1339.
Wydaje mi się, że nigdy nie kupiłem jakiegokolwiek towaru pod wpływem reklamy, w każdym razie nigdy bezpośrednio po obejrzeniu czy przeczytaniu reklamy nie dokonałem zakupu, do którego mnie przymuszano. Nie twierdzę, że reklamowanie towarów i usług jest niepotrzebne, ale w moim przypadku nie ma to najmniejszego znaczenia. Wypowiem się natomiast na temat jakości, czy może bylejakości reklam, gdyż chcąc nie chcąc nie sposób ich uniknąć, więc przecieram oczy i uszy ze zdziwienia, dlaczego w telewizorni głośność reklam jest wyższa, aniżeli jakiegokolwiek innego programu. Już choćby ten fakt odpycha mnie od reklam. Czasami kiedy reklama wybitnie kłóci się z moim pojęciem dobrego smaku, obiecuję sobie, że nigdy ale to nigdy nie kupię danego towaru, ba, będę omijał go dalekim kręgiem. Co mnie wkurza? Oto kilka przykładów.
Pewnie każdy w swoim życiu choćby raz żuł gumę. Obecnie (nie będę wymieniał producentów) są dwie firmy zachęcające do żucia ich produktów zatrudniły kretynów, którzy pokazują w filmie reklamującym: jedna – jakąś człowieczka posiadającego dwie morzy do żucia, w tym jedną na czole, druga – ukazuje jakiegoś osobnika, który po żuciu gumy zalewa ekran jakimiś kuleczkami, a ściślej, przepraszam za wyrażenie, wypuszcza z mordy rzygowiny. Odtąd żucie gumy wiąże się u mnie z torsjami.
Nie dalej jak wczoraj usłyszałem w telewizorni, że jeśli zagrasz i wygrasz w Eurojackpot, staniesz się superbohaterem, bo będziesz miał dużo kasy i na wszystko będziesz mógł sobie pozwolić. Zdaje się, że temu kretynowi, który wymyślił sobie, że bohaterstwo wiąże się z losową wygraną zapłacono za ten idiotyczny wpis.
Jakkolwiek zdarza mi się robić zakupy w Lidlu i nie narzekam z tego powodu, to nie do przyjęcia jest dla mnie polityka tej firmy jaką prowadzi w stosunku do Biedronki. Polityka ta polega na stosowanej wobec konkurenta antyreklamie. Lidl wybiera sobie jakieś anonimowe produkty i porównuje ceny z podobnymi anonimowymi produktami Biedronki. Konia z rzędem temu, kto dowie się, jakie to produkty i czy to porównanie cen dokonywane jest przez jakąś obiektywną komisję, czy też przez samych pracowników Lidla. Myślę, że jest to w całości ściema, która ma przekonać konsumentów nie do tego, że towary w Lidlu są lepsze i tańsze, a sugerowanie ludziom, że w Biedronce jest drożej i gorzej. Uważam, że takie praktyki są niedopuszczalne i jakoś nie znalazłem przykładu, aby ktoś z grupy Toyoty przekonywał konsumentów, aby nie kupowali samochodów Audi.
O reklamach, które na mnie nie działają, mógłbym pisać całą noc, ale zanudziłbym każdego, a zwłaszcza siebie. Ale na koniec przytoczę przykład reklamy, który swego czasu bardzo mi się spodobał. Chodzi tu o telewizyjną, bodajże argentyńską reklamę jakiegoś kleju.
Otóż na ekranie widzimy jakiegoś dziadka kołyszącego się na fotelu bujanym. Sęk w tym, że podłoga, na której odbywa się „proces bujania” przeraźliwie trzeszczy, co zakłóca życie jakiejś postaci – mężczyźnie, który w pewnej chwili trzyma w dłoni tubkę z jakąś substancją. I kiedy dziadek odchyla się do tyłu z fotelem, mężczyzna upuszcza pod płozy bujanego fotela kropelkę kleju, i kiedy dziadek przesuwa się do przodu, nagle fotel staje w bezruchu, co oczywiście oznacza, że produkt – klej jest doskonały, bo w okamgnieniu skleja płozę fotela z podłożem. Dalej następuje obrazek tutki wraz z nazwą produktu. A zatem jest to reklama, która absolutnie odpowiada moim gustom: zero słów i muzyki, zero przekonywania, zachęcania do kupna – wszystko odbywa się tak jakby w innym obszarze percepcji.
1340.
Nawiązując do kultowego powiedzenia Grzegorza Halamy, mogę z całą odpowiedzialnością powtórzyć: „ja wiedziałam, że tak będzie”. Chodzi o to, że wiedziałem, iż kretyn batyr nie podpisze ustawy, która zamraża ceny energii. Inaczej mówiąc, sutener chce, aby ludzie (motyla noga, także pisiory) płacili drożej za energię. Ale nie to jest najważniejsze. Czy wyobrażacie sobie sytuację, kiedy to ustawa zamrażająca ceny energii zależałaby jedynie od woli Koalicji 15 października? Przecież pisiory w minucie po takiej ustawie rozniosłyby Tuska w pył, że jest to działanie antypolskie, że rodziny wielodzietne nie wytrzymają, że nastąpi bieda i całe państwo się rozleci, a kto wie, czy prawactwo nie poskarżyło się Unii?
A co słyszę teraz? Szept, jedynie szept, aby przypadkiem nie urazić kibola. Słowo daję, przejdzie tydzień, dwa, a publika dowie się z republiki, że trzeba było, aby kłamca zawetował tę ustawę, bo w niej stało jak byk, że prąd ma być droższy.
[22.08.2025, Toruń]
Najbardziej boli to, że na wiele sytuacji, które nas oburzają nie mamy wpływu!
OdpowiedzUsuń