CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

21 lutego 2018

KRAJOWE ZAPISKI - METODĄ STANISŁAWSKIEGO?

Odstąpiłem, albo przełożyłem na czas nieokreślony kilka moich pomysłów. Do „Gawędy wigilijnej” powrócę, jeśli los pozwoli, w grudniu, do dwóch obmyślonych już dokładnie „Opowieści stangreta” wrócę wcześniej, a z innymi zaległościami jakoś się, jak Bóg pozwoli, uporam, albo i nie; gorzej z kawiarenkowymi opowiadankami, których pisania zaniechałem z premedytacją, albowiem stan umysłowy nie pozwala mi na ich kontynuację.
Natomiast w obecnych okolicznościach przyrody najłatwiej mi skupić się nad „Dnem”, taką zadawnioną opowieścią o kryzysie człowieka w wieku „ponad-średnim”. Problem w tym, że pierwsza, niedokończona wersja tego opowiadana nie do końca mi odpowiada i umyśliłem sobie napocząć swe rozważania w nieco inny sposób, albo też… sam nie wiem, może uczynić z tego tematu jakiś słowny kolaż, czy coś w tym rodzaju.
Od kilku przynajmniej lat nęci mnie przedstawienie mechanizmu ukazującego depresję, jej przyczyny, objawy i skutki. Przeczytałem co nieco na ten temat i próbuję rozgryźć to zagadnienie, zrozumieć i wreszcie ukazać je w „swoim stylu”, to znaczy pisząc o depresji nie wprost, lecz każąc domniemanemu czytelnikowi rozpoznać samemu ten szczególny stan psychiki człowieka cierpiącego na tę chorobę. 
Tak sobie myślę, czy przypadkiem metoda aktorska Stanisławskiego nie będzie najlepszą wskazówką dla wyrażenia tych niepokojących zaburzeń psychicznych, które uniemożliwiają człowiekowi w miarę normalne funkcjonowanie. A jeśli ktoś wie lub przypomina sobie czym jest metoda gry aktorskiej Stanisławskiego, ten pewnie domyśla się, skąd wziął się pomysł na „zagranie” w „Dnie” tą właśnie metodą.
Mój bohater będzie zatem świadom tego, że wpadł w ramiona choroby, z której wyjść nie potrafi, a może nawet nie chce, bo utracił wiarę nie tylko w sens otaczającej go rzeczywistości, ale też w celowość istnienia samego siebie. Będzie jednak zwodził otoczenie, racząc współsiostry i współbraci stateczną rozmową, humorem, okazując im pomoc i zrozumienie, lecz po „zagaszeniu światła” będzie najsamotniejszym z ludzi.
A ta opowieść mogłaby się rozpocząć niewinnie, na przykład w ten sposób…
W pierwszym momencie pomyślałem, że powinienem podziękować za gościnę i wyjść z domu, jak tylko włączą światło. Odtwarzałem w pamięci drogę, jaką przebyłem ze stacji kolejowej, podążając w stronę lasu i wioski rozpościerającej się za południową krawędzią strzelistych sosen, a szedłem nią powoli, nie tyle z powodu zmęczenia, ile zachwycony byłem cieniem rzucanym przez stuletnie drzewa na piaszczysto-iglaste podłoże podbite miękką powłoką mchu, na którym przysiadłem, aby odpocząć i sam już nie wiem kiedy wsunąłem głowę pod pióropusz rzadkich w tym miejscu paproci, tak że ich liście schroniły mnie przed słońcem na tej polanie w chwili, gdy leżąc już na wznak przymknąłem oczy, a moje powieki docisnął sen spokojny, choć niespodziewany.
Przypominam sobie to zamieszanie jakie rozpętało się nade mną, śpiącym przykładnie, niewybudzonym przez narastające podmuchy ciepłego wiatru, przez nagły cień wyrastający nad połacią lasu, nad wioską i pobliskim jeziorem; zamieszanie wywołane najpierw przez głośne ujadanie psa, potem czyjeś hałaśliwe, jak mi się wydawało, nawoływania, aż w końcu nastąpił ten dziwny moment, w którym doświadczyłem zapachu psiego pyska, a moje policzki poczuły mlaśnięcia ciepłego, wilgotnego języka. (…)

[21.02.2018, „Dobrzelin”]

11 komentarzy:

  1. Prawie wszyscy bohaterowie są "najsamotniejsi z ludzi..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... znaczy się.... wszystko zależy od autora... :-)

      Usuń
  2. W takim razie czekam niecierpliwie , bo i temat i twoje ujęcie bardzo mnie interesują, dość mam wszech ogaraniającej głupoty mediów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest to trochę trudne, ale podejmuję się... :-)

      Usuń
  3. Pod jednym z wcześniejszych postów wspomniałam Ci, o książce "Drobne szaleństwa", która opisuje losy kobiety z depresją. Nie dokończyłam jej, więc i Twojej pewnie nie przeczytałabym. W roku 2014 miałam depresję i nie chciałabym wracać do tych odczuć ani w realu ani w lekturze. Tobie życzę aby depresja była tylko literackim zmaganiem się z problemem, a nie stanem realnie przeżywanym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... bo też nie jest to temat łatwy i pogodny, lecz, jak sądzę nie należy go przemilczać. Na pewno nie potraktuję go w sposób stricte medyczny...

      Usuń
  4. Kiedyś poznałam kogoś z silną depresją. Ten ktoś leżał całymi dniami na łóżku i nie chciał się do nikogo odezwać.
    Gdyby nie rodzina, to nawet nie poszedłby do kuchni, aby przygotować coś do zjedzenia.
    Nie lubię czytać takich "depresyjnych" książek.
    Kiedyś czytałam wypowiedzi ludzi cierpiących na depresję, było to tragiczne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, życie to nie tylko "plusy dodatnie"... niestety

      Usuń
  5. Mistrzu temat dla mnie aktualny ... Żałoba to też choroba .Rok temu w lutym zmarł mój mąż na moich oczach i 2 lekarzy z SOR-u !!!.Rok minął jak we mgle a mnie dalej brak motywacji do życia...Bywa i tak :(.Mam bliskich ale podobno tak bywa po długoletnim pożyciu .Żadna to pociecha dla mnie -pozdrawiam Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi :-( Mnie przed kilkoma laty matka, w zeszłym roku teściowa... bliskich coraz to ubywa... trzymaj się mimo wszystko...

      Usuń
  6. Dzięki za dobre słowo - Eliza F.

    OdpowiedzUsuń