ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 sierpnia 2020

"MINĘŁO KILKA DNI"

Edward Stachura jest najczęściej cytowanym przeze mnie autorem. Wiem, jestem w tym przypadku nudny, skoro po raz kolejny przytaczam jego słowa pomieszczone w tym wypadku w "Siekierezadzie". Dlaczego to robię? Nie prawdopodobnie, ale na pewno z tej racji, że gdyby starczyło mi talentu i wytrwałości, to pisałbym, bardzo podobnie, bo myślenie moje porusza się po torach wyobraźni Steda. Mogę zatem śmiało powiedzieć, że pisarstwo Edwarda Stachury jest poniekąd moim, mniej udatnym, więc tym bardziej lepiej upuścić kilka zdań mistrza, aniżeli rozlewać atrament własnych słów.

"Minęło kilka dni — jak piszą powieściopisarce. I tak to jednym zdaniem załatwiają się z kilkoma dniami, których to dni, jakie by one były, bezbarwne, puste, bezmiłosne, jeśli to jest w ogóle możliwe, nie można załatwiać jednym zdaniem, jednym pociągnięciem, drobnym ruchem ręki, lekkim wdzięcznym gestem, jakby łapiąc wpół kota z podłogi i sadzając go sobie na kolana. Ja, czyż inaczej czynię? Nie. Ale mnie przynajmniej śmieszy takie zdanie: minęło kilka dni. Nie mówiąc o tym, że boli mnie to, ubliża mi straszliwie. Bo to tak wygląda, że, ot, minęło kilka dni. Jakby nigdy nic. Jakby batem strzelił. Jakby pestkę wypluł. A ja przez te kilka dni, o, Gałązko Jabłoni i wy, straszliwe manowce, ja przez te kilka dni ileż razy konałem, umierałem i zmartwychwstawałem, ileż roboty zrobiłem na zrębie, ileż potu ze mnie wyciekło, ileż łez zadusiłem w zarodku, w zaraniu, u wylotu, u źródeł, ileż tysięcy myśli przeszło przez moją głowę smugą światła jasną łagodną lub straszliwą nawałniczą ciemną smugą cienia, pętając mi czoło albo wprost dziurawiąc, trepanując mi klekoczącą czaszkę, ileż razy, mówię, przez te kilka dni umierałem i zmartwychwstawałem, i znów padałem i z–padłych–wstawałem i znów padałem na pysk i z–padłych–na–pysk– wstawałem i ulatywałem w dziedziny błękitu i znów zapadałem w dół głębokości, tonąłem w toni, to znów stałem pięknie na grzbiecie fali jak piana, jak zwycięski śmiech i znowu w dół i w górę, i tak dalej, i tak dalej.

Minęło kilka dni. I piszę to zdanie nie lekkim ruchem ręki, drobnym miłym gestem, jakby się łapało wpół kota z podłogi i sadzało się go sobie na kolana. Piszę to zdanie „minęło kilka dni” z bólem wielkim, bo nie mam sił, żeby te kilka dni pięknie i straszliwie opisać, tak jak są tego godne. Nie ma po prostu sił ten, który to tutaj wyznaje. Gdyby żył tylko życiem, miałby więcej sił. Ale on nie tylko żyje życiem, ale i żyje śmiercią i jeszcze jak, ach, jak żyje śmiercią i jeszcze żyje miłością, co jest ponad tym wszystkim, absolutną do ciebie miłością on żyje, dziewczynko, i sam nie wie, skąd na to wszystko bierze siły. Ale czasami zmęczony jest. To znaczy zawsze jest zmęczony, wieczne zmęczenie, ale czasami straszliwie zmęczony jest. Tak, że wydaje mu się, że za chwilkę będzie po nim, za chwilkę potknie się i upadnie, i poleci twarzą na bruk i tak już będzie leciał i leciał w dół, tak już będzie wiecznie leciał…

Ale nie. Jakoś jeszcze ciągle nie. Bo wisi u kosmyka włosów, co spada ci na oczy, i ty nie odgarniasz go za główki twojej zapadający się stromo w dół horyzont."


[09.08.2020]

8 komentarzy:

  1. Musiałam przeczytać "Siekierezadę" do egzaminów na studiach. A wiesz, że gdy do czegoś jesteś zmuszany, to się nie podoba. Na dodatek musiałam jeszcze czytać Wojaczka.
    Jedyna pociecha w tym, że Stachura rąbał drzewa w moim województwie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, o ile pamiętam, ze Stachurą zapoznałem się w pierwszym roku stanu wojennego... a może to było trochę później. Dostałem wtedy (nie pamiętam od kogo) czterotomowe wydanie jego prozy i poezji. Stopniowo wziąłem się za czytanie. Dzisiaj przypominam sobie i chyba patrząc z dalszego dystansu (mam na myśli upływ lat), lepiej mi się go czyta; nadto odnajduję cząstkę siebie w tych tekstach. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Powem krótko - umiał Edward Stachura pisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, choć jest to dosyć specyficzne pisarstwo, które może nie każdemu się podoba.

      Usuń
  3. A ja jednak wolę Prusa.:-)))) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajajaj... Prus to co innego, inny rodzaj pisartwa, świetny ale inny...

      Usuń
  4. Dokładnie tak jest, gdy kogoś kilka dni, niby nic, przerywnik banalny, dla innego to wieczność niemal - tęsknoty, cierpienia, żalu, żałoby.
    Gdy nie byliśmy precyzyjni w datowaniu zdarzenia, moja babcia mawiała : tych klika dni nie chciałbyś na grochu klęczeć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... babcia miała rację... tak myślę, że po latach bardziej docenia się upływ tych nawet kilku dni, a mnie spodobało się, w jaki sposób reaguje na ten krótki przeciąg czasu Stachura... myślę, że oryginalne jest to spostrzeżenie.

      Usuń