ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 maja 2023

KRYZYS HUMANITARNY

 Niestety mur na granicy polsko-białoruskiej nie jest dostatecznie wysoki, aby chronić nasz kraj przed rakietami i balonami, ale jednak spełnia swoje zadanie.



















Materiał zdjęciowy pochodzi z Grupy Granica - nieformalnej inicjatywy powstałej w odpowiedzi na kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej.


[31.05.2023, Toruń]

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (903 - 904)


903.

Ponownie będzie o zwierzętach – najpierw o moich czworonogach. Zauważyłem, a mianowicie, takie oto zachowania moich psinek: Adelka uwielbia spędzać przedpołudnie chowając się pod koc, w tym wręcz prosi o to, aby ją przykryć. Byłoby to rozsądne zachowanie, gdyby w mieszkaniu było zimno, ale teraz… no cóż, Adelka jest miłośniczką drzemki pod przykryciem, może dlatego, że w rok po przebytej chorobie, kiedy to straciła większość włosów.

Masza z kolei jest mocno przywiązana do miseczki (niebieskiej), z której je. Jeśli na ten przykład na miseczce Adelki (pomarańczowej) pozostało troche suchej karmy, Masza, choć głodna, robi „sfinksa” przed tą miseczką, a wygląda to tak, jakby pilnowała jedzonka, ale broń Boże, nie ruszy go. A zatem podchodzę do tej miseczki, wyjmuję z niej paręnaście „chrupek” i przekładam je do niebieskiej miseczki Maszy. Wtedy Masza zaczyna jeść. Natomiast Adelka nie ma takich skrupułów. Po każdym posiłku sprawdza, czy Masza nie zostawiła jakiegoś kęsa i dokładnie wylizuje miseczkę Maszy.

904.

Moje zaokienne ptaszki, czyli kawki, sroki, czasami zdarzają się wrony oraz ostatnio para gołębi (z nastaniem wiosny nie odwiedzają już mnie mewy) coraz częściej głośno domagają się posiłku. Najgłośniej hałasują skrzekliwe sroczki, ale i kawki potrafią dać głos. Mały problem jest w tym, że dzieje się to przed szóstą rano, a więc w czasie, kiedy jestem nieprzytomny. Ucieszyłem się z tego, że w końcu zaczęła mnie odwiedzać para gołębi. Preferencje żywnościowe moich ptaków to kasza i makaron, do których dodaję ziarna lnu oraz okruchy chleba.


[31.05.2023, Toruń]

29 maja 2023

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (902) PANIKA I INKWIZYCJA

Miałem unikać tematów politycznych, ale się nie da. Otóż sejm wprowadził ustawę, której nadrzędnym celem jest niedopuszczenie do udziału w wyborach parlamentarnych Donalda Tuska. Okazuje się, że kaczyński i reszta pisowców panicznie boją się utraty władzy. Jeśli prezydent, w co nie wątpię, podpisze antykonstytucyjną ustawę, każdy obywatel naszego kraju może stracić pracę w administracji publicznej, jeśli nie spodoba się rządzącym.

Szczegóły powstania inkwizycyjnej komisji działającej w świetle nowego prawa poniżej


  • Komisja będzie mieć uprawnienia zarówno śledcze, czyli prokuratorskie, jak oskarżycielskie oraz sądownicze — finalnie może pozbawić daną osobę prawa do pełnienia funkcji publicznych, związanych z zarządzaniem środkami publicznymi, na nawet 10 lat. Komisja może uderzyć w każdego, nie tylko polityków;

  • Może odebrać komuś przymiot "nieskazitelnego charakteru", wymagany m.in. od sędziów;

  • Komisja może żądać wszystkich dokumentów od wszystkich instytucji, w tym akt sądowych czy danych wrażliwych;

  • Jeśli ktoś nie stawi się przed komisją, za pierwszym razem grozi mu kara w wysokości do 20 tys. zł. Za drugie niestawiennictwo kara to już nawet 50 tys. zł;

  • Wszelkie ustalenia, czyli dokumenty komisji, będą niejawne — choć jej posiedzenia oraz quasi-wyroki będą już publiczne;

  • Komisja może przed swoje oblicze wezwać każdego (Zgodnie z projektem komisja miałaby się składać z dziewięciu członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm. Opozycja już zapowiedziała, że nie weźmie udziału w jej pracach);

  • Komisja będzie mogła zwolnić z tajemnicy państwowej zeznających przed nią świadków. Będzie jeden wyjątek — księża będą się mogli zasłonić tajemnicą spowiedzi;

  • Wszyscy członkowie komisji za swoje działanie w jej ramach nie poniosą żadnej odpowiedzialności, będą całkowicie bezkarni;

  • Ustawa o powołaniu komisji łamie kilka, jeśli nie kilkanaście przepisów konstytucji, prawo unijne i prawo międzynarodowe.


[29.05.2023, Toruń]


28 maja 2023

KARTKA Z KALENDARZA - 28.05.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 28 maja 2023 roku

Niedziela

Imieniny dzisiaj obchodzą: Augustyn, Jaromir, Just oraz Balladyna, Bogurad, Emil, German, Heladia, Heladiusz, Herkulan, Ignacy, Justyna, Lucjusz, Łucjusz, Wiktor, Wilhelm, Wolrad

Przysłowia na dziś:

Deszcz podczas Zielonych Świątek niedobry czyni początek”

Jeśli w Świątki deszcz pada, wielką biedę zapowiada”

Kto ślub bierze na Zielone Świątki, to Duch św. zstępuje na ziemię,

a diabeł w małżeństwo”

Deszcz w Zielone Świątki, będą wielkie sprzątki”

Mokre Zielone Świątki dają tłuste Boże Narodzenie”

Na Zielone Świątki dobre i otrąbki”

Na św. Ducha w polu otucha”

Na Zielone Świątki robimy porządki

Słońce

Świt: 03:36

Wsch. Sł.: 04:22

Zenit: 12:33

Zach. Sł.: 20:44

Zmierzch: 21:30


Cytat dnia:

Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.” - Wisława Szymborska


Tego dnia 1836 roku w Subortowiczach urodził się Jan Aleksander Ludwik Karłowicz. [zm.14 czerwca 1903 roku w Warszawie] - etnograf, muzykolog, językoznawca i folklorysta



Poniżej fragment tekstu Jana Aleksandra Ludwika Karłowicza...

SIEROTA W PIEŚNIACH LUDU


Kto chce poznać najpiękniejsze i najrzewniejsze tony poezji ludu naszego, niechaj zajrzy do tych jej utworów, które mówią o sierotach. Z miłym zdziwieniem przekona się, że prostacza muza wiejska wznosi się tu na takie szczyty uczucia i formy, których nie każdy znakomity nawet poeta dosięga. Obok wyrazu uczuć prawdziwie wszechludzkiego miłosierdzia, wycieniowanych do niezwykłej delikatności i tkliwości, uderza w pieśniach tych wyjątkowo piękne obrazowanie i wysoce artystyczne wplatanie wątków mitycznych, dośpiewujących w niebie, przed tronem boskim, te pragnienia i te pożądania, którym twarda konieczność świata odmawia spełnienia.

Zresztą nie należy temu się dziwić. Współczucie dla wdów i sierot należy do najwcześniej rozbudzonych uczuć w dziejach etyki. Przez lat tysiące uczucia te miały czas przesiąknąć do wszystkich warstw społecznych i stać się aksjomatem powszechnym, niezbitym i nigdy nie zbijanym, prawdziwie podstawowym.

W krótkim zarysie obecnym pragnę podnieść niektóre tylko pasemka bujnej przędzy, osnutej przez lud na temacie sieroctwa. Starać się będę jak najmniej sam mówić: piosnki niech przemawiają.

Spytajmy je nasamprzód, jaka dola czeka dziecię bez rodziców? Kto się niem zaopiekuje?

Sieroty, sieroty, dużo was na świecie!

Dziwują się ludzie, gdzie się podziejecie.

Wy się nie dziwujcie, gdzie się podziejemy:

Idzie woda rzeką, to nią popłyniemy.

Wy się nie dziwujcie, gdzie się obróciemy:

Wieje wietrzyk światem, z nim powędrujemy.

Sieroty, sieroty, na was to świat stoi;

Kto wam krzywdę zrobi, Boga się nie boi. [...]


[28.05.2023, Toruń]

27 maja 2023

SMACZNEGO

 



[27.05.2023, Toruń]

FILMY (31) WOJCIECH JERZY HAS - NIECIEKAWA HISTORIA

Gustaw Holoubek


NIECIEKAWA HISTORIA

Rok produkcji: 1982

Lokacje: Tarnów.

Adaptacja opowiadania Antoniego Czechowa.

[Treść tym razem wg. portalu https://www.filmpolski.pl/]

Wczesny ranek. Znany profesor medycyny po bezsennej nocy snuje się po swoim gabinecie próbując dokonać bilansu wartości i światopoglądu w swoim życiu. Zdaje sobie sprawę, że nadchodzi już jego jesień. Rozpoczyna się zwykły, monotonny dzień. Żona, z którą nic go już właściwie nie łączy, monologuje w jego obecności o codziennych kłopotach, zaleganiu z wypłatami dla służby i grożącym skandalu, jaki może wyniknąć z częstych wizyt profesora składanych młodej i pięknej Katarzynie - ich byłej wychowanicy, aktorce i niedoszłej matce nieślubnego dziecka. Codzienna droga na uniwersytet, którą podążał od lat mijając piwiarnię i zajazd, gdzie mieszkał w czasach studenckich. Profesor ma rozpocząć kolejny wykład z anatomii, ale jego prowadzenie powierza swemu asystentowi Piotrowi. Rozmyśla nad mierną przydatnością swych studentów do zawodu lekarza. Jednemu z nich radzi nawet, by po pięciu latach nauki zrezygnował z tego zawodu. W domu córka przyjmuje swego narzeczonego - Aleksandra Gnekkera - oryginała obracającego się w kręgach muzyków i operowych impresariów. Profesor gardzi Aleksandrem, co daje mu do zrozumienia podczas obiadu, który jest dla niego i kulinarną, i towarzyską torturą. W czasie obiadu przychodzi młody lekarz prosząc o wybranie tematu specjalistycznej dysertacji. Profesor drwi z jego niesamodzielności i "zadaje" mu jakiś, nikomu niepotrzebny temat. Wieczorem odwiedza Katarzynę, darzącą go wyjątkowym uczuciem, która proponuje, by przeniósł się do niej na stałe. On jednak radzi jej, by wyszła za mąż, zajęła się pracą zamiast trwonić majątek pozostawiony przez zmarłego ojca. Katarzynę odwiedza również Michał, aktor teatralny wygłaszający przy kieliszku dziwne teorie o zmierzchu nauki. Nocą, podczas burzy, gdy profesor znów rozmyśla w swoim gabinecie, niespodziewanie przybiega do ogrodu Katarzyna. Prosi, by wziął od niej pieniądze na leczenie konieczne dla podratowania zdrowia i wyznaje, że do teatru wrócić nie może z powodu braku talentu. Żona pragnie poważnie porozmawiać z nim na temat małżeńskich planów Lizy, której właśnie oświadczył się Aleksander. Weronika prosi męża, by pojechał do Kalisza i zorientował się, jaki majątek posiadają Gnekkerowie. Dla świętego spokoju profesor zgadza się pojechać tam nazajutrz. W pustej gospodzie wypytuje kelnera o rodzinę Gnekkerów. On jednak nigdy o takich nie słyszał, choć zna w mieście wszystkich. Profesor zajmuje nieuprzątnięty jeszcze pokój, w którym kiedyś mieszkał i pogrąża się w rozmyślaniach. Niespodziewanie zjawia się Katarzyna sprawiając mu tym przyjściem wiele radości. Przed nią "spowiada" się ze swego przegranego życia, u schyłku którego czuje się całkowicie pokonany. Katarzyna oświadcza, że postanowiła wyjechać, może nawet na zawsze. Wychodzi, nie obejrzawszy się nawet za siebie. Profesor kładzie się na łóżku zagłębiając się w rozważaniach nad marnością ludzkiej egzystencji.

Elwira Romańczuk i Gustaw Holoubek

Film psychologiczny, niełatwy w odbiorze. Każdy detal w scenografii, jak zwykle u Hasa ma sobie przypisaną rolę, zdjęcia kunsztowne, scena spożywania posiłku (ok.35-40 minuta filmu – perfekcyjna – kamera ustawiona nieruchomo w pewnym momencie przesuwa się horyzontalnie ukazując jedzących obiad – od lewej do prawej. Charakterystyczna do Wojciecha Jerzego Hasa jest stacjonarna kamera umieszczona w pewnej odległości od aktorów, co sprawia wrażenie, że występują oni w sztuce teatralnej.

Wybitna rola Gustawa Holoubka oraz świetny epizod grany przez Janusza Gajosa.

Film można obejrzeć tutaj:  https://35mm.online/vod/fabula/nieciekawa-historia

Wojciech Jerzy Has

Reżyseria - Wojciech Jerzy Has

Scenariusz - Wojciech Jerzy Has

Zdjęcia - Grzegorz Kędzierski

Operator kamery - Piotr Sobociński

Scenografia - Andrzej Haliński

Obsada aktorska :

Gustaw Holoubek - profesor

Hanna Mikuć - Katarzyna

Anna Milewska - Weronika, żona profesora

Elwira Romańczuk - Liza, córka profesora

Marek Bargiełowski - Michał

Janusz Gajos - Aleksander Gnekker, narzeczony Lizy

Janusz Michałowski - Piotr, asystent profesora

Władysław Dewoyno - Mikołaj, woźny z uniwersytetu

Ewa Frąckiewicz - służąca Katarzyny

Jan Konieczny - doktorant

Włodzimierz Musiał - służący profesora

Jerzy Zygmunt Nowak - kelner w zajeździe

Leszek Żentara - student

Jacek Głowacki - uczeń


[27.05.2023, Toruń]

KARTKA Z KALENDARZA - 26.05.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 26 maja 2023 roku

Piątek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Angelika, Ewelina, Filip, Paulina oraz Adalwin, Adalwina, Alwin, Alwina, Eleuteria, Eleuteriusz, Eleutery, Emil, Filip Neriusz, Karp, Kwadrat, Lambert, Lamberta, Teodor, Więcemił, Zachariasz, Zachary


Przysłowia na dziś:

Częste deszcze w całym maju chleb i siano nam dawają”

Jeśli w maju deszcze na dworze, to jesienią chleb w komorze”

Słońce

Świt: 03:38

Wsch. Sł.: 04:24

Zenit: 12:33

Zach. Sł.: 20:41

Zmierzch: 21:27


Cytat dnia:

Głupota jest zawsze wystarczająca, mądrość nigdy” - Sławomir Mrożek


* 21 października 1852, Lwów

26 maja 1910 roku zmarł we Lwowie Marian Gawalewicz - dramatopisarz, powieściopisarz, publicysta i poeta.



Poniżej wiersz poety...

Dwa wianki                                                               pisownia oryginalna


W noc świętojańską u zdroja

Życia naszego i doli

Zjawia się wróżka-dziewoja

W złocistéj swéj aureoli....


I trzyma wieńce dwa w dłoni —

Dwa wieńce z uroczych kwiatów,

Cudownéj krasy i woni,

Z niebiańskich zebrane światów.


Oba jednako poświęci,

I rzuci w fale strumienia —

W jednym jest kwiatek pamięci,

A w drugim kwiat zapomnienia...


Jeźliś znał miłość prawdziwą,

Choćby przez chwilę jedyną,

Płyń za tym w drogę szczęśliwą,

Za którym szczęśliwi płyną....


Lecz jeśli płocha kochanka

Struła ci serce, młodzieńcze —

Rzuć wiosło.... drugiego wianka

Nie złowisz, słowem ci ręczę!


[27.05.2023, Toruń]


26 maja 2023

POEZJA (32) KONSTANTY ILDEFONS GAŁCZYŃSKI - SPOTKANIE Z MATKĄ

 

Stanisław  Wyspiański  -  "Macierzyństwo"

Dzisiaj wiersz z okazji Dnia Matki

KONSTANTY ILDEFONS GAŁCZYŃSKI - SPOTKANIE Z MATKĄ


Ona mi pierw­sza po­ka­za­ła księ­życ

i pierw­szy śnieg na świer­kach,

i pierw­szy deszcz.


By­łem wte­dy mały jak mu­szel­ka,

a czar­na suk­nia mat­ki szu­mia­ła jak Mo­rze Czar­ne.


Noc.


Do­pa­la się naf­ta w lamp­ce.

La­men­tu­je nad uchem ko­mar.

Może to ty, mat­ko, na nie­bie

je­steś tymi gwiaz­da­mi kil­ko­ma?


Albo na je­zio­rze ża­glem bia­łym?

Albo falą w brze­gi po­chy­łe?

Może two­je dło­nie po­sy­pa­ły

mój ma­nu­skrypt gwiaź­dzi­stym py­łem?


A mo­żeś jest po­łu­dnio­wą go­dzi­ną,

ma­zur psz­czół w zło­tych sierp­nia po­ko­jach?

Wczo­raj szpil­kę zna­la­złem w trzci­nach —

od wło­sów. Czy to nie two­ja?


*

Ciem­ne ol­chy sto­ją na mo­cza­rze,

roz­sy­pu­je się w mo­kra­dłach próch­no

Ej, roz­świ­stał się wiatr na fu­ja­rze,

małe gwiazd­ki nad ol­cha­mi zdmuch­nął


Mała mysz­ka przez ścież­kę prze­bie­gła

Dro­gę Mlecz­na nie­to­perz wy­mie­rzył

I wiatr ucichł na­gle. I zza wę­gla

z faj­ka srebr­ną w zę­bach wy­szedł księ­życ.


Roz­świe­ci­ły się świe­ce­niem wiel­kim

chmu­ry, dziu­ple, żo­łę­dzie i sęki —

jak­by cały świat był srebr­nym świer­kiem,

srebr­nym bą­kiem gra­ją­cym pio­sen­ki.


*

List­ki drżeć za­czy­na­ją,

pta­ki w ton ude­rza­ją,

słoń­ce wscho­dzi nad knie­ję,

słoń­ce jak śnieg top­nie­je.


List­kom roz­nąć, opa­dać,

pta­kom też wiecz­nie nie żyć,

słoń­cu wscho­dzić, za­cho­dzić,

ser­cu gwiaz­dy i skrzyp­ce.


*

Jak pu­deł­ko świe­czek cho­in­ko­wych,

na­gle, w ręku, gdzieś od dna kre­den­su,

my­śli na­gle tak wcho­dzą do gło­wy,

ser­ce trą­cą, i ser­cem za­trzę­są.


Świecz­ki ta­kie ku­po­wa­ła mama,

One drze­mią. W nich śpi pięk­ny za­miar.


Tyl­ko roz­wiń je i tyl­ko za­pal,

a zo­ba­czysz, co z tego wy­nik­nie:

w świecz­kach bły­śnie dro­giej twa­rzy owal.

Mat­ka pa­lec wznie­sie. Wiatr ucich­nie.


Mat­kę w ręce uca­łuj i wło­sy,

po­tem śnie­gu po ulicz­kach roz­syp,

żeby bły­skał się i żeby chrzę­ścił


Po­tem wszyst­kie świa­tła, co mi­go­cą,

do wa­liz­ki za­mknij. Otwórz nocą,

je­śli w dro­dze spo­tka cię nie­szczę­ście


*

Lato w le­sie. Ciem­ność zie­lo­na w świer­kach

Szał­wia. Za­ję­czy szczaw.

Nie­bo ob­ło­ki zdej­mu­je. Ptak zer­ka.

Trzmie­le brzę­czą wśród traw.


Mo­ty­le żół­te i bia­łe, jak la­ta­ją­ce li­sty.

Ci­sza i świa­tło

A tam da­lej i da­lej, za tym pa­gór­kiem piasz­czy­stym,

też jest lato.


Nie­bo to jest małe mia­stecz­ko w nie­dzie­lę,

gwiaz­dy ga­pią się na zie­mię z okien,

a wia­do­mo, ze gwiazd jest wie­le

i że wszyst­kie są nie­bie­sko­okie.


A tam w rogu, w miesz­ka­niu z bal­ko­nem,

w jed­nym oknie, gdzie kwiat czer­wo­ny,

a to dru­gie okno z dru­gim kwia­tem…


tam ty miesz­kasz. I po­grze­ba­czem

fa­jer­ki prze­su­wasz. I pła­czesz

Bo tak dłu­go cze­kasz na mnie z obia­dem.


*

Idę do cie­bie. W two­ją zie­leń,

I w two­je śnie­gi. I w twój wiatr.

W twój nie­zmie­rzo­ny idę świat,

gdzie pory roku na twej dło­ni

tro­ja­ka jak Ślą­zacz­ki tań­czą

i kurz się wzbi­ja, skrzy­pi wóz,

ody­niec bie­gnie przez mo­kra­dła

i je­leń ro­śnie po­śród świa­tła,

co, dzwo­niąc, bęb­niąc, ta­ra­ba­niąc,

za­spa­ne gwiaz­dy strzą­sa z brzóz


Je­sień to skrzyp­ce po­tłu­czo­ne,

bez­rad­na myśl nad ćwier­cią smycz­ka,

zima to ple­cy two­je bia­łe,

lato — jak zło­ta rę­ka­wicz­ka,

któ­ra po­rzu­cił w sa­dzie Jan,

ten Ko­cha­now­ski, co mu łyż­ką

wy­star­czy stuk­nąć, a już wszyst­ko

tań­cu­je, nie­bo się otwie­ra,

nie­bo nie­bie­skich peł­ne piór,

tru­chle­je wilk, ba­su­je bór,

gło­sem Szek­spi­ra i Ho­me­ra.


Ze srebr­nych, księ­ży­co­wych je­zior

del­fin wy­su­wa ucho, je­siotr

słu­cha­niem skra­ca so­bie po­byt.

A z lasu truch­cik sar­nich ko­pyt.

Z ry­bac­kich ognisk bu­cha dym,

skwier­czy na sa­dle plot­ka żół­ta —

to w wier­szach Jana tak. I w nim

za­ko­twi­czo­na moja nuta;

i wszyst­kie, wszyst­kie, wszyst­kie muzy,

be­mo­le wszyst­kie, rytm i rym,

i księ­życ, mój ubo­gi ku­zyn,

co na te­le­gra­ficz­nych dru­tach

nocą na­bi­ja so­bie guzy.

But zgu­bił. Choć jest cały świa­tłem,

we łbie ro­zu­mu ani szczyp­ty.

I nie­skoń­czo­nym sznu­ro­wa­dłem

wplą­tał się w moje ma­nu­skryp­ty.


[26.05.2023, Toruń]