ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 lutego 2017

WIETRZNA TRASA

Wielkie nieba, Balbino, i mnie trafił się kurs, długi, sporo ponad 1400 kilometrów liczący, do Hiszpanii, a już, już rozmyślałem sobie, o czym sobie pośnię najbliższej nocy na parkingu przy Intermarche, gdzieś pod Montebeliard.
Tymczasem jazda. Wyruszam z ośmioma samochodowymi fotelami z Montebeliard właśnie trasą na Bezancon, Moulin, Limoges i Bordeaux, a potem przez Kraj Basków do Kastylii i Leon, prowincja Valladolid.
Trasa do Limoges znośna. Wenus - najjaśniejszy po księżycu nocny obiekt na firmamencie, prześlicznie wskazuje drogę, bo na początku niebo rozwidnia się, przeciera i nawet księżyc po ciemnym nowiu wstaje. Nie masz już zimy ani we wschodniej, ani w centralnej Francji, bo na południu zim nie bywa, owszem, z niewielkim mrozem, lecz bez śniegu - ten w Masywie Centralnym, w dzikiej Owernii, w Alpach i Pirenejach. Ale że zimy nie ma, nie znaczy, że wiosna zakwitła. O, nie, nie w początkach lutego.
Im bardziej na południowy zachód, tym z większą ochotą groźny Atlantyk karty rozdaje. Tym razem umyślił sobie potężnym niżem uderzyć w zachodnią Europę i proszę, za Limoges aż po granicę z Hiszpanią i dalej ogromny wicher miota wszystkim, co napotka na swej drodze. Wszędzie na trasie (na tych główniejszych drogach) na wielkich tablicach informacyjnych pokazuje się pomarańczowy alert z informacją o wichurze. Na dwupasmowych krajówkach i autostradach ledwie udaje mi się utrzymać renówkę na właściwym pasie; na pomniejszych drogach nie lepiej. Tu trzeba wykonywać niezliczone manewry, aby nie uderzyć w opadłe i spadające gałęzie, a w kilku miejscach powalone drzewa. Jak taka gałązka uderzy, wichru i jej prawo, byleby nie w przednią szybę. 
Jakoś udaje się. Pod Bayonne (Baiano) przed hiszpańska granicą, we francuskiej Baskonii, wietrzysko nieco popuszcza (tam jest najcieplej zresztą - temperatura w nocy dochodzi do 11 stopni), ale przejeżdżając wzdłuż atlantyckiego wybrzeża widzę te długie, trzymetrowe fale - nieciekawie to wygląda.
A jak w Hiszpanii? Nie inaczej, choć, proszę państwa, oprócz Kraju Basków to w tej Hiszpanii drzew prawie nie ma, więc szybom auta żadna złamana gałąź nie zagrozi.
Dojeżdżam tuż przed 14-tą. Miałem być do 15.40, więc udało mi się dojechać szybciej niż zaplanowałem, ba, udało mi się nawet przespać z godzinkę na trasie. Pomimo tego, że dostawa miała być bezpośrednia + fix (znaczy się absolutnie na czas), firma, do której jechałem jest zamknięta… znaczy się, że niepotrzebnie tak gnałem, tracąc przy okazji więcej paliwa niż musiałem. No cóż, taki życie.
Odpoczywam sobie na sporym parkingu wewnątrz parku technologicznego (nota bene to jedna z najpiękniejszych stref ekonomicznych jakie dotąd widziałem), przesypiam od 18 do 23.40 (wieje). Potem budzę się 4.50, a właściwie obudziłem się z tego powodu, że moja renóweczka zaczyna się pod wpływem wiatru przemieszczać. Że spałem na dole, nacisnąłem pedał hamulca - przystanęła po pięciu-sześciu metrach. Okazało się, że „puścił” niezaciągnięty do końca hamulec ręczny oraz, że pod niewłaściwym kątem w stosunku do krawężnika ustawiłem przednie kola auta… ale mimo wszystko… na równym samochód powinien stać w miejscu.
Wietrzysko było jednak odmiennego zdania.

[05.02.2017, Boecillo, Castilla y Leon, w Hiszpanii]

4 komentarze:

  1. Gdy słyszałam doniesienia meteo o wichurach na zachodzie Europy, od razu pomyślałam o Tobie, wtedy sprawdzam, czy coś jest na blogu, bo jak jest, to O.K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiatry na południu potrafią być dokuczliwe. Znajoma mówiła, że musiała opuścić Sycylię, ponieważ głowę jej urywało.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zaskakujaco silne sa te wiatry nad Morzem Śródziemnym

      Usuń