CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 marca 2014

Stary pisarz otworzył oczy

- Czy ty mnie słyszysz?
Przysunął się z fotelem do stolika, który kazała postawić jak najbliżej okna, aby światło objęło całą jego powierzchnię i ten fragment przestrzeni, w której będzie się znajdował podczas pisania.
- Podoba mi się, że napaliłeś w piecu. Źle, że zapaliłeś papierosa.
Podeszła i okryła jego nogi kocem.
- Chciałam ci przypomnieć, że dzisiaj jest niedziela.
Siada z drugiej strony ze szklanka herbaty w dłoni. Nieodłączny motyw rozmowy: ona i szklanka ciepłego napoju w dłoni. On stary pisarz, przygarbiony nad kartką papieru lub, tak jak dzisiaj, przyssany do fotelowego, miękkiego interioru. Piąty koncert brandenburski w tle. Oczy starego pisarza przymknięte.
- Miałeś mi powiedzieć, co będzie z kawiarnią. Obiecałeś.
- A czy ty wiesz, jaki miałem dzisiaj sen? – mówi nie otwierając oczu.
- Sprytnie zmieniasz temat. Chciałam przeczytać dalszy ciąg.
- Miałaś kiedyś dwa sny, jeden po drugim, noc po nocy, łączące się w jedną logiczną całość? – otwiera oczy i patrzy na nią, jakby dopiero teraz poczuł jej obecność przy sobie – wtedy myślałem, że ta kawiarnia będzie takim spoiwem tego wszystkiego, czego nie potrafię wyrazić w prawdziwym pisaniu. Słyszysz jak brzmi to adagio…
- Nie chcesz już o tym pisać?
- Nie chcę, choć może napiszę.
- Dlaczego nie chcesz?
- Straciłem zaufanie do siebie. Nie mam siły kontynuować życia wymyślonych postaci.
- O czym chcesz pisać teraz?
Stary pisarz nie lubił, kiedy formułowano tego typu pytania. Jednakowoż była niedziela, która oznaczała się skłonnością, wprawdzie wymuszoną przez Annę, ale jednak skłonnością do spowiedzi, kontynuował w tempie adagio.
- Chcę pisać o tych dwu snach i o obumieraniu nadziei. Tylko umieranie nie jest fikcją, wszystko pozostałe nie ma znaczenia. Nie ma sensu mnożyć sensowne wątki, wplatając je w bezsensowną strukturę życia.
- Nie rozumiem.
- Wiesz, kiedy śniłem ten drugi sen, wydawał mi się on tak bardzo realny, że weń uwierzyłem. Był bardzo pozytywny. Dawał mi odczuć to, że coś się zmieniło na lepsze, bezpowrotnie na lepsze. Nawet rozmawiałem w nim z tymi, z którymi od lat nie zamieniłem słowa. Przebudzenie było gorzkie, bo przecież nic nie mogło się na poważnie zmienić.

Ta kawiarnia to taki mój sen, wyobrażenie czegoś, co jest możliwe i bliskie, w zasięgu rzeczywistości. Ale otworzyłem oczy. Dalej wiesz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz