ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

22 lutego 2019

TAMTO (szkic, 1.)


1.
Przypomniałem sobie okoliczności, w jakich powstało to zdjęcie. Popatrz, zatrzymaliśmy się na parkingu znajdującym się w zakolu wspinającej się lub, jak kto woli, opadającej serpentyną drogi. Odwinąłem kanapkę i zszedłem niżej, stanąłem przy blaszanym prostopadłościanie kosza na śmieci. Po zjedzeniu bułki z masłem, szynką i pomidorem moim zamiarem miało być wrzucenie do pojemnika papieru, w który zawinięte było śniadanie – taka była moja intencja. W pewnej chwili podszedłem do pojemnika bliżej, uchyliłem wieko, zajrzałem do środka.
- Teraz zrób mi zdjęcie! – krzyknąłem z dołu.
Była zdziwiona, słysząc moje zawołanie, ale wyciągnęła z torebki aparat i uchwyciła mnie w momencie penetracji oczami wnętrza śmietnika; w prawej dłoni trzymałem resztkę bułki zawiniętej w pergaminowy papier. Tak właśnie powstało to zdjęcie. Każdy kto spojrzał na nie, uległ wrażeniu, że oto konsumuję posiłek wyciągnięty przed chwilą z otchłani papierzysk, butelek i puszek, całej tej smrodliwej zawartości pojemnika na śmieci.
Miałem ubaw patrząc na wyreżyserowanego siebie przytulającego się do tego śmietnika. Nie wiedziałem, że później wiele razy będę świadkiem podobnych, acz niewyreżyserowanych scen, których bohaterami będzie jakiś bezdomny biedak posilający się tym, co przed chwilą wydobył z pojemnika na śmieci.
Ale to, o czym ci teraz mówię, miało miejsce znacznie później, a jeszcze później pojawiły się nowoczesne, metalowe śmietniki przystosowane do wywozu nieczystości przez przystosowane do tych prac ciężarówki. I wtedy przy tych pokrytych zieloną albo szarą farbach kontenerach pojawili się współcześni nędznicy, nędznicy, których wcześniej, daję ci słowo, nie widziałem, co wcale nie oznacza, że wszystkim wokół powodziło się.
Ale zanim opowiem ci o nich, chciałbym ci powiedzieć, że za sprawą matki nie patrzyłem z szyderczym obrzydzeniem na ludzi ciągnący swój ciężki wózek byle jakiej pracy, nie śmiałem się z brudnych od pasa w górę ciał mężczyzn rozładowujących wagony z kamieniem wapiennym i węglem, nie raził mnie cuchnący odór wlewanego do gardeł piwa pijaczków siedzących na schodkach u wejścia do spółdzielni, nie raził mnie widok podartych rajstop kilku koleżanek chodzących do tej samej klasy, nie przerażała mnie epidemia wszawicy, która wybuchła pewnego razu w szkole, wszawicy, która miała swoje źródło w jednym z domów, który miał wspólną ścianę z oborą, w której trzymano pegeerowskie krowy. Nic mnie nie raziło. Nie miałem odruchów wymiotnych i zawdzięczam to matce.
Ojca z kolei podziwiałem za to, że potrafił zrobić coś z niczego. Masz w szafce jedynie zeskorupiały chleb sprzed kilku dni – ostrożnie kroisz go na grube kromki, wrzucasz do głębokiego talerza wypełnionego mlekiem i rzucasz na patelnię, na rozgrzany, skwierczący tłuszcz, smażysz po obu stronach, przekładasz na talerz, obsypujesz miałkim cukrem i chrupiesz je z taką przyjemnością, jakbyś się objadała kanapką z masłem i baleronem.
A później zdarzało się niejednokrotnie, że mając do wyboru kotlet schabowy z kością, młode ziemniaczki z koperkiem i mizerię, wybierałaś ten smażony, ech, jakże niezdrowy chleb posypany cukrem.
(…)

[22.02.2019, Dobrzelin]

11 komentarzy:

  1. Pamiętam tę biedę i koleżanki ze szkoły, które pachniały zwykłą margaryną lub smalcem.
    Chleb moczony w mleku , smażony i posypany cukrem bywał rarytasem...a skarpety i pończochy wyrzucało sie, gdy nie można ich było już zacerować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... też mam takie wspomnienia, ale mimo wszystko jakoś się żyło bez znajomości śródziemnomorskiej diety...

      Usuń
  2. Nawet nie wiesz jak wiele jest w naszej stolicy ludzi, którzy tak szukają i wyciągają jakieś odpadki ze smietników...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety dotyczy to również bogatszej od nas zachodniej Europy...

      Usuń
  3. Przeczytałam wszystkie Twoje opowiastki i zastanawiam się, czy je wymyśliłeś, czy tylko byłeś ich uczestnikiem albo świadkiem.
    Piszesz ze wszystkimi szczegółami, jakbyś przy tym był.
    Poza tym chyba jesteś dobrym kucharzem, czego nie mogę powiedzieć o moim mężu.
    Pozdrawiam niezwykle płodnego pisarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie wszystkie teksy opatrzone tagiem
      "inwazja słów" to fikcja, aczkolwiek wiele opowieści zawiera pewne elementy biograficzne wkomponowane w fikcyjną fabułę. Akurat w powyższym fragmencie udział własnych przeżyć jest całkiem spory...

      Usuń
    2. Gdy czytam Twoje opowieści, przypomina mi się dużo faktów z mojego życia.

      Usuń
  4. Do dziś zdarza mi się namoczony w mleku chleb wrzucać na skwierczący tłuszcz. Nie znoszę marnowania żywności. Uściski

    OdpowiedzUsuń
  5. Chleb w mleku i jajku toż to wykwintne śniadanie Francuzów, sama robię takie odświętne danie czasem.
    A wspomnienia młodości są niezapomniane i przejmujące.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...owszem i mnie się to zdarza, zwłaszcza z jajkiem.... pozdrawiam

      Usuń