Georges de La Tour - "Maria Magdalena"

Georges de La Tour  -  "Maria Magdalena"

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 czerwca 2025

SŁOWNICZEK FILOZOFICZNY - AMORALIZM

 

AMORALIZM

- stanowisko, które albo neguje całkowicie istnienie dobra moralnego (a. skrajny), albo podporządkowuje je innym dobrom (a. umiarkowany, relatywizm). AMORALIZM może wyrastać z założeń metafizycznych, teoriopoznawczych lub antropologicznych. W pierwszym przypadku neguje się inteligibilność bytu, w tym również inteligibilność natury ludzkiej, jej celowościowe ukierunkowanie, dobro-cel ostateczny człowieka (nihilizm); w drugim zaprzecza się możliwość poznania obiektywnej prawdy (subiektywizm, sceptycyzm, agnostycyzm); w trzecim absolutyzuje się wolność ludzką, w imię której odrzuca się istniejące niezależne od niej obiektywne dobro osoby. Wolność taką sytuuje się poza dobrem i złem (F. Nietzsche). AMORALIZM jest obcy dla myśli klasycznej, w której byt posiadał zawsze swoją racjonalność i skierowany był do realizacji celu-dobra. Człowiek odkrywał to dążenie w postaci powinności, nakazów czynienia tego dobra. Dobro to pojmowano jako ostateczny cel działania i określano pojęciem szczęścia (Arystoteles). Od czasów Sokratesa związek cnoty i szczęścia przenika całą etykę antyczną. Nawet myśl stoików można zinterpretować w tym duchu, że ich ujęcie rzeczywistości jako indyferentnej pod względem aksjologicznym było poszukiwaniem cnoty jako niezależności duszy od tego, co zewnętrzne, poszukiwaniem wewnętrznej autonomii i harmonii człowieka. Również epikureizm, mimo postawienia przyjemności w centrum swej etyki, nie zrezygnował z podporządkowania jej cnocie jako pewnej intelektualnej kalkulacji, koniecznej dla zdobycia tak rozumianego szczęścia. Na terenie myśli chrześcijańskiej uzasadnienie AMORALIZMU nie jest możliwe. Inteligibilność bytu powiązana jest bowiem z wszechwiedzą i mądrością Boga, a dzieje ludzkie z Jego opatrznością. Człowiek nie może wyjść poza dobro i zło, nie może ustanawiać co jest dobre, a co złe, nie może odsunąć odpowiedzialności moralnej, w którą wchodzi wraz ze swoim zaistnieniem.

AMORALIZM umiarkowany albo relatywistyczny przypisuje się sofistom. Wywodził się on z ich trudności w określeniu natury poznania i natury człowieka. Zaprzeczyli oni możliwości poznania obiektywnej prawdy.

Skrajne zanegowanie prawdy zostało wyrażone w trzech tezach Gorgiasza:

a) nic nie jest;

b) nawet gdyby coś było, nie moglibyśmy tego poznać;

c) nawet gdybyśmy to poznali, nie moglibyśmy tego wyrazić i drugiemu przekazać. Tezy te wykluczały jakiekolwiek kryterium prawdy (sceptycyzm).

Mniej skrajne stanowisko zajmował Protagoras. Punktem wyjścia dla niego był nie tyle sceptycyzm, co relatywizm. Wyrażony jest on w jego podstawowej zasadzie:

człowiek jest miarą wszystkich rzeczy istniejących, że istnieją, i nieistniejących, że nie istnieją”.

Zasada homo-mensura zaprzeczała możliwości odróżniania bytu od niebytu, prawdy od fałszu, i czyniła człowieka miarą rzeczy, czyli pozwalała za prawdę uważać to, co się poszczególnemu człowiekowi wydaje prawdziwym (subiektywizm, relatywizm). Relatywizmu gnozeologicznego Protagoras nie stosował jednak konsekwentnie do kwestii moralnych, ograniczał go bowiem zasadą użyteczności.

Sofiści uważali, że normy moralne są wynikiem umowy społecznej (konwencjonalizm) i są tworzone przez silnych w celu rządzenia i wyzyskiwania słabych, albo przez słabych dla obrony przed silnymi.

Arystyp z Cyreny użyteczność zdefiniował przez sensualistycznie rozumianą indywidualną przyjemność (hedonizm egoistyczny).

AMORALIZM powraca w nowożytnych i współczesnych propozycjach etyki. T. Hobbes zredukował człowieka do biologicznie rozumianego instynktu samozachowawczego. Indywidualne egoistyczne dążenie do przetrwania i przyjemności uczynił regułą postępowania. Zasadę miłości własnej z podkreślaniem korzyści ogółu głosił też C. A. Helvétius. Od niego przejął J. Bentham zasadę użyteczności. Sformułowana przez niego norma: „maksimum przyjemności (korzyści) dla maksymalnej liczby ludzi” stała się klasyczną zasadą utylitaryzmu.

J. S. Mill skorygował Benthama ujęcie przyjemności jedynie w kategoriach ilościowych (monizm hedonistyczny), podkreślając różnice jakościowe między przyjemnościami (pluralizm hedonistyczny).

Utylitaryzm można też traktować jako teorię etyczną, w której błędnie określono dobro, cel ostateczny człowieka, błędnie sformułowano normę moralności. A. skrajny, negujący, jest pewnym trendem myśli nowożytnej i współczesnej. Spotykamy go choćby w poglądach M. Stirnera, który z pozycji skrajnego indywidualizmu uznał dobro i zło za wyrażenia nie mające żadnego sensu. Człowiek istnieje poza jakimikolwiek powinnościami czy nakazami moralnymi. Może żyć tak, jakby był jedyny na świecie, i może czynić z wszystkimi to, co zechce. Istnienie człowieka to niekończąca się wojna każdego przeciw wszystkim. Zakwestionowanie obiektywnego porządku świata, odrzucenie obiektywnej moralności, a zwł. moralności chrześcijańskiej, znalazło skrajny wyraz w filozofii F. Nietzschego. Stanął on na stanowisku bezcelowości i bezsensowności świata, w którym nie ma prawdy ani dobra. Jest tylko „wola mocy”, którą człowiek czy silne rasy mogą użyć dla wyhodowania nadczłowieka. Tę absolutyzację wolności posuwa J. P. Sartre jeszcze dalej. W imię negatywnej wolności ludzkiej odrzuca on istnienie Boga, istnienie obiektywnego świata dóbr i nakazów moralnych. Czyn moralny jest dobry dlatego, że jest autentycznym aktem wolności wbrew wszelkim nakazom. Podmiot sam jest dla siebie prawodawcą. Nie potrzebuje dla tych praw żadnych racji poza tym, że je sam stanowi (autonomizm). Podobnie, choć z innych względów, pozbawia moralności uzasadnień współczesny AMORALIZM emotywistyczny, rozwinięty głównie na terenie metaetyki (A. J. Ayer, Ch. Stevenson). Zdania etyczne są, zdaniem emotywistów, pseudozdaniami; nic nie odpowiada im w rzeczywistości, gdyż są one ekspresją ogarniających nas irracjonalnych stanów emocjonalnych.

Współczesna kultura, jako kultura emotywistyczna jest przeniknięta AMORALIZMEM, który w praktyce wyraża się w usprawiedliwianiu i powszechnym stosowaniu manipulacji innymi w imię założenia, że nie ma prawdy i dobra, do którego można by się odwołać. W tym nurcie znajduje się również myślenie postmodernistyczne (J. Derrida, R. Rorty, L. F. Lyotard), wktórym poddaje się destrukcji nie tylko obiektywną prawdę i dobro, ale i język, który tę prawdę i dobro mógłby wyrazić.



[26.06.2025, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.