ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 sierpnia 2023

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (944 - 945) NOWY ROK SZKOLNY. SPORTOWE OKRUSZKI.

 

944.

Zbliża się początek nowego roku szkolnego. Dla mnie od czasu, kiedy po raz pierwszy poszedłem do szkoły, był to czas niezwykle ważny. Dzisiaj początek września nie ma żadnego znaczenia… chociaż, kiedy zdarzyło mi się podczas licznych podróży jeździć po Europie akurat w czasie, gdy rok szkolny się zaczynał, to nie potrafiłem ogarnąć wzruszenia. Tkwią we mnie też zakorzenione głęboko wspomnienia o tym, że najbardziej przykro prezentuje się szkoła podczas wakacji – jest zbyt głośno pusta i cicha.

Dzisiaj staram się zapomnieć o wszystkim, co wiązało się ze szkołą do roku 1989.

945.

Niestety nasze siatkarki odpadły w ćwierćfinale z Turcją, co było, niestety, do przewidzenia. Ale i tak wielkie gratulacje dla ekipy Lavariniego, i brawo dla reprezentantek Polski za wszystko, co zdołały w tym roku osiągnąć.

Nie biję braw piłkarskiej drużynie z Częstochowy, której piłkarze nie wykazali nadmiernej chęci pokonania rywali z Kopenhagi – drepcząc po boisku trudno odnieść sukces. Swoją drogą, czy Raków Częstochowa to polski klub, skoro w jedenastce piłkarzy, którzy wybiegli na boisko było dwóch Polaków. Można zatem powiedzieć, że wspomniany klub nie jest polski, a funkcjonuje jedynie w jednym z polskich miast.

Hurkacz po raz kolejny dostarczył nam emocji. Męczył się aż pięć setów z mało znanym Szwajcarem, a wydawało się, że forma naszego tenisisty rosła w ostatnim czasie.

Natomiast reprezentująca ukraińskie barwy panna Świątek gra dalej.


[31.08.2023, Toruń]


KAWIARENKA - ROZDZIAŁ 87 - ZAPROSZENIE

 


ROZDZIAŁ 87 ZAPROSZENIE

[z którego dowiemy się o ciekawej propozycji, która przywędrowała z pobliskiego Grodka.]

Jako się już raz rzekło, a w dodatku było to umówione, na uroczystym obiedzie w kawiarence pojawili się obaj księża; potem zaszły do dwóch połączonych stolików siostry zakonne rodzone: Gabriela i Rozalia, a następnie doszły do tego grona dwie mniej koleżeństwu znajome, aczkolwiek zaglądające od wielkiego święta do kawiarenki panie: Popławska i Zgadkiewiczowa, obie z nieodległego Grodka, porządnej i gospodarnej wioski. Za chwilę dosiadł się do towarzystwa Kawiarennik Adam, dopiero co umykając z góry, gdzie pieluchową posługę czynił u tego swojego berbecia, małego Kubusia. Za nim podążył pan radca Krach, bez którego, jak wiadomo, żadna istotna do załatwienia w miasteczku sprawa odbyć się nie może. Umówiony był na to obiadowe spotkanie również pan mecenas Szydełko, ale zatrzymały go w powiatowym mieście sprawy sądowe, których obiecał sobie solennie nie przegrać jeszcze ostatniej nocy, kiedy to dwie mowy obrończe pilnie kompilował.

Obie mniej znajome kawiarenkowemu towarzystwu panie należały do elity grodkowskiego Koła Gospodyń Wiejskich i zapewne (tak przypuszczali Kawiarennik i pan radca) przybyły do tego zacnego miejsca z niejaką misją; natomiast osoby duchowne, jak się wydaje, miały tej misji być solidnym, właśnie duchowym, wsparciem.

Pierwsza z nich (mowa rzecz jasna o paniach z KGW), pani Popławska była kobietą z krwi i kości, rolniczką nie z tej ziemi (ksiądz Andrzej pewnie obruszyłby się na te słowa), osobą, przed którą, jak to mówią, jak się zatrzaśnie drzwi, to wejdzie oknem, a załatwiwszy sprawę, wychodząc, one drzwi potraktuje nogą obutą w solidnie wykonanego przez miejskiego szewca kozaka. Ta pani rej wodzi w instytucji, która, jak się zdaje, prócz lotów w kosmos zajmuje się wszystkimi sprawami, które społeczność Grodka uważa za swoje własne i ważne do poczynienia. Nie pora w tym miejscu rozwodzić się nad całokształtem działalności zrzeszonych w kole grodkowskich gospodyń, gdyż każdy, kto chociaż raz w życiu zetknął tą babską instytucją, ten wie, co w takim kole, w jego salach, kuchniach i magazynach piszczy. A że zaciętej fantazji paniom z Grodka nie brakuje, nie tylko tym, broń Boże, co teraz obiad spożywają, lecz całej tej uroczej gromadce, niesłychanie w rozpiętości wieku rozproszonej, świadczyć mogą rozliczne nagrody podostawane w konkursach rozmaitych: od plastycznych, śpiewaczych, przetańczonych, aż po kulinarne dyplomy.

Druga z pań, Zgadkiewiczowa, też pochodząca z gospodarskiej familii, tyle że ona nieco w bok kroczek spory uczyniła, obierając po szkołach posadę zacnej i lubianej przez tłumy nauczycielki wiejskiej podstawówki. Pozytywnie zakręcona, jak wszystkie zresztą Grodowianki, ileż to wielkich hec, ile imprez wszelakich wyczyniała w tej szkole, prócz wciskania dzieciskom do głów abecadła i tym podobnych materii. Z tej swojej energii szkolnej, która ją rozpierała, w kole gospodyń początkowo swym przecudnym szaleństwem zajmowała się niewiele, nie dość aktywnie jak na swoje moce, lecz po przejściu w nauczycielski stan spoczynku, miast po trudach stresującego fachu odpocząć trochę, na wersalce się rozciągnąć z nogami powyżej głowy dla poprawy krążenia, domem się zająć, a raczej mężem, aby na - proszę o wybaczenie - stare lata, nie poczuł się zbyt młodo, ona to, Zgadkiewiczowa szturmem znalazła swoje miejsce w tej babskiej organizacji, biorąc na siebie znaczną część zadań przed jakimi całe koło uchylać się nie uchylało, jednakowoż wymagało pierwszorzędnego kierownictwa, dodajmy, kierownictwa z pedagogicznym doświadczeniem, z owym wysublimowanym podejściem, którego nauczycielce szczerze, ale niegroźnie zazdroszczono.

- Przejdźmy zatem do rzeczy, drodzy państwo - zagadnęła pani Zgadkiewiczowa, kiedy usunięto już ze stołów opróżnione doszczętnie rosołowe talerze. - Wielkimi krokami zbliża się do nas Wielkanoc, a zatem pomyślałyśmy sobie - tu pani Zgadkiewiczowa poszukała wzrokiem potwierdzenia ze strony przyjaciółki - pomyślałyśmy sobie, aby szanowne towarzystwo kawiarenki zaprosić do siebie, do Grodka, do naszego koła, w Wielki Czwartek.

- Słyszałyśmy wiele o państwa przemiłej instytucji - weszła w słowa pani nauczycielce pani Popławska - sama dwa razy tutaj już byłam, pewnie niezauważona, i pomyślałyśmy sobie, że może i my szanownemu państwu coś ciekawego pokażemy.

- Tak, tak - wpięła się w słowa przedmówczyni pani Zgadkiewiczowa - a wielkanocne święto jest przyzwoitą okazją, aby państwu z miasta zaprezentować wiejskie zwyczaje, nauczyć malowania pisanek, robienia kogutków i zajączków, przystrajania koszyczka ze święconką i stołu.

- O, tak - wtórowała nauczycielce gospodyni - poznalibyście państwo nasze obyczaje, upieklibyśmy wspólnie wielkanocne strucle, baby, serniki, makowce, pierniki i mazurki.

- Nauczyłybyśmy was wypieku domowego chleba…

- A sałatki? a torty?

- Nareszcie zobaczylibyście państwo nasze dawne obyczaje, stroje, najprawdziwszy konny powóz, na sumę do kościoła przystrojony… i tak dalej i dalej.

Ksiądz Kącki dyskretnie podrapał się za uchem, przewidując, że i on głos swój powinien jeszcze przed wniesieniem drugiego dania postawić.

- Moi państwo, prawdę mówiąc, te oto panie do mnie się zwróciły najpierw w tej sprawie. Jak by nie było to nasze parafianki, a i wielkanocna pora to chrześcijańskie święto, więc się nie dziwię, że najpierw do mnie zagadały. I pytały się nasze białogłowy o to, czy przypadkiem takie wspólne, przedwielkanocne spotkanie, nie napotka jakichś przeszkód ze strony kawiarenkowych gości, którzy przecież w ten czas pewnie w swoim rodzinnym gronie czynić będą do świąt przygotowania. Wtedy ja im powiadam: ja Kawiarennikowi powiem, w szczegółach nie wyłuszczę w czym rzecz, ale powiem, że panie z zaproszeniem przyjdą. A może z tego wszystkiego wyniknie coś więcej niż to jedno w Grodku spotkanie?

Niespodziewanie włączył się do rozmowy ksiądz Andrzej.

- A ja wam powiem moi bracia i siostry, że właśnie w tej chwili pomyślałem sobie o tym, że chociaż nasz Różanów to niewielkie miasto, a Grodek przecie nie daleko, to my się wspólnie tak bardzo dobrze to nie znamy; jeszcze starsi ludzie, to tak, ale młodzi? Wiem coś o tym, bo sam jestem w mieście od niedawna i wciąż parafian odwiedzam, i wciąż się czegoś od nich uczę. A jeśli w Grodku pierwszorzędnie stara świąteczna tradycja jest kultywowana, to dlaczego nie zarazić nią miasteczka?

- Ja oczywiście z największą ochotą z tego zaproszenia skorzystam - wyraził swoje zdanie pan Adam, Kawiarennik - a wszelkie prace tak poukładam, abym nie tylko ja, ale i moi pracownicy mogli skorzystać z zaproszenia i chociaż przez chwilę być gośćmi w zacnym Grodku. A co pan na to, panie radco?

Wywołany do odpowiedzi radca Krach wystrzelił słowem jak z procy:

- Gdzie ty, tam ja, przyjacielu. Ale też chodzi o to, aby w jak największym gronie pojawić się u naszych przeuroczych pań. I jeszcze jedno… ja już się cieszę na rewizytę w naszej kawiarence. Są tam u pań w kole jakieś urodziwe dziewoje?

Oczy obu rodzonych sióstr zakonnych lekko się spłoniły, lecz szybko zdmuchnęły ten płomyczek uśmiechem, przywykłe do poetyckich żartów pana radcy.

- Są, a jakże - odezwała się pani Zgadkiewiczowa. - Oby tylko kawalerów nie zabrakło - a po namyśle dodała: - ale te damsko - męskie kwestie najlepiej rozstrzygać przy wodzie, na świętego Jana.

- Tak i ja pomyślałem - wyszeptał pan radca - obiad w kawiarence, wianki na zalewie, pierwszorzędny pomysł.

- Ale póki co skupmy się na najbliższym święcie - przywołał rozbudzonego do czerwoności w swych marzeniach pana radcę ksiądz Kącki. - Mam rozumieć, że gotowość u państwa jest, aby wiejskim powietrzem, zapachami i tradycją się nasycić.

- Oczywiście, żonę z sobą zabiorę - odparł pan radca i w tej samej mniej więcej chwili zza czcigodnych sutann obu księży wychylili swoje oblicze pan redaktor Pokorski oraz stary pisarz.

- Jeśli panie pozwolą, zabiorę z sobą na imprezę mego serdecznego przyjaciela - wskazał ręka na pisarza. A jeśli wolno mi będzie również w naszej gazetce opisać to wydarzenie, tym większa to będzie przyjemność dla nas i naszej miasteczkowej społeczności, gdy się o nim dowie.

Rodzone siostry zakonne, milczące dotąd i jak zwykle pośród przyjacioły, pozwoliły sobie powstać i pomóc kelnerce Karolinie drugie danie, pachnące gulaszem i zapiekanym ziemniaczanym plackiem po węgiersku pomiędzy koleżeństwo rozłożyć.

A kiedy już towarzystwo gotowe było do konsumpcji pierwszego kęsa, pan Adam drobne słóweczko z księdzem Kąckim zamienił.

- Chciałbym z księdzem na minutkę na osobności pomówić… w sprawie naszego Kubusia. Pora by była w wielkanocny poniedziałek, albo jeszcze lepiej w niedzielę, chrzciny wyprawić.


[Pomysł:  27.03.2017, Cambridge w Anglii] 


[31.08.2023, Toruń]

29 sierpnia 2023

KARTKA Z KALENDARZA - 29.08.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 29 sierpnia 2023 roku

Wtorek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Beatrycze, Sabina oraz Andrzej, Eutymiusz, Flora, Hipacy, Jan, Jan Chrzciciel, Krescencjusz, Krescens, Krescenty, Mederyk, Mederyka, Michał, Piotr, Racibor, Sebbus, Świętosław


Przysłowie na dziś:

Dużo grzybów sierpniowych, dużo zawiei śniegowych”

Słońce

Świt: 05:05

Wsch. Sł.: 05:41

Zenit: 12:36

Zach. Sł.: 19:32

Zmierzch: 20:08


Cytat dnia:

Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia.”

- Janusz Korczak


Tego dnia w roku 1602 w Lublinie zmarł Sebastian Fabian Klonowicz - poeta, kompozytor, wykładowca w Akademii Zamojskiej [ur. w Sulmierzycach w roku 1545]



Poniżej tekst żałobny poety napisany po śmierci Jana Kochanowskiego.


SEBASTIAN FABIAN KLONOWICZ

ŻAL NAGROBNY NA ŚMIERĆ JANA KOCHANOWSKIEGO

tekst oryginalny

Któż tak śmiały, któż tak, proszę, zuchwałego czoła,

Któryby się śmiał pokusić o twe stróny zgoła?

Coby się więc usty swemi stroju trzcinianego

Dotknąć ważył i piszczałki ze źdźbła owsianego?

Jako jeden świętokrajca, godzienby był skargi,

Kłoby na munsztuk uczony śmiał położyć wargi,

Na którymes ty więc dziwne wyprawował pieśni,

Że się, słuchając, Pan zdumiał i bogowie leśni.

Gdy, z przytuloną do piersi, tyś się porozumiał

Lutnią, słoniem oprawioną, sam się Febus zdumiał;

Każdyby rzekł, że sam Febus bije w kręte strony,

I osnowę trzewonitną ćwiczy bóg uczony.

Pan też z zagórza zaglądał, trząsając rogami,

Choć suremką swoją słynie tam między bogami.

Zdaleka się przysłuchiwał, stulając kosmate

Uszy, gdyś na szczupłej trzcinie pieśni grał bogate.


Echo też, za tobą chodząc, za wieczornej rosy,

Zbierała po dźwięcznym lesie rozpuszczone głosy.

Narcysowi się swojemu po dolnych zwierzyńcach

Zalecała pieśnią twoją, po kiściastych trzcińcach.

Komuż tedy odkazujesz odumarłe sprzęty,

Lutnią i treść niebotyczną, o poeta święty?

Tchu i dowcipu po tobie żaden dziś nie ma zto,

Coby się twych pieśni podjął; partacześmy prosto.…


[29.08.2023, Toruń]

SŁOWNICZEK (31 - 40)

 

31) a nuże

wykrzyknik wyrażający ponaglenie do szybszego wykonywania czynności, np.: „A nuże na wroga!”; dalej, jazda, nuże


32) à part

oddzielnie, z wyjątkiem [wym. a par] z fr.


33) a piacere

według własnego uznania, do woli [wym. a piacze] wł.


34) a posteriori

na podstawie faktów, termin określający sąd wydany na podstawie uprzedniego doświadczenia, formuła oznaczająca wnioskowanie ze skutków o przyczynach


35) a prima vista

na pierwszy rzut oka, wykonanie utworu (lub tłumaczenie tekstu) bez wcześniejszego przygotowania, wł.


36) a priori

bez zapoznania się z faktami, uprzedzając fakty; termin określający poznanie niezależne od doświadczenia zmysłowego, zwłaszcza poznanie czysto intelektualne; formuła oznaczająca wnioskowanie z przyczyn o skutkach, łac.


37) à propos

w związku z, nawiasem mówiąc, przy okazji, swoją drogą


38) a psik, psik

dźwiękonaśladowcze słowo określające kichnięcie; wyraz używany przy przepędzaniu kota


39) a sio

okrzyk przy odpędzaniu jakiejś istoty żywej lub urojonej, często powtarzany kilkukrotnie; kysz, a kysz, sio


40) a tempo

wł. w tempie - termin muzyczny, notacja nakazująca powrót do pierwotnego tempa, które uległo chwilowej zmianie


[29.08.2023, Toruń]


ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (942 - 943)

 


942.

Drugi noc pada, przy czym dzisiejszej deszczowi towarzyszy burza. Nie mylę się – w sierpniu jest to pierwsza burza nad Toruniem. A w lipcu? Może i była, lecz skoro nie utkwiła w pamięci, to znaczy, że nie miała siły uderzeniowej.

Adelka, która bardzo boi się burzy, podrapała w drzwi mojego pokoju i wpuściłem ją do środka. Póki co, weszła pod łóżko i pewnie zostanie tam do rana, choć zdaje mi się, że burza oddala się i idzie w stronę Bydgoszczy.

Dla gołębi mam już przygotowane śniadanie. Zwykle przed szóstą zaglądają przez okno; jeden lub dwa siadają na pobliskim klonie, a cztery pozostałe czekają na mnie na skraju dachu budynku bankowego. A jak tak przyfruną na parapet, kiedy jedzonka nie ma, to patrzą na mnie z takim żalem w oczach. I jak tu nie dać im jeść.

943.

Obejrzałem w Internecie dwa odcinki serialu „Znaki szczególne” z Bronisławem Cieślakiem w roli głównej. Nie pierwszy raz oglądam ten serial, ale zawsze zwraca moją uwagę zwłaszcza pierwszy odcinek i początek drugiego, kiedy to inżynier Zawada (Cieślak) zostaje niesłusznie oskarżony o zabójstwo majstra Krajewskiego (Zdzisław Szymański), a kiedy opuszcza areszt śledczy, bo prokuratura nie jest w stanie udowodnić mu winy, spotyka go nieprzyjemności ze strony mieszkańców małego miasteczka. Muszę powiedzieć, że kiedyś czułem się podobnie do bohatera filmu, przy czym oczywiście nie byłem podejrzany o zabicie kogokolwiek, lecz presja wobec mnie była silna i można było mnie nazwać tak, jak nosi tytuł drugiego odcinka serialu czyli rozbitek.


[29.08.2023, Toruń]

27 sierpnia 2023

POEZJA (41) Różewicz TADEUSZ RÓŻEWICZ - OBCY CZŁOWIEK

 



Różewicz Tadeusz - Obcy człowiek

To obcy człowiek czego chce

o kogo pyta

to nieznajomy

pewnie zbłądził

albo się omylił

mówi że nas szuka

lecz nie zna nazwiska kogo pan szuka

taki tu nie mieszka

to jakiś pijak

może pomylony uparcie twierdzi

że właśnie nas szuka lecz my go nie znamy

kto to jest


Nie mogę wejść

do waszego domu mieszkania

mówicie

że mnie nie znacie

że jestem obcy patrzycie zdziwieni trochę przestraszeni


Właśnie was szukam

w tym ogromnym mieście

co rośnie

przybywa

Was szukam

Na tej wyspie

bezludnej

nie omyliłem się

wy jesteście

ludzie

moi bliźni


czy mogę zostać z wami jeden dzień noc jestem człowiekiem

nie jestem obcy patrzycie na mnie

przez judasza

nie zdejmując łańcuchów

przez drzwi zatrzaśnięte


jestem zmęczony

chcę usiąść przy waszym stole

znamy się przecież

od narodzenia Chrystusa

jestem bardzo zmęczony

mogę wam opowiedzieć

o sobie o was

chcę wam powiedzieć

że nie ma tajemnicy

nie czekajcie


[27.08.2023, Toruń]


ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (941) PRZY CZYTANIU

 

Grusza polna, ulęgałka
(Pyrus pyraster)


941.

Czytam, siedząc przy biurku. W tej wnęce umieściłem kwadratową miskę z ciepłą wodą. Wlałem do niej nakrętkę uniwersanego płynu i wsypałem do środka dwie łyżki soli. Całkiem nieźle wymoczyłem sobie bolące stopy. Czytam „Ostatnie rozdanie” Myśliwskiego i zapisałem sobie taki oto cytat:

Albo weźmy przyjaciół. Tych co prawda ma się najmniej. Do tego w miarę upływu czasu wykruszają się, a nowi coraz rzadziej, z coraz większym trudem przybywają, jako że przyjaźń jest owocem wymagającym długiego dojrzewania, ta najtrwalsza rodzi się przeważnie w młodości, kiedy to jeszcze z radosną ufnością otwieramy się na ludzi, bo później narasta w nas nieufność, która prowadzi do wniosku, że prawdziwa przyjaźń

powinna przechodzić próbę wieczności”.

Święte słowa, chciałoby się powiedzieć. Można dodać, że czasami przyjaciele stają się wrogami, ale faktycznie, nic nie jest wieczne.

Pomyślałem sobie, że (oby!!!) odwiedzę swoje miejsce urodzenia i okolicę. Muszę tam się kiedyś dostać, choć będę się wstydził tego, że dzisiaj jestem gdzie indziej, że nie dochowałem wierności swej malutkiej ojczyźnie. Chciałbym też sprawdzić, czy rośnie jeszcze nieopodal dawnej linii wąskotorowej grusza-ulęgałka, którą z ciotecznym bratem otrząsaliśmy z cierpkich owoców, aby je później wysypać na parapet, aby dojrzały i stały się zjadliwe.


[27.08.2023, Toruń]

25 sierpnia 2023

SŁOWA JAKIE DRZEWIEJ BYWAŁY (1094 - 1137) ZAPARCIEĆ - ZAPLASKŁY

 

1094. Zaparcieć - zaginąć przez parcienie

1095. Zaparstek, zapartek - jajo zalęgłe i zepsute, zbuk

1096. Zaparzysko, zaśniad, zaśniat, ześniad - płód nie donoszony

1097. Zapasić się, zapaszać się - zaopatrywać się w zapasy

1098. Zapaski - nauka zapaśnicza, zapaśnictwo, walka zapaśnicza

1099. Zapasny - zapasowy

1100. Zapasować - zajmować, zagradzać, zamykać pasem, opasywać

1101. Zapasować, zapaszować - wstrzymać się od gry, powiedzieć:pas!; pójść z kwitkiem.

1102 Zapastnictwo - zapaśnictwo

1103. Zapaszny, zapaszysty - pełen zapachu, wonny

1104. Zapaść, zapadać - przedzierzgnąć się w coś, wypaść poprzek drogi, zajść, wedrzeć się

1105. Zapaść, zapadać płodem - zajść w ciążę, zastąpić; zajść (o słońcu)

1106. Zapaść - zapadnięcie, zapadnięcie się, zapadanie się

1107. Zapaśniczyć - iść w zapasy, walczyć jako zapaśnik

1108. Zapatrzyć, zapatrzać, zapatrywać - upatrzyć, zauważyć

1109. Zapazucha - pazucha, zanadrze

1110. Zapąd - zapęd

1111. Zapchać, zapchnąć - zakłóć, ukłóć, ugryźć, uciąć

1112. Zapech, zapchnięcie - zakłócie; to, co pozostało w ciele z zakłócia, zadra, drzazga

1113. Zaperzyć się, zapyrzyć się - zaczerwienić się, zarumienić się, zapłonąć ze wstydu

1114. Zapędliwy - gwałtowny, burzliwy

1115. Zapędzenie - wygnanie

1116. Zapęziały - karłowaty, nie wyrosły, zanikły (o roślinach i zwierzętach)

1117. Zapęzieć - (o roślinach) skarłowacieć, zaniknąć, nie wyrosnąć, zmarnieć

1118. Zapiać - zaśpiewać

1119. Zapiąć - zamknąć

1120. Zapić, zapijać - zadłużyć się za picie, przepić

1121. Zapiecnik - ten, co za piecem wyleguje się, leniwiec, legart, domator

1122. Zapieklina - zapieczenie krwi

1123. Zapienić, Zapieniać - robić w pocie czoła

1124. Zapienieć - zapienić się, spienić się (potok zapieniały)

1125. Zapierzyć, zapierzać - obsadzić piórami, zagrodzić ścianą, przepierzeniem

1126. Zapiły - zapity, opity, pijany

1127. Zapis, zapisa - rewers, skrypt, oblig, napis na domu wskazujący komuś

1128. Zapisać, zapisywać, zapisować - przeznaczyć na piśmie, komuś gospodę); zaadresować, sprowadzić za pośrednictwem pisma towar

1129. Zapisać, zapisywać, zapisować się komu - zobowiązać się piśmiennie (zapisuję się żenie na majętność)

1130. Zapisać, zapisywać, zapisować się przeciw komuś - zaprotestować

1131. Zapisne - opłata od zapisu

1132. Zapisny, zapisowy - tyczący się zapisu

1133. Zapisny, zapisowy - list rewers

1134. Zapisny, zapisowy dług – dług zahipotekowany

1135. Zapisowe dobra - obciążone zapisem

1136. Zapiżmować - zaperfumować piżmem

1137. Zaplaskły - zapadły, zaklęsły


[25.08.2023, Toruń]

KARTKA Z KALENDARZA - 25.08.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 25 sierpnia 2023 roku

Piątek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Ludwik, Luiza, Patrycja oraz Arediusz, Elwira, Euzebiusz, Gaudencjusz, Gaudenty, Genezjusz, Grzegorz, Hermina, Józef, Julian, Kalasanty, Michał, Peregryn, Poncjan, Teodoryk, Tomasz, Wincenty


Przysłowia na dziś:

Na Ludwika zboże z pola umyka”

Gdy na Luizy ładnie, śnieg późno spadnie”


Słońce

Świt: 04:58

Wsch. Sł.: 05:34

Zenit: 12:38

Zach. Sł.: 19:41

Zmierzch: 20:17


Cytat dnia:

Gdy miłość zanika, zanika nawet pamięć o niej

Pedro Calderón


Tego dnia w roku 1938 w Petersburgu zmarł Aleksandr Kuprin – rosyjski pisarz. [ur. 7 września 1870 roku w Narowczat]

Poniżej nowela Kuprina „Król i mędrzec


KRÓL I MĘDRZEC


Pewien sławny król rozkazał przyprowadzić do siebie poetów i mędrców swego kraju. A gdy przyszli, zapytał ich:

 — Na czym polega szczęście?

 — Na tym, — odparł czym prędzej pierwszy z nich — aby zawsze widzieć blask twego boskiego oblicza i wiecznie czuć...

Wyrwać mu oczy — rzekł król obojętnie. — Następny!...

 — Szczęście — to władza. Tyś, o królu, szczęśliwy! zawołał drugi.

Ale król odparł z gorzkim uśmiechem:

- A jednakże... cierpię na hemoroidy i nie mogę się z niemi uporać. Wyrwać nozdrza tej kanalii! Następny!...

 — Być bogatym! — rzekł, jąkając się następny:

Ale król odparł:

 — Jestem bogaty, a jednak pragnę szczęścia. Czy starczy ci bryła złota, ważąca tyleż, co twa głowa?

 — O królu!...

 — Otrzymasz ją. Przywiążcie mu do szyi bryłę złota, ważącą tyleż, co jego głowa, i wrzućcie tego nędznika w fale morskie!

Po czym zniecierpliwiony zawołał:

 — Czwarty!...

A wtedy przypełzał na brzuchu człowiek w łachmanach z obłędnymi oczyma i zamruczał:

 — O, wszechpotężny! Mnie nie wiele trzeba do szczęścia! Jestem głodny! Daj mi się najeść, a będę szczęśliwy i będę sławił twe imię po całym świecie!

 — Nakarmcie go — rzekł król z obrzydzeniem. — A gdy umrze z przejedzenia się, przyjdźcie powiedzieć mi o tym.

I przyszli jeszcze dwaj. Jeden — mocarny atleta, o ciele różowym i niskim czole. Ten rzekł z westchnieniem:

 — Szczęście w twórczości.

Drugi zaś był to blady, szczupły poeta, z czerwonymi wypiekami na twarzy. Rzekł:

 — Szczęście — to zdrowie!

Uśmiechnął się sławny król smętnie i odezwał się:

 — Gdyby to od mej woli zależała przemiana waszych losów, to ty poeto, już po miesiącu błagałbyś bogów o natchnienie, zaś ty o synu Herkulesa, biegałbyś do eskulapów po pigułki redukcyjne. Odejdźcie obaj w spokoju! Jest tam kto jeszcze?

 — Śmiertelny! — rzekł dumnie siódmy, przystrojony w kwiaty narcyza. — Szczęście — w niebycie!

 — Uciąć mu głowę! — rzekł posępnie władca.

 — O Królu, Królu! Ulituj się... — jęknął skazaniec bledszy niźli najbielszy listek narcyza... — Ja nie to chciałem powiedzieć...

Ale władca skinął ręką rozkazująco, ziewnął i rzekł spokojnie:

 — Weźcie go.. Uciąć mu głowę! Słowo królewskie jest twarde, jak agat.

Przyszli jeszcze inni. Jeden z nich rzekł tylko dwa słowa:

 — Miłość kobiety!

 — Dobrze — zgodził się król — dajcie mu tysiąc najpiękniejszych niewiast i dziewic tej ziemi. Ale dajcie mu jednocześnie czarę z trucizną. A kiedy nadejdzie chwila — powiedzcie mi, abym poszedł popatrzyć na jego trupa!

A inny rzekł:

 — Szczęście polega na tym, aby każde moje pragnienie spełnione zostało natychmiast.

 — A czegóż ty teraz pragniesz? — zapytał chytrze król.

 — Ja?...

 — Tak, ty.

 — Królu... pytanie przyszło zbyt dla mnie niespodzianie.

 — Zakopcie go żywego do ziemi... Ach, więc jeszcze jeden mędrzec? No dobrze. Przybliż się... Może ty będziesz wiedział, na czym polega szczęście?

Mędrzec ów — a był to prawdziwy mędrzec — odparł:

 — Szczęście tkwi w rozkoszy myśli ludzkiej.

Brwi u króla poruszyły się szybko i zawołał gniewnie:

 — Aha! Myśl ludzka! A cóż jest myśl ludzka?

Ale mędrzec ów — a był to prawdziwy mędrzec — uśmiechnął się tylko z politowaniem i nic nie odrzekł.

Wtedy rozkazał król wtrącić go do podziemnej ciemnicy, gdzie panował mrok wieczny i gdzie ani jeden odgłos z zewnątrz nie dolatywał. A kiedy po roku przyprowadzono do króla więźnia, który oślepł, ogłuch i ledwie się trzymał na nogach, na pytanie króla: — Co? Czy i teraz jesteś szczęśliwy? — ów mędrzec odparł spokojnie:

 — Tak, Jestem szczęśliwy. Siedząc w więzieniu, byłem i królem i bogaczem, i zakochanym i sytym i głodnym wszystko to dawała mi moja myśl.

 — A cóż jest myśl? — zawołał król wzburzony. Wiedz, że za kilka chwil każę cię powiesić i splunę w twą twarz przeklętą. Czy ocaleje wtedy twa myśl? I gdzież będą wtedy te myśli, które dziś mieści twa głowa?...

A mędrzec odparł spokojnie, gdyż był to prawdziwy mędrzec:

 — O, głupcze! Myśl jest nieśmiertelna!


[25.08.2023, Toruń]