ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

13 stycznia 2017

JA ZŁODZIEJ - RZECZ O NITRASIE

Alem zamieszał z tym tytułem. Mniej lub bardziej przypadkowe oczy czytelników zapewne się spodziewały, że będąc pod wrażeniem nieodpartym komedii pana Jacka Bromskiego, poczynam właśnie recenzję z tegoż. Nic równie mylnego.
„Tytuła” puściłem ze świadomą przekorą, przejaskrawiając zjawisko, jakiego byłem świadkiem, choć kto naprawdę wie, jak tam było, tj. czy jaka podpaska ze skrzydełkami nie dostała się w niepowołane ręce.
Pozwolę sobie uczepić się jak rzep psiego ogona pana posła Nitrasa z PO, ukazanego w sfilmowanym (także przez niego samego) reportażowym dokumencie, w którym to obrazie pokazano, jak pan parlamentarzysta penetruje miejsca, na których zasiadały szlachetne pupy partii rządzącej.
Ale może na tym koniec żartobliwego tonu, jakim się wysługuję, choć w samej rzeczy początkowo wydawało mi się, że bohater tego krótkometrażowego filmiku popił sobie „troszku za wiela” i zapomniawszy gdzie podział kluczyki od auta (a był to akurat czas zmiany warty przy mównicy), poszukiwał ich również w ławach politycznych oponentów, bo w końcu z procentami we w krwi ciepnąć klucze byle gdzie to niewielka sztuka.
I co? Jak widać trudno mi się pozbyć sarkastycznej a uciesznej formy wypowiedzi, ale to pewnie przez tę Muchę, która, jak nic, uwiodła mię swymi kuplecikami i zaraziła poezją swą śpiewaną, i pod jej intelektualnym wrażeniem wypisuję opowieść o takim jednym poszukiwaczu skarbów.
Dość jednak. Żarty się skończyły.
Dziadostwo to pierwsze określenie, które kojarzy mi się z uczynkiem pana posła… zapodam cytatę z Wikipedii… „polityk, politolog, w latach 2005–2009 poseł na Sejm V, VI i VIII kadencji, w latach 2009–2014 poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji, od 2014 do 2015 główny doradca premier Ewy Kopacz… W wyborach parlamentarnych w 2015 uzyskał mandat posła VIII kadencji”.
No proszę, jakie piękne karty istnieją w życiorysie tego pana z Platformy Obywatelskiej. I choćby z powodu tego życiorysu, spodziewam się od platformianego elektoratu, który, jeśli nawet przypadkiem odczyta niniejszą odę do posła ku czci jego dziadostwa, porządnie po łapach dostać, bo przecież nie uchodzi, ba, nie ma takiego prawa, aby potępiać w tak haniebnych słowach postać wybitnego Polaka, czołowego działacza od przestrzegania wolności słowa, demokraty, doradcy, o mój Boże, pani byłej premierki Kopacz.
Widzę ja oczyma swojej wyobraźni, jak szlachetni wyborcy PO, obejrzawszy dokument skwitują go mniej więcej tymi słowy, że, o mój świecie, to takie niewinne wydarzenie, ot drobniuteńka niezręczność, jakieś nic nie znaczące faux pas, żarcik niepozorny, albo to z nudów, ze zmęczenia walką o budżet. Innymi słowy - nic wielkiego się nie zdarzyło. Być może dostąpię zaszczytu komentarzy takich, że… no faktycznie, było może zabawnie, ale nie do końca, natomiast gryzipiórku jeden, chwalco PIS-u, a pamiętasz ty a mianowicie, co te rządzące stworzenia wyrabiają i wyrabiały - tu pada obszerna lista nazwisk wraz z okolicznościami.
To ja im powiadam i powiadam to wszystkim pozostałym, że jeśli mam do czynienia z dziadostwem, to dla mnie jedno i to samo, czy poczynione jest z lewa, z prawa, czy ze środka; czy popełnił czyn dziadowski wierzący, ateista albo gnostyk - wszystkim na czole jednaki odcisk podkówką wypalę.
Bo ja dziadostwa jako takiego nie znoszę.
Bo wyobraźcie sobie mili państwo, że pan Sławomir Nitras, (a jak, po nazwisku, ku pamięci!) zaprasza sobie dystyngowaną damę na wieczorny posiłek w restauracji. Dama zjawia się w niemal karnawałowej kreacji, suknia długa, zwiewna, dekolt należycie odsłaniający krtań i poniżej położony oddech, cieliste pończoszki na nóżkach wybitnie zgrabnych, zwieńczonych szpilkami o czternastocentymetrowym podbiciu, na odkrytym ramionku niewielkich rozmiarów torebka z zewnętrznej powłoki krokodyla, w ręce drugiej aktóweczka, na niej gazetka, jakiś „Harlekinek” albo rozwarta koperta, z której wychyla się konieczność zapłaty za komórkowy abonament. Aliści urodziwa niewiasta może i torebeczkę nieciężką na ramionku pozostawi, to przecież w prawicy swojej nie będzie przez czas przyjemnie długi trzymać aktóweczki z przyległościami; otóż pozostawi te drobiazgi w pozycji leżącej na krzesełku nie opodal. Zatem jesteśmy już po aperitifie, po złożeniu zamówienia, po pierwszych pląsach sympatycznej rozmowy, kiedy to nasza bohaterka poczuła w sobie tę jakże dla kobiet istotną, przemożną potrzebę upudrowania noska. Cóż tedy robi dama? Z wdziękiem przeprasza kolacyjnego partnera i dyskretnie oddala się ku toalecie, pobierając z sobą jedynie torebeczkę, w której jakaś perfuma, puzderko z pudrem w kolorze policzków, pomadka, tusz, waciki, ewentualnie kawałki nożyczek i pilniczka.
I w tym momencie pora na działanie naszego bohatera… zatem przebiera paluszkami po gazetce, odczytuje jakiej wielkości finansowe zobowiązania posiada wobec operatora dama, „Harlekina” wertuje, a nuż jakaś drobnostka zeń wypadnie… a jakież to „specyjały” aktóweczka zawiera? Warto też nasze przeszukiwania utrwalić filmowym aparatem.
Dla mnie dziadostwo.
Bardzo bym chciał, aby z moim wywodem zapoznali się na ten przykład: kierowca autobusu, pani konduktorka w pociągu, czy też kierownik kinowej albo teatralnej sali, a to z tego powodu, że zmierzając do celu podróży albo do finału kulturalnego przedstawienia, mogliby ci państwo megafonowo ogłosić:
- Proszę państwa, ponieważ jest wśród nas pan poseł Nitras z Platformy Obywatelskiej, upraszam o niepozostawianie w publicznym miejscu swoich osobistych rzeczy, albowiem, jak głosi porzekadło, diabeł ma problemy ze snem.
Już, już, zmierzam do zakończenia.
Się o moje oczy i uszy obiło, że pan poseł Nitras wielce zadziwiony jest tym, że jakaś cholera na niego nadaje w związku z poczynioną przez niego penetracją. Ba, żeby tylko był zdziwiony… on utrzymuje, że niewinną jest owieczką i każdego, „któren” wypomni mu jego ucieszne zachowanie do sądu zapoda, żądając surowej kary (no, może nie od razu kary śmierci, bo ta w naszej ojczyźnie zakazana).
Dla mnie dziadostwo.
I cóż tu mieć więcej do powiedzenia w powyższym temacie?
No może to, że dla mnie, panie Nitras, przedstawia się pan nie inaczej, jak wartość kąta alfa dla cosinusa 90 stopni.

[13.01.2017, Dobrzelin]

8 komentarzy:

  1. W sierpniu ub. roku byłam w mieście NITRA na Słowacji.
    Piękne miasto, nazwane kiedyś przez Jana Pawła II Betlejem Słowacji.
    Ma charakter i dużą wartość.... w przeciwieństwie do braku tychże u człowieka o którym piszesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... najgorsze jest chyba to, że ten pan nie dostrzega niczego złego w swoim postępowaniu...

      Usuń
  2. Do komentowania zachowań posłów ze stron wszelkich już siły nie mam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... właściwie to najlepszym komentarzem byłoby odpowiedzieć coś właściwego przy wyborczej urnie, ale przez ten czas siła zła może się zdarzyć...

      Usuń
  3. Z nowym rokiem nastąpiła istna eksplozja głupoty i dziadostwa. Zarówno politycznego jaki i zwykłego, ludzkiego.
    Potrzeba byciem macho bije już naszym politykom na dekiel...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... czasami myślę, że w przypadku polityków mamy do czynienia z innym gatunkiem człowieka... może tym wywodzącym się bezpośrednio od małpy? ...

      Usuń
  4. Poziom ludzi w partiach sięga dna.
    Natomiast wpis to majstersztyk sarkazmu, a karykatura partnerki restauracyjnej doskonała. Kpina z braku podstawowych zasad człowieczych uzasadniona.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... słowo daję, osobiście boję się bliskich spotkań z politykami...

      Usuń