CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 października 2018

W STRONĘ JESIENI (3) TRASA DO ANGLII


Tymczasem od zeszłego wtorku jestem w trasie i po kilku dniach podróżowania po Niemczech wysłano mnie z kursem na Anglię.
Zameldowałem się więc w Weil Am Rhein - to jest o rzut beretem od Bazylei i tuż przy granicy z Francją do takiej sporej logistycznej firmy o wdzięcznej nazwie Vitra, której chyba nie zapomnę, bom spędził w niej 5 godzin zanim mnie załadowano, narażając na możliwość spóźnienia do Chelthenham w Anglii, gdzie miałem być w sobotę na ósmą rano. Na załadunku było jeszcze o tyle ciekawie, że w czasie, gdy się w niej znalazłem, przejeżdżając z magazynu C do D, potem z D do C, następnie z C do E i z powrotem z E do D w Vitrze zjawiały się grupy zwiedzających, którym zapewne przewodnicy wciskali kit, jak to pięknie funkcjonuje ten logistyczno-magazynowy kompleks. Aż chciało się wyjść z auta i wypowiedzieć przed wycieczkowiczami parę cierpkich słów na temat organizacji pracy w tej firmie.
Ale tam… było, minęło.
Do Calais podróżowałem najpierw przez Francję, Luksemburg (tańsze paliwo) i potem znów wjechałem znów do Francji, a z konieczności jechałem szybko. Na szczęście nie czekałem długo na prom i w Dover miałem całą godzinę „do przodu”, lecz wkrótce trafił mi się objazd, bo akurat na M20 w nocy „usprawniano autostradę”.
Pojechałem zatem objazdem, o którym moja nawigacja nie miała zielonego pojęcia, ale od czego są przewodnicy, to znaczy głównie ciężarówki, których kierowcy mają zakupione do swych aut nawigacje aktualizowane na bieżąco, dzięki którym można swobodnie ominąć korki lub, jak to było w niniejszym przypadku, zablokowane fragmenty trasy. Jedzie się więc za takim „ciężarowcem” w ciemno, aż do czasu, gdy własna nawigacja sama wpadnie na pomysł wytyczenia nowej trasy. I tak było tym razem. Za Oxfordem wjechałem na A40 i tam na „bujance” (parking tuż przy trasie, na którym podmuchy powietrza przejeżdżających aut kołyszą niemiłosiernie stojącym w zatoczce aucie) uciąłem sobie piętnastominutową drzemkę. W ten sposób miałem jeszcze dziesięć minut „przewagi” i na miejsce rozładunku zajechałem parę minut przed czasem.
Czekał mnie jeszcze drugi rozładunek - w stronę Birmingham, ale dopiero na poniedziałek rano, a zatem ruszając w dalsza drogę przemyśliwałem o tym, że warto by było znaleźć miejsce do prawdziwego przespania się, bo przecież jechałem prawie bez odpoczynku całą noc. I udało się. Tuż po wyjeździe z miasta Chelthenham spostrzegłem parking, taki porządny, na którym nie „buja” - wprost wymarzone miejsce do zatrzymania się na dłużej. Nawiasem mówiąc przy trasach oznaczanych w Anglii literą A znajdują się „porządne” parkingi, na których można stanąć i skorzystać z oferowanych przez mobilne, kanapkowe bary posiłków. muszę powiedzieć, że te przydrożne jadłodajnie cieszą sporym powodzeniem wśród kierowców. Jedynie w niedziele są nieczynne, ale pewnie i w niedziele miałby zbyt na kanapki, szaszłyki i tym podobne rarytasy prosto z pieca.
Ja oczywiście nie skorzystałem z oferty dań serwowanych przez te wehikuły z żywnością - mam wszak pełną spiżarnię i możliwość przygotowywania sobie gorących posiłków, ale skorzystałem do bólu z samego parkingu; przespałem od 10 to 18.00, co jak na mnie jest jednym z rekordów czasu przeznaczanego na sen.
A wieczorem, już po kolacji, śledziłem losy meczu siatkarskiego Polska - USA i aż miło zrobiło mi się na sercu, gdy wynik spotkania okazał się dla nas pomyślny. Teraz kolej na Brazylię.

[30.09.2018, Chelthenham, Gloucester, w Anglii]

6 komentarzy:

  1. Gdy piszesz, że czekasz na prom do Dover, to kojarzy mi się to z jakimś filmem szpiegowskim:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejku, nie wiedziałem... może podsunęłas mi ciekawy pomysł na fikcję :-) pozdrawiam

      Usuń
  2. Nie jest łatwo w podróży, ale Twój humor pozwala widzieć jaśniejszą stronę jazdy i życia.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli w ogóle można mówić o jakichś moich pozytywnych cechach, to jedna z niewielu jest własnie poczucie humoru ... pozdrawiam

      Usuń
  3. Współczuję Ci takiej ciężkiej pracy, ale widzę, że już do niej przywykłeś.
    Chyba już wiesz, że po raz drugi Polacy zostali mistrzami świata, bo wygrali w finale z Brazylią 3:0.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jest ciężko, ale często czuję się bardziej swobodnie, aniżeli kiedyś, gdy pracowałem w szkole (powiem ci na ucho, że często mądrzejszych i bardziej uprzejmych ludzi niż ci, z którymi pracowałem w szkole)... a wiem, śledziłem mecz do ostatniej piłki przez tel... pozdrawiam

      Usuń