CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

17 listopada 2016

IN TRIBUTE TO LEONARD COHEN

Słuchałem go od zawsze. Zmieniały się style i mody, a listy przebojów wywracały do góry nogami, a on niezmiennie zachwycał słowem, muzyką, niepowtarzalną interpretacją, swoim ciepłym barytonem, pełnym skupienia i nostalgii.
W Polsce był bardzo popularny. Uwielbiały go zwłaszcza środowiska studenckie, a jego największymi chyba popularyzatorami byli odtwórca i tłumacz jego piosenek Maciej Zembaty i Maciej Karpiński.
O jego przedwczesnej (choć dożył sędziwego przecież wieku) dowiedziałem się chyba z pewnym opóźnieniem w Hiszpanii. W każdym z krajów, przez jakie przejeżdżałem przypominano jego życie i piosenki.
A przecież nie tak dawno, pisząc o nobliście Bobie Dylanie, wspomniałem o wielkich bardach piosenki autorskiej, o poetach - pieśniarzach, wymieniając wśród nich właśnie Leonarda Cohena. Jego śmierć, choć przecież nie umarł „cały”, boleśnie mnie zaskoczyła.
Kończy się pewna epoka nastrojowej, lirycznej, poetyckiej pieśni. Podobne rozczarowanie wystąpiło po odejściu Marka Grechuty, Bułata Okudżawy, Włodzimierza Wysockiego, Jacquesa Brela.
Są pewni ludzie, których zastąpić nikt nie zdoła.

***
Twój słynny niebieski prochowiec
wspiął się latawcem ponad obłok
na którym odbywasz ostatnią podróż
po sam kres miłości
każdy wie że jutro
ta chmura zapłacze
a twoja cygańska żona
nie usłyszy że jesteś jej mężczyzną
na wieki
każdy wie.



[17.11.2016, Dobrzelin]

2 komentarze:

  1. Mam jednak nadzieję, że epoka bardów lirycznych jednak się nie kończy, bo co zostanie dla nas do słuchania?
    Słuchamy wprawdzie różnych rzeczy, zależnie od nastroju, ale...pamiętamy o ogrodach, przecież stamtąd przyszliśmy :-)
    Witaj w domu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejmy nadzieję, że właśnie będzie tak, jak napisałaś, bo nawet ze statystycznego punktu widzenia wynika, że w każdym okresie czasu ktoś tam przypominał słowem i pieśnią o ogrodach...

    OdpowiedzUsuń