachodu ograniczonej parkami, wplatał w objaśnianie, jakiego się podjął, tę pradawną nazwę, nie wiedzieć czemu wtopioną w rdzenną pamięć społeczności.
Dziwne to przyjęły się zwyczaje, bo ani na Jabłonkowej nie rosły jabłonie, ani na Wydmuchu wiatry nie smagały ostrzej, ani też na Mizerkach mizerota nie mieszkała. Najbardziej dosłowną nazwę należałoby wiązać z Kasztanową, gdzie rzeczywiście rumianą jesienią cała droga pokryta była brązowymi łebkami kasztanów.
W czasach wzmożonej aktywności lokalnego nazewnictwa, najwięcej tajemnic skrywały Babie Góry. Owszem, drugi składnik nazwy wiązał się ściśle z pochyłymi, niskimi wzniesieniami, które dzieciarnia przysposobiła sobie do uprawiania sportów zimowych, lecz jak wyjaśnić pierwszy człon nazwy? Czemuż „Babie”?
Precyzyjnie badając sprawę, należałoby to miejsce zimowej rekreacji nazwać „Niemieckimi” lub „Rycerskimi” wzniesieniami.
Onegdaj, podczas okropnej wojny, od skrytobójczej kuli lub topora W Babich Górach zginął hitlerowski policmajster. Aby ukryć zwłoki przed światem nieznane ręce wyposażone w kilofy i łopaty wdarły się w łagodny stok wzniesienia i uczyniły w krajobrazie nie lada zmianę. Powstała gliniasta półka, doskonale uklepana, która powodowała, że saneczkarze, zjeżdżając zimą ze stoku, wylatywali w powietrze wykonując niebezpieczny skok aż do podnóża górki, gdzie czekała na nich zawsze gruba łacha śniegu, przez którą należało się przecisnąć.
Czy nie szukano ciała tragicznie zmarłego okupanta? A jakże, szukano, lecz poza zardzewiałą, zbutwiałą manierką, niczego nie znaleziono.
Odezwały się wtedy niepoważnie uczone głosy, że stracony policjant zapadł się pod ziemię i swym zwalistym cielskiem naruszył podziemną żyłę wody. Tłumaczono to nadprzyrodzone twierdzenie faktem, iż po drugiej stronie wzniesienia wytrysło źródło najczystszej wody, jaką znał świat daleki i najbliższe okolice.
Opowiadano również i takie bajki, że Babie Góry skrywają tajemnicę nieszczęśliwego rycerza, który, nieprzytomnie zakochany, zginął bez wieści na zboczach góry, a po tygodniach ciężkiej zimy napotkany przez wieśniaków jego zezwłok, przez nich to obłupiony i z odzienia rycerskiego odarty, zakopany został, co chrześcijańskiemu trupowi należało się, jak koniowi obrok. Rycerz, tak zadurzon w damie swego serca i po śmierci ronił wiadra łez, z których podziemne źródło gromadziło swe zapasy.

Ilekroć w dzieciństwie błogim Adam przemierzał Kasztanową, przylegającą do okrytych tajemnicą Babich Gór, kierując się do wioski po świeże jaja, przystawał przy bijącym u podnóża stoku źródełku i czerpał zeń krystaliczną krynicę złożonymi w czerep dłońmi. Rozmyślał czasami, czy ta przejrzystość i smak wypijanej wody ma swój początek w naruszeniu żyły wodnej przez korpulentną substancję zakłutego na śmierć nieszczęśnika, czy też wypija łzy zakochanego rycerza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz