ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 lutego 2017

SZMAT (1)

1.
- Jakbyście dali mi jeszcze parę tych pędraczków z okrasą, mięsa nie, ino do tych kluseczków tłuszczu ze słoninką i wystarczy, to by ja sobie cosik przypomniał więcej.
Nowakowa pospieszyła z rondelkiem. Dopiero co przygrzała kluski śląskie na gazie. Alinka z Tomkiem siorbali herbatkę, pogryzając kanapki z twarogiem ze szczypiorkiem. Dla nich tłuste kluski na noc były zakazane, choć Tomek, jak to mówią, nienażarty, pewnie cały talerz śląskich by obrócił, ale matka nie da. Krystyna bardzo uczulona na to, aby przynajmniej dzieci zdrowo jadły, bo to i w szkole śmieją się teraz z takich, co to przed sobą bebech wielki noszą, a na twarzy są takie różowe, pucołowate, a i jak tu się rozebrać przed klasą na gimnastyce; więc lepiej niech jedzą tyle ile potrzeba, ani deczka więcej, a zdrowo.
Dzieciaki przeciągały to jedzenie kolacji: raz, że lubiły starzyka posłuchać, dwa, że jutro sobota, więc pospać mogą dłużej, a jak matka zapomni prześwięcić ich ścierką, że już późna pora i marszu do łóżek nie rozkaże, to i do północy by zostały, ziewając, choć z oczami jak te pochodnie, z uszami tak rozstawionymi na słuchanie opowieści, jak u ich kocura, co na byle pisknięcie myszki łeb unosi, uszyska postawia i nasłuchuje.
A jak to było poprzednim razem, gdy starzyk do nich zawitał, jak to słuchały o tym skarbie zakopanym pod piwnicą w starym dworze, którego zmienne koleje losu obróciły w ruinę i dotąd perzyną i pokrzywą zarasta. Potem zaś ojcu wierciły w głowie, aby koniecznie na Lisie Pole pojechać, dwór zobaczyć, wedrzeć się do środka i na własne oczy przekonać się, czy pod komorami czego nie pozostawiono, a że pies dziki podobno skarbu strzeże, to i cóż z tego? Tytana weźmie się z sobą; ten przecie w całej wiosce pies najdzielniejszy i przed byle kundlem wszystkich obroni. Rad nie rad Karol zapuścił sinik furgonetki i pojechali, z psem, a jakże, lecz do zgruzowanego majątku się nie dostali, bo ogrodzony. Mówili w gminie, że ani remontować nie będą, bo pieniędzy nie ma, ani sprzedać nie mogą, gdyż ruina ma swego właściciela, potomka jakiegoś po mieczu; lecz ten zwleka, albo stary już, albo by z odszkodowaniem za zniszczenia to może i wziął, ale w takiej postaci pałacyk przejąć, to żaden dla niego interes. I tak, rozwalony dwór stoi, a choć deskami okna i drzwi zastawione, przybite gwoźdźmi na amen, choć razem z okalającym go dziedzińcem i ogródeczkiem otoczony wysoką siatką (będzie już i ze dwadzieścia albo i więcej lat, jak tak stoi), to przecież niszczeje, i ludzi straszy szpetotą i tajemnicą, bo wkoło park przez okoliczne obywatelstwo odwiedzany, więc i ma kogo straszyć.
Wrócili zatem z tej niedalekiej wyprawy z niczym, niepocieszeni, lecz Tomek nie ustawał, prosząc ojca o to, że gdyby się udało…
- To może byśmy kiedy kupili ten pałacyk. Wiele nie zażądają, prawda?
Karol z politowaniem popatrzył na syna, choć przecież go rozumiał. Sam w jego będąc wieku, zachwycały go tajemnice starych budowli, zamków, klasztorów i pałaców, grot, drewutni a choćby i zakurzonych strychów, ale wszakże z tych pradawnych podniet się wyrasta i człowiek w lata bogatszy i doświadczenie rozumniej światu się przygląda.
- Toż gdyby w tym dworze skarby jakoweś tkwiły, to spadkobierca, który ponoć jeszcze żyje, wiedziałby o tym lepiej od nas i nikogo nie prosiłby o ich odkopanie, tylko sam wygrzebałby spod piwnicy klejnoty, monety, czy złoto.
- A jeśli nic nie wie o skarbie? - upierał się chłopiec.
Cóż miał odpowiedzieć Karol, wszak i tak dworu nie kupi, a skradać się do niego jak podły złoczyńca, nie będzie.
Oj, zamącił starzyk w Tomkowej główce, zamącił.
Starzyk jadł, oblizywał się i wesoło mruczał pod nosem, bo Krystyna skwarek nie żałowała, tak jak i jajek do klusek, przez co wyrosły jak na zaczynie drożdżowym.
W tę chwilę, gdy gość mile widziany mruczał i chrząkał radośnie, wszedł Karol; z wieczornego udoju wracał, o czym siedzących za stołem powiadomił. I dla niego znalazły się kluski, tyle że Krystyna uraczyła męża sporym kawałkiem żeberek; chciała też wsunąć na talerz starzykowi - odmówił. Karol usiadł przy tym wielkim prostokątnym, kuchennym stole, jak wypada na gospodarza, naprzeciwko gościa.
- To wieleż nadoiliście krówek? - zapytał starzyk.
- Mamy ich piętnaście mlecznych, pięknie mleko dają.
- I żeś się, gospodarzu tak prędko uwinął. Tyleż cycków do ciągnięcia!
- A bo to, panie starszy, ja doję? Maszyna robi za mnie. Nie te czasy Ja tylko obmywam wymiona i podczepiam te zabawki, a krówki nauczone i w porządku w kolejce same pilnują.
- To i krowy nauczyły się nowoczesności - westchnął starzyk. - Popatrzcież, jak to świat się zmienia.
- A zmienia się, zmienia - powtórzyła Krystyna. - Tylko wyście, starzyku jednacy. Tacy sami dzisiaj, przed miesiącem, kiedyście do nas zawitali, i równie tacy sami przed laty, choć lat nie ubywa.
- Nie ubywa - powtórzył stary.
- A zima się zbliża. Kolejna zima - twarz Krystyny była zatroskana. Doskonale wiedziała, że i tym razem starzyk zimą w swojej zniszczonej przez czas chałupie nie usiedzi i będzie od domu do domu chodził, od wsi do wsi, aby przycupnąć na parę dni, pomóc temu czy owemu za wikt i tapczanik z kocem; i że jak pobędzie u jednych,  to po kilku dniach do drugich zajdzie, gdzie go przyjmą, ot choćby za te opowieści, którymi sypie jak z rękawa.
Czy można się dziwić temu, że starego wiejskim Homerem nazwano, i choć te swoje bajania nie ubierał w szlachetne  rymy, to zawsze zadziwiał pamięcią albo wyobraźnią, której mu zazdroszczono.
(cdn...) 

[15.02.2017, Barcelona, Catalunya, w Hiszpanii]

7 komentarzy:

  1. Chyba zaczytywałeś się w "Chłopach" Reymonta, bo piszesz podobnie. Szkoda, że teraz ta powieść jest tylko we fragmentach jako lektura.
    Młodzi nie znają ani dawnej, ani nowej wsi, bo im to nie w głowach.
    W pobliżu mojej rodzinnej wioski był w lesie budynek, który wszyscy nazywali "spalonym pałacem". Czasami z innymi dziećmi wchodziłam drżąc ze strachu do piwnic, ale szybko stamtąd uciekaliśmy. Dopiero niedawno, gdy dowiedziałam się, jak moja wioska nazywała się przed wojną (oczywiście po niemiecku), znalazłam w internecie zdjęcie tego pałacyku, który w rzeczywistości był willą właściciela ogromnej cegielni słynnej na całą Europę, a nawet w Argentynie.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... może nie tyle się zaczytywałem, ale czytałem... "Chłopi" to świetna powieść, ale gdzież mi tam do Reymonta... troszkę stylizacji, ot co. A ten dwór-pałacyk, o którym wspominam w tekście, to istotnie istnieje, przepięknie niszczeje w tych naszych lepszych nowych czasach; w tych gorszych był siedzibą... jak to się mówiło... "Gromadzkiej Rady Narodowej", była w tym miejscu potem biblioteka, parę mieszkań, ba... nawet sala balowa... o skarbach natomiast nic mi nie wiadomo... pozdrawiam

      Usuń
    2. Po "moim " pałacu już nie ma śladu, okoliczna ludność rozebrała go do do ostatniej cegły.
      Też żałuję podupadających dworków, pałaców i zamków, ale kto miałby je przywrócić do dawnej świetności, przecież nikogo na to nie stać, bo to kolosalne pieniądze.
      Często przejeżdżamy obok zrujnowanej przypałacowej kapliczki, kiedyś miałam ochotę spytać sołtysa wioski, ile kosztowałaby mnie ta ruinką, ale rodzina mi to wybiła z głowy. Jednak ilekroć przejeżdżamy tamtędy mąż i syn zawsze powtarzają: "ruinka mamy".
      Dobrze jest się wzorować na mistrzach.
      Pisałam pracę maturalną z "Chłopów".

      Usuń
  2. Jako dziecko, a później jako nastolatka lubiłam słuchać opowieści wujostwa i dziadków, bo te ciekawsze bywały od książek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Jotko, się słuchało... tak sobie myslę, że może odleglejszymi czasy ludzie więcej mieli do powiedzenia sobie nawzajem? Dzisiaj za tych naszych wujków i dziadków opowiadają zdjęcia, filmy, blogi (!) ... pozdrawiam

      Usuń
  3. Uwielbiam te klimaty. Zatrzymują czas pod powiekami. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, Ultro, nie wiem jak ty, ale ja to na pewno się starzeję, skoro nawet opowiadając fikcję, sięgam do przeszłości.... pozdrawiam

      Usuń