ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 stycznia 2017

ARCYPOLITYCZY TEKST

Albowiem poniższy tekst będzie miał charakter czysto polityczny, przeto w tym właśnie miejscu konieczne jest wyjaśnienie, iż nie skomponowałem go, aby obecnej władzy kadzić, powiem więcej, jestem za, a nawet wręcz przeciwnie i naprzeciw, i aby tego dowieść upraszam o rozciągnięcie  mnie na takowym kole…


zakucie w dyby…


albo dokonanie na mnie aktu sprawiedliwości dziejowej tym oto mieczem kata, gdybym miał kiedykolwiek na PIS zagłosować, a nie uczynię tego z przyczyn zasadniczych, albo, jak kto woli, posługując się poetyką pana Macierewicza, powiem, że niby wiem, ale nie powiem. 



Ale do rzeczy.
Zamierzam przejechać się amerykańskim czołgiem po nosie tych wszystkich, którzy gremialnym chórem rządzące obecnie krajem koleżeństwo w czambuł potępiają i aby myśl swą rozwinąć snadnie, posłużę się definicją, która dziwnym zbiegiem okoliczności styczną jest do moich poglądów, jeśli nawet nie w całości, to jednak nietrudno mi się z nią nie zgodzić.
Pora na cytatę:
DETERMINIZM (łac. determinare — oddzielić, ograniczyć, określić) — pogląd przyjmujący uzależnienie we wszechświecie stanów późniejszych od wcześniejszych (uprzedniość wyznacza następczość); podstawa teorii fizykalnych, biologicznych, psychologicznych i socjologicznych, postulujących jednoznaczne przewidywanie zjawisk.
Upraszczając (dla siebie, nie wątpię bowiem w elokwencję czytelników), ów determinizm polega na tym, że jest wielce prawdopodobne iż zjawisko B nie nastąpiłoby, gdyby uprzednio nie wystąpiło zjawisko A.
Przejdźmy od razu do konkretów: stawiam tezę, że rządy PIS-u nie miałyby prawa się ziścić, gdyby nie dokonania rządów poprzednich, w których na pierwszych skrzypcach przygrywała PO. 
Teraz trochę fizjologii. 
Weźmy w łapkę długą łodyżkę trawki i posmyrajmy nią gardziołko… och jak łaskocze…. a teraz głębiej… coś kłuje… i jeszcze głębiej… oho, pora na torsje. Przez wzgląd na wrażliwość czytelników nie będę kontynuował opisu.
Otóż i nasza ukochana PO łaskotała nasze podniebienia, łaskotała, aż zapuściła trawkę głębiej… i stało się, nie pomogły zapewnienia o wszechmądrości platformianych osobistości, organizm nie wytrzymał.
Zaprawdę, powiadam wam, zwłaszcza tym, co za Platformą stali murem, uwierzcie, że do tego, co PIS wyprawia w naszej rodzimej piaskownicy, użyliście własnych grabek, łopatek i plastykowych wiadereczek.
Już, już zbliżam się do konkretów.
Jak powszechnie wiadomo za PIS-em stoją określone siły pod wspólnym wszakże mianownikiem: elektorat partii pana Jarosława to ludzie, którzy czują się pokrzywdzeni tym wszystkim, co się zadziało po tak zwanej transformacji ustrojowej. Jego (elektoratu) racje są w tym przypadku kwestią drugorzędną. Należy się zgodzić z tym, że odczucia części społeczeństwa są właśnie takie jakie są. Tak jak każdy człowiek ma prawo klaskać, tak i jego prawem jest być niezadowolonym. 
Czy jednak można być niezadowolonym, mieszkając w kraju, w którym na wszystkich rządowych, telewizyjnych mapach panował kolor zielony (rządy pierwszego Tuska)?
Jeżeli ktoś odpowie przecząco na tak postawione pytanie, przyzna, 
- że majątek po nieboszczce PRL został podzielony równo i sprawiedliwie, znaczy się konieczne było rozparcelowanie tegoż, sprzedaż za bezcen po uprzednim doprowadzeniu do stanu upadłości, że majątek ten trafił ten we właściwe ręce, znaczy się dostał go ten, co najsumienniej pracował, a ten co się wałkonił na bruk i po zupkę do Kuronia;
- że III RP jest państwem prawa, w którym nie wyrzucano z pracy nie za lenistwo lecz z powodu racji stanu, która nakazywała zniszczyć polską gospodarkę, aby na jej gruzach mogło powstać nowe pod rządami obcych lub wybranych przez nowe władze (gdzież się podziewały sądy?),
- że nie sprzedawano kamienic wraz z ludźmi tak jak sprzedawane bywa zboże na pniu albo inwentarz z oborą (gdzież się podziewały sądy?),
- że przeciętny obywatel (a bywali też nieprzeciętni i przedsiębiorczy) nie musiał całymi latami walczyć o swoje (znowu te sądy)
- że wielkim zaszczytem dla obywatela było zatrudnianie go na umowach śmieciowych, które nie miały wpływu na warunki w jakich w przyszłości dopadnie go świadczenie emerytalne…
Kontynuować?
Może inaczej.
Przeciętny obywatel, acz głupszy, zwykle biedniejszy, starszy, często schorowany i moherowym nazwany obserwował przecież, że ta ukwiecona łąka nie jest tą, po której podążał będzie do wiecznego raju. Widział przecież i odczuwał jak przepastnie zwiększają się dysproporcje pomiędzy zarobkami poszczególnych obywateli. Liczył po swojemu, może nieudolnie, ale jakoś nie dowierzał tej średniej krajowej, która pnie się w górę odwrotnie proporcjonalnie do jego własnych dochodów. Dostrzegał to, że najlepiej mają się u nas lichwiarze, kombinatorzy, ziomale polityków, kumple, rodziny, znajomi i tych znajomych znajomi. Widział to, że te niby konkursy to o kant pośladków potłuc, bo i tak wygrywają w nich swoi. Nawet trójkowy gimnazjalista kiedy dostarczono mu dane odnośnie sum przechwycanych przez państwo na służbę zdrowia i emerytury był w stanie obliczyć, że to, iż na ten przykład emerytalna kasa zaczyna świecić pustkami, to skutek tego, że ponad dwa miliony ludzi przez ładnych parę lat wyniosło się do pracy za granicę i tej zagranicy oddaje emerytalno-socjalny haracz, a tymczasem rządowi marginalizują ten problem i wyskakują jak Filip z konopi z pomysłem o przedłużenie czasu pracy.
Jeszcze inny obywatel przyłapał z kolei pana finansistę Rostkowskiego na tym, że uprawiając radosną księgowość zaczerpnął do lewej kieszeni po aktywa z tak zwanych funduszy emerytalnych, aby umieścić je w kieszeni prawej. A tak na marginesie tego szalbierstwa, tenże obywatel raczył był mnie zapytać, co by to było, gdyby tak dzisiaj PIS-owski minister finansów wykonał Rostkowskiego przedsięwzięcie. I zaraz dodaje, że jest wielce prawdopodobne, że pan Petru powiadomiłby o tym fakcie nie Komisję Wenecką, nie UE, a sam ONZ, albo wręcz domagałby się zwołania Rady Bezpieczeństwa.
Kolejny obywatel trzeciej kategorii wspomniał coś o aferach (Matko Boska, jakież afery, skoro nie masz uczciwszych ludzi na tej planecie nad platformersów) zamiatanych pod dywan. Otóż moher ten utrzymuje, że państwo Tuska i poprzedników toleruje i lichwę, i piramidy finansowe, że państwo na ten proceder umywa ręce, łapiąc zbrodniarzy kradnących batoniki, zamykając oczy na szwindle na wyższych szczeblach
Jeszcze jeden obywatel wspomniał z kolei (także w kontekście afer, no, powiedzmy, aferek) pewnego przystojnego pana, który u pana premiera Tuska robił w branży transportowej. Ów minister przez pomyłkę chlapnął gafę albo atramentu mu nie stało, dość powiedzieć, że zegareczka w rubryce „przychód” nie zaznaczył. Ile to potem nasz biedny miś się wycierpiał. Aż mu z pomocą przyszła mamusia czy teściowa, która wszystkiego sobie odmawiała, suchy chleb z omastą albo i bez pożywała, byle synusiowi za parędziesiąt tysiączków złotych zegareczek kupić.
Albo wspomina inny te podsłuchiwania, te ucieszne rozmówki elity, o tej kupie kamieni, o tych śmiesznych sześciu tysiącach, za które nie warto pracować jak frajer. Tenże niezadowolony moher wielce był zdziwiony nie tym, że z moralnością podsłuchane państwo wspólnego nic nie ma, ale tym, że głównym winowajcą w tej aferowej sprawie był ten, który ważył się rozmówki szlachetnych polityków-biznesmenów podsłuchać.
Mógłbym tak jeszcze… czasu mało.
Tak, państwo KOD-owcy, Nowocześni, Schetynowcy - gdyby Platforma Obywatelska raczyła rządzić wedle prawa i sprawiedliwie, bacząc na dobro wszystkich obywateli, PIS nie miałby dzisiaj racji bytu. Eksperymentalna hodowla zwolenników Jarosława Kaczyńskiego Platformie się udała, oj udała.
To wy odpowiadacie za PIS, za jego dzisiejsze rozróby i skończcie z tą histerią o niedemokratycznych rządach PIS-u. To dzięki wam PIS wygrał wybory i jeśli rzeczywiście opowiadacie się za demokracją, to wolę ludu winniście szanować. 
I jeszcze na koniec kładę wisienkę na torcie… wiem, bardzo ryzykuję.
Otóż mam pewne powody przypuszczać, że ta wierchuszka KOD-u, PO i Nowoczesnej opłacana jest… przez PIS… bo jak inaczej wytłumaczyć istnienie tak wyżętej z intelektualiów opozycji? Ja wiem, że zapodaję teraz kolejną spiskującą teorię, ale proszę mi uwierzyć, że na to to wszystko wygląda. 
Czy przy władzach umysłowych jest pan Kijowski, który kreując się na lidera społecznego ruchu nie radzi sobie z płaceniem alimentów - biedny miś, informatyk, pieniążków nie ma wcale, bo on wcześniej to kosteczki pamięci dokładał do komputerków, a nakupował ich, oho, albo i więcej, tyle że z tymi czterema dziureczkami, a że teraz komputerki są nowsze to potrzebują pamięci z pięcioma otworkami, więc jakże tu dopasować… i misio klepie biedę i nijak go nie stać na pieniążki dla dzieci, a te cholery nic tylko dawaj i dawaj, więc nasz misiaczek pomyślał sobie utworzyć KODaka i zaoferował się ze skrzyneczek obywateli wykasowywać spamy… może choć na fryzjera coś mu kapnie.
Albo nasz wiarygodny pan Petru - portugalski opozycjonista, zmieniający zdanie dalibóg częściej niż kobieta, erotyczny podróżnik, gość w sam raz na lidera opozycji.
Albo pan Schetyna, co to miast odnosić się do zapodanych przez PIS spraw merytorycznie, najpierw wyżyna Tuskowych, a potem szarpie się z podróżnikiem o tę portugalską palmę pierwszeństwa.
Albo pani Mucha i te wszystkie damy obu partii - intelektualna, psia mać, elita.
I wy chcecie wygrać kolejne wybory? Bawcie się tak dalej
Determinizm się odzywa. Przyczyna rodzi skutek.
Ale się naraziłem… wiem… szczerość nie jest w cenie.

[29.01.2017, Saint-Hilare-le-Chatel w Normandii, Francja]

6 komentarzy:

  1. Ano doigrała się PO/PSLowska banda. Całe lata na to pracowali. Jako obecna opozycja są karykaturą polityków z Nowoczesną na czele :)
    Jeszcze teraz Kijowski został szefem mazowieckiego KODu. Mając takich przeciwników Kaczyński będzie rządził do końca świata ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no własnie, w tym rzecz, ze zbyt wielkiego wyboru nie mamy...

      Usuń
  2. Ja już nie znajduję słów żeby określić tę beznadzieję jaka jest w naszym rządzie, opozycji i w ogóle na tej naszej scenie politycznej.
    I jak tu nie zwariować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm... pisać kolejną książkę "Nie można nie zwariować" :-)

      Usuń
  3. A najgorsze, że na tym morzu beznadziei oraz interesów własnych i właśniejszych nie widać tratwy ratunkowej dla nas maluczkich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... wiesz, gdyby dotyczyło to jakiegokolwiek innego kraju, powiedziałbym... a pal to diabli... ale niestety to dzieje się u nas i naprawdę....

      Usuń