ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

13 listopada 2015

TAM GDZIE NIE ISTNIEJE CZAS (2)

- Pawełku, zjadłeś wszystko?
Opiekunka jak zwykle pilnowała mnie, abym nie zaniedbywał ustalonych godzin posiłków. Współczułem jej, gdyż codziennie cztero- czy pięciokrotnie odbywała drogę krętymi schodami do mojego pokoju znajdującego się na najwyższym pokładzie zamkowej baszty.
- Zjadłem wszystko - odpowiedziałem - i te gotowane jajka, i pomidory z sałatą, i ten razowy chlebek posmarowany masełkiem. Nawet bawarkę wypiłem.
- Dobre dziecko - westchnęła - a brałeś już kąpiel? - zapytała z pewnością dlatego, że siedząc w bujanym fotelu w samym rogu mojego pokoju, z dala od okna, widziała mnie w szarym szlafroku z granatowymi lampasami. W tym szlafroku mogłem wyglądać na 55 lat a może i więcej.
- Brałem, proszę pani - odpowiedziałem beznamiętnie, a przy okazji zastanowiłem się, czy ta codzienna kąpiel nie jest przypadkiem zbędna, zważywszy na to jak sterylny tryb życia prowadzę.
- Na pewno nie umyłeś dobrze plecków, Pawełku - stwierdziła - pamiętaj, aby następnym razem mnie zawołać. Mali chłopcy nie zawsze dbają o higienę.
To ja jej wtedy opowiedziałem o tym, co wydarzyło się w telewizorze w czasie przeznaczonym na relaks. Zszedłem zatem o wiadomej porze do sali telewizyjnej, włączyłem odbiornik, w którym szedł sobie równym krokiem pewien program o książkach. Trzy panie opowiadały sobie o tym, co ostatnio przeczytały i w związku z tym były mniej lub bardziej zachwycone, a nawet uskarżały się na to, że może nie do końca podoba im się to, co napisano. Były trzy książki - wszystkie powieści i każda z pań je wcześniej przeczytała. Opowiadały sobie o nich, opowiadały, a potem odbyło się głosowanie nad tym, która powieść zachwyca bardziej, która mniej, a która nie zachwyca wcale.
Jedna z pań słusznie zauważyła, że w jednej z opowieści nie ma niczego nowego, przed czym mogłyby uklęknąć albo poważnie się zastanowić. Chodziło jej o brak nowego ujęcia tematu, jakiejś oryginalnej siły przekazu, co to miałaby wprawić czytającego w podziw i wtedy pomyślałem sobie, że pewnie tej pani chodzi o coś takiego, co wydarzyło się dawno temu i stało moim udziałem podczas gry w piłkę nożną z chłopakami, kiedy to dostając z lewej flanki podanie wprost na nogę do uderzenia z woleja, wmieszała się w to wszystko kura sąsiadki i uprzedzając podawaną piłkę, przymusiła mnie do oddania strzału, który dla niej był egzekucją, bo trafiłem z czuba prosto w serce i podgardle, przez co kura przeniosła się automatycznie na tamten świat, nieświadoma tego, że wpadła w samo okienko bramki. Tak, to był niezwykle oryginalny sposób strzelenia gola.
Druga z pań zganiła z kolei inną opowieść za to, że nie jest dostatecznie uniwersalna i w końcu wszystkie panie zgodziły się co do tego, że trzecia powieść traktująca o drugorzędnych cechach płciowych autorki książki zachwyca najbardziej, albowiem posługuje się językiem więcej niż śmiałym, co już samo w sobie jest interesujące.
Opowiadałem jeszcze przez godzinkę o tym, co zdarzyło się tego dnia, a opiekunka cierpliwie słuchała, lecz przecież każda cierpliwość ma swoje optymistyczne zakończenie i opiekunka zasnęła na tym bujanym fotelu, więc wziąłem ją na ręce i zniosłem do pokoju opiekunek, a nawet ułożyłem ją na jednym z łóżek i przykryłem kołdrą aż po sam podbródek.
Wspiąłem się potem po schodach do swojego pokoju i rozesłałem łoże, i myślałem intensywnie o jutrzejszej podróży, bo chciałem koniecznie dotrzymać obietnicę złożoną matce.
- A to się zdziwią panie Ela, Dziuńka i Wala, kiedy zapytam je o swoją matkę - pomyślałem, ale byłem nadzwyczaj spokojny - przy okazji zapytam się o ojca - dodałem kolejną myśl i w czasie tego myślenia odezwał się telefon, a w nim jakiś zakłopotany głos.
Zawsze mi się wydawało, że to mój głos docierający do rozmówcy przez telefon wprawia w zakłopotanie; tym razem było inaczej.
- Czy wiesz, Pawełku, że jeden taki pan w telewizorze powiedział dzisiaj, że twoi rodzice razem z tymi wszystkimi innymi byli zdrajcami? Zdrajcami kraju! - dodał pospiesznie.
- Nie wiem, proszę pana - odparłem - jadłem kolację, a potem poszedłem się wykąpać, a później opowiadałem opiekunce o swoim dniu, co zazwyczaj robię, więc nic takiego nie słyszałem. Czyżby była to prawda?
Wtedy ten głos kategorycznie zaprzeczył, że oczywiście w to nie wierzy, ale musiał mi o tym powiedzieć, choćby dlatego, że jestem ich jedynym synem, więc powinienem o tym wiedzieć. Ten głos powiedział jeszcze, że na pewno mój ociec i moja matka to w grobie by się przewrócili, gdyby to usłyszeli, więc może lepiej by było, gdybym im nie mówił. Odpowiedziałem na to, że byłem u matki i ona wie o tym, co wygadywał ten kunus i przyjęła to neutralnie, nie była poirytowana, jedynie lekko zakłopotana i chyba bardziej martwiła się tym, co ja myślę o tych słowach.
- Tam jest, proszę pana, inaczej - powiedziałem - tam nawet czas nie istnieje - dodałem.
Na zakończenie uzupełnił, że powtórka programu jest pojutrze, a gdybym nie miał sposobności obejrzeć i wysłuchać, to on mi nagra tę wypowiedź.
Odłożyłem słuchawkę.
- No to, Pawełku, teraz pora spać - powiedziałem do siebie - jutro czeka cię ciężki dzień… i nie zapomnij zjeść rano na śniadanie kaszki manny, bo wiesz, że od kaszy…

[11.11.2015, Wiedeń]

4 komentarze:

  1. Jak ja nie lubię takich fałszywych deklaracji: bo wiesz, ja w to nie wierzę, ale chyba powinieneś wiedzieć... a do tego półuśmiech satysfakcji, że jednak mnie zrani...choć pośrednio, bo to nie on przecież...

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdziwe piekło może być również tu, na ziemi. Wystarczy taki donosiciel, by koszmarna wizja przeszłości zabrała spokój. Ciekawe, czy kiedykolwiek poczuł wyrzuty sumienia za krzywdę, którą wyrządził dziecku. Przecież z premedytacją tylko człowiek człowiekowi może z życia uczynić piekło i dramat istnienia na przyszłe lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóz i Ultra... ta opowistaka, która ma ciąg swój dalszy... zabarwiona jest biograficznie,
      pozdrawiam

      Usuń