ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 maja 2019

DRÓŻKI DONIKĄD (fragmenty)

(...)
*
Dzisiaj nie posiadał w sobie energii. Był człowiekiem nazbyt doświadczonym niespełnianiem składanych sobie obietnic lub niemożnością ich wykonania, aby próbować ponawiać te wciąż nieskuteczne działania, z których systematycznie rezygnował.
Zaniedbał swój wygląd do tego stopnia, że znać już było na nim starość, która przezwyciężyła jego kalendarzowy wiek, dominując go bez reszty. Niestety kończył się również jako ten, kto próbował poprzez pisanie oszukać rzeczywistość. Niedokończona powieść leżała ugorem jak trzecia część gruntu przeznaczona na odpoczynek przed kolejnym zasiewem. Pozostałe projekty jedynie zaśmiecały jego umysł, w tej chwili nieprzydatny do niczego prócz wspomnień.
**
Staliśmy wtedy na dróżce prowadzącej w stronę Żelaznej Bramy; za nią szło się wzdłuż południowego brzegu stawu przytulonego do zakładu, jednakowoż oddzielonego od wody wąską ścieżyną, jak i też wysokim, ceglanym, nieco zmurszałym i nadwyrężonym przez upływ czasu murem.
Wziął mnie na ręce albo trzymał w ciepłym uścisku moją lewą dłoń. Wtedy zrobiono nam to zdjęcie.
Powinienem był opisać szerzej okoliczności w jakich doszło do uwiecznienia nas na tej fotografii. A jeśli w ogóle nie pamiętam tej sceny? Jeśli projektuję ją właśnie teraz, chcąc nakłonić przeszłość do zmyślonych zwierzeń?
Człowiek ma tendencję do przekłamywania dawnych faktów; konfabułuje, czasami idealizuje swój (i nie tylko swój) wizerunek. W jakom to czyni celu? Aby podkreślić ważkość wspomnień, dezawuując przy okazji teraźniejszość, która wydaje mu się obca i gorsza, niewarta dostrzeżenia w niej istotności?
***
Zbieg okoliczności? 
Wstał i podszedł do drzwi balkonowych, w tej chwili lekko uchylonych. Postąpił dwa, trzy kroki w ich kierunku, aż w końcu znalazł się na balkonie pośród kwitnących na czerwono i pomarańczowo kwiatów, których nazwy nie znał, chociaż kiedy mu je podarowano miały jeszcze przymocowane do łodyżek plakietki z łacińską nazwą tych roślin. Plakietki niestety gdzieś zaginęły.
- Kupić coś panu? - usłyszał znajomy głos sąsiadki z parteru, wychylającej się  przez okno akurat w tej samej chwili, gdy jego postać wydostawała się przez bujną kolorowość kwiecia.
-A, dzień dobry pani. To co zwykle - odparł uprzejmym głosem.
- Gazeta? Tygodnik?
- Nie, dzisiaj nie mam ochoty na czytanie.
- Rozumiem. Za małą godzinkę wrócę - oznajmiła kobieta niknąc za woalką kremowej firanki.
Miał nieodparte wrażenie, że kwiaty na jego balkonie pachniały dziś mocniej i intensywniej.

[09.05.2019, Wodzisław Śląski]

1 komentarz:

  1. Sympatyczne te dróżki i wbrew pozorom nie takie błahe...

    OdpowiedzUsuń