ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 lipca 2016

NIENAWISTNIK

„Nie godzi się przechowywać w sobie złych wiadomości” - w ten sposób zakończyłem jeden z wpisów. A czy godzi się przechowywać w sobie nienawiść, pogardę lub delikatniej - niechęć wobec niektórych osób?
Zapewne nie jest to chwalebne żywić do kogoś urazę, choćby nawet akuratny powód znalazłby się nie jeden. Natomiast kto to powiedział, że człowiek to stworzenie na wskroś idealnie się sprawujące, ten utkwił po pachy w błędzie.
Weźmy na ten przykład moją grzeszną osobistość. A jakże, mam tych parę osób, których estymą przesadną nie darzę, a podejrzewam, że jest całkiem odwrotnie.
Ciekaw jestem, czy pomiędzy nami - ludźmi, Polakami istnieją takowi, którzy podobnie jak ja nie znoszą lub nienawidzą. Lasu rąk w górze nie spostrzegam, bo pewnie, że chwalić się swoimi niecnymi uczuciami nie wypada, ale może się mylę i wkrótce okaże się, że jestem jedynym wybrańcem gwiazd, który jakiejś wszetecznej postaci nie lubi i nie szanuje.
U mnie, rzecz jasna, aby sobie zasłużyć na miano kreatury, która chyba li w diabła imieniu po świecie się błąka niepotrzebnie, trzeba cokolwiek złego uczynić, najczęściej piszącemu te słowa, bądź też komuś bliskiemu. Nie zostaje się tym nędznym stworzeniem ani bez powodu, ani też wskutek domysłów, plotek, marnej powierzchowności fizycznej lubo też umysłowej. Trzeba czym konkretnym zawinić.
Nie będę oczywiście w tym miejscu robił wyliczanki, nazywał po imieniu łajdaków (pozostańmy przy rodzaju męskim jedynie przez wzgląd dla płci nadobnej), którzy za uszami nieciekawe zapachy przechowują, nie zrobię tego, bo i po co wystawiać im świadectwo reklamowe, skoro nic a nic na nie nie zasługują. Wolę już przedstawić sankcje jakie wobec tych padalców wprowadziłem. Czy skuteczne i mądre - pojęcia zielonego nie mam.
Są nimi, a właściwie jest tą sankcją najzwyklejszy na świecie ostracyzm. U mnie polega to na tym, że taki popapraniec nie podlega mojej uwadze, choćbym miał przez niego przeleźć, gdy stanie na mojej zbożnej drodze życia. Po prostu nie widzę go, nie słyszę, a jego żywot jest mi całkowicie obojętny.
W związku z wprowadzonymi regulacjami spotkałem się pewnego razu z sytuacja taką, iż przedmiot ostracyzmu zareagował dosyć obcesowo, dopytując się o to, czemu nie odpowiadam „dniem dobrym” na jego powitanie.
No jakże ja mam, człowieku bez twarzy, życzyć ci dobrego dnia, skoro wcale tego nie chcę i nie życzę ci tego i nie chcę, abyś był przeze mnie pozdrowiony. Owszem, złego dnia również ci nie życzę, nie rzucam na twoje zgwałcone moralnie człowieczeństwo czarów, nie odprawiam „uroków”, ani też nie wbijam szpilek w upodobnioną do ciebie laleczkę, ale wymagać ode mnie szacunku dla siebie nie możesz - koniec, kropka.
Nie jestem pewien, czy tak zaordynowane lekarstwo warte jest więcej niż pół funta kłaków. Obawiam się, że nie, albowiem zdążyłem już spostrzec, że ci, wobec których je stosuję do nijakiej własnej winy się nie przyznają, a strumień ostracyzmu spływa po nich jak po kaczych piórach deszcz rzęsisty, ale na to, nijakich sankcji już nie ma.

[04.07.2016, Walencja w Hiszpanii]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz