Henryk Piątkowski - "Portret kobiety w czerwonej sukni i kapeluszu"

Henryk Piątkowski - "Portret kobiety w czerwonej sukni i kapeluszu"

CHMURKA I WICHEREK

DZISIAJ JEST

DZISIAJ JEST
96
2025
Kwietnia
6
Niedziela
02:15
04:58
18:18
Celestyna, Katarzyna, Wilhelm
Kartka z kalendarza na stronę

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

08 czerwca 2021

KAWIARENKA. ROZDZIAŁ 10. CHWILA WYJĄTKOWA

 

ROZDZIAŁ 10. CHWILA WYJĄTKOWA

(w którym Stary Pisarz zwierza się pani Zofii Koteńkowej z powodów, dla których uprawia to, co lubi i czym się zajmuje)


Obraz autorstwa F Bate "New Harmony" 
- tak wyobrażał sobie "Utopię" socjalista Robert Owen


    Dano więcej światła. Cały dzień jak długi i szeroki: szarość ponura, bezsennie, mglisto; niechże więc kawiarenka zapłonie, źrenice niech nie łakną jasności w usilnej walce z ciężarem mroku, co styczniowo gęstnieje.

    Przy jedynym kaflowym piecu, od samego rana dobrym ciepłem nagrzanym pani Zofia, istota ciepłolubna, ze Starym Pisarzem przy jednym stoliku odpoczywa, drugą już sączy kawę z puszystym ptysiem do pary. Stary Pisarz z przystrzyżoną brodą, w grubym wełnianym swetrze, ciepła może i nie potrzebuje, lecz towarzystwa pani Koteńkowej dotrzymuje, racząc się drożdżowym ciastem z kruszonką i ciepłym mlekiem, w półlitrowym kubku, który w kawiarence jedynie jemu jest przeznaczony.

    Był to bowiem czas i była to chwila wyjątkowa, w której Stary Pisarz zapragnął się pani Zofii zwierzyć, w nastroju będąc szczególnym, rzec można, wyjątkowym.

- Zastanawiam się, droga pani Zosieńko, czy świat nasz opisując, nie czynię go nazbyt nieprawdziwym, nazbyt wymyślonym, aczkolwiek on przecież istnieje naprawdę, istnieje realnie we mnie, w pani, w nas, w całej tej gromadzie życzliwych sobie ludzi, którzy przywykli do siebie, a powiedziałbym rzecz wychodzącą w pole dalej – pokochali.

    Stary Pisarz niezwykle rzadko zapuszczał się w krainę słów wypowiadanych do przyjaciół; tym bardziej pani Koteńkowa wdzięczną była, że właśnie do niej je wypowiada.

- Mówi pan o tej naszej prześwietnej kawiarence, o naszych przyjaciołach serdecznych i kochanych.

- W rzeczy samej, pani Zosiu. Ja już przecież niemal zaniechałem poważnego pisania, a jeżeli, to szufladę nim uzupełniam. Wolę przychodzić tutaj, przysłuchiwać się i przypatrywać światu, który w tym miejscu stworzono.

- To pan go stworzył – w głosie pani Zofii te słowa zabrzmiały dosadnie i kategorycznie.

- Poniekąd ma pani rację.

- Ciekawam, czy wszyscy się domyślają, że kawiarenka podana jest światu przez pana.

- Nie całemu przecież światu. Ot, naszej grupie niewielkiej, która postanowiła i potrafiła być z sobą.

- To też ważne, Pisarzu. A jakże ważne dla mnie, że zgodził się pan mnie umieścić w tym świecie.

- Całą swoją postacią pani na to zasługuje. Bo wie pani… ja życzyłbym sobie więcej takich ludzi także w innych światach.

- Szlachetnie powiedziane. Myśli pan, że jeśli kto uważniej przeczyta, jeśli się domyśli, o co tak naprawdę chodzi autorowi…

- Pani Zosiu, ja nie wiem, ja nie mogę być wieszczem w swojej własnej sprawie.

- … jeżeli odrzuci kwestie sentymentalne, jeśli obejdzie formę opowieści z drugiej strony – kontynuowała pani Zofia – to okazać się może, że daje pan ludziom do myślenia, ze tak naprawdę to niewiele ludziom do szczęścia potrzeba. Wystarczy tylko obudzić człowieka w człowieku.

- Pani Zosieńko, interpretuje pani, jak na humanistkę przystało.

- No cóż… całe lata w nauczycielskim, literaturoznawczym fachu wychodzą na wierzch spódnicy.

- Pozwoli więc pani, że jeszcze jeden podrzucę wątek poznawczy. Opisuje się, aby zakrzyczeć rzeczywistość – ponurą, wyobcowaną, odczłowieczoną, skomercjalizowaną, konsumpcyjną, słowem – nieludzką. To takie serum na cywilizacyjne choroby, które nas trawią i często nie jesteśmy ich świadomi.

- To jest równie ważna motywacja – skwitowała pani Koteńkowa.

    Nie chcemy głębiej wwiercać się w tę rozmowę, bardzo osobistą, lecz jednocześnie w wielkie egzystencjalne problemy świata uwikłaną. Dość powiedzieć, że trwała ona w tej formie, aż do ostatniego gościa na sali, aż wreszcie światła przygaszono, a na pogodnej Kawiarennika twarzy pojawił się ten szczególnie cenny uśmiech przedsennego znużenia.

    Przed rozstaniem Stary Pisarz usłyszał z ust pani Zofii, że niebawem w życiu pana Adama szykują się piękne i istotne zmiany, o których z pewnych względów dziś jeszcze mówić nie może.

    Stary Pisarz podobnie nie wypowiedział się na temat wizyty tajemniczej Aleny… a zbliżała się ona… była… na wyciągnięcie dłoni.


[08.06.2021, Toruń]

2 komentarze:

  1. "daje pan ludziom do myślenia, ze tak naprawdę to niewiele ludziom do szczęścia potrzeba. Wystarczy tylko obudzić człowieka w człowieku."- jak na humanistę przystało(nie taki znów stary pisarzu). Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... ten cytat jest moją dewizą życiową... jedna z wielu... tak właśnie uważam... pozdrawiam

      Usuń