CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

24 lipca 2017

O CZYM SZUMIĄ LIPY W LIPCU (7)

Podróżowałem sobie trochę po Londynie przed i po rozładunku w Dogenham, w „Fordzie” (przed szósta rano 21 lipca). A podróż wyniknęła z konieczności - wokół Londynu niewiele miejsc do parkowania i trzeba było przejechać przez centrum miasta, aby postawić auto w znanym miejscu. A zatem zmuszony byłem przejechać przez City mostem Tower Bridge, skrajem Westminsteru, a dalej przez Wimbledon, niedaleko kortów tenisowych. I… niespodzianka - załadunek mam ponownie w Dagenham, w innej firmie. Kieruję się teraz na załadunek, aby ominąć korki (niestety bezskutecznie) korki „circuitem”, czyli „węższą” obwodnicą Londynu i ledwie zdążam na czas, na dziesięć minut przed szesnastą. Kolejna niespodzianka przydarza mi się już w firmie. Załadowano mnie w cztery miejsca, po dwa do Belgii i Holandii, ale na za jednym, do Holandii, muszę zaczekać trzy godziny i dopiero wyruszam na Dover. 
A przed terminalem promowym długa kolejka i oczekiwanie na wjazd. Najgorsze jest to, że lipcowe, ludowe święto, zamiast spędzić w „domu”, świętować będę w trasie. Spedytor poinformował mnie, że zaraz po przyjeździe do „domu” w Campigneulles Les Grandes, podjedzie auto, którym mam wyruszyć do Irlandii. Zdołałem jedynie przygotować sobie prowiant na drogę, wykąpać się i ogolić i trzeba było jechać.
Pogoda kapryśna, chłodno. Nie do końca wyspany wjeżdżam na prom w Calais.

[23.07.2017, Newbridge, CO. Kildare, w Irlandii] 

2 komentarze:

  1. "Spacerek" przez Londyn, ho, ho jakie widoki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te oczekiwania na terminalach są frustrujące, podobnie jak jazda w korkach.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń