Henryk Piątkowski - "Portret kobiety w czerwonej sukni i kapeluszu"

Henryk Piątkowski - "Portret kobiety w czerwonej sukni i kapeluszu"

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

17 lutego 2025

ZAPISKI (1361) MOTYW PRZEWODNI

 

1361.

Budzę się, egzystuję podczas dnia i zasypiam z Ukrainą na uszach i w oczach. Jeszcze chwila, a stanę się Ukraińcem walczącym o Europę i cały świat. To jest chore, bo wojna za naszą wschodnią granicą toczy się pomiędzy Rosją a Ukrainą, tymczasem kroję chleb Ukrainą, smaruję margaryną – Ukrainą, otwieram konserwę, a tu Ukraina. Podobno niedługo będą w naszym kraju wybory prezydenckie, a tu wszem i wobec Ukraina. Dlaczego mam łykać te wszystkie wiadomości? Dlaczego i kto zmusza mnie do tego, a w dodatku szantażuje, że jeśli nie jestem w stanie rzucić się pod pociąg Ukrainy, to jestem zdrajcą.

Wydawać by się mogło, że kiedy bliscy sąsiedzi biorą się za łby, to naszym, nie powiem obowiązkiem, ale przynajmniej sugestią powinno być nie dozbrajanie jednego sąsiada w pałki i kamienie, ale próba ich pogodzenia. Proszę mi powiedzieć, że przypominacie sobie jakikolwiek, jeden, pojedynczy gest Zachodu, Europy, który zmierzałby do pogodzenia zwaśnionych stron konfliktu. Ja sobie nie przypominam. Jest tylko starozakonna polityka ząb za ząb, a teraz kiedy do akcji włącza się Trump, władcy Europy na larum grają, choć wiedzieli przecież jakie zapatrywanie nowo wybrany prezydent USA ma w tej sprawie.

Od paru ładnych lat Ukraina nie schodzi z pierwszych stron portali podających wiadomości, a ja, zapewne ruska onuca, chciałbym wiedzieć, dlaczego musimy mieć strasznie drogi prąd, dlaczego herbatniki w polewie czekoladowej zdrożały rok do roku o 100% i dlaczego cytryny i pomarańcze są tańsze od rodzimych jabłek. Nie chcę mnożyć przykładów, choć mam na końcu języka pytanie, dlaczego w czasach PRL-u powstało tyle wartościowych filmów, ekranizacji wielkich dzieł literackich, a obecnie znakomita większość filmów wygląda tak, że aby je wytrzymać, należy się najpierw bóg wie czego nażreć, aby to wydalić z siebie jeszcze przed obejrzeniem połowy arcydzieła. Ale dajmy temu spokój.

Na szczęście ostatnio media nie mówią nic o globalnym ociepleniu, a z drugiej strony szkoda, bo w efekcie tego ocieplenia klimatu w Tatrach odnotowano temperaturę -41 stopni.

Jestem słabej wiary co do znaczącej odmiany wiadomości na dzień następny – znów będzie Ukraina.



[17.02.2025, Toruń]

STRUMIEŃ (4)

 

- Opisz najszczęśliwsze chwile, gdy byłeś sam z naturą – poprosił Maurycego Ernest, gdy później leżeli na polowych łóżkach po tym, jak powrócili do schroniska po całodziennej wędrówce, a niebo zafundowało im ulewę tak obfitą, że przemoczeni do cna zrzucili z siebie ubrania, osuszyli swe ciała i przebrali w bieliznę, jaką zwykle wkłada się na siebie przed snem. Obaj rzucili się też do rozpalenia ognia w prymitywnej, zabezpieczonej przed ewentualnym za zaprószeniem ognia kozie stalową, niklowaną blachą; w drewutni najwięcej było kloców i szczap drzewa, suchych i pachnących, wrzuconych kilka do gardzieli pieca zapłonęły stanowczym ogniem. Ustawili potem dwa krzesła oparciami do źródła ciepła i powiesili na niej zmokłą odzież. Sami wsunęli pomiędzy te dwa krzesła polowe łóżka, aby ciepło dobywające się z kozy i czerwieniącej się rury odprowadzającej spaliny do komina, aby ciepło mogło potraktować ich przyjaźnie i ciepło. Maurycy w krwawiącej ogniem ciemności odnalazł czajnik z wodą i odsuwając dwie fajerki postawił go na buchającym ogniu. Ernest w tym czasie poświecił latarką, poturlał ku piecykowi kilka szczap pachnącego żywicą węgla, zorientował się też, że pod jedną ze ścian znajduje się sterta położonych jeden na drugim materacy – obliczył, że jest ich osiem, a na wieszakach przymocowanych do poprzecznej belki wisi pięć kożuchów z owczej wełny. Sięgnął potem do swego zmoczonego plecaka i wyciągnął z niego dwa metalowe kubki, herbatę w blaszanej puszce i butelkę białego rumu. Kiedy woda w czajniku zagotowała się, Ernest zalał wsypaną do kubków herbatę, a potem wlał do nich sporą ilość rumu. Maurycy w tym czasie pilnował ognia, a zauważywszy w świetle przyjaciela latarki długi, solidny sznur, zapewne służący wędrowcom do zawieszania na nim wypranych ubrań, zawiesił na nim swoje i Ernesta przemoknięte płaszcze, spodnie, swetry i koszule; do krzeseł przywiązał buty.

Już pierwszy haust herbaty z rumem wywołał u przyjaciół błogi nastrój.

- O co pytałeś? - zabrzmiał matowy głos Maurycego. - Ach tak, pamiętam. Ty śpisz pierwszy – dodał. - Przyniosę ci kożuch.

Ernest zasnął w przeciągu dwóch minut. Maurycy przykrył go i usiadł na swoim polowym łóżku. Będzie ze trzy godziny pilnował, aby ogień nie zgasł.



[17.02.2025, Toruń]

15 lutego 2025

ZAPISKI (1360) SŁONECZKO, TRWAJ.

 

1360.

Może nie wszyscy wiedzą, że długość dnia i nocy zależy od szerokości geograficznej na jakiej się znajdujemy. Swego czasu lubiłem na lekcji geografii obliczać długość i szerokość geograficzną oraz ustalać granice stref czasowych. Nie wiem, jak to się odbywa obecnie, bo dzisiaj mamy narzędzie w postaci internetu, tudzież stosowne oprogramowanie, które pozwala nam z wielką dokładnością zmierzyć nie tylko wspomniane powyżej koordynaty, ale i ustalić wschód słońca, ot choćby dla miejscowości w naszym kraju. Gnany więc ciekawością oraz zadowolony z powodu coraz to dłuższego dnia, dotarłem do strony, która wyjaśnia zawiłości słonecznego zegara. A zatem dzisiaj, 15.lutego...

  • słońce najwcześniej wschodzi w Rzeszowie, o godzinie 06:41:03, najpóźniej w Świnoujściu, o godzinie 07:20:45

  • Słońce najwcześniej zachodzi w Suwałkach, o godzinie 16:38:06, najpóżniej w Jeleniej Górze, o godzinie 17:14:23

  • Dzisiaj, 15. lutego najdłuższy dzień w Polsce jest w Zakopanem, trwa 10 godzin, 13 minut, 4 sekundy. Najkrótszy dzień jest w Władysławowie, trwa 9 godzin, 48 minut, 3 sekundy.

  • Dzisiaj w Toruniu słońce wzejdzie o godzinie 07.01.14, zajdzie o 16.58.03, co oznacza, że dzień trwać będzie 09.56’.49”

  • Najkrótszy dzień roku w Toruniu to 21 grudnia, trwa 07.33’.40”.

  • Najdłuższy dzień w Toruniu w 2025 roku to 20 czerwca, trwać on będzie 16.56’.30”.

  • 15 lutego dzień jest krótszy od najdłuższego dnia o 6 godzin, 59 minut, 41 sekund i dłuższy od najkrótszego o 2 godziny, 23 minuty, 9 sekund.



[15.02.2025, Toruń]

14 lutego 2025

ZAPISKI (1359) FANT.

 

1359.

Utarło się mówić, że sportowiec zwykle zarabia dużo, gdyż jego kariera rzadko kończy się przed 40 rokiem życia, a więc jeżeli chce godnie żyć, gdy będzie dużo starszy, to zarobione podczas sportowego życia pieniądze – jak znalazł. Owszem, ktoś powie, że niektórzy sportowcy zostają trenerami, sędziami, działaczami sportowymi, inwestują jak Wojciech Fibak w malarstwo albo stają się dyrektorami sportowymi klubów jak znakomity polski siatkarz – rozgrywający Łukasz Żygadło, który w Norwidzie Częstochowa wskutek kontuzji rozgrywającego w wieku ponad 45 lat zagrał kilka spotkań w lidze, zresztą z powodzeniem. No, ale nie każdemu tak pięknie los służy, bo należy przyznać, że profesjonalne uprawianie sportu wiąże się niejednokrotnie z kontuzjami, które potrafią dokuczyć sportowcowi na całe życie.

Mnie jednak interesuje w związku z mamoną jeden fakt. Otóż pan Robert Lewandowski, świetny polski piłkarz grający obecnie w Barcelonie, wystawił na licytację WOŚP fant w postaci dwóch biletów na dowolny mecz Barcelony plus udział dającego najwięcej w treningu Barcelony. Wydawałoby się, że pan piłkarz ma nie tylko celne kopnięcie piłką do bramki ale i wielkie serce. Złośliwi jednak mówią (wyjątkowo i piszący te słowa), że może prostszym sposobem na wzbogacenie banku Orkiestry byłoby bezpośrednio przeznaczyć jakąś kwotę pieniędzy na ten szczytny cel. Ponadto jaskółki szepczą, że w wielu klubach słynni gracze dostają gratis jakieś bilety na mecze swej drużyny dla żony, rodziny, przyjaciele, a zatem nic nie kosztuje takiego gracza bilet.

Są jednak piłkarze tacy jak Sadio Mané, Senegalczyk, który gros zarobionych pieniędzy przekazuje swojemu krajowi na budowę szkół i w ogóle na edukację dzieci, gdyż uważa, że ma swojej małej ojczyźnie dług do spłacenia. Jest też ktoś taki jak piłkarz Jakub Błaszczykowski, który ośmielił się onegdaj powiedzieć, że piłkarze zarabiają, o zgrozo, zbyt dużo, co nie każdemu zawodnikowi kopiącemu piłkę się spodobało.

Ale wróćmy do pana piłkarza Lewandowskiego, któremu zarobków, ani żadnej rzeczy która jego jest, nie zazdroszczę. Chciałem tylko skonfrontować wielkie serce piłkarza z jego zarobkami. Otóż jego zarobki brutto wynoszą 442 308 € dziennie, co daje na godzinę 2 626 €, a na minutę 44 €. Przyznajcie, że fant w postaci dwóch biletów ma mecz Barcelony plus udział w treningu nie za bardzo odciążył skarbonkę piłkarza. Pozostawię powyższe zestawienie bez komentarza.



[14.02.2025, Toruń]


12 lutego 2025

TERENCJUSZ - MYŚLI

 


Publiusz Terencjusz Afer (Publius Terentius Afer żył w latach 185/4 – 159 p.n.e. Był to rzymski komediopisarz.


  • Znam kobiety: kiedy ty chcesz, one nie chcą; kiedy znów ty nie chcesz, im wtedy bardzo zależy

łacina: [Censen te posse reperir ullam mulierem, quae careat culpa]

źródło: Terencjusz, Eunuchus, 812-813

  • Myślisz, że można znaleźć jakąś kobietę bez wady?”

łacina: [Censen te posse reperir ullam mulierem, quae careat culpa]

źródło: Terencjusz, Hecyra, 662

  • Nie ma nic gorszego niż człowiek, który nie poznał życia i uważa, że należy postępować tylko tak, jak on sam postępuje”

łacina: [Homine imperito numquam quicquam iniustius est, qui, nisi quod ipse fecit, nil rectum putat]

źródło: Terencjusz, Adelphoe, 98-99

  • Często nie można być człowiekiem tak, jakby się chciało, bo okoliczności na to nie pozwalają”

łacina: [Non licet hominem esse saepe ita, ut volt, si res non sinit]

źródło: Terencjusz, Heauton timorumenos, 666

  • W obliczu niczym nieskrępowanej swobody wszyscy stajemy się gorsi”

łacina: [Deteriores omnes sumus licentia]

źródło: Terencjusz, Heauton timorumenos, 483

  • Każdy bardziej dba o swoje niż o cudze”

łacina: [Omnis sibi malle melius esse quam alteri]

źródło: Terencjusz, Andria, 427

  • Uległość przysparza przyjaciół, a prawda – jedynie nienawiść”

łacina: [Obsequium amicos, veritas odium parit]

źródło: Terencjusz, Andria, 68

  • To leży w naturze wszystkich ludzi: uchylać się od pracy i skłaniać ku przyjemnościom”

łacina: [Ita […] ingenium est omnium, hominum ab labore proclive ad lubidinem]

źródło: Terencjusz, Andria, 77-78

  • Cokolwiek przeznaczenie przyniesie, zniesiemy spokojnie”

łacina: [Quod fors feret, feremus aequo animo]

źródło: Terencjusz, Phormio, 138

  • Jak to czasem człowiekowi coś tak głęboko zapadnie w serce, że staje mu się droższe od niego samego!”

łacina: [Quemquamne hominem in animo instituere aut, parare quod sit carius, quam ipse est sibi!]

źródło: Terencjusz, Adelphoe, 38-39

  • Dla człowieka nie ma nic lepszego niż wyrozumiałość i pobłażliwość”

łacina: [Facilitate nil esse homini melius neque clementia]

źródło: Terencjusz, Adelphoe, 861

  • Między przyjaciółmi wszystko jest wspólne”

łacina: [Communia esse amicorum inter se omnia]

źródło: Terencjusz, Adelphoe, 804

  • Człowiekiem jestem; nic, co ludzkie, nie jest mi obce”

łacina: [Homo sum; humani nil a me alienum puto]

źródło: Terencjusz, Heauton timorumenos, 77

  • Gdy dwaj robią to samo, to nie jest to samo”

łacina: [Si duo faciunt idem, non est idem]

źródło: Terencjusz, Bracia V, 3, 37

  • Ilu ludzi, tyle zdań”

łacina: [Quot homines tot sententiae: suo’ quoique mos]

źródło: Terencjusz, Phormio 454



[12.02.2025, Toruń]

FILOZOFOWIE I ICH POGLĄDY - KSENOFONT

 


Ksenofont

ok. 426—359 p. n. e.

Ksenofont, syn Gryllosa, był Ateńczykiem z gminy Ercheia. Odznaczał się skromnością i niezwykłą urodą. Opowiadają, że razu pewnego Sokrates, spotkawszy go w wąskiej uliczce, zagrodził mu przejście kijem i zaczął go wypytywać, gdzie są sprzedawane różne rodzaje żywności. Kiedy Ksenofont odpowiedział na wszystkie pytania, filozof zapytał go z kolei: „A teraz powiedz mi, gdzie ludzie stają się zacni i szlachetni?" Widząc zaś, że młodzieniec nie wie, co odpowiedzieć, wezwał go: „Pójdź za mną i ucz się tej wiedzy!" W takich to okolicznościach miał Ksenofont zostać uczniem Sokratesa. On też pierwszy zapisywał słowa mistrza i ogłaszając na podstawie tych notatek swoje Wspomnienia o Sokratesie, przekazał je potomności. Ksenofont jest też pierwszym z filozofów, który pisał dzieła historyczne.

Arystyp twierdzi w IV księdze pisma O rozpuście w dawniejszych czasach, że Ksenofont kochał się w Kleiniaszu (stryjecznym bracie Alkibiadesa) i tymi słowami wyrażał swoją miłość: „Widok Kleiniasza jest mi droższy od urody całego świata, i zgodziłbym się być ślepym na wszystkie inne piękne rzeczy, bylebym tylko mógł patrzeć na jednego jedynego Kleiniasza. Męczarnią jest dla mnie noc i sen, ponieważ wtedy nie widzę Kleiniasza, a najżywszą wdzięczność czuję dla światła i słońca, które mi go ukazują".

Ksenofont pozostawał w złych stosunkach z Menonem z Farsalos - znanym z Platońskiego dialogu nazwanego od jego imienia, dowódcą wojsk cudzoziemskich w armii Cyrusa, i żeby go skompromitować, opowiadał o nim, że ma kochanków starszych od siebie. Niejakiemu Kscnofont wrócił do Azji i zaciągnął się do armii króla spartańkiego Ageziłaosa, do której zwerbował dawnych żołnierzy Cyrusa. Miał dla Ageziłaosa uwielbienie ponad wszelką miarę i z tego też powodu został przez Ateńczyków oskarżony o lakonofilię i skazany na wygnanie. Podczas pobytu w Efezie połowę złota, które miał przy sobie, powierzył kapłanowi Artemidy Megabyzosowi, ażeby je on siebie przechował do chwiłi jego powrotu, gdyby zaś nie wrócił, żeby kazał za nie zrobić posąg i ofiarował go bogini. Drugą połowę wysłał jako dar wotywny do Delf. Wraz z Agezilaosem, który został odwołany z Azji dla objęcia dowództwa w wojnie przeciw Tebom, wrócił z Efezu do Grecji. Po przybyciu otrzymał od Lacedemończyków przy- wilej proksenii (specyficznie grecka instytucja dyplomatyczna polegająca na tym, że mieszkańcy danej polis wyznaczali mieszkańca drugiej polis, aby reprezentował tam ich interesy). Następnie rozstał się z Agezilaosem i udał się do Skilluntu, miejscowości położonej w Elidzie, niedaleko od miasta. Towarzyszyła mu — jak podaje Demetrios z Magnezji — żona Filezja oraz dwaj synowie Gryllos i Diodoros, zwani Dioskurami (braćmi bliźniakami).

Kiedy Megabyzos, przybywszy do Elidy na igrzyska olimpijskie, przywiózł mu pieniądze, które mu w Efezie powierzył był w depozyt, kupił sobie za nie posiadłość ziemską [w Skilluncie], poświęcając ją bogini. Płynąca tam rzeka nazywała się Selinus — tak samo jak rzeka w Efezie. Zamieszkał tam i odtąd życie upływało mu na łowach, podejmowaniu przyjaciół i pisaniu książek. Odmienną wersję podaje Deinarchos, twierdząc, że dom i ziemię [w Skilluncie] otrzymał Ksenofont od Sparty.

Z innych źródeł dowiadujemy się znowu, że Spartańczyk Filopidas przysłał mu do Skilluntu w darze, do jego całkowitej dyspozycji, niewolników, których zdobył w walkach w Dardanii. Kiedy Ateńczycy uchwalili udzielenie pomocy Sparcie, Ksenofont posłał synów do Aten, by wzięli udział w walce po stronie Lacedemończyków — jako że byli oni wychowani w Sparcie. Diodor wyszedł z wojny cało, niczym się szczególnym nie odznaczywszy; miał syna, któremu dał imię brata. Natomiast Gryllos, który służył w kawalerii, brał udział w bitwie pod Mantineą i tam też dzielnie walcząc, poległ. Epaminondas.

Opowiadają, że Ksenofont składał uroczystą ofiary bogom, kiedy mu doniesiono o śmierci syna. W pierwszej chwili zdjął wieniec z głowy [na znak żałoby], ale kiedy usłyszał, że Gryllos poległ śmiercią walecznych, z powrotem uwieńczył czoło. Inni znów opowiadają, że nie wylał ani jednej łzy, ale powiedział: „Wiedziałem, że spłodziłem syna śmiertelnego". Arystoteles wspomina, że śmierć Gryllosa wywołała ogromną ilość pochwał i epitafiów i że ich autorzy, przynajmniej w części, pisali je, by przypodobać się ojcu. Timon szydzi z Ksenofonta w tych słowach:

Dwie czy trzy marne mowy, a może nawet więcej, takie, jakie mógłby napinać Ksenofont albo nie pozbawiony talentu perswazji Aischines.

Takie było życie Ksenofonta. Osiągnął akme (wg starożytnych Greków okres największego rozkwitu władz umysłowych, przypadający u człowieka ok. 40. roku życia, w czwartym roku dziewięćdziesiątej czwartej Olimpiady [401/400], a w kampanii Cyrusa brał udział za archontatu (stanowisko najwyższego urzędnika polis w starożytnych Atenach) Ksenajneta, na rok przed śmiercią Sokratesa. Umarł — jak stwierdza Stezikleides z Aten w Wykazie archontów i zwycięzców olimpijskich — w pierwszym roku sto piątej Olimpiady [360/359], za archontatu Kallimedesa, w tym samym roku, w którym na tron macedoński wstąpił Filip, syn Amyntasa. Wedle Demetriosa z Magnezji umarł w Koryncie, niewątpliwie w wieku podeszłym.

Ksenofont był w ogóle człowiekiem wybitnym, a szczególnie znał się na koniach, polowaniu i taktyce wojennej, jak tego dowodzą jego pisma. Odznaczał się pobożnością, gorliwie składał ofiary i umiał wróżyć z wnętrzności składanych w ofierze zwierząt. Wzorem był dla niego Sokrates.

Napisał około czterdziestu ksiąg, które różni autorzy różnie dzielą. Są to:

  • Anabaza (której każda księga opatrzona jest wstępem, ale brak wstępu do całości)
  • Wychowanie Cyrusa (Cyropedia)
  • Historia grecka (Hellenika)
  • Wspomnienia [o Sokratesie]
  • Uczta (Sympozjon)
  • Księga o gospodarstwie (Ekonomika)
  • O jeździe konnej
  • O polowaniu
  • O dowodzeniu kawalerią
  • Obrona Sokratesa (Apologia)
  • O dochodach
  • Hieron, czyli o tyranii
  • Agezilaos
  • O ustroju Aten i Sparty.

- Opowiadają, że to Ksenofont wydał Historię Tukidydesa, zapewniając przez to sławę dziełu, które było przedtem nieznane i które mógł też, gdyby był chciał, ogłosić za swoje.

- W uznaniu jego wdzięku pisarskiego nazywano go Muzą attycką. To był też powód wzajemnej zazdrości Ksenofonta i Platon.

Epigramat na cześć Ksenofonta:

Nie tylko dla Cyrusa szedł Ksenofont wojować w Persji, ale szukał też drogi wiodącej do chwały Zeusa. Pokazując, że męstwo Greków jest wynikiem wychowania, przypomniał, jak piękna była nauka Sokratesa.



[12.02.2025, Toruń]

11 lutego 2025

ODKURZONE… DWA WIERSZE

 

* * *

A Pani … cóż … na skroniach krople dżdżu

wilgotna mgła na brwiach,

pomiętych włosów bukiet

i drżenie mokrych warg,

gdy o poranku

powraca Pani nie wiem skąd ….

że co? że nie powinienem tak

czekać z zapachem kawy …

nie powinienem pisać tak,

przebrzmiałym stylem

dla zabawy?

A … Pani wie … ja nie chcę krzyczeć

słowem, co w modną niby-treść ubrane,

zakłóca myśl, zatraca sens

widoku Pani, gdy nad ranem

przynosząc z sobą świtu dech

i miękką wilgoć młodych traw,

rozpala Pani pradawnych uczuć żar,

tych, które wciąż nie zapomniane.


kwiecień 2007



Spotkanie nocą


Odbite refleksy barw przytłumionych czernią.


Po obu stronach stołu zasiadły

niezależna przeszłość

i niepodległa tożsamość.

Poważna dyskusja toczy się na temat

koloru jej włosów.

Istotą sporu jest też

sposób, w jaki podnosi do ust

kubek z gęstniejącą aromatyczną kawą.

Ustalenia marketingowego planu

dotyczą sposobów na zwiększenie częstotliwości

błysków w jej oczach.

Kontrakt, który podpiszą zawiera

niemożliwość zerwania uścisku

obu wyciągniętych dłoni.


Jeszcze nie odchodź.

Jest tyle załączników

do omówienia podczas kolejnych biznesowych nocy.


kwiecień 2007



[11.02.2025, Toruń]

PROFESOR TUTKA (23) PROFESOR TUTKA ZNAŁ RODZINĘ UTALENTOWANYCH.

 

Rozmawiano o całych rodzinach ludzi utalentowanych. Rejent wyliczył mnóstwo nazwisk. Sędzia niektóre jeszcze przypominał. Na podstawie tego doktor obliczył, że najwięcej jest takich rodzin śród muzyków i aktorów — mniej śród malarzy i piszących.

Znałem, proszę panów — odezwał się Profesor Tutka — całą rodzinę dowcipnych. Zacznę od braci: byli to solidni kupcy, właściciele składu porcelany. Nie wszyscy z klientów wiedzieli, że ci dwaj wytworni panowie, o długich nosach i twarzach melancholijnych, wieczorem, po zamknięciu sklepu, idą do cukierni Pod Kolumnami i tam w gronie znajomych opowiadają dowcipy, które obiegają później całe miasto, chociaż ,są już zwykle źle powtórzone.

Jeden z braci był żonaty i miał dwoje dzieci, drugi pozostał kawalerem. Żony brata pierwszego nie można nazwać kobietą dowcipną, ale miała ona wielkie, aż nadmierne poczucie humoru. Mówię — nadmierne, gdyż są, jak wiadomo, osoby, którym nie można wprawdzie odmówić poczucia humoru, ale jak im powiedzieć dowcip o godzinie jedenastej rano, to dopiero o pierwszej po południu orientują się, o co chodzi, i wybuchają śmiechem; otóż małżonka ta — wprost przeciwnie — śmiała się, gdy mówił mąż albo szwagier, już wówczas, kiedy dowcip zmierzając do kropki, był jeszcze w połowie drogi.

Córka dowcipnego ojca i matki mającej tak wielkie poczucie humoru, czternastoletnia dziewczyna, to — istny fenomen: drukowała już swoje utwory w piśmie humorystycznym, a redaktor tego pisma mówił, że zajedzie ona daleko. Po czym dodawał: «jeżeli się nie wykolei». Bo należał do tych ludzi, co przewidują i najgorsze. Brat jej, dziesięcioletni chłopiec, był dla rodziny zagadką: syn dowcipnego ojca, matki mającej poczucie humoru, bratanek dowcipnego stryja i brat fenomenalnej siostry — nie tylko, iż nie zdradzał żadnego dowcipu, ale nawet okazywał niechęć do talentów rodziny. Gdy czytano na głos utwory jego siostry, wzruszał ramionami, mruczał: «jest się z czego cieszyć», i wychodził ostentacyjnie z pokoju. Gdy ojciec albo stryj mówili nowe dowcipy, a matka i goście pokładali się ze śmiechu, patrzył na śmiejących się, jakby odczuwał litość nad stanem ich umysłu. Rodzina zastanawiała się nieraz, skąd wśród nich wziął się taki, jak go nazywał

stryj — «mały karawaniarz».

Chłopiec był to wyjątkowy mruk, opryskliwy, tajemniczy, nie uznawał innych dzieci, lubił przebywać tylko w swoim pokoju ze zwierzętami. Zresztą znałem go głównie z opowiadań.

Raz w niedzielę przed południem wybrałem się do tej rodziny. Drzwi otworzył synek.

Tatuś w domu?

Nie.

A mama?

Wyszła.

I siostra?

I siostra.

A dokąd poszli?

A diabli ich wiedzą.

Więc sam jesteś w mieszkaniu?

Sam.

To ja zaczekam.

Niech pan czeka.

Może chciałbyś ze mną trochę porozmawiać?

Dobrze. Z rodziną nie rozmawiam, ale z panem mogę.

Masz podobno dużo zwierząt?

Mało.

Jakie?

Pies, kot i papuga.

Papuga mówi?

Coś tam sama do siebie. Ale od tej pory, kiedy jest w naszym domu, nauczyła się śmiać. Tylko nie wiadomo z czego.

Może jednak ma jakieś powody do śmiechu.

Może.

Zamyślił się i po chwili spytał:

Czy pan się zna na żółwiach?

No... coś niecoś wiem o nich, ale żebym miał powiedzieć, uczciwie, że się znam na żółwiach, tego nie powiem.

Jest do sprzedania żółw... Zaproponowałem ojcu, żeby mi kupił, ale ojciec odpowiedział: «ty mi jeszcze niedługo zaproponujesz, żebym ci kupił słonia».

No... wiesz, właściciele składu porcelany nie czują wielkiej sympatii do słonia.

Wiem.

Po twarzy chłopca przemknął jakby cień uśmiechu. Spojrzał na mnie badawczo, a po chwili zauważyłem w jego wzroku błyski, które określiłem w myśli jako «szelmowskie». Powiedział:

Ja i bez słonia potrafiłbym tam zrobić porządek.

Porządek?

Wziąłbym do sklepu psa, kota i papugę. Ale jeszcze wziąłbym psa obcego. Obcy pogoniłby kota. Mój — broni kota. A papuga leci z krzykiem na najwyższą półkę i zielone boki zrywa ze śmiechu.

Hm... ciekawe, żeś do tego obrał sklep z porcelaną.

Gdyby to był sklep z materacami, to nie byłoby interesujące.

W tej chwili zabrzęczał dzwonek, chłopiec poszedł otworzyć. Weszła rodzina. Chłopiec poszedł do swego pokoju. Zacząłem rozmawiać z ojcem i stryjem. Powiedziałem, że bardzo przyjemnie upłynął mi czas oczekiwania na nich, gdyż rozmawiałem z przemiłym chłopczykiem. Nie rozumiem, dlaczego ma on opinię jakiegoś wyrodka. Moim zdaniem, niezadługo uświetni on jeszcze nazwisko rodziny dowcipnych.

Hm... — powiedział ojciec.

Tak pan sądzi... — powiedział stryj.

Na jakich podstawach opiera pan swoje przypuszczenia? — zapytał ojciec.

Tak, jesteśmy tego ciekawi — dodał stryj.

Inteligentny. Ma wyraźną tendencję do przekraczania granic szablonu i konwenansu. Posiada śmiałą wyobraźnię; zwłaszcza jedna wizja, którą roztoczył przed mymi oczami, a która rozgrywała się... no to już mniejsza z tym gdzie, szczególnie mnie zainteresowała. Poza tym zauważyłem w nim jeszcze jakby leciutki, ledwie dostrzegalny cień złośliwości. To, co wymieniłem, to cechy ludzi dowcipnych.



[11.02.2025, Toruń]

10 lutego 2025

ZAPISKI (1358) NIEZDROWO

 

1358.

Zaczęło się od obierania ziemniaków, z wierzchu twarde, lecz w środku zgniłe lub bliskie zgnilizny. To nie pierwszy wypadek, kiedy przy zakupie kilograma ziemniaków połowę trzeba odrzucić.

Przypomniałem sobie, że onegdaj w czasach tak złych, że nikt nie chce o nich pamiętać, w piątki babcia serwowała nam śledzie w śmietanie z cebulką i przyprawami, a do tego gotowała „ziemniaki w mundurkach” (potem ojciec przejął tę potrawę, a w kuchni czuł się jak ryba w wodzie). Pomyślałem sobie, że dzisiaj gotowanie kartofli w mundurkach jest w większości przypadków niewykonalne, bo jakże tu poddawać gotowaniu ziemniak w połowie zgniły w swym wnętrzu.

Albo taki dzisiejszy produkt mlekopodobny w kartonach lub plastykowych butelkach. Kto nie żył w tych ohydnych czasach octu na półkach, ten nie wie jak smakowało wtedy mleko. Dzisiejsze podróbki mlekopodobne to nie mleko. Postawisz takie na parę dni w temperaturze pokojowej i się nie skwasi. Czy ktoś sobie wyobrazi, że w krowiej naturze występuje 0,5% tłuszczu – Mućka by się zdziwiła, gdyż „produkuje” mleko w procentach jakie mają popularne piwa, nie mówiąc już o tym, że smak prawdziwego mleka był inny i niestety dla przeciętnego miejskiego konsumenta jest w obecnej chwili nieosiągalny.

W niektórych spożywczakach powstała moda na eksponowanie tzw. „zdrowej żywności”. Czy to oznacza, że cała reszta jest niezdrowa?

W mediach często pojawiają się godni podziwu specjaliści, którzy wykazują, że jakiejś , dajmy na to, kiełbaski lub serki nie nadają się do konsumpcji z uwagi na fakt iż są one zaśmiecone składnikami chemicznymi, które mogą powodować ciężkie choroby. Na zdrowy rozum jakieś tam służby państwowe powinny zareagować tak jak prawo reaguje na palenie papierosów, używanie dopalaczy czy czystych narkotyków. Czy reagują? To było pytanie retoryczne. Liczy się sprzedaż.

W tych zamierzchłych złych czasach, kiedy kandydat na pierwszego człowieka kraju jeździł dla Polski do Zimbabwe i RPA piliśmy wodę gazowaną, lemoniady, oranżady, napoje, soki pitne w butelkach szklanych. Gdy przystąpiliśmy do Europy, odwracając się od tych ponurych czasów plecami, nastąpił raj plastykowych opakowań i teraz myśli się bardzo poważnie nie tylko o przyczepianiu na stałe nakrętek do butelek, ale, o zgrozo do powrotu do świata komunistycznych opakowań szklanych.

Gdzie w tym wszystkim jest człowiek?


[10.02.2025, Toruń]

MALARSTWO RÓŻNE (1)

 

1. Aert de Gelder (Holandia, 1645-1727)

Ahimelech podający miecz Goliata Dawidowi (ok. 1682-88)

J. Paul Getty Museum, Los Angeles


Temat obrazu pochodzi ze Starego Testamentu: pierwszej Księgi Samuela, która opisuje punkt zwrotny w relacji Dawida z królem Saulem. Kapłan Ahimelech daje miecz Goliata młodemu Dawidowi. Kiedy król Saul dowiedział się, że ten symbol władzy został przekazany Dawidowi, kazał zamordować Ahimelecha.


2.

Gustaf Rydberg (Szwecja, 1835-1933)

Pejzaż zimowy z zaprzęgiem konnym (1868)

Kolekcja prywatna


Dramatyczne niebo w tle ożywia szary i senny zimowy krajobraz. Zainspirowany malarstwem z Düsseldorfu, Rydberg uromantycznił codzienną wiejską scenę, prawdopodobnie gdzieś w Europie kontynentalnej. Drobne, walczące postacie i zaprzęg konny stają się jednością ze śnieżną breją na drodze. Centralnym motywem jest niebo, płonące intensywnym światłem.


3. Niko Pirosmani (Gruzja, 1862-1918)

Niedźwiedź w księżycową noc (1913)

Muzeum Sztuk Pięknych Shalva Amiranashvili, Tbilisi


Niko Pirosmani, gruziński malarz prymitywista, osierocony w młodym wieku, charakteryzował się naiwną, dziecięcą prostotą swojej tematyki i techniki. Nauczył się malować jako dziecko, tworząc własny olej do malowania, a jego specjalnością było malowanie bezpośrednio na czarnym płótnie olejnym. Zawsze był biedny, ale chętny do pracy, dlatego przez całe życie wykonywał wiele zawodów, w tym pasterza i konduktora kolejowego...


4. Charles White (Afroamerykanin, 1918-1979)

Dzieci (1950)

Smithsonian American Art Museum, Waszyngton


Dwie postacie spoglądają przez wąskie okno. Młoda dziewczyna trzyma w ramionach dużą lalkę, chroniąc jej klatkę piersiową dłonią. Lalce brakuje głowy, ramion i stóp. Większa, druga postać to prawdopodobnie starszy brat, a może jej matka. Ciasna przestrzeń tej kompozycji, jeszcze bardziej ograniczona przez dwie poziome deski w poprzek ramy okna, tworzy uczucie napięcia i klaustrofobii. Ten potężny rysunek oddaje niepokoje, które wielu Afroamerykanów odczuwało w czasach przed prawami obywatelskimi.


5. Mela Muter (Polska/Francja, 1876-1967)

Kobiety bretońskie (ok. 1907)

Kolekcja prywatna


Maria Mela Kingsland urodziła się w Warszawie jako jedno z czworga dzieci w zamożnej rodzinie entuzjastów sztuki, a jej ojciec był jej największym mecenasem. Warszawa była wówczas okupowana przez Rosję, a artystka później stwierdziła, że w młodości była pod wpływem literatury rosyjskiej, a zwłaszcza Dostojewskiego. W 1899 roku poślubiła krytyka sztuki Michała Mutermilcha, a rok później urodził im się jedyny syn…


6. Tamara de Lempicka (Polska, 1898-1980)

Autoportret (Autoportret w zielonym Bugatti) (1929)

Kolekcja prywatna (Szwajcaria)


Dzieło to jest jednym z najbardziej znanych przykładów malarstwa portretowego w stylu Art Deco. Na zlecenie niemieckiego magazynu o modzie „Die Dame” na okładkę, aby uczcić niezależność kobiet, artystka postanowiła sportretować siebie za kierownicą samochodu wyścigowego Bugatti, ubraną w skórzany kask i rękawiczki oraz owiniętą szarym szalem - obraz przepełniony zimnym pięknem, niezależnością, bogactwem i niedostępnością. (De Lempicka nie posiadała Bugatti; jej własnym samochodem było małe żółte Renault).


7. Gerda Wegener (Dania, 1885-1940)

Lili Elbe (ok. 1928)

Akwarela na papierze

Kolekcja prywatna


Jej obrazy, przesiąknięte estetyką Art Deco, były uważane za radykalne ze względu na ich zaangażowanie w kwestie płci, tożsamości i seksualności. Odwracając tradycyjny model męskiego spojrzenia w historii sztuki, Wegener patrzy na kobiety z innym erotyzmem i podziwem dla swoich kobiet, które przedstawiała jako potężne jednostki. Urodzona jako Gerda Marie Fredrikke Gottlieb 15 marca 1886 roku w Hammelev w Danii, przeniosła się do Kopenhagi, aby uczęszczać do Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk Pięknych.


8. María Izquierdo (Meksyk, 1902-1955)

Maternidad (Macierzyństwo)(1944)

Olej na płótnie, 85 x 70,2 cm.

Kolekcja prywatna



María Izquierdo była jedną z pierwszych kobiet w Meksyku, która zarabiała na życie jako profesjonalna malarka. Za życia była artystką o międzynarodowej sławie i pozostaje jedną z najbardziej znaczących postaci w meksykańskiej historii sztuki XX wieku. Od początku jej kariery pod koniec lat 20. krytycy i koledzy po fachu chwalili sztukę Izquierdo za jej intensywne kolory i kwintesencję meksykańskiego charakteru. Podobnie jak wielu współczesnych artystów, była ona zaangażowana w tworzenie sztuki związanej z życiem i doświadczeniem narodu meksykańskiego.



[10.02.2025, Toruń]