Luis Alberto Sangroniz - Portret kobiety (1932)

Luis Alberto Sangroniz  -  Portret kobiety (1932)

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

10 września 2025

ZAPISKI EMIGRANTA (1348) GOŁĄB. CZAS NA ZEJŚCIE.

 

1348.

Bywają takie dni, sytuacje, do wytłumaczenia trudne albo bolesne. Weźmy na przykład odwiedziny gołębia. Sporo pisałem o gołębiach, dla których staram się przygotowywać smakołyki, tudzież wystawiam za okno wodę, z której ptaszki korzystają sobie nawet wtedy, gdy deszcz pada. Zwykle z mojej stołówki korzysta wierna para gołąbków plus trzy lub cztery, które oczywiście są przez najwierniejszych odganiane, więc muszą ustawić się w kolejce. Razu pewnego, a padał wtedy rzęsisty deszcz przybył do mojego otwartego okna jakiś nieznany mi gołąb, który ze swymi piórami potarganymi wyglądał jak nieboskie stworzenie. Otóż ów gagatek wszedł na wewnętrzny parapet, a tak się w pewnym momencie spłoszył, że próbował uciec przez część zamkniętą okna, więc aby nie stłuc szyby z przestraszenia, pochwyciłem go i wypuściłem za okno. Otóż około tygodnia później ten sam gołąb (znów lało jak z cebra) odwiedził mnie, przysiadł najpierw na wewnętrznym parapecie, następnie zszedł na łóżko, zeskoczył na podłogę i tak pół godziny albo i więcej czuł się zaproszony do pokoju. Przez ten czas piórka mu wyschły, pojadł trochę i odleciał. Po godzinie przybył raz jeszcze i wtedy zauważyłem pewną niepokającą rzecz – gołąbek miał zniekształcony dziób, a później okazało się, że nie bardzo potrafi jeść, prawdopodobnie z powodu swojej wady; oddychał też ciężko i sprawiał wrażenie ptaka, który albo stoczył jakiś bój z innymi ptakami lub kotem, albo też ciężko zachorował. Zastanawiam się, dlaczego akurat ten ptak postanowił wstąpić do mnie w odróżnieniu od moich stałych pierzastych gości, które aczkolwiek nie uciekały ode mnie, to jedna trzymały zdrowy dystans. Czyżby ten nieszczęśnik chciał poprosić mnie o pomoc?



1349.

Bywają takie dni, kiedy chciałbym poszukać jakiegoś lekarstwa na śmierć – dosłownie – odebrać sobie życie w taki sposób, aby mnie nie bolało. Bólu już miałem i mam dosyć, więc proszę się nie dziwić, że bezbolesne zejście na tamtą stronę byłoby jakimś rozwiązaniem. Czy żal mi życia? Trochę tak, ale w końcu to, co w nim dobre mnie spotkało, mam już za sobą i wiem, że nic dobrego już mnie nie spotka. Nie jestem tak pazerny na życie i od pewnego czasu staram się przygotować na ostateczność, lecz jest to trudne. Niestety niewiele po sobie zostawię… trochę tych słów na blogu… dużo, ale i niewiele tego. Chciałbym tylko doprowadzić do końca tekst, który akurat teraz piszę – ma mieć szczęśliwe zakończenie, ale droga do niego daleka.


[10.09.2025, Toruń]

1 komentarz:

  1. 1349 - nie żartuj tak bo mi przykro.
    Pisz dalej. Ja do Ciebie codziennie zaglądam...

    OdpowiedzUsuń