(Anioł. Krąg VI. Ateusze i kacerze.)
Wódz mój, gdy wracał od bramy piekielnej,
Spostrzegłszy twarz mą bladości śmiertelnej,
Skrył własną bladość w głębi swego ducha
I stanął w kroku, jak człowiek, gdy słucha,
Bo wzrok nie sięgał dalekich widoków
W powietrzu czarnym od dymu obłoków.
«Zwycięstwo przy nas w tej walce być może,»
Tak począł mówić, «gdy nie — On pomoże…
Ach! tu na niego jak mi czekać długo¹³¹!»
Gdym zauważał, jak swych myśli wątek
Mistrz plącząc, pierwszą myśl maskował drugą,
Jak sprzeczny słów był koniec a początek;
Strwożony byłem tą uciętą mową,
Rojąc myśl gorszą niż mogło mieć słowo,
I zapytałem: «Czy kiedy duch jaki
Na dno tej smutnej konchy¹³² szedł w te szlaki,
Z pierwszego kręgu, gdzie zeszłym ze świata
Jedyną karą jest nadziei strata¹³³?»
A on: «Tą drogą chodził arcyrzadki
Duch, tej mieszkaniec, gdzie ja mieszkam, klatki.
Zaiste niegdyś zwiedziłem te strony,
Dzikiej Erychty zaklęciem zmuszony,
--------------------------------------------------------------------------
¹³¹Ach! tu na niego jak mi czekać długo! — Wolno jest rozumowi troskać się i wątpić. Chociaż rozum przewiduje, że nic się nie ostoi, co według objawienia i wyraźnych przykazań bożych zaginać musi, że walka dobra przeciwko złemu, na koniec triumf odniesie, jednakże długie oczekiwanie upragnionego wypadku zasępia to
przewidzenie i na chwilę osłabia nadzieję.
¹³²koncha — wyobraża figurę kręgów piekielnych szerszych w obwodzie, a zwężonych u spodu
¹³³Czy kiedy duch jaki (…) — Dante z całą delikatnością stosunku, jaki być powinien między uczniem a jego mistrzem, spostrzegłszy wahanie się Wirgiliusza, bada swojego mistrza, czy rzeczywiście znajoma jemu droga, jaką go ma prowadzić. Wirgiliusz w ciemnej i uciętej mowie chce powiedzieć, że oto anioł idzie im w pomoc.
-------------------------------------------------------------------------
Co zmarłych dusze do ich ciał wzywała¹³⁴:
Duch mój zaledwo rozebrał się z ciała,
Rzekła mi: «Zejdź tu!» czarodziejka nasza:
«Wydobyć jeden cień z kręgu Judasza».
Krąg ten najniższy i najwięcej ciemny,
Najdalszy nieba, co wszystko otacza.
Bądź więc spokojnym, znam ten szlak podziemny.
Bagno dyszące zgnilizną wyziewu
Wokoło grodzi to miasto boleści,
Gdzie odtąd wstąpić nie możem bez gniewu».
I mówił jeszcze rzeczy różnej treści,
Które zwietrzały z pamięci słuchacza.
Bo cały byłem duszą i spojrzeniem
Na szczycie wieży świecącej płomieniem.
Tam trzy piekielne widziałem Furyje¹³⁵,
Stały przy ogniu; z niewiasty postawą,
Z hyder¹³⁶ zielonych okolone pasem,
A zamiast włosów drobne węże, żmije
Na szpetne czoła spadały i szyje.
On, który poznał znajome służebne
Królowej piekieł: «Patrz», mówił, «to ona,
Stoi na lewo Megera, na prawo
Stoi Alekto, w środku Tyzyfona».
To rzekłszy, zamilkł. Furyje tymczasem
Tłukły swe piersi, wszystkie ciała części
Krwawiły znakiem paznokcia lub pięści.
Krzyk ich tak straszny bił w gwiazdy podniebne,
Żem do poety tulił się jak dziecko,
Podejrzewając¹³⁷ ich wściekłość zdradziecką.
«Sam tu¹³⁸, Meduzo! a przemień go w kamień!»
Krzyknęła pierwsza; w kolej «Zamień, zamień!»
Krzyczały wszystkie, patrząc na dół z wieży:
«My niepomszczone, zemścić się należy
Za tak zuchwałe zejście Tezeusza¹³⁹!»
A mistrz tak mówił: «Ten widok zbyt wzrusza!
Przymknij twe oczy i stój odwrócony;
Gdybyś tu spojrzał twarzą w twarz Gorgony.
Na świat słoneczny już byś stąd nie wrócił».
I sam do wieży mnie tyłem obrócił;
Wątpiąc, czy dobrze me dłonie zasłonią.
Jeszcze mi oczy zasłonił swą dłonią.
O wy! co macie zmysł pojęcia zdrowy,
Chciejcie naukę odkryć utajoną
W tych dziwnych wierszach pod słowa zasłoną¹⁴⁰.
------------------------------------------------------------------------
¹³⁴dzikiej Erychty (…) co zmarłych dusze do ich ciał wzywała — Erichto, czarownica tesalska.
¹³⁵Furyje — Furie; tu: forma wydłużona (zgodna z daw. wymową) dla zachowania rytmu jedenastozgłoskowca.
¹³⁶hyder — dziś popr. forma D.lm: hydr; tu: forma wydłużona dla zachowania rytmu jedenastozgłoskowca.
¹³⁷podejrzewając — tu: patrząc na, spoglądając, podglądając.
¹³⁸sam tu (daw.) — chodź tu.
¹³⁹Za tak zuchwałe zejście Tezeusza — Tezeusz z przyjacielem swoim Pirytouszem zstąpił do piekieł, gdy ten chciał porwać Prozerpinę. Obaj byli uwięzieni w piekle, aż przyszedł Herkules i Tezeusza uwolnił. Furie piekielne
przyzywają tu pomocy Meduzy, ażeby jej widokiem skamieniały poeta z piekła jak Tezeusz nie wyszedł.
¹⁴⁰Chciejcie naukę odkryć utajoną w tych dziwnych wierszach pod słowa zasłoną — Nauka czyli sens moralny ukryty tutaj pod zasłoną słowa, w tych dziwnych rymach (degli versi strani), jest taki: Meduza czyli Gorgona, każdego, kto na nią spojrzy, obracająca w kamień, symbolem jest błędu, wszelkich pokus zmysłowych i umysłowych, od których pociągana dusza nasza kamienieje i gasi w sobie światło wiary, iskrę bożą. Dlatego to rozum przez usta Wirgiliusza radzi poecie, ażeby do Meduzy, czyli do błędu, stanął tyłem, a sam wątpiący jako rozum nie ufa słabości woli ludzkiej, jeszcze światłem wiary i łaską bożą dostatecznie niewzmocnionej, chociaż już będącej na zbawiennej drodze poprawy, i własną dłonią poecie oczy zakrywa.
----------------------------------------------------------------------------
Trzęsąc aż do dna cały nurt styksowy,
Po mętnych wodach szumiał huk daleki,
Obu brzegami potrząsając rzeki.
Tak burza huczy w czasie niepogodnym,
Kiedy wiatr dysząc tchem ciepłym, to chłodnym,
Szturmuje lasy; jak lniane paździerze
Łamie gałęzie, rwąc kwiaty i trawy,
Toczy się z pychą po kłębach kurzawy,
A z pól pierzchają trzody i pasterze.
Mistrz dłoń z mych oczu zdjął i rzekł: «Patrz w stronę,
Gdzie najzjadliwszy dym jak czad błękitny,
Bucha ze środka pleśni starożytnej».
Jak żaby wodnym wężem wystraszone,
Płyną samopas przez wodne powierzchnie,
Aż gdzieś pod wodę każda w bagno pierzchnie;
Tak potępieńców gromada ladaco,
Przed kimś, widziałem, uciekała z trwogą,
Który przechodził przez Styks suchą nogą.
On z twarzy swojej dym ręką odtrąca,
Zda się, tą jedną mordował się pracą;
Poznałem zaraz niebieskiego gońca,
Zwróciłem oczy w świętym przerażeniu
Do mistrza; chęć swą mistrz znakiem odsłonił,
Bym stał spokojnie i przed nim się skłonił.
Ileż ten anioł miał wzgardy w spojrzeniu!
Poszedł pode drzwi, laską trącił w bramę,
Drzwi bez oporu rozwarły się same.
«Strącone duchy i obrzydłe Bogu!»
Do przelęknionych zawołał na progu,
«Jak wasza hardość dojrzała z cierpieniem!
Daremnie ona z tą wolą się spiera,
Co nigdy swego nie chybiała celu,
Co was karała w boleściach tak wielu!
Daremna wasza walka z przeznaczeniem.
Wspomnijcie swego przygodę Cerbera¹⁴¹,
Co z pyska, z szyi obdarty ze szczeci,
Wpół wyleniały jeszcze skórą świeci».
I szedł na powrót po bagnie styksowym,
Słowa nam nie rzekł ani rzucił okiem,
Innym zajęty myśleniem głębokiem.
My ośmieleni świętym jego słowem
Zwracamy stopy nasze w gród Plutona,
Brama na ścieżaj stała otworzona.
Pragnąc utworzyć sąd z miejsc tych przeklętych
O losie duchów w tej twierdzy zamkniętych,
Ledwo tam wszedłem, źrenicą ciekawą
Wodziłem wkoło, na lewo, na prawo
I tylko wielkie wkrąg widziałem pole,
Gdzie rosły same męczeństwa i bole.
Jako przy Ronie, pod Arią, przy Pola,
-------------------------------------------------------------------------
¹⁴¹Wspomnijcie (…) przygodę Cerbera — Herkules za rozkazem wyższych wyroków zstąpiwszy do piekieł i uwalniajjąc Tezeusza, Cerbera okuł w łańcuchy. Widzimy tu jasną alegorię bezowocnego i niedołężnego oporu przeciwko woli i wyrokom bożym.
Kędy Kwarnero wodami okola
------------------------------------------------------------------------
Od ziem niemieckich italskie wybrzeża,
Tysiące mogił płaszczyznę najeża:
Tak tam sterczały groby i mogiły,
A grób od grobu płomienie dzieliły;
Żelazo w ogniu nie świeci czerwieniej,
Jak tam świeciły groby wśród płomieni¹⁴².
Grobów i trumien podniesione wieka,
Z nich jęk na zewnątrz pobrzmiewał z daleka,
W przeciągłych, to w pół urwanych westchnieniach.
A ja: «Mów, mistrzu, jacy w tych sklepieniach
Leżą grzesznicy, którzy pokój w grobie
Jękiem, westchnieniem kłócą sami sobie?».
A mistrz mi na to: «To groby kacerzy
I tych, co udział w sektach wszelkich biorą:
Tutaj podobny przy podobnym leży,
A groby słabiej albo mocniej gorą».
I szliśmy w prawo, pomiędzy ścianami
Wysokich murów i męczennikami.
-----------------------------------------------------------------
¹⁴²Żelazo w ogniu (…) groby wśród płomieni — Kacerze i twórcy sekt rozmaitych, także ateusze w najszerszym znaczeniu, zaprzeczający w ogóle istnieniu jakiegokolwiek bóstwa skazani są na karę w tych promienistych grobach. Groby te mają wieka ruchome, wpół otwarte, jakby zawieszone, które w dzień Sądu Ostatecznego zamkną się na wieki. Tylko żyjąca wiara w Boga w Trójcy Świętej Jedynego i w Objawienie ożywia duszę w życiu jej doczesnym i wiecznym. Każdy odstępca od dogmatów Chrystusowego Kościoła jest kacerzem; życie jego rzeczywiste jest jakby zamarłe, a schodząc do grobu nie używa jego pokoju. Albowiem rzeczywisty pokój znajduje tylko dusza w silnej wierze, w solidarności zasad zamkniętych w nauce świętego Kościoła; bez tej wiary zupełnej i bezwarunkowej dręczy się tylko ciągłą tęsknotą i żądzą do dóbr i celów ziemskich, które zaledwo osiągnięte, już tracą dla niej urojoną wartość. Grobem duszy jest zamącone błędem i wątpieniem jej sumienie. Płomienie, jakie te groby przepalają, są to jej bezcelowe żądze i pragnienia.
[07.06.2025, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.