ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 września 2023

KARTKA Z KALENDARZA - 30.09.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 30 września 2023 roku

Sobota


Imieniny dzisiaj obchodzą: Grzegorz, Zofia oraz Nadia, Felicja, Franciszek, Hieronim, Hieronima, Honoriusz, Imisław, Nadzieja, Ursus, Wiktor, Znamir


Przysłowie na dziś:

Wiele ostu we wrzesień wróży pogodną jesień”


Słońce

Świt: 06:00

Wsch. Sł.: 06:33

Zenit: 12:25

Zach. Sł.: 18:17

Zmierzch: 18:51


Cytat dnia:

Trwaj tyl­ko w słońcu, bo nic piękne­go nie rośnie w ciemności”

Friedrich von Schiller


Tego dnia zmarł w Krakowie w roku 1908 Karol Estreicher - historyk literatury i teatru, krytyk literacki, bibliograf, wieloletni dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej, nazywany „ojcem bibliografii polskiej”. [ur. 22 listopada 1827 roku w Krakowie]



Poniżej tekst EstreicheraBrońcia beksa” zawarty w publikacji z roku 1904 „Bajeczki i powinszowania”.

BROŃCIA BEKSA


Krzyk, pisk, wrzask, bek, ryk, kwik, lament!

Co za wrzawa? Co za zamęt?

Kto to płacze? Kto to szlocha?

Ach! to Brońcia, ta pieszczocha!

»Czego płaczesz?« — pyta Mama;

A Bronisia: »Nie wiem sama!

Oto Wińcia niegodziwa,

Małym palcem na mnie kiwa!»

»Nie płacz Brońciu bez przyczyny!»

Rzecze Mama do dzieciny,

Bo gdy z płaczu będziesz chora,

Poślę zaraz po doktora.«

Próżno Mama prosi, łaje,

Brońcia w płaczu nie ustaje,

Na złe wyszły ciągłe beki:

Spuchły oczka, nos, powieki.

Bronisia się w łóżku biedzi,

Bo na oczka nic nie widzi.

Spływa tydzień, drugi spłynął,

I ból oczu nie przeminął.

Dobrzańskiego z czarną brodą,

Do Bronisi łóżka wiodą.

Wyjął pendzel i flaszeczkę,

Wpuścił w oczka kropeleczkę.

Brońcia krzyczy: »Pali, dusi!

Do Anusi! do Mamusi!

Do kucharki! precz doktorze!«

Płacz i lament nie pomoże.

Doktór z oczkiem nie żartował,

Roztwarł gwałtem, lapisował,

Aż dopóki Brońcia mała,

Zupełnie nie przewidziała.

Wtedy to jej mama rzecze:

»Widzisz, jak to boli, piecze!

Chcesz mieć zawsze oczka zdrowe,

Nosek czysty, wolną głowę,

Nie płacz dziecię bez ustanku,

Od wieczora do poranku.«


[30.09.2023, Toruń]

SZTUKA - MAX ERNST - DADAIZM / SURREALIZM

 

    Max Ernst urodził się w Brühl, niedaleko Kolonii, jako trzecie z dziewięciorga dzieci w katolickiej rodzinie z klasy średniej. Jego ojciec Philipp był nauczycielem głuchoniemych i malarzem amatorem, pobożnym chrześcijaninem i surowym dyscyplinatorem. Zainspirował Maxa do przeciwstawiania się autorytetom, a jego zainteresowanie malarstwem i szkicowaniem w naturze wpłynęło na Maxa, by sam zajął się malarstwem. W 1909 roku Ernst zapisał się na Uniwersytet w Bonn, gdzie studiował filozofię, historię sztuki, literaturę, psychologię i psychiatrię. Odwiedził przytułki i zafascynował się sztuką chorych psychicznie pacjentów; w tym samym roku zaczął malować, tworząc szkice w ogrodzie zamku Brühl oraz portrety swojej siostry i siebie samego. W 1911 roku Ernst zaprzyjaźnił się z Augustem Macke i dołączył do jego grupy artystów Die Rheinischen Expressionisten, decydując się zostać artystą. W 1912 roku odwiedził wystawę Sonderbund w Kolonii, gdzie prace Pabla Picassa i postimpresjonistów, takich jak Vincent van Gogh i Paul Gauguin, wywarły głęboki wpływ na jego podejście do sztuki. Jego własne prace zostały wystawione w tym samym roku wraz z pracami grupy Das Junge Rheinland w Galerie Feldman w Kolonii, a następnie na kilku wystawach zbiorowych w 1913 roku.

    Max Ernst jest reprezentantem dadaizmu i surrealizmu.


1. AUTOPORTRET - 1909



2. UKRZYŻOWANIE - 1913 - Max Ernst (Niemcy, 1891-1976)

Olej na płótnie, 80 x 67,5 cm.

Kolekcja prywatna



3. NIEŚMIERTELNOŚĆ - ok. 1913 -14

Olej na płótnie, 80 x 54 cm.
Kolekcja prywatna



4. NIEJEDNOZNACZNE POSTACIE - 1919 - 20

Niejednoznaczne postacie (ok. 1919/20)

Kolaż, gwasz, tusz indyjski, ołówek i malarstwo na odbitce, 25,4 x 18,5 cm.

Kolekcja Judy i Michaela Steinhardtów, Nowy Jork



5. KAPELUSZ W RĘKU, KAPELUSZ NA GŁOWIE - ok. 1919
Olej na płycie, 36,8 x 29,2 cm.
Narodowa Galeria Szkocji, Edynburg



Ernst wystawiał niektóre ze swoich wczesnych obrazów z grupą ekspresjonistów. Ten obraz pokazuje wpływ ekspresjonizmu w świadomie naiwnym stylu i użyciu wzmocnionych kolorów. Bezcielesny, wąsaty mężczyzna podnosi melonik, tylko po to, by odsłonić inny (znak prawdziwego burżuazyjnego dżentelmena). Na dole obrazu widać ptaka spadającego z drzewa. Ptaki często pojawiają się w pracach Ernsta i miały dla niego znaczenie, ponieważ w dzieciństwie jego ulubiony ptak zmarł w tym samym dniu, w którym urodziła się jego siostra.


6. MIASTO ZE ZWIERZĘTAMI - ok 1919

Olej na płótnie, 66,6 x 62,3 cm.

Muzeum Solomona R. Guggenheima, Nowy Jork



Max Ernst osiągnął artystyczną dojrzałość w jednym z najbardziej niespokojnych okresów w historii Europy. Zarówno pod względem politycznym, jak i kulturowym, druga dekada XX wieku była burzliwym okresem, który przyniósł Europie poważne zmiany: Wybuchła I wojna światowa, imperium rosyjskie upadło, a w sztuce mnożyły się organizacje awangardowe.

Ernst został wcielony do wojska jako inżynier artylerii podczas I wojny światowej i został dwukrotnie ranny, ale udało mu się realizować swoje artystyczne zainteresowania przez całą wojnę, wystawiając w Berlinie w galerii Der Sturm w 1916 roku. W następnym roku opublikował artykuł "Vom Werden der Farbe" ("O pochodzeniu koloru"), w którym złożył hołd Marcowi Chagallowi, Robertowi Delaunayowi i Wasilijowi Kandinsky'emu, odzwierciedlając estetyczne zainteresowania Ernsta w tamtym czasie.


7. PTAKI, RYBY, WĘŻE - 1919-20
Olej na płótnie, 58 x 63 cm.
Staatsgalerie Moderner Kunst, Monachium



8. DADA GAUGUIN - 1920

Gwasz i tusz na zadrukowanym papierze, 30,3 x 40 cm.

The Art Institute of Chicago




[30.09.2023, Toruń]

29 września 2023

KARTKA Z KALENDARZA - 29.09.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 29 września 2023 roku

Piątek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Michalina, Michał oraz Cyriak, Dadzbog, Dadzboga, Dariusz, Franciszek, Fraternus, Gabriel, Gajana, Grimbald, Ludwin, Lutwin, Mikołaj, Rafał, Rypsyma, Teodota


Przysłowia na dziś:

Do Michała przymrozków ile i w maju tyle”

Gdy deszcz w świętego Michała, będzie łagodna zima cała”

Gdy dębówki obrodzą na Michała, to w Narodzenie śniegu fura cała”

Gdy na Michała obrodzą żołędzie, dużo śniegów w zimie będzie”

Gdy noc jasna na Michała, to nastąpi zima trwała”

Deszcze Michałowe prawią w zimie powietrze zdrowe”

Gdy w Michała deszcz spadnie, lekka zima będzie snadnie”

Gdy w Michała wiatr od wschodu lub północy, w zimie mrozy wielkiej mocy”

Gdy wietrzno w Michała, będzie mroźna zima cała”

Jeśli bociany do Michała zostały, nie będzie mrozów przez grudzień cały”

Jeśli deszcz na Michała, zima będzie nie trwała”

Jeśli nie odlecą ptaszki do Michała, do Wigilii zima nie nastąpi trwała”

Jeżeli święty Michał deszczem przysłuży, to suchą wiosnę nam wróży”

Kiedy na Michała wiatr północny wieje, na ładną pogodę chłop traci nadzieję”

Noc jasna na Michała, zima ostra i trwała, gdy noc słotna,

zima do końca grudnia lekka i błotna”

Od świętego Michała trąbka myśliwego do boru woła”

Po świętym Michale wolno paść i na skale”

Ptaszki do Michała, zima gdzieś została”

Ptaszki przed Michałem odleciały, będzie ostry grudzień cały”

Święty Michał lato przekichał”

W Michała, kiedy deszcze wszędzie, cała zima lekka będzie”

Zbytek na świętego Michała żołędzi, wiele śniegu w Boże Narodzenie napędzi”


Słońce

Świt: 05:58

Wsch. Sł.: 06:32

Zenit: 12:26

Zach. Sł.: 18:20

Zmierzch: 18:53


Cytat dnia:

Każdy ma w so­bie coś z anioła i diabła zarazem” - Antoni Kępiński


Tego dnia w roku 1547 w Alcalá de Henares urodził się Miguel de Cervantes y Saavedra – hiszpański pisarz. [zm. 22 kwietnia 1616 roku w Madrycie]


Poniżej fragment pierwszego rozdziału księgi pierwszej „Don Kichota z La Manchy” Cervantesa

Księga pierwsza

Rozdział I

[W którym opisane są stan i zajęcia wielce słynnego hidalga Don Kichota z Manchy].


    W mieścinie pewnej, prowincji Manchy, której nazwiska nie powiem, żył niedawnymi czasy hidalgo pewien, z liczby tych, co to prócz spisy u siodła, szabliska starego, szkapy chudziny i paru gończych, niewiele co więcej mają. Rosolina powszednia, z baraniny częściej niż z wołowiny wygotowana na obiad, bigosik z resztek obiadu prawie co wieczór na kolację, co piątek soczewica, co sobota jaja sadzone po hiszpańsku, a na niedzielę gołąbeczek jakiś w dodatku do codziennej strawy, zjadały mu corocznie trzy czwarte części całego dochodu. Reszta szła na przyodziewek: na opończę z sukna cienkiego, hajdawery aksamitne z takimiż łapciami i na świtkę z krajowego samodziału dobornego, którą się w powszednie dni tygodnia obchodził. Miał on przy sobie ochmistrzynię, która, choć się do tego nie przyznawała, na czwarty krzyżyk dobrze już nastąpiła, siostrzenicę, której jeszcze dwudziesta wiosna nie zaświeciła i parobczaka sprawnego do usługi i w domu, i poza domem, i koło konia, i koło gospodarki. Wiekiem hidalgo nasz już na pięćdziesiątkę zarywał, ale ciałem był krzepki, w sobie kościsty, na twarzy suchy, zawiędły, do rannego stawania od ptaka skorszy, a do polowania bez miary zapalony. Przydomek miał podobno Quixada albo Quesada, bo co do tego nie ma zgodności między historykami, którzy o nim pisali; ale wedle wszelkiego prawdopodobieństwa zdaje się, że się zwał Quijana. Mniejsza wszakże o to dla naszej historii; tu rzecz główna w tym, ażeby opowieść na jedno źdźbło z prawdą się nie rozminęła.

    Owóż tedy, trzeba wam wiedzieć, mili czytelnicy, że ów jegomość hidalgo, w chwilach wolnych, kiedy nie miał nic do roboty (co bodajże cały rok się wydarzało), strasznie lubił wczytywać się w książki rycerskie, przygody opisujące i tak się do nich zapalił, że nawet o polowaniu całkiem zapomniał i starunku o gospodarkę zaniechał. Zaciekłość ta jego do owych ksiąg do takiego stopnia doszła, że sprzedał spory szmat ziemi, byle mieć za co tych ksiąg nakupić. Zebrało się też to tego w domu co nie miara; bo gdzie jeno jaką rycerską książkę zobaczył, zaraz kupował. Ale ze wszystkich tych dzieł żadne mu się tak doskonałe nie wydało, jak dzieło słynnego Felicjana de Silva. Zachwycał się dziwną jasnością jego prozy, a zawiłości mowy jego wydawały mu się cudem sztuki pisarskiej; szczególniej też podziwiał jego listy miłosne i uczuciowe, w których unosił się nad najpiękniejszymi ustępami, jak na przykład taki:

Nieuwaga zniewagi, którą sprawujesz w mojej rozwadze, tak niszczy równowagę mojej uwagi, iż nie bez wagi żalić się odważam na twojej piękności przewagę”.

Albo ten drugi, gdzie powiada:

Wysokie i wspaniałe nieba, które w boskości przymiotów twoich bosko wraz z gwiazdami cię umacniają i dają zjednać godności wyjednanie, która przejednała zacność twoja”.

Zagłębiając się w takie mądrości, nasz biedny szlachetka tracił po trosze rozum i zachodził w głowę, szukając w nich sensu, a podziwiając je tym bardziej, im mniej rozumiał. […]


[29.09.2023, Toruń]

POEZJA (44) TADEUSZ RÓŻEWICZ - ALE KTO ZOBACZY

 

Henryk Rodakowski - Portret matki


Tadeusz Różewicz - Ale kto zobaczy...


Ale kto zobaczy moją matkę

w sinym kitlu w białym szpitalu

która trzęsie się

która sztywnieje

z drewnianym uśmiechem

z białymi dziąsłami


Która wierzyła przez pięćdziesiąt lat

a teraz płacze i mówi:

"nie wiem... nie wiem"


jej twarz jest jak wielka mętna łza

żółte ręce składa jak przestraszona

dziewczynka

a wargi ma granatowe


ale kto zobaczy moją matkę

zaszczute zwierzątko

z wytrzeszczonym okiem


ten


ach chciałbym ją nosić na sercu

i karmić słodyczą.


[29.09.2023, Toruń]

KULTURA I SZTUKA STAROŻYTNEGO EGIPTU (1-2)

 



Maska trumienna królowej małżonki króla Djehuti (ok. 1650 p.n.e.). 


1. Kultura starożytnego Egiptu

    rozkwitła między ok. 6000 r. p.n.e. wraz z rozwojem technologii (czego dowodem są wyroby szklane z fajansu) a 30 r. p.n.e. wraz ze śmiercią Kleopatry VII, ostatniej ptolemejskiej władczyni Egiptu.

    Kultura ta jest często błędnie rozumiana jako mająca obsesję na punkcie śmierci, ale gdyby tak było, jest mało prawdopodobne, że wywarłaby tak duże wrażenie na innych starożytnych kulturach, takich jak Grecja i Rzym. Kultura egipska była w rzeczywistości afirmująca życie, jak pisze uczona Salima Ikram:

    Sądząc po liczbie grobowców i mumii, które pozostawili po sobie starożytni Egipcjanie, można wybaczyć myślenie, że mieli oni obsesję na punkcie śmierci. Tak jednak nie było. Egipcjanie mieli obsesję na punkcie życia i jego kontynuacji, a nie chorobliwą fascynację śmiercią. Grobowce, świątynie grobowe i mumie, które produkowali, były celebracją życia i sposobem na kontynuowanie go na wieczność. Dla Egipcjan, podobnie jak dla innych kultur, śmierć była częścią podróży życia, a śmierć oznaczała przejście lub transformację, po której życie było kontynuowane w innej formie, raczej duchowej niż cielesnej”.

Król z Izydą, Grób Haremhaba
ok. 1323 - ok. 1323 1295 p.n.e


    Ta pasja do życia wpoiła starożytnym Egipcjanom wielką miłość do ich ziemi, ponieważ uważano, że nie może być lepszego miejsca na ziemi, w którym można cieszyć się egzystencją. Podczas gdy niższe klasy w Egipcie, podobnie jak gdzie indziej, utrzymywały się za znacznie mniej niż bardziej zamożni, wydaje się, że nadal doceniały życie w taki sam sposób, jak zamożniejsi obywatele. Przykładem tego jest koncepcja wdzięczności i rytuał znany jako Pięć Darów Hathor, w którym biedni robotnicy byli zachęcani do spojrzenia na palce lewej ręki (ręki, którą codziennie sięgali, aby zbierać plony) i rozważenia pięciu rzeczy, za które byli najbardziej wdzięczni w swoim życiu. Niewdzięczność była uważana za "grzech bramy", ponieważ prowadziła do wszystkich innych rodzajów negatywnego myślenia i wynikającego z niego zachowania. Zaobserwowano, że gdy ktoś poczuł się niewdzięczny, był skłonny do dalszego oddawania się złym zachowaniom. Kult Hathor był bardzo popularny w Egipcie, wśród wszystkich klas i uosabiał najważniejsze znaczenie wdzięczności w kulturze egipskiej.

2. Nil

    Najdłuższa rzeka świata, położona w Egipcie, Nil płynie 6650 kilometrów na północ do Morza Śródziemnego. Starożytni Egipcjanie uważali ją za źródło życia i odegrała kluczową rolę w historii kraju. Nil wypływa z dwóch odrębnych źródeł: Nilu Białego z Afryki równikowej i Nil Błękitny z wyżyn abisyńskich. Historyk Waterson zauważa: Nil odegrał istotną rolę w powstaniu Egiptu, procesie, który rozpoczął się około pięć milionów lat temu, kiedy rzeka zaczęła płynąć na północ do Egiptu”. Stałe osady stopniowo rosły wzdłuż brzegów rzeki, począwszy od ok. 6000 r. p.n.e. i był to początek egipskiej cywilizacji i kultury, która około 3150 r. p.n.e. stała się pierwszym na świecie rozpoznawalnym państwem narodowym. Ponieważ Nil był postrzegany jako źródło wszelkiego życia, wiele najważniejszych mitów Egipcjan dotyczy Nilu lub zawiera o nim znaczące wzmianki; wśród nich jest historia Ozyrysa, Izydy i Seta oraz historia o zaprowadzeniu porządku w krainie.


[28.09.2023, Toruń]

28 września 2023

BAJECZKI (9) LA FONTAINE - DWA SZCZURY

 


DWA SZCZURY


Szczur miejski, frant nie lada,

Wielki smakosz, hulaka,

Spotkał Szczura-wieśniaka,

Swego niegdyś sąsiada.

Prostak na wiejskim chlebie

Zaznał biedy do syta;

A więc mieszczuch go wita

I zaprasza do siebie.

Stawia srebrne nakrycie

Na tureckim dywanie;

Jedzą Szczury śniadanie:

To mi raj, to mi życie!

Wtem, u drzwi klamki brzękły:

Gospodarz, pełen trwogi,

Hop ze stołu i w nogi,

W ślad za nim gość wylękły.

Ucichło. Szczury w radę;

Mieszczuch wyjrzał z pod stoła:

«Chodź, sąsiedzie, zawoła,

Kończmy naszą biesiadę.

Bóg zapłać, — wieśniak na to;

Jutro przyjdziesz waść do mnie:

Obaczysz, żyję skromnie,

Mieszkam w norze pod chatą;

Lecz milszy mi kęs mały

Prostej, wieśniaczej strawy,

Niż wśród ciągłej obawy

Twe królewskie specjały!


[29.09.2023, Toruń]

KARTKA Z KALENDARZA - 28.09.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 28 września 2023 roku

Czwartek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Marek, Wacław oraz Alodiusz, Amalia, Bernardyn, Eksuperiusz, Jan, Laurencjusz, Lena, Myślibor, Myślibora, Salomon, Sylwin, Sylwina, Tymon, Wacława, Więcesław, Więcesława, Wawrzyniec


Przysłowia na dziś:

Na świętego Wacława w polu pustki, w domu sława”

Gdy na Wacława i Michała (29.09) jasno, nie będzie w zimie ciasno”


Słońce

Świt: 05:56

Wsch. Sł.: 06:30

Zenit: 12:26

Zach. Sł.: 18:22

Zmierzch: 18:56


Cytat dnia:

Nudzić się może tyl­ko ten, kto sam jest nudny” - Tadeusz Kotarbiński


Tego dnia w roku 1864 w Cambridge urodził się Barry Pain - angielski dziennikarz, poeta i pisarz. [zmarł 5 maja 1928 roku w Bushey]



Poniżej opowiadanie Paina – „Okno”.


OKNO

Henryk Shapman Barker spieszył się. Przełknął śniadanie, nawymyślał żonie, wyrzucił za drzwi ogrodnika i zdążył jeszcze na pociąg 10 m. 30. Wykonawszy to wszystko z powodzeniem i zająwszy cały przedział pierwszej klasy, w którym nie było ani jednej żywej ludzkiej istoty, gotów był wpaść w dobry humor. Rozłożył gazetę poranną, wściekłem okiem rzucił na wiadomości zagraniczne i zaczął czytać artykuł wstępny. Wykrzykiwał przy tem: „Łobuzy, kajdaniarze!“. Miał zwyczaj zawsze głośno reagować w ten sposób na artykuły wstępne. Nie było to zbyt wytworne, ale Henryk Shapman Barker nie dbał o wytworność. Pociąg zatrzymał się w Chiddleford.

Jedyny tragarz małej stacyjki otworzył drzwi przedziału, — to była pierwsza klęska. Za nim zaś wkroczył August Sturt, gentleman nader majestatyczny — i to była druga klęska. Ale obie klęski były niczem w porównaniu z tem, co nastąpiło.

August Sturt spojrzał podejrzliwie na Henryka Shapmana Barkera, zagwizdał demonstracyjnie, podszedł do okna wagonu i opuścił je na dół. Nie przesadzam wcale nie przekręcam faktów — poprostu opuścił okno na dół.

 — Nie ruszaj pan okna — rozkazał Barker.

 — Trzymaj pan język za zębami, — odwarknął pogardliwie Sturt i usiadł naprzeciw Barkera. Wyciągnął nogi tak daleko, że zredukował niemal do zera sferę działania nóg Barkerowych, wyjął z kieszeni notes i zaczął go przeglądać, gwiżdżąc arję Gounod’a.

 — Pan nie zna przepisów kolejowych, dotyczących okien w wagonach, dziko wrzasnął Barker, — nie żądam i nie spodziewam się od pana grzeczności, ale trzeba szanować przepisy!

 — Idź pan do djabła, — rzekł z flegmą Sturt, poczem zajął się znów studjowaniem notatnika i gwizdaniem.

 — Pierwsza osoba, która wchodzi do przedziału, ma prawo do okna, ja jestem pierwszy i chcę żeby było podniesione! — gorączkował się Barker.

Sturt schował notatnik do kieszeni z wyrazem nudy i rezygnacji.

 — Ponieważ nie przestaje pan ględzić, powiem panu, jak się rzecz ma z temi przepisami. Uchroni to pana na przyszłość od występowania w roli śmiesznej i błazeńskiej. Otóż — jeżeli zajmuje pan siedzenie narożne w kierunku lokomotywy, decyduje pan o oknie, umieszczonem obok swego siedzenia, a tego okna ja nie ruszałem. Może je pan sobie podnieść albo opuścić. Może je pan wpakować nawet do kieszeni, albo zjeść na zimno. Jest to sprawa między panem a towarzystwem kolejowem i nie obchodzi mnie nawet tyle, co śnieg zeszłoroczny. Ale do tego okna tu, po drugiej stronie, ma pan akurat tyle praw, co mieszkaniec księżyca. Spuściłem okno i zostanie spuszczone, choćby pan pękł i dostał żółtaczki.

 — A! — wykrzyknął Barker, — widzę, że z panem grzeczność to jak groch o ścianę. Nie będę się pana pytał, rozumie pan!

Wstał, podszedł do okna po drugiej stronie, podniósł je i wrócił na swoje miejsce.

 — Załatwione — rzekł, — udław się pan teraz.

Teraz znów Sturt ze złością wstał, podszedł do okna, opuścił je i wrócił na swoje miejsce.

 — Proszę przyjąć do wiadomości, — rzekł uroczyście, — że skoro pan podniesie raz jeszcze to okno, zrobię niezwłocznie tą oto nogą dziurę w niem, a za jednym zamachem we łbie pańskim. Dalej-że! Podnoś pan!

 — Bardzo dobrze. Bardzo dobrze! Jest to groźba gwałtu i przemocy i ciekaw jestem, co powie na to konduktor. Na tej kolei krótko się załatwiają z chuliganami. Będzie pan wyrzucony! Rozumie pan? Precz! — ryczał Henryk Shapman Barker, blizki apopleksji.

 — O, niechże pan się nie drze, jak niemowlę w pieluchach! — zauważył Sturt i wyjął ostentacyjnie swój notatnik. Pociąg zbliżał się do stacji.

Barker spuścił okno po swojej stronie i wychylił się, wołając: „Konduktor!“ Nikt nie zwrócił na to uwagi. „Gdzie jest ten przeklęty konduktor, u djabła!“ Jakaś staruszka zauważyła, że wstyd się tak wyrażać, ale Barker darł się dalej, a Sturt znowu zaczął gwizdać.

Konduktor nadbiegł pośpiesznie w chwili, gdy pociąg już ruszał.

 — Wiem, o co chodzi, — rzekł zdyszany — i słusznie pan się skarży. — To przeklęte okno! Już od trzech dni niema w niem szyby. Wyleciała. Meldowałem władzy...

Konduktor wyskoczył, pociąg ruszył, a Sturt i Barker siedzieli ogłupiali, patrząc na siebie. Potem w tym samym czasie, temi samemi słowami wygłosili obaj tę samą myśl:

 — A teraz widzi pan, co z pana za dureń!


[28.09.2023, Toruń]