ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 czerwca 2017

OD WYPADKU DO PATA W KWESTII EMIGRACJI

Tym razem zupełnie niewakacyjnie a wspomnieniowo, choć te wspomnienia dotyczą tej niedalekiej przeszłości.
Akurat byłem w Anglii, kiedy zdarzył się ten tragiczny wypadek z udziałem polskiego kierowcy renówki Mastera. 
W swoich częstych kursach na Wyspy nie dojeżdżam do tego miejsca. Skręcam jakiś kilometr bliżej z autostrady A16 na Marck, gdzie zamieniamy się z Ukraińcami przy kierownicy, a wypadek miał miejsce nieco dalej, w stronę Dunkierki.
Teoretycznie do tego wypadku mogło dojść na innym fragmencie autostrady A16 i bliżej Calais, ale w okolicach Guemps znajduje się obóz azjatycko-afrykańskich imigrantów, a że w grupie (psychologia tłumu) zawsze łatwiej wpaść na pomysł popełnienia dowolnego przestępstwa to tam, gdzie jest więcej potencjalnych miłośników podróży na gapę do Anglii prościej jest zablokować drogę, obrzucić auto kamieniami, przeciąć plandekę lub sforsować zamek do naczepy, albo wręcz wedrzeć się do kabiny samochodu nocą, zastraszając obudzonego kierowcę nożem lub jakimkolwiek innym sprzętem występującym w roli zamiennika wizy i biletu na prom.
Na A16 jadąc na tunel albo do portu w Calais od strony Boulogne jest trochę bezpieczniej, choć czasami dostrzega się spacerujące po autostradzie ofiary wojny w Syrii. Jedna z tych ofiar została nawet potrącona lusterkiem przez jednego z naszych kierowców udających się do Anglii tunelem. Przy bramkach wjazdowych na kolejową przeprawę tunelem, gdzie wszystkie pojazdy sprawdzane są przez policyjne psy, jeden z takich piesków dopadł do tego bocznego lusterka renówki, czyniąc niesamowity rwetes, albowiem mądre pieski bezbłędnie rozróżniają zapachy europejskiego potu, od tych azjatycko-afrykańskich, nawet jeśli pozostawiła je osoba trącona przez ułamek sekundy lusterkiem.
Niewątpliwie rok czy dwa lata temu było znacznie gorzej. Tuż przed samym portem zdarzyło mi się dwa razy przyspieszyć i  umykać w lewo przed wybiegającymi wprost pod samochód biedakami. Manewr w obu przypadkach przyniósł powodzenie, ale nie każdy transportowiec miał tyle szczęścia ile go miałem ja, co zdołałem zobaczyć we wstecznym lusterku, gdy podążającego za mną tira obrzucono kamieniami. 
Teraz na długości około 4 kilometrów przed portem na poboczu drogi wyrosło kolczaste ogrodzenie i człowiek czuje się jakby wjechał na teren więzienia.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że francuska policja nie robi nic, aby wyruszający na przeprawę promową kierowcy czuli się bezpieczni. Właściwie to policjanci patrolują wszystkie miejsca parkingowe wokół Calais, ale nie są, jak widać, w stanie zabezpieczyć przed ofiarami wojen autostrady i nic dziwnego, że została ona zablokowana, co w konsekwencji doprowadziło do tego tragicznego wypadku.
Oczywiście powie ktoś, że na drodze trzeba uważać bez względu na to gdzie i kiedy się poruszamy, ale proszę mi wierzyć, że nie zawsze udaje się przewidzieć każdej sytuacji wzbudzającej niepokój. W końcu kierowca ma prawo sądzić, że na autostradzie, gdzie maksymalna prędkość wynosi 130 kilometrów na godzinę, nie napotka na swojej drodze celowo ustawionej przeszkody przez…
… no właśnie, przez kogo?
Wkraczam teraz na teren zarezerwowany dla politycznych dywagacji, ale zacznę od własnych spostrzeżeń. Otóż nie udało mi się dostrzec w grupach zdesperowanych emigrantów ze wschodu i południa osób, które w jakikolwiek sposób przypominałyby wyglądem ludzi naznaczonych piętnem wojny. Nie ma w tych grupach ludzi starych, schorowanych, rannych, okaleczonych, zagłodzonych; nie ma kobiet z dziećmi na rękach. Są to ludzie młodzi, dobrze wysportowani, w przedziale wieku 18-30 lat, nadający się jak najbardziej do pracy, z której mogliby utrzymywać swoje rodziny, lecz ludzie ci zdeterminowani są do tego, aby znaleźć się w miejscu/kraju, gdzie po wmieszaniu się w tłum przebywający już od lat w takich Niemczech, Francji czy Anglii, można korzystać z dobrodziejstwa systemu opieki społecznej. Nie będę chyba odosobniony w swoich poglądach, gdy powiem, że owym emigrantom, jakkolwiek by ich nie nazwać nie jest w głowie poszukanie i zdobycie pracy. Nastawieni są na to, że przyjmujące je ze względów humanitarnych państwo ma obowiązek zapewnić im bezpłatnie mieszkanie, wyżywienie i opiekę finansową na okres właściwie bezterminowy.
Godząc się i rozumiejąc, że nowoczesne państwo powinno wspierać najsłabszych i najuboższych, kreślę jednak granicę, która powinna być wytyczona wszędzie tam, gdzie łamane jest prawo. Nie ma mojej zgody na to, aby wspierać materialnie i rzeczowo przestępców, a tym mianem określam ludzi, którzy w sposób pośredni doprowadzili do ostatniej katastrofy pod Calais, którzy obrzucają auta kamieniami, tną plandeki, wdzierają się do ciężarówek przemocą, tych, którzy kradną, gwałcą, napadają i zastraszają mieszkańców krajów, które udzieliły emigrantom gościny.
Miejsce przestępców jest w więzieniach i nie jest dla mnie usprawiedliwieniem to, że ci właściwie dzisiaj bezkarni ludzie dopuszczający się pospolitych przestępstw, że ich czyny usprawiedliwione są tym, że uciekli z regionów, w których toczy się lub toczyła wojna.
Niestety wydaje mi się, że uchodźcy cieszą się dzisiaj większą  wolnością, aniżeli na przykład kierowcy polskich ciężarówek, którzy zgodnie z obowiązującym we Francji prawem chroniącym interesy francuskich przewoźników, podlegają restrykcjom większym, aniżeli osobnicy, którzy dokonują zamachu na życie i mienie tychże polskich kierowców.
To jeden z wielu paradoksów, jakie niesie z sobą polityka unijna, pobłażliwa wobec emigrantów, niespójna, prowadzona przez ludzi, którzy nie potrafią wyciągnąć wniosków z przyczyn emigracji oraz nie znajdują sposobu na odizolowanie tych emigrantów, którzy bezpośredniej pomocy naprawdę potrzebują od pospolitych przestępców, cwaniaków, nierzadko fanatyków, zdających się kompletnie nie przejmować tym, że wkraczając na teren dowolnego europejskiego państwa powinni zaakceptować obowiązujące w nich prawo.
Niestety niektóre pomysły i działania polityków, którzy zachowują się w kwestii obecnej emigracji jak istoty pochodzące z innej planety, nakręcają dodatkowo przeciwników przyjmowania uchodźców do Europy i nie wydaje się, aby doszło w najbliższym czasie do zbliżenia poglądów tych opowiadających za pomocą i tych, którzy chcieliby czym prędzej „pogonić” z Europy islamizujących ją emigrantów.
Przykładem takiego nieodpowiedzialnego zachowania jest dosyć oryginalny pomysł na rozwiązanie kwestii emigracji przedstawiony niedawno przez panią Keller. Cytuję za „Wprost”
„Kontrowersyjny pomysł europosłanki ws. uchodźców. „Przesiedlmy całe syryjskie wioski do Europy Wschodniej”. (…) Ska Keller stwierdziła, że problemem jest również to, że migranci mogą nie chcieć mieszkać w krajach takich jak Polska czy Czechy, gdzie będą się czuli osamotnieni. Eurodeputowana zwróciła uwagę na fakt, iż w krajach tych mniejszość muzułmańska praktycznie nie występuje. Polityk Zielonych zaproponowała własne rozwiązanie tego problemu. W opinii Keller, jeśli uchodźcy nie chcą mieszkać w Europie Wschodniej, ponieważ nie ma tam ich rodaków, wówczas przykładowo na Łotwę lub do innych krajów Europy Wschodniej można by przesiedlić całe syryjskie wioski. Według niemieckiej polityk dzięki temu integracja i asymilacja przybyszów z Bliskiego Wschodu stanie się znacznie łatwiejsza”.
Skomentuję ten osobliwy pomysł własnym: opowiadam się za tym, ażeby każdy polityk (inna osoba sugerująca rozwiązania kwestii uchodźców na modłę pani Keller) przyjęła pod dach swojego domu choćby jedną uchodźczą rodzinę, dając tym samym najbardziej chwalebny przykład właściwego podejścia do emigrantów, będący wzorem postępowania dla innych obywateli UE, ba, dla poszczególnych krajów.
Tak oto niniejszy post zaczął się od przypomnienia tragicznego wypadku pod Calais, a zakończył na ledwo pewnie słyszalnym, moim własnym głosie w sprawie emigracji, głosie z pewnością w sposób niewystarczalny poruszający temat, którym bawią się, tak właśnie myślę - bawią się politycy wszystkich chyba opcji w kraju i za granicą, a gdzie zabawa, tam nikłe szanse na znalezienie właściwego wyjścia, tam prosta droga do szachowego pata.  

[26.06.2017, Murzasichle]

2 komentarze:

  1. Nam wszystkim wydaje się, że jesteśmy tolerancyjni, gościnni i prawi, póki nie dotknie nas osobiście jakieś zjawisko. Masz rację, brak uregulowań działa przeciwko pozytywnym zjawiskom, bo powstają niekorzystne zjawiska, o których piszesz, a po drugie, ci, którzy grzmią najgłośniej powinni sami dać przykład.

    OdpowiedzUsuń
  2. I co by złego nie powiedzieć o PiS, to ich twarda polityka w sprawie imigrantów plasuje nasz kraj w czołówce najbezpieczniejszych w Europie...

    OdpowiedzUsuń