ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 grudnia 2016

WYSYP NIEJADALNYCH GRZYBKÓW czyli zapiski umęczone (6-9)

6. STRYJ O WŁADZY
- Stryju - zacząłem wyrażać to swoje zakłopotanie - dlaczegóż to ludzie wielcy: filozofowie, naukowcy i artyści nie staną na piedestale władzy miast tych, którzy dzisiaj dzierżą nad nami panowanie?
- Albowiem władza jest materią zbyt ponurą, krwiożerczą, fałszywą i tajemniczą i ten z wielkich, który by jej zasmakował, łacno doszedłby do przekonania, iż sprawując rządy nad innymi, musiałby zaprzeczyć wszelkim swoim dotychczasowym ideom, myślom, poglądom i zapatrywaniom, dochodząc do takiego oto wniosku, że to, co dotychczas robił w życiu swoim, było fraszką. A zatem ci, którzy cenią sobie siebie samych i własne przemyślenia, tej słodkiej pigułki prowadzącej do zapanowania nad innymi nie łykną.
- A jeśli jednak któregoś z nich skuszą perspektywy bycia ponad innymi?
- Znaczy się, że mieliśmy dotąd złe mniemanie odnośnie ich mądrości.

7. POSTACI DO WYKORZYSTANIA
Albo czy też mógłbym przejść obojętnie obok starego człowieka, Baska spod San Sebastian dumnie kroczącego wzdłuż asfaltowej drogi w nieznane, Baska w charakterystycznym na skos na głowę włożonym zbyt obszernym berecie z „antenką”. Zagościł w mojej pamięci ten dystyngowany człowiek wspomagający swój dostojny chód trzymaną mocno w lewej dłoni drewnianą laską…
Albo ten Włoch w wieku nad podziw szacownymi, w żołnierskim uniformie, salutujący przede mną otwartą dłonią do wysokiej czapki, kiedym zatrzymując auto, pozwolił mu przejść na drugą stronę ulicy. I on pozostał w mojej pamięci, i jest do wykorzystania w opowieści.

Albo ci francuscy wojacy paradujący na tabloidalnych portretach w jakże wielu miasteczkach. Widać że zdjęcia stare, w technice sepii, odnoszące się do czasów pierwszej wojny światowej. Ich bohaterowie są wąsaci, z karabinami na ramieniu, pozujący przed wyruszeniem na wojnę, a czy wojnę przeżyli czy nie… w każdym razie pozostali chlubą miasteczka. A gdyby tak napisać taki list z okopów, z oflagu, ze szpitala… albo zaaranżować taką opowieść, w której żona otrzymuje listy od męża, który rzekomo jest na froncie, wykazując się bohaterstwem bez granic, lecz w rzeczywistości pisane są one przez nią samą, a mąż - żołnierz „zaginął” podczas którejś potyczki i uznany właśnie za zaginionego, którego los wojennej tułaczki jest nieznany, powraca niezauważany do domu i ukrywa swoją dezercję przed światem, i dopiero po skończonej wojnie „niby powraca” w chwale, stając się bohaterem dla społeczności miasteczka - taka wysublimowana manipulacja.

Albo, o czym pisałem, kobieta, Niemka, gdzieś pomiędzy Stuttgartem a Monachium podjeżdżająca do mojego auta i wypowiadająca mniej więcej takie słowa:
- Przejeżdżałem tędy kilka razy i widzę, że już trzecią dobę pan stoi na tym odludziu. Czy czegoś panu nie potrzeba?
Na tylnym siedzeniu za każdym razem drzemie dziecko tej pani. A gdyby tak pomoc wyobraźni, doprowadzając do tego, że kierowca po którejś takiej wizycie, opuszcza „swój posterunek”, zostawia auto i wiąże się na stałe z kobietą?

8. O SĄDZIE / SĘDZIACH WG. KSIĘDZA COIGNARDA
A w dopiero co ukończonych „Poglądach księdza Hieronima Coignarda” odnalazłem takie oto słowa:
„Sprawiedliwość ludzka działa na terytorium doczesności, a jest to niż wielki i zapadły, gdzie nie można stosować zasad podniosłych. Największa to chyba obraza dla Pana naszego Jezusa, gdy zawieszają jego obraz w trybunałach, gdzie sędziowie uniewinniają faryzeuszów, a potępiają i krzyżują Magdaleny, które podniósł z upadku własnymi boskimi rękami.”
A ileż to podobnych, miłych oczom czytelnika sentencji pojawia się w tym tekście France’a?

9. SPEKULACJE
W zamierzeniu „Czekając na autobus” miało być opowieścią wręcz ascetyczną, wyrażoną najprostszymi za zdań pojedynczych, wymieszanymi z równoważnikami zdań. Do pewnego stopnia to mi się udało, choć oczekiwałem od siebie czegoś więcej - relacji jeszcze oszczędniejszej w słowach, w której właściwą treść odczytuje się „pomiędzy linijkami tekstu”. Dlaczego? Podczas siarczystego mrozu trudno zmusić „bohaterów” do pełniejszej rozmowy… dlatego jak najmniej słów.
Inna sprawa… Ledwie zakończyłem okupacyjno-powojenny tryptyku opowiadań, a już myślę nad nowym, w trzech lub czterech odsłonach, przy czym ostatnia będzie miała dosyć niezwykłe zakończenie. Zmienię strategię narracji, zajrzę do własnej przeszłości, choć nie opiszę jej w sposób właściwy autobiograficznym zapiskom. Jedno, co wiem… to będzie bardzo ważny dla mnie tekst, ważny z różnych względów.

[10-12.12.2016, Nordstedt w Niemczech]

2 komentarze:

  1. Widzę, że wena Cię nie opuszcza, co bardzo mnie cieszy dwojako, bo jesteś w dobrej formie i my mamy co czytać.
    Cudności mądrości :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na tę nową formę narracji z przeszłości. Jaka będzie? Na pewno ważna dla Autora.
    A postaci zamknięte pod powiekami, choć każda z innych względów - godne upamiętnienia.
    Zasyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń