Nie zwykłem zbyt często wczytywać się w dyskusję na internetowych forach, gdzie naród, otwierając wentyl wolności słowa, pisze dosłownie to, co mu ślina na język przyniesie. Nie powiem, czasami oburzenie jakimś tematem jest obiektywnie jawne i uzasadnione, lecz sposób reakcji bywa zdumiewająco prosty, by nie powiedzieć prostacki. Dodatkowo, w wypowiedziach forumowiczów, odbijają się jak w zwierciadle sympatie polityczne, a raczej antypatie. W takich przypadkach rozwiązanie problemu wydaje sie dziecinnie proste: wystarczy wskazać winnego, którym zawsze jest ten antypatyczny. Ponieważ rozkład sympatii i antypatii jest w miarę sprawiedliwie rozłożony, na forach trwa totalny bełkot razy ubliżanie, a to wszystko podniesione do drugiej, niejednokrotnie do trzeciej potęgi.
Oczywiście tego typu "nowomową" zajmować się nie chcę, gdyż przytaczanie przykładów antypatii do osób i struktur partyjnych niczego nowego nie wniesie. Chodzi mi o pewien szerszy problem: stosunek obywateli (to prawda, że muszę w tym wypadku posłużyć się uogólnieniem) do problemu, jaki ostatnio ujawnił się medialnie w sejmie, a mianowicie, protest matek i ojców dzieci niepełnosprawnych.
Mam swoje zdanie na ten temat, lecz tym razem chciałbym przedstawić poglądy moich rodaków na kwestię pomocy państwa, jej zasadności i wielkości w stosunku do ludzi, nazwijmy to w ten sposób, ukaranych przez los.
Zanim przytoczę część z tych wypowiedzi, muszę koniecznie zaproponować pewną perspektywę, z jakiej wpatrywałem się w te wypowiedzi. Spróbujmy zatem określić to pole obserwacji jako miejsce, w którym zgromadziłem wyuczoną, jak i też odczuwaną zmysłami pozycję humanisty, dla którego człowiek jako taki stanowi najistotniejszy punkt odniesienia.
Jestem więc zadeklarowanym humanistą i czytam...
A ja się
pytam z jakiej racji państwo (czyli my, wszyscy podatnicy) mamy łożyć na tych
chorych i jeszcze oni utrzymują że to jest nasz psi obowiązek.
Rzeczywiście ciekawe. "Z jakiej racji mamy łożyć". Przypominam, że chodzi tu o dzieci, które w ogromnej większości nigdy nie wyzdrowieją, i nigdy się nie usamodzielnią.
Ja
proponuję zrobić ustawę że pieniądze na to pójdą nie z budżetu ale ze
zmniejszenia uposażeń tych posłów, którzy tych biednych ludzi sprowadzili do
sejmu, ciekaw jestem czy ochoczo tą ustawę poprą. Bo łatwo jest rozdawać z
cudzego.
Forumowicz oczywiście uważa, że niektórzy posłowie przyprowadzili "tych biednych ludzi" za co powinni, jako jedyni posłowie, ponieść finansowe konsekwencje. Powstaje oczywiście pytanie, co by się stało, gdyby jednak nie sprowdzono tych ludzi? Czy nie byłoby problemu? A gdyby tak każdy poseł przyprowadził po jednym "egzemplarzu" biednego człowieka. Moja drwina wynika raczej z braku rozsądku forumowicza, choć, idąc tym tokiem rozumowania dalej, rodzice dzieci niepełnosprawnych skorzystaliby najwięcej.
A co do wydatków na obronę np. misje w Afganistanie to są to wydatki,
które jak pokazały wydarzenia na Krymie, są niezbędne...wciąż obowiązuje stara
maksyma: jak chcesz mieć pokój, to szykuj się do wojny".
Forumowicz ustalił priorytety: misja w Afganistanie ważniejsza niż pomoc rodzicom dzieci niepełnosprawnych. Moja złośliwość nakazałaby powiedzieć, że liczba zamachów ze skutkami śmiertelnymi w Afganistanie nie zmniejszyła się, a zwiększyła po wprowadzeniu misji. Forumowiczowi chodziło prawdopodobnie o to, że udział polskich żołnierzy w Afganistanie przyczynił się do polepszenia wartości bojowej armii. Cenna wskazówka dotycząca szykowania się do wojny to kolejny priorytet. Kontynuując nutkę złośliwości chciałoby się powiedzieć, że rzeczywiście dla osoby prezentującej takie poglądy kwestia niepełnosprawnych dzieci schodzi na plan dalszy, gdyż prawdopodobieństwo ich wyszkolania na potrzeby armii jest znikome.
Nie
rozumiem dlaczego ktoś ma otrzymywać więcej wynagrodzenia tylko z powodu
choroby dziecka.
Też nie rozumiem, tylko że ja nie rozumiem kontekstu użycia słowa "więcej". Czy np. chodzi tu o otrzymywanie przez rodziców osób niepełnosprawnych "większych pieniędzy" niż mieli, czy o to, że mieliby otrzymywać większe wynagrodzenie od innych, na przykład od piszącego te słowa forumowicza. Proszę też przeczytać wyróżnione przeze mnie zdanie z akcentem na "tylko". Prawda, ile z tego slowa można dowiedzieć się o autorze?
Kolejna
kwestia, co z osobą która jest na wózku. Czy brak czucia w nogach uprawnia kogoś do pobierania 1100zl?? Nie, bo można pracować.
Oryginalny pogląd. Dodałbym, że do pobierania 1100 złotych nie uprawnia także brak czucia pod kośćmi czaszki forumowicza ... ech ta moja złośliwość.
p.s. co
to za rodzice którzy chore dzieci targają po sejmach zamiast w domu siedzieć i
się opiekować??
O, tutaj przynajmniej wiadomo o co chodzi. Forumowicz ma wpisywać swoje idee na forach, a roidzice mają się opiekować dziećmi i już.
Nie
rozumiem po co podatnicy mają się zrzucać na niepełnosprawne dzieci. Przecież
można w sytuacjach, kiedy wiadomo, że urodzi się niepełnosprawny twór dokonać
aborcji. Ci, którzy się na to nie zdecydowali niech sami ponoszą tego
konsekwencje.
Tak sobie myślę, że może forumowicz nie ma niepełnosprawnego dziecka, bądź też sam niepełnosprawny nie jest (chociaż, gdyby tak przyjrzeć się dokładnie tej wypowiedzi, przypominam sobie, że kiedyś tam, ktoś o kimś powiedział: pełnosprawny inaczej). Proszę o zwrócenie uwagi na intrygujące użycie w zdaniu złożonym grupy podmiotu "niepełnosprawny twór". Forumowicz nie zauważył pewnie, że jego wysublimowane określenie zawiera zagadkę: czy coś takiego jak "twór" może być niepełnosprawny?
Lepiej dofinansować bezdomne, ale zdrowe dzieci, z których może
być powszechny pożytek, a nie czyjś partykularny interes jak tych rodziców
niepełnosprawnych, którzy mają takie trudne życie, że nie mogą wyjść na bal tak
jak wszyscy. Dokonali wyboru. Mogli skrobać.
No, cudowne. Przyznałbym wieniec laurowy za zestawienie: powszechny pożytek ze zdrowych dzieci - partykularny interes rodziców niepełnosprawnych. Tak się tylko zastanawiam, o co chodziło forumowiczowi z tym balem.
Dziecko
ma dwoje rodziców jedno pracuje drugie się nim zajmuje i jeszcze mu za to
płacą. O co tym pasożytom chodzi? Ilu ludzi w polsce musi żyć za 1200 i
utrzymywać swoje rodziny bez wyłudzania pieniedzy od państwa! Ci ludzie nie
mają HONORU ? WSTYD!!!!
No ... proste rozwiązanie. Jedno pracuje, drugie się dzieckiem zajmuje. Cieszymy się niezmiernie, że forumowicz, który zapewne niepełnosprawnego dziecka nie posiada, nie wyłudza pieniędzy od państwa. W każdym bądź razie cieszymy się, że honor forumowicz posiada i nie wstydzi się swojej mądrej wypowiedzi.
Dlaczego
wydział rodzinny warszawskiego sądu pozostaje bezczynny?Chore dzieci winny
znajdować się w szpitalu albo w domu, a nie na manifestacji politycznej ich
matek. Albo natychmiast dzieci wracają tam gdzie powinny być albo matki powinny
zostać natychmiast pozbawione władzy rodzicielskiej. Wyroki w tej sprawie
powinny zapaść najpoźniej jutro.
Kolejne proste rozwiązanie. Popatrzcie jaka głębia mysli. Forumowicz niechybnie zrobi karierę w prokuraktorskim albo sądowniczym aparacie. Myślałem, że ORMO już nie funkcjonuje.
Wymowne
jest również to, że były tam niemal same kobiety a jedna z nich gdy nie mogła
sklecić sensownej, dobitnej wypowiedzi w pewnym momencie wybuchła płaczem i
uciekła, gdy to nie przyniosło oczekiwanego efektu wróciła jak gdyby nigdy nic
i nawet oczu nie miała zaczerwienionych. Nie twierdzę, że te dzieci udawały
upośledzone ale ktoś tu chciał upiec więcej pieczeni na jednym ogniu.
Puder, forumowiczu. To zapewne jakiś drogi puder stanął na przeszkodzie ujrzenia przez ciebie zaczerwienionych oczu. Przychylam sie do twojej wypowiedzi forumowiczu - także nie twierdzę, aby te dzieci udawały upośledzone.
Ludzie,
Ludzie! Tam jakiś facet chce zabić siebie, dziecko i żonę !!!!!!! Jak to
możliwe? Jestem w stanie zrozumieć głębokie poczucie żalu, niespełnienia,
czy stres związany z destabilizacją życiową, ale jakaś kolejność musi istnie! Baranie ... , jeśli zabijesz siebie, to kto zabije TWOJE dziecko ? ( że o
żonie nie wspomnę).
Zastanawiam się czy powyższy urywek nie jest przypadkiem żartem. To może pożartujemy sobie wspólnie, forumowiczu? Z tym dzieckiem, z żoną jakiegoś tam faceta, to może TY dałbyś sobie radę? Kolejność dowolna.
To tyle na ten moment. Dosyć.
Co się z nami stało? Miało być przecież z określonego punktu widzenia, z punktu widzenia człowieczeństwa, które, jak widać, gdzieś się ulatnia. Miast tego pieniądz i niezwykle silnie zarysowane prawo do własności, prawo do posiadania, zakaz empatii...
Może kiedy indziej będzie i o tym.