ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

04 czerwca 2016

ZAPISKI Z PODRÓŻY (4)

Zanosi się na zmianę pogody. Słońce blednie, lecz wciąż jeszcze grzeje od samego rana. Grzeje przy wtórze wiatru, co narasta i nasuwa na szorstki nieboskłon stratocumulusy.
Na opustoszałym dzisiaj parkingu wspominam wczorajszą, dyskotekową noc. Przy Carrefourze jest restauracyjna sala i w niej to właśnie bawiono się przy kakofonicznych dźwiękach nie z tego świata… a może z tego, bo przecież stworzył je człowiek. Kiedy zamknięta przestrzeń restauracyjnej swawoli grzmiała jak nasuwające się na siebie podziemne tafle skorupy ziemskiej, kiedy słychać było eksplozje wulkanów i burzliwe gradobicia, ja, mimo wszystko zasypiałem.
Czytam „Wilka” Hłaski. Jakkolwiek stylistycznie ta powieść nie bardzo przypada mi do gustu, to ta nie publikowana dotąd młodzieńcza powieść zdolnego buntownika niesie z sobą inną wartość, z której warto skorzystać.
Tak sobie myślę, że „Wilka” koniecznie powinni przeczytać Warszawiacy, szczególnie ci z Marymontu i Żoliborza. Podobnie warto polecić tę książkę wszystkim tym, którzy negują społeczne rewolucje.

[Digne les Bains, we Francji, 22.05.2016]


1 komentarz:

  1. Czytam i przypominam sobie, jak poeta W. Słobodnik opowiadał o Hłasce i o dawnych uliczkach pełnych "elementów", sklepikach żydowskich i wszechobecną biedę. Czytam Hłaskę i myślę, że to wcale tak dawno nie było.
    Przy tych ulicach krzywych i prostych, idących z góry na dół i z dołu do góry, długich i krótkich, prowadzących od jednej bidy do drugiej, w tym całym pokurczonym labiryncie głodu stały domki i domy rozmaite."

    OdpowiedzUsuń