CHMURKA I WICHEREK

KAWIARENKA

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

19 marca 2024

JULIUSZ SŁOWACKI - BENIOWSKI (4)

 


BENIOWSKI - PIEŚŃ I [cd.]

[...]

Ale to wszystko jedno. — Nasz bohater

Dom swój opuszczał ze swym starym sługą,

Jak opuszczała swój dom panna Plater⁶⁶…

A kiedyś, dawniej, Czarnecki⁶⁷ z kolczugą⁶⁸…

Ach, tak jak później nasz sejmowy krater⁶⁹,

Który wybuchnął wielką, jasną fugą⁷⁰

Z Warszawy — Wisłę przewędrował promem…

I mówi, że jak ślimak wyszedł z domem…


Ach, tak jak sztaby, klub i wszyscy święci,

Co dzisiaj w każdym są kalendarzyku

Emigracyjnym⁷¹, niby z krzyża zdjęci;

Jak ja nareszcie, co w tym słoneczniku

Muszę się kręcić, bo się ze mną kręci

Za każdem słońcem — słońc mamy bez liku!

I trzeba dobrze nam tą myślą przesiąc⁷²,

Że dla niezgody słońc — królem jest miesiąc⁷³.


Lecz to dla innych wieszczów ta bez twarzy

Walka, jak w dawnej Skandynawów wierze

Wojna niebieskich, krwawych luminarzy⁷⁴

Teraz niech nowi wystąpią rycerze,

Ułani, dawnych synowie husarzy,

Którym krew ruska chorągiewki pierze.

Pan Kaźmierz jechał takim być ułanem —

Kłaniało mu się zboże całym łanem.


Kłosek mu każdy dziękował ugięty,

Bławatek każdy mu się przypatrywał,

Ani się skarżył, choć kopytem ścięty.

Beniowski jechał cicho — sługa śpiéwał

Jedną z tych pieśni, w których jęk zamknięty;

A głos po łanach złocistych przepływał

I wpadał w ciemny las, na dębów słuchy.

Te drżały, bijąc skrzydłami jak duchy.

------------------------------------------------------------------------

⁶⁶Plater, Emilia (1806 - 1831) — uczestniczka powstania listopadowego, upamiętniona przez A. Mickiewicza w wierszu Śmierć pułkownika. [przypis edytorski]

⁶⁷Czarnecki — właśc. Czarniecki, Stefan (1599-1665), wojewoda kijowski, hetman polny koronny; wybitny wojskowy, brał udział w walkach przeciw najazdom tatarskim, wsławił się szczególnie podczas pacyfikacji powstania Chmielnickiego na Ukrainie (1648-1655) oraz dzięki prowadzeniu na poły partyzanckich walk podczas potopu szwedzkiego (1655-1660).

⁶⁸kolczuga — zbroja wykonana z drobnych metalowych kółek, osłaniająca korpus oraz ręce, niekiedy z kapturem.

⁶⁹nasz sejmowy krater — mowa o sejmie polskim, działającym w czasie powstania listopadowego.

⁷⁰fuga (z wł. lub z łac.: ucieczka) — utwór polifoniczny, w którym różne głosy (a. instrumenty) kolejno przejmują temat muz.

71kalendarzyk emigracyjny — aluzja do Kalendarza pielgrzymstwa polskiego St. Ropelewskiego.

72przesiąc — przesiąknąć.

73miesiąc (daw.) — księżyc.

⁷⁴luminarz (z łac. lumen: światło) — osoba wybitna, sławna, znakomitość; tu: bóstwo, heros.

-----------------------------------------------------------------------

Ciemniało. — Rycerz wyjechał nad jary,

Skąd rzucił okiem na dom swej kochanki.

Skała ta jako wielki obłok szary,

Stała nad stawem; nad nią były wianki

Drzew ogrodowych i dom wielki, stary,

Z płomienistemi okny i krużganki⁷⁵.

Całą tej górze postać ekscentryczną

Odjęła złota noc swą szatą śliczną.


Nie widać było posągu Junony⁷⁶,

Dalekim oczom zniknął gdzieś Apollo,

Ale dąb widać było zamyślony,

Co stał nad zamkiem, żeniony z topolą.

Lecz z zamku księżyc wybuchał czerwony,

Jak smutny aktor, co z Hamleta rolą

Wyjdzie na scenę. Księżyc wstąpił krwawy

I oczerwieniać zaczął staw Ladawy.


Pan Kaźmierz był z tych, co stawią na tuza⁷⁷

Cały majątek; przegrał go i plunął —

Lecz patrząc na ten dom, gdzie wziął harbuza,

I z nadziei swych na wiek wieków runął:

Westchnął! — i wzniosła mu się w piersiach śluza,

Łzami się zalał i z siodła się sunął⁷⁸

Jak człowiek, który dostał nagle mdłości. —

Przyskoczył stary Grześ: „Co Jegomości?”


Święta Maryjo, ratuj! dziecko kona!”

Na to Beniowski rzekł: „poprawiam strzemię.”

Odepchnął sługę, co go brał w ramiona,

W konfederatkę⁷⁹ się chlasnął i w ciemię,

Spojrzał na księżyc, co zeń jak z Memnona

Wydobył jęki⁸⁰, i całe trosk brzemię

Takiem westchnieniem wielkim w księżyc cisnął,

Że księżyc śćmił się — zmarszczył — i znów błysnął.


Westchnąwszy jechał dalej brzegiem jaru,

A za nim sługa w ceglastym kontuszu.

Smutnemu wiatr się zdaje pełen gwaru,

Litość aniołów brzęczy koło uszu:

Smutny jest gotów do bójki i swaru,

Gorączkowego pełen animuszu.

Takim Beniowski był i jego lozak⁸¹ —

Szczęściem, że żaden się nie zjawił kozak⁸².

------------------------------------------------------------------

⁷⁵z okny i krużganki — dziś popr. forma N. lm: z oknami i krużgankami.

⁷⁶Junona (mit. rzym.) — bogini kobiet, małżeństwa i macierzyństwa, utożsamiana z grecką Herą.

⁷⁷tuz (daw.) — atut, najwyższa karta w grze, zwykle as.

⁷⁸sunął się — dziś popr.: zsunął się.

⁷⁹konfederatka — noszona przez konfederatów barskich czapka rogatywka, obszyta futrem, często ozdobiona czaplim piórem.

⁸⁰jak z Memnona wydobył jęki — nawiązanie do tzw. słupów a. kolosów Memnona, dwóch kilkunastometrowych posągów stanowiących niegdyś część grobowca faraona Amenofisa IV w Tebach w Egipcie. Jeden z nich, prawdopodobnie uszkodzony przez trzęsienie ziemi w I w. p.n.e., wydawał dźwięk podczas wschodu słońca, kiedy wyziębiony nocą kamień ogrzewał się. Starożytni Grecy twierdzili, że dźwięk ten to jęki Memnona, zamordowanego

przez Achillesa, skarżącego się na swój los matce, bogini jutrzenki Eos; od jego imienia utarła się zwyczajowa nazwa rzeźb.

81lozak, właśc. luzak — sługa obozowy.

82kozak — tu: uzbrojony jeździec, wróg.

-------------------------------------------------------------------------------------

Bo w takiej chwili kochanek rozpaczny

Gorszy niż lwica Wirgilla⁸³ hirkańska⁸⁴

Jechał więc smutny rycerz; za nim baczny

Na wszystko jechał Grześ — a wódka gdańska

W skórzanej flaszy dźwięk dawała smaczny,

I bełkotała ta nimfa szatańska,

Właśnie jak gołąb, co z miłości grucha,

Lub poetyczna na Litwie ropucha.


Słysząc, jak słodko zapraszała flasza,

Spróbował jej Grześ raz, dwa i trzy razy,

I w oczach mu się wnet zrobiła kasza

Z gwiazd, a sam księżyc był szperką⁸⁵ — a głazy

Ludźmi. Więc jako żona Eneasza

Został się w Troi⁸⁶, z konia spadł na ślazy⁸⁷,

I tak bohater zbył swojego sługi —

Ale za koniem jego szedł koń drugi…


I było coraz ciemniej… — wtem — o! cuda!

Koń Grzesia zaczął prześcigać panicza;

Na nim siedziała jakaś wiedźma ruda,

Gałąź pokrzywy miała zamiast bicza —

Tu widzę, że mi się poemat uda,

Że mi już Muza swoich łask użycza;

Więc dalej! wieszczów galopem wyprzedźmy,

Jest ex machina deus⁸⁸ — w kształcie wiedźmy.


Więc, jak powiadam, zrównały się konie.

Beniowski nagle ocknął się i wzdrygnął,

Widząc, że siedział czart w srebrnej koronie

Na koniu, co go jak wicher prześcignął…

I wziął z Kaźmierza rąk w kościane dłonie Polak

Lejce i stepem zamroczonym śmignął,

Ciągnąc za sobą mojej pieśni syna. —

Że Polak daje się wieść — nie nowina!

[…]

----------------------------------------------------------------------

³Wirgill — własc. Publius Vergilius Maro (70-19 p.n.e.), poeta rzymski, autor eposu Eneida.

⁸⁴lwica hirkańska — kiedy Eneasz, bohater Eneidy Wergiliusza, porzuca swoją kochankę, królową Dydonę, ta porównuje jego okrucieństwo do obyczajów hirkańskich tygrysic. Zwrotu tego użył także Ariosto, a w polskiej literaturze J.A. Morsztyn; Hirkania — kraj położony na Wyżynie Irańskiej.

⁸⁵szperka (daw.) — słonina.

⁸⁶jako żona Eneasza został się w Troi — Kreuza, córka Priama, wyszła wraz z mężem z płonącej Troi, jednak tej samej nocy zginęła.

⁸⁷ślaz — malwa.

⁸⁸ex machina deus (łac.: bóg z maszyny) — chodzi o boga pojawiającego się na scenie dzięki maszynerii teatralnej; określenie oznaczające nieumotywowane rozwiązanie akcji.


[19.03,2024, Toruń]


17 marca 2024

WSTECZ (8)

 

[...]

- Mama pojechała z panem Wojtkiem do O. uzupełnić zaopatrzenie – poinformowała go, a kiedy zauważyła jego pytający wzrok dodała: - pan Wojtek doczepił przyczepkę do swojej renówki, więc przywiozą trochę towaru. Pan nie słodzi? Zawsze gorzka ciemna? Ja wolę z mleczkiem - i wsypała do kawy łyżeczkę cukru.

Pili zatem tę kawę, choć on właściwie preferował herbatę, ale skoro zaproponowała kawę, nie odmówił.

- Tak jak panu mówiłam, wszyscy goście po obiedzie poszli na spacer… a ja tu do pana, jak tylko zmyłam naczynia. Dzisiaj na kolacji, albo jutro rano zapoznam pana z nimi. Mamy jak dotąd trzy pary… no i pan.

Zdawała się być chętna do rozmowy, co mu nie przeszkadzało. Wypowiadała się grzecznie i opowiadała ciekawie o pensjonacie, ich pracy, o panu Wojtku i jego żonie, która często przychodziła do „Wiktorii”, a w czasie gdy pensjonat pękał w szwach, pomagała przy posiłkach. Rodzina jej i pana Wojtka znały się od niepamiętnych czasów, pewnie od przedwojnia, więc wynika stąd, że byli autochtonami; niewielu ich zostało w miasteczku, większość to ludzie napływowi, którzy dwadzieścia i więcej lat temu przeprowadzili się na pojezierze i rozwinęli swoje biznesy; głównie pracują w turystyce i usługach.

Pani Zosia raz po raz spoglądała w stronę odstawionego na róg stołu brulionu z wetkniętym weń długopisem, co nie mogło to ujść uwagi gościa pensjonatu. Spodziewał się, że nadejdzie taka chwila, kiedy usłyszy od kobiety jakieś stwierdzenie czy pytanie odnoszące się bezpośrednio do przedmiotu, w którym Adam zapisywał swoje spostrzeżenia. I tak się stało. Pani Zofia skoncentrowawszy po raz kolejny wzrok na zeszycie, zapytała nagle zdawkowo:

- Pan pisze?

- Owszem, coś w rodzaju pamiętnika – odparł bez chwili namysłu.

- Czy jest pan literatem… pisarzem? - poprawiła się.

- Pisarzem to zbyt wiele powiedziane. Wydałem dwa zbiory opowiadań, ale, zapewniam panią, że nie zdobyłem nimi czytelników. Mogę nawet powiedzieć, że te moje teksty rozpłynęły się w morzu setek innych, że stały się niezauważalne, natomiast pisanie pamiętnika, czy może lepszym określeniem byłoby pisanie dziennika, to zupełnie coś innego.

- Podejrzewam, że te dzienniki nie są przeznaczone do publikacji.

- Słusznie pani podejrzewa.

- Pytanie... dlaczego?

- Taki był mój zamiar, a zresztą to o czym piszę, jest zbyt osobiste i zwyczajnie nie nadaje się do poczytania przez innych.

- I nikt oprócz pana ich nie czytał, nawet w fazie tworzenia tych zapisków? - zaciekawiła się kobieta.

- Widzi pani, mam przyjaciela, bardzo dobrego przyjaciela, którego znam od czasów, kiedyśmy chodzili do podstawówki, a później do liceum. Często do siebie dzwonimy, rozmawiamy z sobą, czasem spotykamy i właśnie jemu zwierzam się z tego, co napisałem. Dobrze powiedziałem – zwierzam się, a oznacza to, że czytam urywki mojego pamiętnika; można powiedzieć, że Olek jest jedynym moim słuchaczem.

- Nie ma szans na publikację? Przyjaciel nie zachęca pana?

- Szanuje moją decyzję. Może nawet z tego powodu, że jest jedynym, którego dopuściłem do swoich myśli przerzuconych na papier.

Kobieta pokiwała głową na znak, że zrozumiała intencje Adama.

- Ale prawda jest też taka, że gdybym nawet zdecydował się na publikację, to musiałbym poddać te teksty poważnej korekcie. Ten zeszyt jest piątym brulionem. Wprawdzie ostatnimi czasy przepisuję go do edytora, lecz i tak należałoby nad tekstem popracować, aby stał się bardziej czytelny dla potencjalnego czytelnika. Chyba nie mam na to ochoty.

<Wciągnęła mnie w rozmowę i okazało się, że jestem gadułą. Nie potrafię trzymać języka za zębami, rozgaduję się niepotrzebnie przed kimś, kogo prawie nie znam. Czy to cecha starzejącego się człowieka? Może. Dawniej o takich ludziach jak ja, choć znacznie młodszych, mówiło się, że są otwarci i szczerzy, ale chyba nie jest to dobra cecha. Uprawiam jakieś zeznanie, spowiedź… bo co? Potrzebuje tego? Chcę się wygadać przed kimś? Tak mi źle? Tak bardzo dokucza mi samotność? A może moje gadulstwo wynika z czego innego? Z egoizmu, tej przemożnej chęci opowiedzenia byle czego o sobie, aby zaspokoić ciekawość rozmówczyni? Nie wiem. Takie myśli towarzyszą mi rozmowie z panią Zosią, młodszą ode mnie, dla której mógłbym być ojcem.>

Nastąpiła dłuższa przerwa w konwersacji. Dopijali oboje kawę, pogrążając się w niesprecyzowanych myślach. Adam nie miał śmiałości pytać Zofii o jej prywatność, ona odwzajemniała się tym samym, choć jej ciekawość odnośnie tego, kim jest ów starszy człowiek, młody emeryt, który wydał dwa tomiki opowiadań, jej ciekawość wzrastała z każdą chwilą.

- Zauważyłem, że przygląda się pani temu brulionowi odstawionego na sam róg stołu. Stąd pewnie pani pytanie, czy piszę – powiedział, próbując rozwikłać tę małą tajemnicę.

- Nie tylko – odparła. - Właściwie to nie wiem, czy powinnam poruszać sprawę, która wydaje mi się dziwna.

- Niech pani nie ma obiekcji. Zdaje się, że nieśmiało wypowiedziała pani „a”.

[...]


[17.03.2024, Toruń]

MUZYCZNE POCZTÓWKI - JAN SEBASTIAN BACH - SICILIANA - WALENTYNA LISICA


Sonata Es-dur na flet i klawesyn, przypisywana Janowi Sebastianowi Bachowi (BWV 1031) sonata składająca się z 3 części:

  1. Allegro moderato (es -dur)

  2. Siciliano* (g-moll)

  3. Allegro (es -dur)

Poniżej część druga – Siciliano w fortepianowej wersji w wykonaniu Walentyny Lisicy.

* Siciliana – taniec pasterski z XVII i XVIII wieku, pochodzenia sycylijskiego.



[17.03.2024, Toruń]

KARTKA Z KALENDARZA - 17.03.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 17 marca 2024 roku

Niedziela


Imieniny dzisiaj obchodzą: Gertruda, Patryk, Zbigniew oraz Agrykola, Ambroży, Cieszysław, Józef, Patrycjusz, Patrycy, Paweł, Regina, Witburga, Zbygniew, Zbygniewa


Przysłowia na dziś:

Gdy na Gertrudy zjawią się bociany, to wiosna już rychło nastanie”

Ogrodniku, św. Gertruda gdy słońcem błyśnie zrobi cuda oczywiście”


Słońce

Świt: 05:08

Wsch. Sł.: 05:42

Zenit: 11:44

Zach. Sł.: 17:45

Zmierzch: 18:19

Dzień jest dłuższy od najkrótszego o 4 godziny 17 minut i 48 sekund

Cytat dnia:

Jak już facet ma jakiś niewielki kompleksik, to jest on trzysta razy cięższy niż największy kompleks kobiety” - Katarzyna Grochola


17 marca 1929 roku zmarł w Warszawie Antoni Lange - poeta, tłumacz, filozof-mistyk, poliglota (15 języków), krytyk literacki, dramatopisarz i powieściopisarz okresu Młodej Polski. [ur. 28 kwietnia 1862, roku w Warszawie]



Poniżej jeden z wierszy z cyklu „Rozmyślania

II

Ze wszystkich rzeczy, które są w naturze,

Śmierć mię dziś jedna swym urokiem nęci:

Bo ma uśmiechów najpiękniejsze róże,

Szelest najcichszy w swoich skrzydeł piórze —

Jak kołysanka wiecznej niepamięci.


Śmierć jest to podróż nad wszystkie podróże,

Co nam ukwieci byt i rozdiamenci,

Gdzie życia czarne toczą się kałuże

Ze wszystkich rzeczy.


Z chaosu życia rwiemy się ku górze,

Lecz duch się wiecznie na nizinach smęci —

I błądzim, niby na krzyżach rozpięci!

O śmierci, gdy się w łonie twym zanurzę,

Ty ład mi wlejesz w przeźroczyste kruże

Ze wszystkich rzeczy.


[17.03.2024, Toruń]