CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 lutego 2018

ZIMOWA ROZMOWA

W miejscu, gdzie nosek zetknął się z szybą, powstał transparentny odcisk, przez który widać było ośnieżoną ciemność pobocza: i śpiące ramiona kasztanowców, i ceglane daszki murowanych płotów, i domki przydrożne, i oziminy na polach ubrane w kożuchowe czapy. Trzeba było tym noskiem, odrobinę już chłodniejszym, wytopić w lodowej tafli drugi otwór wyprowadzający oko na świat i wtedy jak przez lornetkę podążyć wzrokiem za wolno umykającą przestrzenią. Autobus stąpał po omacku po zmrożonym, śnieżnym błocku, a na zakrętach jeszcze bardziej spowalniał.
Konduktorka zbliżyła się do tych, którzy zajęli miejsce pośrodku i sprzedając bilety przysiadła na siedzeniu naprzeciwko. Pociągała nosem, chlipała, narzekając sobie na zepsute ogrzewanie i mówiła, że tylko przy kierowcy jest trochę cieplej, więc może by przesiedli się do przodu. Ale chłopiec zdążył już zaprzyjaźnić się z szybą, a chuchając na nią, zdołał roztopić lód tak, że poszerzył sobie znacznie powierzchnię obserwacji.
Konduktorka powiedziała, że, na szczęście, to jej ostatni kurs i będzie mogła sobie pójść do hoteliku znajdującego się niedaleko końcowej stacji w miasteczku Z. Ilekroć kończy trasę w Z., zawsze nocuje w tym hoteliku, ponieważ firma wynajmuje dwa jednoosobowe pokoje, dla kierowcy i konduktorki. Tym razem kierowca jest z Z., więc spędzi noc we własnym domu, a ona odpocznie po pracy w pokoju hotelowym.
Matka ośmieliła się zwrócić jej uwagę na to, że przed pójściem spać powinna wypić szklankę herbaty z cytryną i wziąć aspirynę, a jeżeli aspiryny nie ma, to ona akurat wybiera się do apteki (jeszcze jest otwarta), chętnie kupi kilka tabletek dla niej, a może też poprosić aptekarza o zrobienie naprędce syropu (jej zawsze pomagał na przeziębienie) i później doniesie te lekarstwa do hotelu, który jest po drodze do miejsca, gdzie udaje się z chłopcem, więc nie stanowi to dla niej żadnego problemu.
- A czy w pani hotelowym pokoju jest ciepło? - zapytała.
Chłopiec dostrzegł już lekko oświetlone zabudowania przedmieścia.
- Mamy tam w hoteliku takiego recepcjonistę - staruszka, który wie, o której godzinie przyjeżdża ostatni autobus i kiedy na dworze jest zimno, rozpala w piecu, więc wchodząc do pokoju, czuję od progu ciepło. A potem on zagląda do mnie, przynosi herbatę, stawia ją na malutkim stoliczku, następnie podchodzi do pieca i otwartymi dłońmi sprawdza, czy kafle są dostatecznie rozgrzane i czy nie trzeba dołożyć węgli.
Autobus kierował się w stronę centrum miasteczka. Kilka osób wysiadło na pierwszym przystanku wprost w śnieżną zawieję.
Matka słuchała.
- Pani wie - ciągnęła konduktorka - ten starszy pan jest wielkim miłośnikiem teatru i zbiera wszystko, co jest z nim związane: programy, plakaty, afisze, zdjęcia aktorów, a nawet bilety. Kiedy mam trochę czasu, a wracam z wielkiego miasta, przywożę mu gadżety z „Noweg”, „Jaracza”, także z operetki. Zdarzyło mi się też spotkać paru aktorów, którzy złożyli własnoręczne podpisy na programach albo na odwrocie swoich zdjęć.
Nie zorientowali się, kiedy autobus zatrzymał się na docelowym przystanku przed kościołem, a kierowca odezwał się do konduktorki mówiąc, że weźmie kasetkę z pieniędzmi do domu, bo tak będzie bezpieczniej.
- Gdyby miała pani ochotę odwiedzić kiedyś tego pana, to proszę powołać się na mnie. Mieszka w tej samej starej kamieniczce, gdzie mieści się hotel - dwa mizerne pokoiki, kuchnia - klitka, nic więcej. Całe ściany oblepione są zdjęciami, afiszami, a na półkach programy, książki o teatrze, sztuki, posegregowane bilety w tekturowych pudełeczkach, czasopisma teatralne i wycinki z gazet wpięte w segregatory.
Padał drobny sypki śnieg. Kobiety nawet nie zauważyły, że wraz z małym chłopcem idą śliskim chodnikiem w stronę apteki.
- Nie, proszę pani, pytałam go o to, nie chciał być aktorem, po prostu uwielbia teatr. Czy jeździ do teatru? O, tak, rzadko, ale jeździ. Wsiada do autobusu odświętnie ubrany, aż nie do poznania. Czasami, głównie latem, zdarza mi się wracać z wielkiego miasta tym najpóźniejszym autobusem, który jest w tym miasteczku 10 minut przed północą, jest taki - tylko w soboty - wtedy jedziemy razem.
Aptekarza spotkali tuż przed wejściem do apteki - omiatał ze schodków śnieg.
Zanim weszli do środka bardzo starannie oczyścili buty, wykorzystując w tym celu pozostawioną przed progiem miotłę.
- Grzecznego ma pani synka - zauważyła konduktorka - tylko taki… małomówny.
Matka uśmiechnęła się znacząco, a miało to miejsce wtedy, gdy aptekarz na zapleczu swojej farmakologicznej świątyni sporządzał miksturę na przeziębienie.
- To pewnie dlatego, że się wstydzi - wyrzekła matka.
- Wstydzi się? Dlaczego?
- Nie pamięta pani? To przecież on majstrował przy popielniczce w autobusie, majstrował, aż w końcu ją zepsuł.
Przypomniała sobie.
- Pamiętam. Powiedziałam wtedy pani: proszę się tym nie martwić, to tylko dziecko.
Chłopiec spojrzał na przymilnie roześmianą twarz konduktorki, a jego twarz oblała się rumieńcem.
Kiedy szli z powrotem w stronę hoteliku (dla matki i syna było to po drodze), konduktorka przystanęła przed jedną z palących się latarni i wyjęła ze swojej obszernej, skórzanej, służbowej torby nieduże pudełeczko. Otworzyła je a wtedy oboje, matka i syn ujrzeli spoczywający w czerwonym, aksamitnym łożu puzderka okrągły, płaski zegarek, jaki zwykli dżentelmeni chować w kieszonce kamizelki; zegarek przytroczony był do pozłacanego łańcuszka o niewielkich ogniwach.
- Ależ się ucieszy mój staruszek. To jest rekwizyt ze spektaklu Szaniawskiego „Zegarek”. Niech pani nie pyta, jak udało mi się go zdobyć dla starszego pana.
Chłopiec pomyślał sobie, że kiedy dorośnie, chciałby mieć taki zegarek, a śnieg padał coraz mocniej, drobniusieńki i przysypywał wszystko dokoła. 

[28.01.2018, Bab Eifel-Ost, Niederoefflingen w Niemczech]

4 komentarze:

  1. Widzę, że bardzo szybko przemieszczasz się po Europie:)
    Miło jest z kimś porozmawiać w podróży, na dodatek jeśli ktoś jest rozmowny i ma coś ciekawego do opowiedzenia.
    Czy Tobie wolno zabierać pasażerów?
    "Staruszek portier z uśmiechem dawał klucz"- tak mi się przypomniało a propos tego miłośnika teatru.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - ostatnio raczej powoli, bo oszczędzałem paliwo :-)
      - owszem, podzielam Twoje zdanie,
      - tak, mogę zabierać pasażerów, nawet na Wyspy,
      - oczywiście... "pamiętam była jesień"... chciałbym właśnie, aby to opowiadanko miało coś z klimatu tej piosenki... pozdrawiam

      Usuń
  2. Cóż za niezwykła uczynność, martwić się o zdrowie konduktorki i jeszcze zaproponować pomoc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... hm, upodobałem sobie, Jotko, opowiadać w klimacie nieco różniącym się od tego, jaki panuje obecnie... pozdrawiam

      Usuń