Kartka
z kalendarza na dzień
29 września 2023 roku
Piątek
Imieniny
dzisiaj obchodzą:
Michalina,
Michał oraz Cyriak, Dadzbog, Dadzboga, Dariusz, Franciszek,
Fraternus, Gabriel, Gajana, Grimbald, Ludwin, Lutwin, Mikołaj,
Rafał, Rypsyma, Teodota
Przysłowia
na dziś:
„Do
Michała przymrozków ile i w maju tyle”
„Gdy
deszcz w świętego Michała, będzie łagodna zima cała”
„Gdy
dębówki obrodzą na Michała, to w Narodzenie śniegu fura cała”
„Gdy
na Michała obrodzą żołędzie, dużo śniegów w zimie będzie”
„Gdy
noc jasna na Michała, to nastąpi zima trwała”
„Deszcze
Michałowe prawią w zimie powietrze zdrowe”
„Gdy
w Michała deszcz spadnie, lekka zima będzie snadnie”
„Gdy
w Michała wiatr od wschodu lub północy, w zimie mrozy wielkiej
mocy”
„Gdy
wietrzno w Michała, będzie mroźna zima cała”
„Jeśli
bociany do Michała zostały, nie będzie mrozów przez grudzień
cały”
„Jeśli
deszcz na Michała, zima będzie nie trwała”
„Jeśli
nie odlecą ptaszki do Michała, do Wigilii zima nie nastąpi trwała”
„Jeżeli
święty Michał deszczem przysłuży, to suchą wiosnę nam wróży”
„Kiedy
na Michała wiatr północny wieje, na ładną pogodę chłop traci
nadzieję”
„Noc
jasna na Michała, zima ostra i trwała, gdy noc słotna,
zima do końca grudnia lekka i
błotna”
„Od
świętego Michała trąbka myśliwego do boru woła”
„Po
świętym Michale wolno paść i na skale”
„Ptaszki
do Michała, zima gdzieś została”
„Ptaszki
przed Michałem odleciały, będzie ostry grudzień cały”
„Święty
Michał lato przekichał”
„W
Michała, kiedy deszcze wszędzie, cała zima lekka będzie”
„Zbytek
na świętego Michała żołędzi, wiele śniegu w Boże Narodzenie
napędzi”
Słońce
Świt:
05:58
Wsch.
Sł.: 06:32
Zenit:
12:26
Zach.
Sł.: 18:20
Zmierzch:
18:53
Cytat
dnia:
„Każdy
ma w sobie coś z anioła i diabła zarazem”
-
Antoni Kępiński
Tego
dnia w
roku 1547
w
Alcalá de Henares urodził
się Miguel de Cervantes y Saavedra – hiszpański pisarz. [zm. 22
kwietnia 1616 roku
w Madrycie]
Poniżej
fragment pierwszego rozdziału księgi pierwszej „Don Kichota z La
Manchy” Cervantesa
Księga
pierwsza
Rozdział
I
[W
którym opisane są stan i zajęcia wielce słynnego hidalga Don
Kichota z Manchy].
W
mieścinie pewnej, prowincji Manchy, której nazwiska nie powiem, żył
niedawnymi czasy hidalgo pewien, z liczby tych, co to prócz spisy u
siodła, szabliska starego, szkapy chudziny i paru gończych,
niewiele co więcej mają. Rosolina powszednia, z baraniny częściej
niż z wołowiny wygotowana na obiad, bigosik z resztek obiadu prawie
co wieczór na kolację, co piątek soczewica, co sobota jaja sadzone
po hiszpańsku, a na niedzielę gołąbeczek jakiś w dodatku do
codziennej strawy, zjadały mu corocznie trzy czwarte części całego
dochodu. Reszta szła na przyodziewek: na opończę z sukna
cienkiego, hajdawery aksamitne z takimiż łapciami i na świtkę z
krajowego samodziału dobornego, którą się w powszednie dni
tygodnia obchodził. Miał on przy sobie ochmistrzynię, która, choć
się do tego nie przyznawała, na czwarty krzyżyk dobrze już
nastąpiła, siostrzenicę, której jeszcze dwudziesta wiosna nie
zaświeciła i parobczaka sprawnego do usługi i w domu, i poza
domem, i koło konia, i koło gospodarki. Wiekiem hidalgo nasz już
na pięćdziesiątkę zarywał, ale ciałem był krzepki, w sobie
kościsty, na twarzy suchy, zawiędły, do rannego stawania od ptaka
skorszy, a do polowania bez miary zapalony. Przydomek miał podobno
Quixada albo Quesada, bo co do tego nie ma zgodności między
historykami, którzy o nim pisali; ale wedle wszelkiego
prawdopodobieństwa zdaje się, że się zwał Quijana. Mniejsza
wszakże o to dla naszej historii; tu rzecz główna w tym, ażeby
opowieść na jedno źdźbło z prawdą się nie rozminęła.
Owóż
tedy, trzeba wam wiedzieć, mili czytelnicy, że ów jegomość
hidalgo, w chwilach wolnych, kiedy nie miał nic do roboty (co
bodajże cały rok się wydarzało), strasznie lubił wczytywać się
w książki rycerskie, przygody opisujące i tak się do nich
zapalił, że nawet o polowaniu całkiem zapomniał i starunku o
gospodarkę zaniechał. Zaciekłość ta jego do owych ksiąg do
takiego stopnia doszła, że sprzedał spory szmat ziemi, byle mieć
za co tych ksiąg nakupić. Zebrało się też to tego w domu co nie
miara; bo gdzie jeno jaką rycerską książkę zobaczył, zaraz
kupował. Ale ze wszystkich tych dzieł żadne mu się tak doskonałe
nie wydało, jak dzieło słynnego Felicjana de Silva. Zachwycał się
dziwną jasnością jego prozy, a zawiłości mowy jego wydawały mu
się cudem sztuki pisarskiej; szczególniej też podziwiał jego
listy miłosne i uczuciowe, w których unosił się nad
najpiękniejszymi ustępami, jak na przykład taki:
„Nieuwaga
zniewagi, którą sprawujesz w mojej rozwadze, tak niszczy równowagę
mojej uwagi, iż nie bez wagi żalić się odważam na twojej
piękności przewagę”.
Albo
ten drugi, gdzie powiada:
„Wysokie
i wspaniałe nieba, które w boskości przymiotów twoich bosko wraz
z gwiazdami cię umacniają i dają zjednać godności wyjednanie,
która przejednała zacność twoja”.
Zagłębiając
się w takie mądrości, nasz biedny szlachetka tracił po trosze
rozum i zachodził w głowę, szukając w nich sensu, a podziwiając
je tym bardziej, im mniej rozumiał. […]
[29.09.2023,
Toruń]