ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

23 lipca 2016

KAMYCZKI - OPISANIE ŚWIATA (13) LIPA


- Tam sobie odpoczni, gdzie zwykle siadamy, przy tym sosnowym stole, w cieniu. Nie dojdzie cię tam słońce.
Podszedł tam i zaraz wiatru dech objął go swoim ramieniem, a cień taki rozpostarł się nad nim, jakby miesiąc słoneczną tarczę przesłonił. W górze natomiast muzyka grała swoje.
- Poda dzisiaj kartofelki, zeszłoroczne, z kopca, ale zachowałe; do tego trzy jaja zasadzone, młode ogóreczki spod szklarenki ze śmietanką, na ostro zrobione, jak na mizerię przystało i zsiadłe mleko z przedwczoraj, a zimne, że zaraz się humor poprawi.
Oparł się o grzbiet ławki. Ocenił, że deseczki niejednym plecom służyły za podporę, tak doskonale się uformowały, że czuł swego ciała lekkość, choć słusznej był postury.
Tamten wrócił z dwoma kuflami wypełnionymi napojem o ciemno-miodowym kolorze.
- W spółdzielni w takich piwo pijałem - powiedział, spostrzegłszy wzrok gościa w pękate szklanice utkwiony. - Dzisiaj sam robię podpiwek. Popróbuj na dobry apetyt przed obiadem.
Usiadł naprzeciwko na podobnej ławie.
- W piwnicy trzymam, głęboko pod ziemią, bo wyniesiesz choćby do spiżarki, to korki strzelają, taki gorąc. Popróbuj.
Zamoczyli usta. Już po pierwszym łyku poczuł ten trudny do zmierzenia smak palonych ziaren jęczmienia, cykorii, słodu, drożdży… czegóż w nim nie było jeszcze; cała natura wlewała się w jego gardło, chłodząc je i sycąc jednym z tych niezwykłych smaków świata.
Gość wydobył z podróżnej torby mapę zwiniętą na pół, położył na stole i aby wiatr nie rozniósł jej po ogrodzie, dobył też książkę, którą docisnął tę wrażliwą na przeciągi kartę.
- Powiem ci, że  ileż to pod tym drzewem książek przeczytano - zaczął znów gospodarz - a był taki jeden, co i wiersze pisał, na wzór tamtego… - zamyślił się i chłodnego podpiwku dwa łyki pociągnął. - My to zza Buga tu przyszli. Dziad z ojcem to miejsce wybrali…, że to drzewo ogromne tak ich zauroczyło i nigdzie indziej osiąść nie chcieli. Później sąsiedzi z wielu wiosek nam jej zazdrościli, że prastare takie, pamiętające dawne czasy. Przyjechali tacy jedni, co przybili do kory tabliczkę. Mówili, że czterysta lat albo i więcej żyje na tym świecie. Nazwali je po swojemu, a ja tam mówię na nie 
Sobótka. A pewnie, że wszystko to przez Kochanowskiego Jana. Dziadek i ojciec czytali pod tą lipą. I ja czytałem ze swoją… a kiedy poczęła, tośmy córkę Urszulą nazwali. W mieście siedzi, architektem jest, ale, nie powiem, zajeżdża do nas czasem i teraz ona nam czytuje: 
„Patrzaj, jako płodnych pszczół niesłychane roje
Okładły, zacny panie, miodem ściany twoje.
Dobry to znak, jeśli Bóg dał wieszczą myśl komu,
Że dostatek i wieczne potomstwo w twym domu.”
A to o pszczołach, to na pamięć znam, bo muszę ci wyznać, że takiego miodu jak z tej lipy to na całym świecie nie znajdziesz, choćbyś miał szukać latami. Gdybyś autem nie był, to dałbym ci do poczęstowania nalewki na miodzie z tego drzewa. Wleję ci w buteleczkę na odjezdnym, abyś sobie popamiętał nasze spotkanie, choć kiedyś musisz to bez samochodu do nas zajrzeć i przekonasz się sam, jak taka miodowa nalewka na spirytusie smakuje. Moja kobieta z kolei poczęstuje cię lipową herbatką - podobno uspokaja, choć chyba nie do końca to prawda, bo ona nie usiedzi na miejscu i zawsze swoje zdanie wypowie.
Nie przestałby opowiadać, gdyby jego żona nie pojawiła się z półmiskami.
- Oj, widzę panie, że mój stary zdążył już panu naopowiadać o lipie.
A kiedy podała wszystko, co na obiad zrychtowała, przysiadła do nich, a pszczeli koncert trwał nad ich głowami, aż do czasu, kiedy słońce zsunęło po gałęziach Sobótki, zrumieniało i w końcu wyblakło.

[21.07.2016, Ripoll w Hiszpanii, i 22.07.2016 Brissac-Quince we Francji]

2 komentarze:

  1. Smak palonych ziaren jęczmienia i opwieści o lipie. A wszystko przez Kochanowskiego, nawet imię córki architektki.
    Szkoda, że takich serdecznych ludzi ze świecą szukać.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś w skansenie, gdzie pojechaliśmy na pożegnanie lata byliśmy świadkami, jak pszczoły obsiadły wielką lipę i staliśmy pod brzęczącym drzewem, a obok pan sprzedawał świece z wosku pszczelego i miody...

    OdpowiedzUsuń