CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

21 maja 2024

KARTKA Z KALENDARZA - 21.05.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 21 maja 2024 roku

Wtorek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Jan Nepomucen, Tymoteusz, Wiktor oraz Antioch, Donat, Krzysztof, Lena, Polieukt, Przecława, Rycheza, Ryksa, Serapion, Synezjusz, Teobald, Wszemir


Słońce

Świt: 03:45

Wsch. Sł.: 04:30

Zenit: 12:32

Zach. Sł.: 20:35

Zmierzch: 21:19


Cytat dnia:

Nie myśl o szczęściu. Nie przyj­dzie - nie zro­bi za­wodu; przyj­dzie -

zro­bi niespodziankę Bolesław Prus


16 lutego 1757 lub 16 lutego 1758 roku w Skokach urodził się Julian Ursyn Niemcewicz - dramaturg, powieściopisarz, poeta i pamiętnikarz. [zm. 21 maja 1841 roku w Paryżu]



Poniżej tekst

BOLESŁAW CHROBRY - śpiew historyczny

pisownia oryginalna


1.

Ten co naypierwszy uyrzał światło wiary,

Niosąc zbawienie ludowi i sobie,

Syt lat i chwaiy iuż Mieczysław stary

Legł w Piastów grobie.


2.

Wychowan w dzielnych woiowników gronie,

Straszny sąsiadom, dla poddanych dobry,

Koroną przodków okrył młode skronie

Bolesław Chrobry.


3.

Ledwie iął rządzić, alić Czech zdradliwy,

Puszcza swe hordy po Lecha krainie,

Zamienia grody i obfite niwy

W głuche pustynie.


4.

Jak lew zraniony skrwawioną zrzenicę

Tocząc, rzuca się na zwierze zuchwałe,

Tak Chrobry walczy, bierze Czech stolicę

I Państwo całe.


5.

W dzielnym zawodzie chciwy dalszéy sławy

Kiedy ukarał tego co przewinił,

Misnią, Luzatow i żyzne Morawy

Swemi uczynił.


6.

W ten czas Jarosław Ruś żyzną wydziéra,

Już gnębi Kiiow okrutna przewaga,

Wygnan Swatopełk, u nóg Bohatyra

Pomocy błaga.


7.

Bolesław równie mężny iak wspaniały,

Zbiera rycerstwo i w szyki sprawuie,

Już się nad wojskiem wznosząc orzeł biały,

Drogę wskazuie.


8.

Pędzi pytaiąc gdzie nieprzyiaciele,

Widzi za Bugiem hufce ich skupione,

Rzuca się z koniem na rycerstwa czele

W nurty spienione.


9.

Szabla Polaków tylekroć doznana

Na hardych karkach przeważnie ciężyła,

Poległy krocie, rzeka krwią wezbrana,

Brzegi zbroczyła.


10.

Już obiegł Kiiow, iuż baszty szerokie

Tłucze taranem, z kusz opoki ciska,

Padły świątynie i gmachy wysokie

W smutne zwaliska.


11.

Wchodzi Bohatyr w rozstąpione mury

Wśród radosnego w około żołnierza,

A miecz zwycięzki podnosząc do góry,

W bramę uderza.


12.

Na pamięć gdzie się Polacy zagnali,

Jakie z, Czech, Niemiec odnosili łupy,

Biie na Dnieprze i w Ossie i w Sali

Żelazne słupy.


13.

Spoczął, a sławny dzieły tak świetnemi,

Przyimuiąc w Gnieźnie Ottona Cesarza,

Dziwi przepychem, i skarby drogiemi

Hoynie obdarza.


14.

Był to król dobry, w boiu tylko srogi,

Był sprawiedliwy, i karał swywole,

Pod nim bezpiecznie i kmiotek ubogi

Orał swe pole.


15.

Nie dziw, że kiedy poległ w oyców grobie

Zdziaławszy tyle dla szczęścia i chwały,

Nieutulony i w ciężkiéy żałobie

Płakał lud cały.



[21.05.2024, Toruń]

20 maja 2024

HISTORIA LITERATURY, TEORIA I KRYTYKA LITERACKA [2] - BOLESŁAW LEŚMIAN - NEOLOGIZMY…

 

Stanisław Kajetan Papierkowski - Słowotwórcze neologizmy Bolesława Leśmiana

[fragmenty w: Pamiętnik Literacki, 1962]


[…] „Materiał językowy Bolesława Leśmiana nie nasuwa żadnych wątpliwości oo do tego, że poeta stosował różne sposoby tworzenia neologizmów, przy czym chodziło mu zawsze o to samo: o tak przez niego rozumiane bogacenie polskiego języka artystycznego, równocześnie zaś o zaspokajanie w zakresie słownej ekspresji potrzeb wyłącznie osobistych, jak własne jakieś tendencje, swoiste i coraz to inne widzenie świata, swoista psychika i kultura, swoisty wreszcie stosunek do języka jako środka artystycznej wypowiedzi. Rolę jednak chyba najbardziej zasadniczą odgrywała potrzeba wyrażania własnego poglądu na świat, swoista filozofia poety. Temu przede wszystkim czynnikowi przypisać należy fakt, że wśród neologizmów Leśmiana przeważają rzeczowniki odrzeczownikowe jako nazwy przedmiotów i zjawisk; dopiero po nich idą rzeczowniki odczasownikowe, odprzymiotnikowe, utworzone od wyrażeń syntaktycznych i wreszcie rzeczowniki złożone. [...}

Rzeczowniki

1. F o r m a c j e p r e f i k s a l n e

A. Z formantami niszczącymi: bez-, nie-, przeciw-

B e z b r z a s k (ciemność, czas bez brzasku — „w taki bezbrzask głuchy”, Topielec),

b e z b y t (nieistnienie — ,,w obłoków wybujałych bezbyt”, Topielec),

b e z с e l (droga bez celu — „śni, że idę nie wiedząc, ni dokąd, ni za czym — ku bezcelom zapadłym w nieprzebytą ciczę”, Godzina),

b e z с z a s (nieograniczoność w czasie — „nieznający pór roku, zamarły w bezczasie”, Prolog),

b e z g w a r (chwila między ciszą a gwarem — ,,i nim odgłos siekiery osobno dolata, całe niebo przeżywam i zwiedzam pół świata! W tych przerwach między echem a ciosów bezgwarem dusza moja, z niczego zrodzona nad jarem, szuka wolnej umieszczki”, Południe),

b e z n a m y s ł (brak namysłu — „beznamysłem świegotu ptasiego”, Godzina),

b e z o k o l e (miejsce nie objęte kołem — „tkwił w słów bezokolu”, Wół),

b e z p o l e (przestrzeń pozbawiona pola — „mijały dnie i noce, którym mijać chce się, i mijało bezpole, bezkrzewie, bezlesie”, Żołnierz),

b e z p o ż y t e k (coś niepożytecznego — „i snu podziemnego smutny bezpożytek”, Zielony dzban),

b e z p r z e s z k o d a (coś nie stawiającego przeszkody — „aż oto strażnik bramny otrąbił po grodzie, że wierzba uzdrowiona w cudnej bezprzeszkodzie przyszła, by odtąd szumieć”, Asoka)

b e z p r z y c z y n a (coś, oo nie jest przyczyną — „niosąc jej nagłą śmierci bezprzyczynę”, Sindbad),

b e z r o b o t a (stan bez pracy — „przewieś mi poprzez ramię w rzewną bezrobotę, bym twarzą prężnej szyi wyczuwał ciągotę”, Koń),

b e z r o z ł ą k a (nierozłączenie, związek — „śnił bezrozłąkę swej duszy z błękitem”, Sindbad),

b e z s z u m (cisza w powietrzu — „gdy słońce roztopione w południa bezszumy cisnęło na pierś ziemi cały żar wszechświata”, Sidi),

b e z ś m i e c h (coś, co nie jest śmiechem — „ust zdyszanych tajemnym bezśmiechem”, Topielec),

b e z ś w i a t (nicość — „i z wozu garnącego w bezświat się wychylił”, Eliasz),

b e z ś w i t (ciemność przed świtem — „w taki bezświt zarośli, w taki bezbrzask głuchy”, Topielec),

b e z t ę s k n o t a (stan wolny od tęsknoty — „wejść w to srebro na wskroś złote, w niezawiły śmierci cud i w zawiłą beztęsknotę”, Wiersz księżycowy),

b e z w i e ś ć (nieświadomość — „i muszę, co kołując z starannym pośpiechem, zbacza nagle do nikąd i mknie na bezwieści”, Do śpiewaka)

b e z w i n a (niezawinienie — „za twojego obłędu bez winę”, Do śpiewaka)

b e z w y r a z (rzecz nie nazwana — „po martwych bezwyrazach”, Dziejba),

b e z z a c i s z e (miejsce pełne hałasu — „unosi w szału bezzacicze”, W locie),

b e z z a d u m a (stan wolny od zadumy — „w sennej bezzadumie”, Chruśniak). […]


[20.05.2024, Toruń]

18 maja 2024

FILMY (46) PEJZAŻ HORYZONTALNY - JANUSZ KIDAWA

 

Mieczysław Hryniewicz - "Student"
Bożena Miller - Kasia


https://youtu.be/2tRXlBdHjkU?si=Z6r_uEy4vyL4TfGO

Mieczysław Hryniewicz - "Student"
Tadeusz Madeja - kierownik Kołecki
Bożena Miller - Kasia


Rok produkcji: 1978

Lokacje: Dąbrowa Górnicza, Bełchatów (kopalnia).

Tadeusz Madeja - kierownik Kołecki


Zrealizowana metodą dokumentalną społeczno - obyczajowa opowieść o przeobrażeniach ludzi przybywających z różnych stron kraju do pracy na wielkiej budowie. Budowa wielkiego zakładu. Trzej nowi robotnicy - Student, Tytus i Chrypulec - mieszkają razem na prywatnej kwaterze. Ich kierownikiem jest inżynier Kołecki, odpowiedzialny nie tylko za przebieg robót, ale także za nadużycia i marnotrawstwo. Kołecki zostaje w końcu zwolniony, a trzej przyjaciele, po wielu perypetiach i wahaniach, zdecydują się zostać w zakładzie, który budowali od podstaw.

Film jest swego rodzaju balladą opowiadającą o pracy przy wielkiej budowie, ballady prawdziwej, nie zmyślonej, która nie jest li tylko pochwałą pracy ludzi zaangażowanych w tworzenie ważnego dla kraju kombinatu, ale też w tym filmie przedstawione są niedociągnięcia czy wręcz przestępstwa rzucające cień na tworzące się publiczne dobro. Dzisiaj tego rodzaju temat jest właściwie nieobecny w kinematografii fabularnej, gdyż zanikł motyw człowieka pracy reprezentującego pewną ogólnoludzką ideę prospołeczną.

Halina Buyno-Łoza - babunia, gospodyni chłopaków

Reżyseria - Janusz Kidawa

Scenariusz - Janusz Kidawa

Zdjęcia - Władysław Nagy



Obsada aktorska

Mieczysław Hryniewicz - "Student"

Jarosław Kopaczewski - Tytus Juzek

Wiesław Wójcik - Kędziorek "Kędzior"

Tadeusz Madeja - kierownik Kołecki

Halina Buyno-Łoza - babunia, gospodyni chłopaków

Anna Jaraczówna - "kwiaciarka"

Maria Kaniewska - "molestowana" kobieta

Bożena Miller - Kasia

Halina Wyrodek - żona "Kędziora"

Jerzy Cnota - "Cyferblat", robotnik z cyframi

Jacek Maziarski - inżynier Żarnecki

Jerzy Staszewski - kierowca

Bernard Krawczyk - sekretarz partii

Tadeusz Teodorczyk - dyrektor

Bogusław Marczak - członek egzekutywy

Stefan Paska - robotnik

Jerzy Troszczyński - szuler

Czesław Magnowski - murarz Boliwski, mistrz karate

Bogusz Bilewski - chuligan

Wiesław Dymny - członek komisji dyscyplinarnej



[18.05.2024, Toruń]

17 maja 2024

BAJECZKI (15) LA FONTAINE - DRWAL I ŚMIERĆ.

 

Rycina: Gustave  Doré


DRWAL I ŚMIERĆ

Obarczony starości i chrustu brzemieniem,

Drwal ubogi stękając wlókł się do swej chaty.

Ustał wreszcie od trudu i z gorzkiem westchnieniem,

Ciężar z ramion zrzuciwszy, narzekać zaczyna:

«Kiedyż za swą niedolę doczekam zapłaty?

Kiedyż biedy ostatnia nadejdzie godzina?

Jak długo żyję na świecie,

Jeszczem nie zaznał nic, okrom zgryzoty:

Za mało chleba, za wiele roboty;

To żona chora, to wierzyciel gniecie,

To grad, to pożar, lub oboje razem,

Gnębią podatki, czynsze, kwaterunek...»

Zapłakał; i znękany swych nieszczęść obrazem,

Śmierci wzywa na ratunek.

Śmierć, posłuszna, nadchodzi. «Czego chcesz, człowiecze?

Ot... zmęczyłem się troszkę, drwal zmieszany rzecze,

I chrustu dźwignąć nie mogę...

Pomóż, jeżeli łaska, bo mi pilno w drogę.»


[17.05.2024, Toruń]


DOKUMENT (12) JANUSZ KIDAWA - PIERWSZA ZMIANA

 https://35mm.online/vod/dokument/pierwsza-zmiana


Dokumentalny zapis pierwszej zmiany w kopalni Wujek na Śląsku w 1962 roku. Obserwujemy przebieg wydarzeń z perspektywy dyspozytora kopalni przy nowoczesnym pulpicie, w telefonicznej łączności ze wszystkimi załogami elektrowozów. Podgląd pracy całej kopalni możliwy jest dzięki telewizji przemysłowej. Widzimy jednego człowieka, ale wielogłos dowodzi kolektywnej pracy całej załogi. Dyspozytor notuje wydobycia i monitoruje zastoje w szybach. Obrazy odpowiedzialnej i wymagającej pracy zestawione są z rozrywkową muzyką i telewizją z tamtych lat. Rozrywka daje chwilę odprężenia ludziom pracy, ale stanowi też kontrast w nastroju w stosunku do surowych warunków codzienności. Dynamika montażu obrazu i dźwięku oddaje rytm nowoczesności. Reżyser filmu, Janusz Kidawa, pracownik katowickiego oddziału TVP, był związany z WFDiF w latach 1962-77. Ma w dorobku kilka filmów poświęconych polskiemu górnictwu: Polski węgiel (1963), reklamę Węgiel (1966), reportaż 150 lat później (1966) i Śląskowi: Inny Śląsk (1963), Karlik Loska i inni (1971), Anna i wampir (1981). Jego dokument Pierwsza zmiana zdobył Złotego Lajkonika, Grand Prix na Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie w 1963 r.


Dzisiaj takich filmów albo nie ma, albo ich się nie wyświetla, bo po co. Praca nie jest atrakcyjnym tematem filmów dokumentalnych. Owszem, jeśli w kopalni czy gdziekolwiek indziej dojdzie do wypadku, redakcje gazet, portali, telewizyjnych programów informacyjnych wysyłają reporterów, bo śmierć, ludzkie nieszczęście, zniszczenie, katastrofa sprzedają się lepiej niż tona węgla z najgłębszego kopalnianego pokładu. Praca w dzisiejszych konsumpcyjnych czasach nie jest wartością, a jedynie sprawiedliwym lub nie przelicznikiem, ile się za jej wykonanie należy. Nie ma obecnie mody na dawniej formułowane hasła, że dzięki, trywializuję, mojej, twojej, naszej pracy, ktoś inny stawia dom, buduje drogę, piecze chleb albo kupuje nowe buty czy sukienkę na weselną zabawę.



Właściwie jedynie panie „siedzące na kasie” w supermarkecie sumują liczby wyrażające ceny poszczególnych towarów, a producenci są anonimowi. Czasami tylko pojawia się ustalenie producenta: polskie ziemniaki z Rumunii. O pracy, tej prawdziwej, w którą angażujemy w różnych proporcjach swój mózg i ręce, mówić nie wypada, podobnie jak o pieniądzach.




[17.05.2024, Toruń]

16 maja 2024

SŁOWNICZEK (416 - 430)

 

416) aczkolwiek

spójnik łączący wyrażenia przeciwstawne, nieoczekiwane w tym zestawieniu


417) aćarja

mistrz, nauczyciel w hinduizmie; aczaria


418) aćpan

dawniej: tytuł grzecznościowy, skrót od wyrażenia "waszmość pan", zwykle jako zwrot kierowany wprost do rozmówcy, odpowiadający dzisiejszemu "pan", "wy" (zwykle z odcieniem lekceważenia); acpan, aspan, waćpan, wacpan, waspan, asan, acan


419) aćpani

staropolski tytuł grzecznościowy kierowany do kobiety, skrót zwrotu: waszmość pani; acpani


420) AD

skrót od: łac. Anno Domini - w roku Pańskim (czytany jako całe, odmienne wyrażenie); A.D.


421) ad.

skrót od: adiunkt


422) a maiore ad minus

[czytaj: a majore ad minus] z łaciny: z większego o mniejszym (wnioskować)


423) ad absurdum

z łaciny: do absurdu, do niedorzeczności


424) ad acta

[czytaj: ad akta] z łaciny: (odłożyć) do akt (uznając za zakończone pomyślnie lub niewymagające rozpatrywania)


425) ad astra

z łaciny: do gwiazd, wysoko


426) ad augusta per angusta

z łaciny: do wzniosłych (osiągnięć) trudną, ciasną dróżką


427) ad captandum vulgus

[czytaj: ad kaptandum wulgus] z łaciny: dla przypodobania się pospólstwu, dla zdobycia poklasku tłumu (zwykle o demagogicznych wypowiedziach)


428) ad deliberandum

z łaciny: do przemyślenia, do namysłu, do zastanowienia się


429) ad depositum

[czytaj: ad depoz-itum] z łaciny: do przechowania, na przechowanie


430) ad exemplum

[czytaj: ad egzemplum] z łaciny: na przykład, dla przykładu



[16.05.2024, Toruń]

KARTKA Z KALENDARZA - 16.05.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 16 maja 2024 roku

Czwartek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Szymon oraz Adam, Adamina, Andrzej, Brendan, Fidol, Germeriusz, Honorat, Jan Nepomucen, Jędrzej, Peregryn, Trzebiemysł, Ubald, Wiktorian, Wiktoriana, Wiktorianna


Przysłowia na dziś:

Kiedy w maju wiatr z północy, ma się u nas zimno w nocy”

Grzmot w maju nie szkodzi, sad dobrze obrodzi”

Widzisz bociana w wodzie, nie myśl o pogodzie”


Słońce

Świt: 03:53

Wsch. Sł.: 04:36

Zenit: 12:32

Zach. Sł.: 20:27

Zmierzch: 21:10


Cytat dnia:

Większość ludzi prędzej umrze niż pomyśli”

Bertrand Russell


16 maja 1898 roku w Warszawie urodziła się Tamara Łempicka, poza Polską znana jako Tamara de Lempickapolska malarka epoki art déco pochodzenia żydowskiego. [zm. 18 marca 1980 roku w Cuernavace (Meksyk)]



Poniżej obraz malarki „Adam i Ewa”.



[16.05.2024, Toruń]

KAWIARENKA - ROZDZIAŁ 109 MILKA, MŁODA LEKARKA

 

ROZDZIAŁ 109 MILKA, MŁODA LEKARKA

Wyjątkowo pan doktor Koteńko pojawił się w pewien piątek w kawiarence jako absolutnie pierwszy gość (w piątki, niedziele i poniedziałki kawiarenkę otwierano o 13-tej). Wyjątkowo też zaszedł tutaj nie sam, nie w towarzystwie małżonki, pani Zofii, ale przyprowadził z sobą panią Emilię (kazała na siebie mówić Milka), której wyznaczono staż w różanowskim szpitalu oraz przyszpitalnym ośrodku zdrowia. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że szpital w Różanowie nie należy do największych (oddział wewnętrzy, ginekologiczno-położniczy, chirurgia ogólna i okulistyka), choć wyposażony jest w nowoczesny sprzęt i aparaturę, jednakowoż ci i owi dziwili się, że w ogóle istnieje, że nie podległ prywatyzacji, ale dyrektor szpitala ma dotąd (i miejmy nadzieję, że to się nie zmieni) głowę na karku i nie pozwolił szpitalowi popaść w takie zadłużenie, z którego by się nie wykaraskał. Ważną kwestią był personel różanowskiej kliniki - z pewnością mniej opłacany niż w innych, o wiele większych placówkach, cieszył się jednak zasłużonym zaufaniem wśród pacjentów. Bywa bowiem tak, że nie zawsze bogactwo możliwości leczenia decyduje o jakości usług, a w dodatku Różanów z dawien dawna miał szczęście do lekarzy, którzy jeśli odchodzili to raczej na zasłużoną emeryturę, aniżeli do innych ośrodków. Właściwie jedyną niedogodnością był fakt, iż głównie lekarski personel urastał w lata, a młodych i chętnych do pracy w prowincjonalnym ośrodku nie przybywało, stąd też ucieszyła dyrektora szpitala, a najmocniej chyba doktora Koteńkę, wieść o tym, że pani Emilia, młoda i ambitna absolwentka szkoły medycznej, pochodząca z drugiego końca kraju, zdecydowała właśnie w Różnanowie odbyć staż, a potem specjalizować się w chirurgii. Zadaniem jakie postawił przed sobą pan doktor było nie tylko wesprzeć młodą lekarkę w jej nowej i pierwszej w szpitalu pracy, ale i zadbać o to, aby po zakończeniu stażu nie ośmieliła się z Różanowa dokądkolwiek wyjechać.

Od samego piątkowego rana pan dyrektor szpitala po dokonaniu niezbędnych formalności związanych z zatrudnieniem pani Milki, sam osobiście zaprowadził ją do mieszkania, które odtąd zyskało nową właścicielkę. Pani Milka była wręcz zachwycona - to pierwsze jej mieszkanie, niezbyt wprawdzie ekskluzywne, dwupokojowe, co w przypadku samotnej kobiety całkowicie jej wystarczało. Problemem były meble - jedynie kuchnia w całości posiadała niezbędne wyposażenie, zaś w sumie oba pokoje mieściły w swojej powierzchni tapczanik, dwa krzesła, szafę na ubrania i stolik. Ale, niech tam, od czegoś trzeba zacząć.

Kiedy więc zbliżała się obiadowa pora pan doktor Koteńko, a był akurat po dyżurze, zaprosił panią Milkę do kawiarenki, aby odczekawszy chwilę, którą zamierzał spędzić z młodą lekarką na rozmowie, popróbowała tamtejszych dań głównych, albowiem przypomnijmy sobie, że podawano tutaj nie tylko słodkości, lecz również sytne a smaczne obiady.

Akurat Maria, żona Kawiarennika przyjmowała zamówienia (ten wraz z dwójką dzieci przebywał na wywczasach od paru dni u swojej matki) i mile była zaskoczona nowym gościem, który zdawał się być od pierwszego wrażenia na tyle sympatycznym, że w oczekiwaniu na posiłek wdała się z nim - to znaczy z panią Milką - w długą a interesującą rozmowę, pozostawiając pana doktora w dyskretnym cieniu. Ten zaś nie chcąc zbytnio wchodzić w zawiłości kobiecych intymności, jakie pojawiały się w rozmowie, po odczekaniu stosownej chwili, aby nie być poczytanym za ignoranta nieszanującego kobiecych wyznań (to doprawdy dziwne, jak te dwie zbliżone do siebie wiekiem niewieście fizjonomie przylgnęły do siebie, widząc się po raz pierwszy w życiu) zaszedł do pianina i zagrał ambitnie któreś scherzo Chopina. I wtedy stała się rzecz wprost nie do uwierzenia. Pani Milka z miejsca, które zajmowała, niemal na głos wykrzyknęła:

- To pan gra, panie doktorze? Pan gra i to jak!

Pan doktor Koteńko zmieszał się do tego stopnia, że z g-moll przeszedł niespodziewanie na a-dur czy odwrotnie, nareszcie wstrzymał palce, pozwalając im na zakończenie niskiego brzmienia, po czym odrzekł spokojnie.

- Jak pani słyszała, gram, ale czy wybitnie - pewnie jak na lekarza, co najwyżej ambitnie. W każdym bądź razie staram się grać zgodnie z zapisami na partyturze.

- Nasz kochany pan doktor oczywiście przesadza - wtrąciła Maria. - Pan doktor gra świetnie, a do tego z duszą i gdyby nie profesja, której bez reszty się poświęca, byłby dzisiaj sławnym pianistą, na całym świecie oklaskiwanym.

- Pani Maria jak zwykle prześlicznie przesadza, ale prawdą jest to, że uwielbiam muzykę.

- Pani Milko, pan doktor grzeszy nadmiarem skromności. Musi pani wiedzieć, że w naszej lokalnej rozgłośni radiowej nasz pan doktor prowadzi muzyczną audycję, a płyt ma tyle, że wydawać by się mogło, że to co zarobi, wszystko przeznacza na zakup płyt, nie tylko zresztą z muzyką klasyczną - kontynuowała Maria. - Powiem pani jeszcze, że w naszym miasteczku nie ma większego autorytetu jeśli chodzi o muzykę klasyczną nad pana doktora.

Młoda lekarka z nieukrywanym podziwem słuchała wypowiedzi Marii, a jej oczy błyszczały z ciekawości. Jeszcze przez chwilę milczała, lecz w końcu musiała rzec to, na wypowiedzenie czego pewnie nigdy by się nie zdecydowała, gdyby nie ten odruch pana doktora, który zaprowadził go przed pianino.

- Panie doktorze, tak się składa, że ja gram na skrzypcach, od maleńkości. Zarzuciłam muzykę na rzecz medycyny, co jednak nie oznacza, że gra na skrzypcach nie sprawia mi już przyjemności.

- Co pani powie? Co pani powie? Czy to oznacza, że możemy…

- Tak, panie doktorze, możemy popróbować muzyki razem, jeśli będzie pan tak łaskawy, zagramy coś miłego dla ucha.

- No niech pani powie, pani Mario, czy nie miałem szczęśliwego nosa, wiodąc z sobą panią Milkę właśnie do kawiarenki?

Pani Milka z kolei wyrzekła, że to ją właśnie spotkało to szczęście, bo nie przypuszczała nawet, że w Różanowie, w pierwszej swojej pracy napotka duszę muzyczną podobną do swojej, jak i też przyjdzie jej poznać tak uroczą istotę jak pani Maria.

Wtedy to z kuchni posłyszano głos kucharki, pani Rybotyckiej, że obiadek już gotowy, więc Maria ruszyła ku zapleczu, zaś pani Milka nie wiedzieć czemu, podążyła za nią, aby odebrać z kuchni tacę z obiadem dla pana doktora.

Pan doktor Koteńko tymczasem pomyślał sobie, że w ten niespodziewany sposób niepomiernie wzrosły szanse na to, aby pani Milka w Różanowie została na stałe.

A obiadek, doprawdy, był wyborny.


[Pomysł rozdział 27.05.2018, Lannemezan, Hautes Pyrenees, we Francji]


[16.05.2024, Toruń]