1398.
Często spotykam się z opinią, że ciepłe wspominanie dawniejszych czasów, czytaj: PRL-u, wiąże się z tym, że zawsze jak najmilej wspomina się okresy dzieciństwa i młodości, które przypadały na te właśnie lata. Ale to tylko cząstka prawdy – owszem – człowiek chętnie powraca do czasów, kiedy był młodszy, do swojej fizyczności i szerzej otwartego umysłu na świat, na innych ludzi. Wydaje mi się, że to akceptowanie przeszłości wiąże się bardziej z brakiem akceptacji dla współczesności i w pewnym momencie życia zaczynamy odczuwać przesyt „gadżetami”, za którymi zatęskniliśmy, decydując się na zmianę ustroju. Oczywiście łatwiej nam teraz żyć mając na podorędziu setki przedmiotów, jakie nas otaczają. Ulegliśmy fałszywemu przekonaniu, że wielki globalny supermarket dostarczy nam powodów do zachwytu i szczęścia, że wakacyjny pobyt na Majorce, we Włoszech czy nawet na Karaibach to ekstaza, której nie da porównać się z polem namiotowym nad jeziorami, czy też niedrogimi onegdaj wakacjami nad polskim morzem.
Uważam jednak, że to nie sama chęć odwiedzenia własnej młodości, skłania nas ku wspomnieniom, a pewien szczególny klimat i czar, za którym tęsknimy. W moim przypadku jest to powrót do świata rzeczy i ludzi normalnych, gdzie tatuaże nosili przestępcy, a język Polaków wolny był od nienawiści – w owym czasie język ojczysty szanowano, co oczywiście nie oznacza, że wszyscy się nim posługiwali, ale zawsze był to margines, wyjątek potwierdzający regułę.
Ponieważ kwestie językowe są nie są im obce, przeto przedstawię przykład, który niech świadczy o wyższości przeszłych komunikatów nad współczesnymi.
Najpierw tekst istniejący w moich czasach:
Słowa - Agnieszka Osiecka
Muzyka - Andrzej Zieliński
Wykonanie – Skaldowi i Łucja Prus
W żółtych płomieniach liści
W żółtych płomieniach liści
brzoza dopala się ślicznie
Grudzień ucieka za grudniem,
styczeń mi stuka za styczniem
Wśród ptaków wielkie poruszenie,
ci odlatują, ci zostają
Na łące stoją jak na scenie,
czy też przeżyją, czy dotrwają
I ja żegnałam nieraz kogo
i powracałam już nie taka
Choć na mej ręce lśniła srogo
obrączka srebrna jak u ptaka
I ja żegnałam nieraz kogo,
za chmurą, za górą, za drogą
I ja żegnałam nieraz kogo,
i ja żegnałam nieraz
Gęsi już wszystkie po wyroku,
nie doczekają się kolędy
Ucięte głowy ze łzą w oku zwiędną
jak kwiaty, które zwiędły
Dziś jeszcze gęsi kroczą ku mnie
w ostatnim sennym kontredansie
Jak tłuste księżne, które dumnie
witały przewrót, kiedy stał się
I ja witałam nieraz kogo,
chociaż paliły wstydem skronie
I powierzałam Panu Bogu
to, co w pamięci jeszcze płonie
I ja witałam nieraz kogo,
za chmurą, za górą, za drogą
I ja witałam nieraz kogo
i ja witałam nieraz
Ognisko palą na polanie,
w nim liszka przez pomyłkę gore
A razem z liszką, drogi Panie,
me serce biedne, ciężko chore
Lecz nie rozczulaj się nad sercem,
na cóż mi kwiaty, pomarańcze
Ja jeszcze z wiosną się rozkręcę,
ja jeszcze z wiosną się roztańczę
I ja żegnałem nieraz kogo
i powracałem już nie taki
Choć na mej ręce lśniła srogo
obrączka jaką noszą ptaki
I ty żegnałeś nieraz kogo,
za chmurą, za górą, za drogą
I ty żegnałeś nieraz kogo
i ty żegnałeś nieraz
A teraz współczesny tekst piosenki - fragment (nie podaję autorstwa i wykonania, aby nie promować debilizmów). Tytuł tej pieśni to „Raparara”
On był samotny, jej było źle
Gdzieś w internecie poznali się.
On się zakochał ze samych zdjęć
Bo tam rusałka, dziewczę na pięć.
Szczęka mu spadła aż pod sam stół
Dał jej komentarz dziesięć i pół.
A kiedy w końcu spotkali się
On jej nie poznał dlatego, że.
Rapapara, rapapara miała ryja jak kopara
Rapapara, rapapara miała ryja jak kopara
On chciał zakochać się z całych sił
Lecz ciągle widział ten wielki ryj.
W łóżku i w pracy, noce i dnie
Z hipopotamem kojarzył się!
[...]
Rapapara, rapapara nawet morda jak kopara
Rapapara, rapapara zasługuje na browara!
Mam nadzieję, że przytoczony powyżej argument przypadł do gustu.
[14.06.2025, Toruń]
O matko boska, ten drugi tekst, to nawet na imprezę w remizie nie nadaje się 😱
OdpowiedzUsuńWczoraj usłyszałam fragment utworu raperskiego w wykonaniu jakiegoś księdza, masakra!
Pewnie chciał się przypodobać młodym...
jotka