CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

22 lutego 2017

PRZEKLEŃSTWO

Przekleństwo z tą „Klątwą”…. czy rzeczywiście?
Ponieważ przedstawienia nie obejrzałem, nie powinienem… ponieważ jakieś jednak sceny udało mi się zobaczyć… czy też nie powinienem?
Nie będę rozprawiał o obrażaniu uczuć religijnych, bo w takim razie musiałbym napisać, że w wielu innych przypadkach moje własne uczucia były i są obrażane, a ponieważ nie przynależą one do sfery religijności, to i nie mam, i nie miałem sposobności ani paragrafu na to, aby pod sąd zapodać to obrażanie uczuć mojej nieskromnej osoby.
Nie napiszę też o obrażaniu Jana Pawła II, ani też o niestosownym (niewinne słowo) potraktowaniu krzyża.
W tym miejscu niewinna dygresja uruchomiona przez wyobraźnię, bo oto wyobraziłem sobie, co by to się zadziało, gdyby na warszawskiej scenie wielce zasłużonego dla kultury polskiej teatru zbezczeszczono symbole judaizmu czy islamu. Założę się o każde pieniądze, których nigdy nie posiądę, że Wielkie Larum podniosłoby się na pół świata, a może i dalej.
Ale ja nie o tym.
Chcę powiedzieć, że niczemu się nie dziwię, nie dziwię się ani tej prowokacji, ani jakiejkolwiek innej, albowiem tak kultura przez wielkie K, jak i też ta małą literą pisana kultura codziennego słowa, zachowania i obyczaju od ładnych lat kilkunastu nam dziczeje. A zapytajcie się takiego odyńca z lasu, co wchodzi chłopu w szkodę, czy jakby zobaczył zakaz wstępu na kartoflane pole, to czy on się pohamuje? A w życiu! Bo dzik hamulców nie ma. I wychodzi na to, że człowiek również. A dlaczego? A dlatego, że mamy wolność, która gwarantuje nam brak odpowiedzialności za słowa, choćby były najgłupsze, najokrutniejsze i świadomie masakrujące, maltretujące kogo nam się żywnie podoba.
A cóż dopiero sztuka. Ta na fundamentach wolności wypowiedzi zbudowana i nie ważmy się jej tknąć, choćby musnąć ją opuszkami palców.
Sztuka przekracza, jak widzę, kolejne bariery ludzkich możliwości, jak, za przeproszeniem, ma to miejsce w sporcie.
Podobno najtrudniejszym do zdobycia szczytem na Ziemi jest znajdujący się na pograniczu Pakistanu i Chin drugi pod względem wysokości szczyt świata - K2. Wyobraźmy sobie, że zdobywamy go w lecie - jest trudno, ale da się wejść przy dobrej pogodzie. No to teraz wejdźmy nań zimą, oj trudniej, trudniej - udało się. Spróbujmy wobec tego bez maski tlenowej - skrajne wyczerpanie ocierające się o śmierć kliniczną z powodu niedostatku tlenu. Jest zdobyty! A teraz z opaską na oczach, bez butli z tlenem i zimą… a potem dokładamy do tego wejście tyłem… nie koniec na tym, wejdźmy teraz na K2 tyłem, bez tlenu, z opaską na oczach, zimą i ze związanymi rękoma i nogami….
Co ja tutaj przedstawiam? Kolejne granice ludzkich możliwości, a ściślej - przekraczanie tych granic aż do skrajnego idiotyzmu, bo w podświadomości cały czas obecne jest pytanie: po co to wszystko? Co domniemany himalaista chciałby osiągnąć wspinając się na K2 związany kaftanem bezpieczeństwa? Nie starcza mi rozumu na odpowiedź.
Otóż i artysta winien czasami wyjść z siebie i stojąc obok swojej postaci, powinien od czasu do czasu zapytać siebie samego, w jakim celu przekracza tę może już ostatnią z granic. Jeżeli nie stać go na to pytanie, to tym bardziej nie odnajdzie odpowiedzi i w konsekwencji będzie próbował stworzyć ideologię do swojego dzieła.
I znów przykład alpinisty wydaje się być najtrafniejszy.
- Dlaczego zdecydował się pan na wspinaczkę na K2 - pyta dziennikarz alpinisty - zimą, tyłem, bez tlenu, ze skrępowanymi kończynami i z czarną opaska na oczach?
- Bo góry są piękne - odpowiada alpinista, który choćby z tego powodu, że mając przepaskę na oczach, nie tylko gór, ale i słońca nie zobaczy.
No właśnie, zbliżyliśmy się do absurdu.
Ale prawda jest też taka, że dzisiejszy artysta żyje w określonej przestrzeni społecznej, politycznej, kulturowej przez małe k, obyczajowej i medialnej i te przestrzenie tworzą go takim, jakim pod ich wpływem się staje.
A teraz przeanalizujmy w jakim bagnie przychodzi żyć współczesnemu artyście: język wrogi i nienawistny, cynizm, hipokryzja, degrengolada obyczajów, brak szacunku dla człowieka, zysk z pieniądzem i władzą jako trójca święta, idiotyczne reality show, filmy, w których z luf karabinów wylatują wagony pocisków, rynsztokowe słownictwo i celebryckie umizgi do upośledzonych umysłowo tłumów oglądaczy, nienawiść do sąsiadów i wszelkich innych nacji, internet opanowany przez trolle i głupawe odzywki twittujących polityków… jak tu nie zwariować?
Oto jest kultura Zachodu, który uważa się za o niebo doskonalszy od nieokrzesanej dzikości Wschodu.
A pan artysta, pan reżyser i dyrektor zacierają rączki - bilety wszak wyprzedane… każdy osioł obejrzy.
A co z ta sztuką, sztuką przez wielkie S?
Mnie się wydaje, że w kraju tak zidiociałym jak nasz, w kraju, w którym nienawiść wyrasta jak kamienie w polu, w tym kraju sztuka winna być może i ostatnim na tej ziemi bytem, który powinien ludzi łączyć, nie zaś kreować kolejne podziały… ale ja mówię o sztuce prawdziwej, nie zaś o kolejnej klątwie rzuconej jak kość głodnemu psu na pożarcie. 

[22.02.2017, Dobrzelin]

2 komentarze:

  1. Jakie czasy, taka sztuka, chciałoby się powiedzieć. Sztuki nie widziałam, znam fragmenty z Tv. Skojarzenie mam takie, że gdy we Francji pewne pismo przeciw niewiernym nastawało i ci niewierni odpłacili się pięknym za nadobne, to wszyscy w bólu z Francuzami się łączyli.
    Jestem przeciwna obrażaniu, obśmiewaniu itp. ale tez przeciwna dyktowaniu czego mam słuchać, co czytać, na jakie sztuki chodzić i jakie koncerty wybierać. Dorosła jestem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prokuratura w Warszawie ma się zająć oceną spektaklu.Zwolniona została Kuszyńska z TVP Kultura, Mikołajczyk, autorka materiału, a to dopiero początek całej histerii i to uważam za dyktando tzw. dobrej zmiany.
    A porównanie ze zdobywaniem szczytów bardzo dobre. Właśnie słucham o zbieraniu pieniędzy na zdobycie szczytu K2 zimą, jeszcze nikt nie dał rady, może Polakom się uda...Albo i nie.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń