ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

13 czerwca 2016

SZCZYT

A ty, w którą stronę idziesz? Ja z tobą. Jestem tym, który nie wybrał jeszcze własnej drogi. Zgódź się być moim przewodnikiem.
Idę za tobą. Ty w łachmanach, jak nietutejszy, ubrany bez ekstrawagancji, ani tez podle, zwyczajnie, po wiejsku, na co stać było ojca mego i matkę.
Nie odpowiadasz, choć odwróciłeś ku mnie głowę. Posuwasz się naprzód, powoli. Człapiesz. Twoje sandały ledwie co wznoszą się ponad piaszczystą drogę, kiedy postępujesz krok za krokiem. Laska wspiera twoje ramię o wystające kamienie, a szara, przetarta sukmana kołysze się na wietrze łagodnie jak żagiel podczas wieczornej bryzy u wejścia do portu. Wchodzisz wciąż wyżej, przystajesz, chwytasz suche powietrze w nozdrza, wreszcie zatrzymujesz się w pół kroku i albo przysiadasz na przydrożnym kamieniu, albo stojąc, spoglądasz na szczyt, a szczyt niedaleko jak na mój wiek, na moje sprawne stąpnięcia.
A kiedy docieramy na szczyt świata, tej góry, za którą przepaść, spoglądasz w tę głęboką pustkę przed sobą, a potem znów patrzysz na mnie. Twój wzrok jest karcący, wymagający.
- A teraz pchnij mnie! - rozkazujesz. - Wystarczy jak mocniej pociśniesz moje wychudłe barki. Tylko obiema rękoma mnie pchnij.
To dlatego pozwolił mi iść za sobą?
A w mojej wiosce starcy, którzy musieli odejść, bo nie chcieli być dla nikogo udręką, sami wspinali się na wzgórze. Dlaczego w twojej wiosce jest inaczej?
Odwracam się i zbiegam w dół jego drogi. Przed pierwszym zakrętem staję. Odwracam ku niemu wzrok.
Przywołuje mnie laską.
- Wróć do mnie, wróć! - to jego laska uderza o kamień.
Nie chcę tego słuchać. Zbiegam w dół. Słyszę za sobą coś jakby toczący się w przepastny wąwóz kamień. Świst, trzask i nagły wzlot spłoszonego ptactwa.
Powracam na wzgórze. Biegnę bez zmęczenia. Na krawędzi skarpy odnajduje jego laskę, a patrząc w dół, widzę opadający już kurz, wyznaczający trasę jego upadku.
Dopiero wtedy odczuwam zmęczenie.

[12-13.06.2016, Pau we Francji]

6 komentarzy:

  1. Przywołałeś w mej pamięci historie o umieraniu zwierząt, które czując nadchodzący czas, oddalały się od reszty stada i umierały w ciszy i samotności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... podobno u niektórych plemion indiańskich żyjacych w Ameryce Południowej, był taki zwyczaj...

      Usuń
  2. Ks. Kaczkowski pisał, że nie wydał zgody na podtrzymywanie życia, podobnie jak to zrobił Jan Paweł II. Wprawdzie eutanazji nie ma oficjalnie, ale odchodzący mają swoje sposoby, np. nie jedzą lub nie przyjmują leków (insuliny), wchodzą pod samochód, spadają z tych skał itd. Dawniej człowiek nie chciał być ciężarem dla rodziny, obecnie to długi wiek jest ciężarem nie do udźwignięcia. Przecież życie to długa droga pod górę, więc kiedy dojdzie się na ten szczyt, życie gaśnie. Taka kolej rzeczy. Temat rzeka, a jakże aktualny dla każdego, skoro dotyczy wszystkich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... wlaściwie ta opowiastka dotyczy tych, którzy nawt jeżeli nie są nazbyt starzy, aby umrzeć, ale czują się niepotrzebni...

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. ... to prawda... boli... ale jeśli jest się zbednym dodatkiem do życia... to czy człowiek nie powinien mieć takiego prawa???

      Usuń