ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 marca 2022

FILMY (8) DROGA NA ZACHÓD

 Akurat oglądam.... przypadek?


Kadr z filmu "Droga na zachód"
Kazimierz Opaliński

można obejrzeć tutaj: 

DROGA NA ZACHÓD

Film fabularny

Produkcja: Polska Rok produkcji: 1961

[Lokacje: Szklarska Poręba (stacje kolejowe Szklarska Poręba Górna i Średnia, tunel kolejowy pod Zbójnickim Skałami), linia kolejowa: Jelenia Góra - Szklarska Poręba - Jakuszyce, most kolejowy na Bobrze pod Jelenią Górą, Jagniątkowo, Wrocław (ul. Ptasia, Plac Uniwersytecki)]

    To już ostatnie dni wojny. Należy przewieźć koleją amunicję na front. Tego zadania podejmuje się emerytowany maszynista Walczak, człowiek niezwykle odpowiedzialny, fachowiec, lecz czasami nieprzystępny w kontaktach z innymi ludźmi. Do pomocy maszyniście najmuje się przypadkowy młody człowek, który kompletnie nie zna się na kolejarskim fachu. Pomimo rysujących sie nieporozumień stary maszynista z pomocnikiem prowadzą pociąg z amunicją na front. Jadą przez tereny, na których grasują niedobitki armii niemieckiej, dywersanci hitlerowscy oraz szabrownicy, którym w głowie jedynie wzbogacenie się na powojennym majątku. Chłopak pomagający maszyniście ginie podczas niebezpiecznej podróży; ginie tez cała żołnierska obsługa Maszynista doprowadza jednak pociąg do miejsca przeznaczenia.

Fantastyczna gra aktorska Kazimierza Opalińskiego w roli maszynisty. Ten świetny aktor wystąpił też wcześniej w roli maszynisty w filmie Andrzeja Munka "Człowiek na torze". Znany jest też chociażby z ról w "Faraonie" i serialu telewizyjnym "Klub Profesora Tutki".

Reżyseria: Bohdan Poręba

Scenariusz: Kazimierz Dziewanowski, Lech Pijanowski

Obsada:

Kazimierz Opaliński - maszynista Walczak

Władysław Kowalski - Roman Górski, pomocnik Walczaka

Ryszard Pietruski - żołnierz Zadora

Elżbieta Kępińska - dziewczyna w Poppowitz

Teresa Szmigielówna - zawiadowca stacji

Jerzy Kozakiewicz - żołnierz

Jerzy Michotek - żołnierz Falkowski

Józef Nalberczak - sierżant radziecki

Bogdan Niewinowski - żołnierz

Adam Pawlikowski - porucznik, dowódca pociągu

Józef Powojewski - Niemiec zabijający Romana

Józef Pieracki - naczelnik stacji

Mieczysław Voit - Niemiec napadający na pociąg

Ryszard Ber - dróżnik

Jan Łopuszniak - mężczyzna w tłumie na stacji

Irena Netto - kobieta w tłumie na stacji


[31.03.2022, Toruń]




29 marca 2022

WE FRAGMENTACH - ERNEST HEMINGWAY - OBÓZ INDIAŃSKI

 

Ernest Hemingway


Od niepamiętnych czasów czytywałem Hemingwaya. Szczególnie podobały mi się "Śniegi Kilimandżaro", "Za rzekę w cień drzew", "Stary człowiek i morze", "Słońce też wschodzi" i w końcu to opowiadanie, które przytaczam w dużym fragmencie poniżej. Jest to jedno z tych opowiadań świetnego amerykańskiego prozaika, w których występuje Nick - alter ego samego Hemingwaya, a opisana historia prawdopodobnie jest prawdziwa, zważywszy na fakt iż ojciec pisarza był lekarzem. Z pewnością zaintrygowało mnie onegdaj zaskakujące zakończenie opowiadania, a i też kiedy pierwszy raz zetknąłem się z tym tekstem, nie miałem zielonego pojęcia o rodzeniu i bólach porodowych. Sięgając po latach po ten utwór, w dalszym ciągu mnie wzrusza i zastanawia jak krucha bywa psychika ludzka, która każe odebrać sobie życie w sytuacji, gdy czyjeś zdrowie i życie jest zagrożone i nie można sobie z tym poradzić.


OBÓZ INDIAŃSKI


    U brzegu jeziora stała długa łódź wyciągnięta na ląd. Obaj Indianie czekali. Nick usiadł z ojcem na rufie. Indianie zepchnęli łódź na wodę, a jeden wskoczył do środka i zaczął wiosłować. Stryj Jerzy siedział na rufie łodzi obozowej. Młodszy Indianin zepchnął ją także, wsiadł i chwycił za wiosła. Obie łodzie ruszyły w ciemność. Nick słyszał dość daleko przed sobą we mgle stukot wioseł w dulkach tamtej łodzi. Indianie wiosłowali szybkimi, urywanymi ruchami. Chłopiec odchylił się w tył, otoczony ramieniem ojca. Na wodzie było zimno. Ich Indianin wiosłował ostro, ale druga łódź oddalała się coraz bardziej we mgle.

- Dokąd płyniemy, tato - zapytał Nick.

- Do indiańskiego obozu. Jest tam jedna Indianka bardzo chora. [...]

Wewnątrz, na drewnianej pryczy, leżała młoda Indianka. Od dwóch dni rodziła

dziecko. Dopomagały jej wszystkie stare kobiety z obozu. Mężczyźni wynieśli się dalej na drogę, żeby nie słyszeć jej krzyków, i tam zasiedli paląc w ciemnościach. Właśnie krzyczała, kiedy Nick z dwoma Indianami wchodził do chaty za ojcem i stryjem Jerzym.

Leżała na dolnej pryczy, rozdęta, przykryta kołdrą. Głowę miała odwróconą w bok. Na górnej pryczy leżał jej mąż, który przed trzema dniami zaciął się mocno w nogę siekierą. Palił fajkę. W izbie panował wstrętny zaduch.

Ojciec Nicka kazał postawić wodę na ogniu i kiedy się grzała, powiedział do syna:

- Ta pani będzie miała dziecko, Nick.

- Wiem - odrzekł Nick.

- Nic nie wiesz - powiedział ojciec. - Posłuchaj. To, co ona przechodzi, nazywa się bólami porodowymi. Dziecko chce się urodzić i ona też chce je urodzić. Wszystkie jej mięśnie usiłują wypchnąć to dziecko. I wtedy właśnie krzyczy.

- Rozumiem - powiedział Nick.

W tejże chwili kobieta wrzasnęła.

- Och, tatusiu, nie możesz jej coś dać, żeby tak nie krzyczała? - zapytał Nick. [...]

Potem, kiedy zaczęli operację, kobietę przytrzymywał stryj Jerzy i trzej Indianie. Ugryzła w rękę stryja Jerzego, który powiedział: “Przeklęta dziwka!", a młody Indianin, który go przywiózł, roześmiał się do niego. Nick trzymał ojcu miednicę. Wszystko to zajęło sporo czasu.

Ojciec Nicka podniósł dziecko, dał mu klapsa, by chwyciło oddech, i wręczył je starej kobiecie.

- Widzisz, Nicku? Chłopak - powiedział. - Jak ci się podoba zajęcie asystenta?

- Bardzo - powiedział Nick. Odwracał wzrok, żeby nie widzieć, co robi ojciec.

- No, gotowe - rzekł ojciec i wrzucił coś do miednicy.

Nick nie spojrzał na to.

- A teraz trzeba założyć parę szwów - powiedział ojciec. - Możesz się przyglądać, Nick, albo nie; jak chcesz. Będę zszywał cięcie, które zrobiłem.

Nick nie przyglądał się. Zaciekawienie przeszło mu już od dawna. [...]

- No, trzeba zajrzeć do dumnego ojca. Zwykle to oni najciężej przechodzą te

drobiazgi - rzekł doktor. - Muszę powiedzieć, że zniósł wszystko dosyć spokojnie. Ściągnął Indianinowi koc z głowy. Gdy cofnął dłoń, była wilgotna. Trzymając lampę w jednej ręce wspiął się na krawędź dolnej pryczy i zajrzał na górę. Indianin leżał z twarzą obróconą do ściany. Gardło miał poderżnięte od ucha do ucha. Krew spłynęła w małą kałużę tam, gdzie jego ciało wygniotło siennik. Głowa spoczywała na lewym ramieniu. Otwarta brzytwa leżała na kocu ostrzem do góry.

- Jerzy, wyprowadź Nicka - powiedział doktor.

Nie było to potrzebne. Nick, stojąc w drzwiach kuchni, widział dobrze górną pryczę, gdy ojciec z lampą w ręce opuszczał na poduszkę głowę Indianina.

Zaczynało świtać, kiedy wracali przesieką do jeziora.

- Okropnie żałuję, że cię zabrałem ze sobą, Nicku - powiedział ojciec. Całe jego

pooperacyjne podniecenie znikło. - Naraziłem cię na paskudny widok.

- Czy kobiety zawsze tak ciężko rodzą dzieci? - zapytał Nick.

- Nie; to był zupełnie wyjątkowy przypadek.

- Dlaczego on się zabił, tatusiu?

- Czy ja wiem, Nicku. Pewno nie mógł tego znieść.

- A czy dużo mężczyzn się zabija?

- Nie tak wielu, Nicku.[...]

Wsiedli do łodzi. Nick zajął miejsce na rufie, a ojciec przy wiosłach. Zza wzgórza wychodziło słońce. Wyskoczył okoń tworząc krąg na wodzie. Nick ciągnął za sobą zanurzoną dłoń; woda wydawała się ciepła w rzeźwym chłodzie poranka. Tam, na jeziorze, o świcie siedząc na rufie łodzi, którą wiosłował ojciec, Nick nabrał całkowitej pewności, że nigdy nie umrze.

Przełożył Bronisław Zieliński


[29.03.2022, Toruń]


SZTUKA - MALARSTWO RODZAJOWE

 


    Malarstwo rodzajowe jest specyficznym gatunkiem sztuki charakteryzującym się tym, że obrazuje najczęściej codzienne czynności: pracę, zabawę i inne elementy życia rodzinnego, lokalnego i społecznego Podmiotami tego typu malarstwa są ludzie wszelkich profesji i stanów wykonujący tak pospolite czynności jak gotowanie, obieranie warzyw czy też sprzedawanie różnych produktów na rynku. Ale są też prace przedstawiające grę w karty, rozmowy, okolicznościowe święta. Malarstwo te wychodzi również poza wnętrza, ukazując dziecięce gry i zabawy, tańce, polowania, podróżujących i kuligi. Obrazy malowane są w konwencji realistycznej, zaś jedną z ważniejszych wartości malarstwa rodzajowego jest to, że postaci ukazywane na płótnach nie są upiększane, podobnie zresztą jak wnętrza i przedmioty nie są udoskonalane. Często postaci i scenki rodzajowe mają charakter symboliczny, a zdarza się, jak w przypadku malarstwa Breugla starszego - moralizatorski. 

    Pierwsze obrazy tego gatunku pojawiły się  pod koniec XVI wieku, jednak sceny rodzajowe pojawiały się już w sztuce starożytnej. Szczyt popularności malarstwa rodzajowego nastąpił w połowie XIX wieku. Wśród przedstawicieli gatunku wymienić można między innymi takich malarzy, jak Pieter Bruegel i inni malarze flamandzcy, głównie XVII wieku,  Francisco Goya, Claude Monet czy Nicolas Poussin i wielu innych.

    Polscy przedstawiciele tego malarstwa to m.in. Józef Chełmoński, Jacek Malczewski, Julian Fałat, Aleksander Gierymski, Juliusz Kossak czy Franciszek Ejsmond 

1. Franciszek Ejsmond (1859-1931)
Miłość macierzyńska


2. Franciszek Ejsmond 
Wnętrze


3. Francisco Goya (1746 - 1828)
Nosicielka wody


4. Pieter Breugel starszy
Zimowy pejzaż z łyżwiarzami i pułapką na ptaki 


5. Diego Velázquez
Panny dworskie


6. Grigorij Miasojedow
Składanie życzeń młodym w domu ziemianina


7. Jan Steen
Dzień św. Mikołaja


8. Jan Vermeer
Koncert


9. Marten van Cleve Starszy (malarz flamandzki XVI w.)
Bójka chłopów z pielgrzymem


[29.03.2022, Toruń]

FRAZEOLOGIA (131 - 150)

 

Pieter Bruegel - fragment obrazu "Przysłowia niderlandzkie"
Nosić ogień w jednej ręce, a wodę w drugiej 
= Być dwulicowym, mieć dwie twarze.


131. kac moralny - wyrzuty sumienia, spowodowane nieetycznym postępkiem lub zachowaniem nieobyczajnym.


132. kaczka dziennikarska - informacja nieprawdziwa, wprowadzająca w błąd:

W takich sytuacjach zwykło się mówić o kaczce dziennikarskiej.


133. kamień milowy - postęp w jakiejś dziedzinie; wielkie osiągnięcie, odkrycie

Wynalezienie Internetu było kamieniem milowym w rozwoju społeczeństwa informatycznego.


134. kamień na kamieniu nie został/nie pozostał - mówiąc o wielkim, doszczętnym zniszczeniu czegoś:

Po przejściu trąby powietrznej w wiosce nie pozostał kamień na kamieniu. Trzydzieści rodzin jest bez dachu nad głową.


135. kamień obrazy - powód zniewagi, urazy; gest, który uraził; słowo, które obraziło itp.:

Przemowa lidera opozycji była kamieniem obrazy dla znacznej części posłów koalicyjnych.


136. kamień spadł komuś z serca - uwolnić się od troski, zmartwienia, ktoś odczuł ulgę:

Na drugi dzień ojciec po wypadku lekarze wybudzili ojca ze śpiączki farmakologicznej. Kiedy zobaczyłem w jego oczach, że nas rozpoznaje, kamień spadł mi z serca i wierzyłem w to, że szybko wróci.


137. kamyczek/kamień/kamyk do czyjegoś ogródka - złośliwa uwaga wypowiedziana pod czyimś adresem niby przypadkiem, mówiąc na inny temat.


138. kamień węgielny - 1. fundament czegoś; istotna część rozpoczynająca jakąś działalność, zapoczątkowanie czegoś:

Spisane wykłady szwajcarskiego badacza stały się kamieniem węgielnym współczesnego językoznawstwa. Także kłaść/położyć kamień węgielny pod coś.


139. kamień węgielny - 2. akt erekcyjny umieszczony w fundamentach nowo powstającego budynku:

Prezydent miasta wraz z rektorem uniwersytetu wmurowali kamień węgielny pod przyszłą halę widowiskowo-sportową w mieście.


140. kampania wrześniowa - poprawkowa sesja egzaminacyjna odbywająca się we wrześniu:

Do egzaminu z filozofii muszę sobie przypomnieć całą starożytność od a do zet, a to nie jedyny egzamin w tym tygodniu. Coś mi się wydaje, że szykuje się kampania wrześniowa.


141. kapuściana głowa/kapuściany łeb - głupiec, idiota, ktoś niemądry Także: zakutyłeb, zakuta pała.


142. karny z kapelusza - decyzja sędziego o podyktowaniu rzutu karnego na podstawie błędnej oceny sytuacji w polu karnym:

Zasłużyliśmy na remis, ale sędzia nas skrzywdził dyktując pod koniec drugiej połowy karnego z kapelusza.


143. karać kogoś przykładnie - wymierzać komuś surową karę, często dla odstraszenia innych. Także: ukarać kogoś przykładnie.


144 karczemna awantura - kłótnia, burda, najczęściej odsłaniająca najbardziej prymitywny sposób zachowania:

Tuż po zakończeniu debaty na temat wolności słowa wybuchła karczemna awantura wśród parlamentarzystów zebranych w kuluarach przez ekranami telewizyjnymi.


145. karta przetargowa - argument pomocny w negocjacjach, w sporze:

Kartą przetargową było poparcie kandydata opozycji na stanowisko prezesa konsorcjum.


146. kaszka z mlekiem - sprawa łatwa, nieskomplikowana:

Matura z matematyki to była dla mnie kaszka z mlekiem.


147. kawał chłopa - dobrze zbudowany, wysoki, silny mężczyzna:

Franek zawsze górował nad swymi kolegami. Był z niego kawał chłopa.


148. kawał dobrej nikomu niepotrzebnej roboty - o pracy, która wymagała sporego wysiłku i okazała się w rezultacie bezużyteczna:

Siedziałem nad tymi tabelami dwie noce, a ty mi mówisz, że te opracowania nie będą miały wpływu na wyniki badań. Mogłeś zadzwonić do mnie, żebym rzucił to w diabły, a tak wykonałem kawał dobrej nikomu niepotrzebnej roboty.


149. kawał drogi - bardzo daleko:

Do sklepu to jeszcze kawał drogi przed nami. Także: szmat drogi.


150. kawał/ dowcip z długą brodą - powszechnie znany dowcip opowiadany od dawna, często.


[29.03.2022, Toruń]

28 marca 2022

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (667 - 668) WIELKI SEN. Z ŻYCIA "PIESEŁEK".

 




667.

Sen od czasu do czasu przydaje się, nie powiem, choć w dalszym ciągu uważam, że zbyt długi sen to strata części życia. Z drugiej strony, jeśli śpi się zwykle krócej, tak jak ja, to może to oznaczać, że człowiek jest starszy [przeliczmy sobie np. 3 godzin krótszego niż przeciętne spanie, pomnóżmy przez miesiące i lata, i wtedy wyjdzie, że nasze aktywne życie trwa dłużej... że w rachunkach nie jestem dość bystry, przeto sam mnożyć i dodawać nie będę].

Ale mnie się ten przydługi sen przydał, także z tego powodu, że nie spożyłem kolacji, czyli nie wzrosła przy okazji waga mego ciała.

A tak w ogóle to miałem zasiąść do pisania tekstu, w którym chciałbym poruszyć kwestię idiotyzmów dzisiejszych egzaminów ósmoklasistów czy maturalnego z języka polskiego [nie sięgam po inne przedmioty, gdyż prócz języka angielskiego nie bardzo mam kompetencje do wypowiadania się na inne tematy]. Chyba musiałem się zdenerwować, skoro odłożyłem egzaminacyjny temat na później - najgorzej pisać w zdenerwowaniu - więc z pewnością odniosę się do tychże sprawdzianów "wiedzy" (sic!) "inną razą", gdy będę spokojniejszy. Pozwolę sobie jedynie na taki oto komentarz:

Jakże Ciebie rozumiem, Panie Witoldzie Gombrowiczu, żeś swoim cennym głosem na temat szkoły ówczesnej (okazuje się, że tym bardziej współczesnej) wystąpił gromko przeciwko "upupianiu" młodzieży, skrytykowałeś Pan, Mistrzu to, że szkoła jaką znałeś (i jaką ja znam), nie zmierza w stronę indywidualnych umiejętności, sądów i opinii, że szkoła - dodajmy koniecznie - nauczyciele traktują (dzięki, rzecz jasna, "programistom") jak ona/on sprzątaczka/sprzątacz, którzy układają uczniaków tak jak wymienieni powyżej czynią to z książkami w biblioteczce, czyli według książek tych rozmiarów. Zaiste, Panie Gombrowicz, Wielkim Pan Pisarzem Jesteś.


668.

Adelka ma się lepiej, chociaż w chwili obecnej pobiera kroplówkę z mikroelementami, których jej organizm nie wchłania drogą pokarmową i stąd drżenia i inne tego typu przykre dla oczu zachowania.

Taż Adelka kiedy tylko zdrowieje ma tę szczególną właściwość obserwacji twarzy i ust osób, które do niej i o niej rozmawiają. Nie przesadzę, gdy powiem, że przypomina mi w tych sytuacjach specjalistę od czytania z poruszanych podczas mowy warg ludzkich. Zaryzykuję, że świadczy to o inteligencji mojej psiny, choć trudno jest mi to wytłumaczyć. W każdym razie tu nie chodzi tylko o to, że rozróżnia słowa wypowiadane do niej, czy mówione do kogoś, nie tylko o to, że rozróżnia złość, smutek, radość, niepokój czy spokój płynące z wypowiadanych przy niej słów, ale i stara się zrozumieć ludzką mowę, dialog,m który rozgrywa się przed nią.

Inna ciekawa historia. Otwieramy balkon. Na dworze zimno. Ale oczywiście Masza korzysta z okazji, aby znaleźć się na świeżym powietrzu. Adelka staje w pobliżu, nie wchodzi na balkon.

- Zimno, co? - pytam Adelki

W odpowiedzi zaczyna się trząść.

- No popatrz - mówię do Adeli - Masza wyszła na balkon, a jest zimno. Co ty na to? Nie skrzyczysz jej?

Adelka oczywiście reaguje szczekaniem, patrząc cały czas w stronę koleżanki i nawet kiedy Masza powraca do pokoju, Adelka nie omieszka "ochrzanić" jej kolejnym szczekaniem skierowanym bezpośrednio do Maszy. Potem unosi głowę i patrzy mi w oczy, tak jakby pytała:

- Dobrze zrobiłam?

- Świetnie - odpowiadam. - Musisz dbać o przyjaciółkę.


[28.03.2022, Toruń]