- Trzeba być durniem – powiedział radca Krach – aby uwierzyć, że środki unijne dla Polski w latach 2014-20 wyniosą 80 miliardów złotych.
- Z czego pan to wnosi? – zapytał inżynier Bek, łyknąwszy chłodną już kawę z kardamonem.
- Budżet Unii w 73 procentach pochodzi ze stałych wpłat państw, członków UE i jest bezpośrednio uzależniony od wyrażonego w procentach udziału środków własnych każdego kraju. Jest to właśnie 0,73 % dochodu narodowego. Ten ułamek procenta jest przecież uzależniony od kondycji gospodarczej każdego kraju. Jeśli więc dochód narodowy spada, a spada, panie inżynierze, i to znacznie w kilku przynajmniej krajach, to oczekiwanie na to, że Polska może uzyskać te 80 miliardów, co oznaczałoby wzrost w porównaniu z wysokością funduszy na lata 2007-13, jest niepodobieństwem.
- No cóż – inżynier Bek pokiwał głową – należy się z tym liczyć. Z próżnego i Salomon …
- To pewne – wtrącił doktor Koteńko.
- I logiczne – stwierdził mecenas Szydełko.
- Nie mniej jednak, panowie – kontynuował Krach – w celach propagandowych takie „durnoty” przechodzą. Przypominacie sobie panowie, występ „trzech tenorów” uzależniających pozyskanie tak wielkich pieniędzy od sukcesu wyborczego Platformy?
- A widziałem taki spot reklamowy – przyznał doktor Koteńko.
- I uwierzył pan?
- Ja, panie radco, jestem lekarzem, ja podejmując się kuracji, muszę wysłuchać pacjenta, ale też go osłuchać porządnie, skierować na badania.
- Ja, radco - odezwał się inżynier Bek – mam rozum ścisły i bardziej uwierzę tabelkom, obliczeniom, wskaźnikom i procedurom.
- Otóż to, panowie, jak tu siedzimy, nie dajemy się zwariować, lecz czego się nie robi dla zdobycia władzy i sprawienia wrażenia, że jedynie nasze działania są słuszne – rzekł Krach.
- Utrzymuje pan – odezwał się mecenas Szydełko – że to ze względów politycznych podano taką wersję przyszłych wydarzeń.
- A jakże. Ale panowie, powiem więcej. Trzeba być durniem, aby słuchając zapewnień tenorów, uwierzyć w to, że mówią prawdę a nie fałszują. Wystarczy przecież pomyśleć. Kryzys przewala się przez Europę, na mapie wokół Polski czerwony kolor i z tej stagnacji czy recesji ma wynikać, że środków unijnych będzie więcej niż uprzednio.
- A bo to, panie radco – westchnął doktor Koteńko – są ludzie, którzy pewnie lubią być tumanieni, lubią nie znać prawdy.
- Ech, panowie – wtrącił inżynier Bek – a może nasi milusińscy tenorzy przewidują nagłą dewaluację złotego. W takim przypadku te osiemdziesiąt miliardów to wcale prawdopodobna rzecz.