ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

11 czerwca 2016

ZAPISKI Z PODRÓŻY (12)

Stadio Ciro Vigorito - taką ma nazwę stadion piłkarski w Benevento, przez którym stoję. Całkiem spory jak na niewielkie miasteczko. Osiem tysięcy ludzi pomieści, betonowy, a jakże, pięknie pomalowane ławki na czerwono i żółto - barwy klubu. Obok boisko treningowe. Przede mną trzy jednorodzinne domy, piętrowe, nowe, i po włosku obszerne, dla całej rodziny, z koniecznymi, ukwieconymi balkonami. Po prawej stronie mam stację paliw Esso, gdzie wczoraj po rozładunku tankowałem auto. Stoję więc na tym sporym placu przed stadionem, przeznaczonym dla kibiców przyjeżdżających na mecze, wiec musi być spory. Ale ani dzisiaj, ani wczoraj nie grano meczu (był tylko jakiś trening dla grupy młodych przyjezdnych piłkarzy), a zatem samochodów na placu niewiele. A że stoję w tym miejscu jeszcze dzisiaj, to znak, że nie mama kursu i czekam. Wczoraj dwa razy dziennie przestawiałem auto tyłem do słońca, które jak już zaświeci, to na całość. Dzisiaj od samego poranka spiekota, a wczoraj pod wieczór troszkę padało.
Gdybym był młodszy, to pewnie wylazłbym z kabiny na opalanie. Ale nie jestem młody i cień jest przyjacielem moim, i pisanie, i „Kamień na kamieniu” Myśliwskiego, za który się wziąłem. Nie szkodzi, że czytałem. Nie zawadzi raz jeszcze.
A na tym placu ludzie stawiają swoje samochody, wychodzą gdzieś, wracają, albo spotykają się z kimś, rozmawiają, i znów wyjeżdżają.
A jeśli z aut wysiadają jakieś panie i napotykają inne, to wtedy rozmawiają z sobą, a pewnie że po włosku, głośno i dynamicznie, i gestykulująco. Podoba mi się. 
Wczoraj to było sporo młodych ludzi. Przyjechali na trening, albo tak, porozmawiać, przypatrzeć się grającym.
A jedna pani (trzydziestkę bym jej dał) to kiedy przyjechała na plac, to jeszcze z auta nie wysiadła, a zaczęła poprawiać swoja urodę szminką, pudrem, pincetą, pędzelkiem i innymi „rozśmieszaczami” - bo kobiety tak mają. Dziwnie mają, ale cóż zrobić. Dziwne, bo kiedy na ową niewiastę spojrzałem od razu po jej przyjeździe, to żadnych twarzowych defektów na jej licach nie spostrzegłem. Ona najwyraźniej widziała ten problem inaczej i dobry kwadrans poświęciła na torturowaniu swojej twarzy.
A potem przyjechał jakiś jegomość i postawił swoja Alfa Romeo przy jej samochodzie. Wsiadła do jego auta i o czymś zawzięcie rozmawiali, Bóg jeden wie o czym, jeśli po włosku rozumie. Porozmawiali energicznie minut dziesięć, po czym rozjechali się - każdy w swoją stronę, a ja pomyślałem sobie, czy warto było poświęcić pielęgnacyjny kwadrans dla dziesięciu minut rozmowy.
Dzisiaj z kolei przyjechał sobie fiatem jakiś pan i widać było, że czeka, że kogoś wypatruje. Po kilkunastu minutach czerwonym suzuki przyjechała Włoszka - ciemnokarnacyjna, niska, zgrabna, energiczna w ruchach. Autko dokumentnie zawalone było kartonami, które następnie oboje państwo przełożyli do fiata. Potem pieniążki z rączki do rączki, bez żadnych kas fiskalnych.
Tak sobie myślę, że Polacy mentalnie całkiem jest blisko do Włochów. Oprócz tego biznesowe sprawy (spostrzegłem to w trakcie załadunków) załatwiają nadzwyczaj sprawnie i między bajki należy umieścić to, że Włosi to biznesowi bałaganiarze. Przeciwnie, są bardzo konkretni.
Na drogach to zaszaleć potrafią, to fakt, ale to tylko jedna z ich twarzy.
Przyznam się szczerze, że lubię sposób, w jaki się panowie włoscy ubierają, i ci młodzi, i wiekowi. Oczywiście wśród młodych zróżnicowanie spore, ale kolor niebieski koszuli wręcz się narzuca. Niebieska koszula, czysta i wyprasowana, z drobnym wzorkiem, z podłużnymi, delikatnymi paseczkami, czy też gładka, noszona jest i do wełnianych, tradycyjnych spodni od garnituru, i do granatowych albo jasnoniebieskich dżinsów. Niebieski kolor ponoć wydłuża i wyszczupla figurę.
A mnie podobają się również kobiety w mundurach - karabinierki (we Francji też nie brak pięknie przystrojonych pań w żandarmerii), bo kobietom w mundurze po prostu jest do twarzy.
Zatem czekam na znak od spedytora. Już jest 27 stopni, a jest wpół do jedenastej. I to prawdziwe, czyste, głębokie, błękitne, włoskie niebo bez krztyny chmurki.
Jest jak być powinno.

[08.06.2016, Benevento we Włoszech]

7 komentarzy:

  1. Obserwacje psychologiczne rozpoczęte. Doskonałe miejsce do poznawania ludzkich zachowań i krzątaniny wokół siebie i swoich interesów. I chwile relaksu, czas wypoczynku, czyli czekania. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a, nie powiem, obserwuje się, niszcząc przy okazji w zarodku nudę, pozdrawiam

      Usuń
    2. a, nie powiem, obserwuje się, niszcząc przy okazji w zarodku nudę, pozdrawiam

      Usuń
  2. Kobitki w mundurkach? Kiedyś to była LOdzia milicjantka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .. a pani Lodzia równiez mi się podobała... pozdrawiam

      Usuń
  3. Tak sobie myślę, patrząc na niektóre panie, że jeśli poprawiają urodę kilka razy dziennie to chyba dużo wszystkiego zbiera sie na ich twarzach...trochę to dla mnie przerażające.
    Kiedyś na wycieczce autokarowej do Austrii, w czasie popasu pobiegłyśmy z koleżanka do toalety odświeżyć się i umyć zęby, starsze panie zostały w autokarze i poprawiały urodę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... ale co zrobić... taka jest uroda pań... nie powiem wszystkich, ale wielu... pozdrawiam

      Usuń