ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 czerwca 2012

W zaparte


Figurski to nawet nie przeprasza, a czuje się wręcz dumny ze swojego żartu. Jeśli już, to przeprasza za interpretację. Znaczy się, przeprasza między innymi za mnie, że nie zrozumiałem jego intencji. Czego więc nie zrozumiałem?
"Nasze żarty bywają grubiańskie i szokujące, a co do ich poziomu można dyskutować, ale przez to zaczynamy być coraz częściej zalążkiem narodowej dyskusji na dosyć istotne tematy dotyczące polskiego społeczeństwa, naszej tolerancji, rzekomej otwartości wobec innych nacji czy ras." 

Nie zrozumiałem tego, że pan Figurski na wieść o porażce Ukrainy w Euro 2012 powstrzymuje się przed zgwałceniem swojej ukraińskiej pomocy domowej z tego powodu, że nie jest ona dostatecznie piękna.
Nie wiedziałem, że pan Figurski nie dopuszczając się gwałtu na SWOJEJ WŁASNEJ Ukraince, czyni to w celu wywołania narodowej dyskusji na temat mojej rzekomej otwartości wobec innych nacji czy ras.
Myślę sobie, że jeśli pan Figurski ma jakiś problem z własną tolerancją lub jej brakiem, jeśli ma problem z sobą i poziomem swoich dowcipów, niech przyjmuje to na ciało i nie próbuje mną manipulować i nie każe, abym to ja przepraszał za jego głupotę.
Pan Wojewódzki gra z kolei na wolnościowej nucie. Broni swojej kabaretowej audycji, w której posłużył się był niewinnym żartem na temat SWOJEJ WŁASNEJ Ukrainki, której estetycznych walorów nie zdążył odkryć, bo ta wciąż na kolanach. Przecież nikt nie zmusza mnie do wysłuchiwania jego żartów i obserwowania jego głupawych min w telewizorni. 
W komentarzu do satyrycznego dialogu, jaki przeprowadził z panem Figurskim, pan Wojewódzki posuwa się ciut dalej. Otóż tłumaczy, że z audycją, w której demonstruje swój poziom humoru jest tak jak z Muzeum Techniki czy filmami Almodovara. Nie każdy musi odwiedzać jedno i patrzeć się na drugie. Nie wiem, skąd w tym satyrycznym, wymytym z jakiejkolwiek refleksji nad nieporadnością własnego umysłu celebrycie pomysł, że jego, świadomie prześmiewcza z innych twórczość słowna, stać może na poziomie Muzeum Techniki, czy też twórczych obrazów jednego z mistrzów współczesnego kina. 
Myli się też pan Wojewódzki sądząc, iż reprezentuje nurt Gombrowicza i Mrożka, którzy, wielkimi ludźmi będąc i humorem ponadprzeciętnym operując w opera omnia swoich, nade wszystko naszą własną, narodową, zaściankową często kondycję umysłową wykpiwali, nie obnosząc  się kpiną i prześmiewaniem wobec innych nacji.
Cały problem z obu panami polega na tym, że zdając sobie sprawę ze znikomej kulturowo-intelektualnej wartości słów swoich, dążąc wszelako do celebryckiej nieśmiertelności (a teraz i do okazywanego im współczucia za kneblowanie ust), robią co mogą, aby traktować ich jako niepokornych bojowników wolnego i nieskrępowanego słowa w ramach powszechnej wolności, która dla nich oznacza robienie wszystkiego, na co człowiek może się ważyć, bez oglądania się na to, że czyni krzywdę i szkodę innym, że stawia się ponad moralnym prawem, prawem, które Ich nie obowiązuje. 

3 komentarze:

  1. Witaj Smoothoperator, w ostrych słowach na swoim blogu na stronie internetowej "Polityki" broni W&F prof. Jan Hartman. Napisał m.in.:

    "Kto słuchał bądź czytał dialog Wojewódzkiego i Figurskiego, ten wie, że naśmiewali się z warszawskich nuworyszy, zatrudniających Ukrainki i traktujących je często obcesowo i wzgardliwie. MSZ Ukrainy mógłby im podziękować, ale obowiązku nie miał. Ale debil reaguje jak pies Pawłowa: pada zwrot „zgwałcić Ukrainkę” – znaczit naszych atakują i znieważają. Co, dlaczego, jak – kto by się tam wdawał w niuanse. Gwałcą Ukrainki i trzeba im biec z odsieczą! Kto wie, może nas w nagrodę uwieńczą swą cnotą?"

    Ja również, gdy w TV pokazali ten dialog, odniosłam takie wrażenie jak prof. Hartman. Powstaje tylko pytanie, jak daleko można się posuwać w prowokacji, bo niewątpliwie była to prowokacja. Wydaje mi się jednak, że nie należy przypisywać im innych intencji, niż mieli.
    Ci, którym W&F nie potknęli pod nos krzywego lustra, nie powinni na nich zwracać uwagi.
    Trzeba trafu, że ktoś z mojej rodziny zatrudnia Ukrainki do sprzątania, to są wykształcone, miłe panie, które zarabiają w ten sposób poniżej swoich kwalifikacji, korzystając z różnic kursowych. Żadna z nich bynajmniej nikogo nie obgaduje, nie skarży się, ale widać, że jest bardzo miło zaskoczona traktowaniem z szacunkiem i życzliwością.
    W skandaliczny sposób, ale jednak uważam, że W&F poddali pod dyskusję pewien problem, bo czy nie uważasz, że my mamy skłonność wywyższać się nad ludźmi ze Wschodu? Nawet przecież PiS-wska koncepcja polityki jagiellońskiej to w dużej mierze wywyższanie się wobec państw wschodnich, paternalizm.
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  2. smoothoperator27.06.2012, 03:00

    Witaj Mario,
    Idąc tym tropem, t.j. tłumacząc sobie, że autor tak naprawdę miał co innego na myśli, a mylą się ci, co nie rozpoznali prawdziwego oblicza humoru, można by pomyśleć, że oto panowie W i F stają się niemal sumieniem narodu i krzewicielami moralności. Otóż przyglądając się medialnie obu panom, śmiem twierdzić, że żywią się prowokacją, cwaniactwem i czynią to dla uzyskania taniej popularności. Nie potrafiłbym dyskutować z nimi na proponowanym przez nich poziomie. A' propos Wojewódzkiego... w każdym, dosłownie w każdym jego programie-wywiadzie, jaki, na nieszczęście moje, mogłem zaobserwować i usłyszeć, wyczuwam ową niezwykłą i wręcz powalającą brakiem hamulców pychę i wyższość, z jaką odnoszą się do swoich rozmówców. Czyżby zatem bez względu na status zapraszanych gości, chodziło mu zarysowanie jakiegoś istotnego społecznego problemu. Dla mnie ten pan po prostu małpuje i tyle, i tak naprawdę nie różni się niczym od pana Cejrowskiego, który wprawdzie prezentuje skrajnie odmienne poglądy, lecz tak samo jak Wojewódzki prowokuje, pyszni się i nie szanuje osób, z którymi rozmawia lub o których mówi.
    Założywszy nawet, że oświecony pan profesor Hartman w odróżnieniu ode mnie - debila ma rację, że poglądy obu panów są odmienne od tych ubranych w język satyry, to w żadnym przypadku nie zgodzę się na formę żartów, gdyż właśnie ta forma staje się niejako zachętą do konfabulacji kolejnych, już na polu prywatności, czynionych żarcików, może, na ten przykład, o żydach dla których Hans gra na automacie..., etc.
    Czy naprawdę trzeba wszystko obracać w żart?
    W żadnym przypadku nie mogę się również zgodzić na zestawianie humoru obu panów z Mrożkiem i Gombrowiczem - to ewidentne nadużycie.
    I na koniec. Faktycznie, istnieją Polacy, którzy utrzymują, że jako ci, mieszkający na zachód od Buga, przynależący do kultury zachodu mamy prawo czuć się lepszymi od tych, co na wschodzie. Powiedz mi, jeśli intencja panów W i F jest taka, jak ją oceniasz, w jaki sposób ów dialog może wpłynąć na opamiętanie się tychże "wywyższających" się ludzi, nuworyszy, czy bóg wie, jak ich tam zwać? Dzięki temu dialogowi i dyskusji na temat wartości rozmowy obu panów staniemy się lepsi??? Nie widzę w tym logiki.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Smoothoperator, rozumiem tę twoja ocenę, zapewne u ciebie nie ma zgody na działanie na zasadzie cel uświęca środki, bo to jest tego typu działanie: cel może słuszny, ale środki wręcz obsceniczne. Przypomina to sytuację, gdyby ktoś, chcąc zaprotestować przeciwko strasznemu bałaganowi w pokoju, zrobił na środku kupę.
    Ja po prostu zastanawiam się nad tym, że staliśmy się jakimś społeczeństwem medialnym, że w normalny sposób, jak się coś przedstawi, to nikt na to nie zwróci uwagi. Jak podyskutuje dwóch profesorów, to widzowie przełączą kanał na kabaret. To jest szerszy problem upadku autorytetów. Mnie się przecież ta kupa Wojewódzkiego też nie podoba, ale o tyle staram się go usprawiedliwić, że cel widzę dobry: uderzenie w naszą wyższość i butę wobec wschodnich sąsiadów. Palikot też działał na zasadzie zrobienia kupy i gdy protestował z rewolwerem i wibratorem przeciwko gwałtom w aresztach, to choć forma mi się niezbyt podobała, ale uznałam, że cel jest słuszny. Inne "kupy" Palikota już traktowałam surowo, gdyż nie widziałam, żeby były zrobione w dobrym celu.
    I naprawdę cię rozumiem, bo zwracanie uwagi na bałagan za pomocą zrobienia kupy budzi niesmak. Ja jednak, choć z ociąganiem, dopuszczam, że są takie ważne cele, które uświęcają wątpliwe środki.

    OdpowiedzUsuń