ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

28 lutego 2022

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (656) ZROZUMIEĆ WOJNĘ.

 



656.

    Staram się być wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o komentowanie działań wojennych na Ukrainie. Trudno komentować tę wojnę, gdyż praktycznie jesteśmy odcięci od informacji ze strony Rosji i jako pewnik przyjmujemy wszystkie, które dostarczane są przez stronę ukraińską.

    Niewątpliwie napastnikiem jest Rosja, jednakowoż zaskakującą wydają się informacje o przerażających więc stratach napastnika, co kłóci się z historią wojen, w których posiadający przewagę militarną napastnik, oblegając napadnięte państwo traci więcej sprzętu wojskowego niż kraj praktycznie znacznie uboższy w broń. No cóż, wypada nam w to wierzyć, bo nie jesteśmy w stanie udowodnić, że jest inaczej.

    Jak by nie było, zdaje się, że Putin nie docenił zachodniego świata, mediów i sterowanej przez nie opinii publicznej. Faktem jest, że od czasu kryzysu kubańskiego Rosja nigdy wcześniej nie miała tak złej prasy. Nigdy wcześniej nie było tak zaawansowanego bojkotu. Już nie tylko podlega mu sport, do czego od pewnego czasu jesteśmy przyzwyczajeni, ale bojkot dotyczy kultury rosyjskiej, współczesnych wykonawców. Przeglądam stronę France Musique i co czytam?

    "Inwazja Rosji na Ukrainę sprawi, że Cité de la musique - Philharmonie de Paris w najbliższych miesiącach zmodyfikuje swoje programy, solidaryzując się z narodem ukraińskim. Dokładne informacje na temat wszystkich odwołanych i zastąpionych koncertów zostaną podane w ciągu najbliższych dni, z uwzględnieniem instrukcji, które zostaną wydane przez rząd - komunikat prasowy Philharmonie de Paris".

    A w innym miejscu czytam:

"Bolszoj i Maryjski odwołane

Po drugiej stronie Atlantyku londyńska Royal Opera House ogłosiła w piątek, że odwołała zaplanowane na lato spektakle Bolszoj. "Letni sezon Baletu Bolszoj w Royal Opera House był na końcowym etapie planowania. Niestety, w obecnej sytuacji sezon nie może się odbyć" - napisano w oświadczeniu Covent Garden. Dyrektor naczelny Teatru Bolszoj, Władimir Urin, podpisał petycję i list publiczny potępiający wojnę na Ukrainie." [zwracam uwagę na to nie pomogła petycja Urina]

    A gdzie indziej:

"Niektóre osobowości są szczególnie zagrożone. Tak jest w przypadku Walerego Giergiewa [tak, tak, mojego ulubionego dyrygenta], wybitnego dyrygenta i figury wpływowej dyplomatycznej dyplomacji Władimira Putina, co opisał w poniedziałek nasz publicysta Antoine Pecqueur. Najlepiej opłacany rosyjski artysta nie będzie mógł wystąpić w tym tygodniu w La Scali, ponieważ nie potępił inwazji na Ukrainę - poinformował burmistrz Mediolanu. Valery Gergiev został usunięty z praskiego Festiwalu Dworzaka, Filharmonicy Monachijska i Rotterdamska grożą zerwaniem z nim kontraktów. Festiwal w Verbier w Szwajcarii również poprosił rosyjskiego maestro o rezygnację z funkcji dyrektora muzycznego, na co ten przystał.

    Valery Gergiev miał już poprowadzić Orkiestrę Filharmoników Wiedeńskich na trzech koncertach w Carnegie Hall w Nowym Jorku w zeszłym tygodniu, ale w krótkim czasie zastąpił go Yannick Nézet-Séguin. W Carnegie Hall nie wystąpił również rosyjski pianista Denis Matsuev, zdeklarowany zwolennik prezydenta Putina."

    Opinia publiczna interesuje się głównie sportowcami. 

    Co o tym sądzić? Generalnie jestem przeciwko jakimkolwiek sankcjom, albowiem doświadczenie uczy, że na sankcjach cierpią najczęściej, jeżeli nie zawsze zwykli ludzie. Ne będę rozwijał tego tematu, bo jego ocena wydaje mi się oczywista. Nie uważam też, aby właściwym rozwiązaniem była odpowiedzialność zbiorowa, tzn. sam fakt bycia Rosjaninem to właściwy i jedyny powód do potępienia go.

    Pisząc te słowa, nie chcę rozmywać tematu. Wojnę rozpoczęła Rosja i ona jest agresorem bez względu na to, jakie miała intencje. Czy jednak naprawdę za tę wojnę odpowiada cały naród rosyjski? To tak do przemyślenia, do zastanowienia się.

    Putin, jak się daje, położył na szali wszystko, i siłę zbrojną, i reputację państwa. Czy potrafi sobie odpowiedzieć, co będzie po wojnie? Czy blefuje, czy nie formułując polecenie o postawieniu w stan gotowości Strategicznych Sił Odstraszania [tym jądrowych]. Pół biedy, jeśli blefuje... a jeśli nie???


[28.02.2022, Toruń]


27 lutego 2022

KRONIKI (1) pkf 58/10a

 




Świątynia Wang w Karpaczu.


POLSKA KRONIKA FILMOWA 58/10A

Ten kto chodził onegdaj do kin, zwłaszcza w czasach PRL-u, pamięta, że właściwą projekcję poprzedzała obrazy dokumentalne ukazywane w cyklu zwanym Polska Kronika Filmowa.

Wiele było w tych dokumentalnych filmikach propagandy, a rzeczywistość ówczesnej Polski przedstawiana była głównie z perspektywy władzy, nie mniej jednak ów cykl był kroniką naprawdę najistotniejszych wydarzeń krajowych, wspomaganych także jakimiś obrazkami z zagranicy, także wydarzeniami kultury i sportu, migawkami z kłopotliwej aury, wspomnieniami rocznicowymi czy też "pocztówkami" geograficznymi czy historycznymi przekazywanymi z różnych zakątków kraju i świata.

Dlatego też uznałem, że po latach warto powrócić do kronikarskich wspomnień, odbyć sentymentalną podróż do przeszłości, ale i przypomnieć sobie o pewnych wydarzeniach, faktach, itp.

W niniejszej kronice całkiem ciekawymi materiałami są:

- informacje o karpackiej świątyni Wang,

- ciekawy temat o próbie jednej ze sztuk Arystofanesa,

- sztuka skakania (skoki narciarskie) w końcu lat 50-tych ubiegłego stulecia.

adres do strony kroniki poniżej.

https://www.35mm.online/vod/kroniki/polska-kronika-filmowa-58-10a?page=4&searchPhrase.3=POLSKA%20KRONIKA%20FILMOWA&__NodeTypeAlias.2=asset,series&__productionYear.4=1940,2022


[28.02.2022, Toruń]

26 lutego 2022

FRAZEOLOGIZMY (91-110)

 

Pieter Bruegel the Elder (1525 - 1569)
"Wieża Babel"



91. i chcieć i bać się - o sytuacji, w której ktoś okazuje niezdecydowanie, nie podejmuje decyzji, często z trudno wytłumaczalnych względów, także: chcieć i bać się.


92. i do tańca i do różańca - o kimś bardzo towarzyskim, oddanym, przyjaznym, z kim można tak samo dobrze się zabawić, jak i załatwić coś ważnego, porozmawiać na poważnie.


93. coś idzie jak ciepłe/świeże bułki/bułeczki - o czymś, co cieszy się dużym zainteresowaniem i dlatego rozchodzi się, sprzedaje się szybko.


94. coś idzie komuś jak krew z nosa - bardzo trudno; ktoś nie daje sobie z czymś rady, nie może podołać czemuś:

"Dzisiaj praca idzie mi jak krew z nosa. Wszystko przez te huśtawki pogody".


95. coś idzie jak po grudzie - coś sprawia ogromne trudności; robić coś, napotykając rozliczne przeszkody, nie móc podołać czemuś:

"Wiem, że mieliśmy opracować dane statystyczne na 14, ale idzie nam jak po grudzie. Co rusz znajdujemy nowe wyjątki, a po wprowadzeniu poprawek, musimy powtarzać symulację oprogramowania. Jak Bóg da, będziemy gotowi

na 16.30".


96. coś idzie jak po maśle - łatwo, bez przeszkód, bez problemów:

"Po kilkunastu latach od zmiany systemu wydaje się, że wszystko idzie jak po maśle. Spadło bezrobocie, notujemy wzrost gospodarczy, a co najważniejsze – badania wskazują na zwiększający się procent zadowolenia wśród zwykłych ludzi". Także - coś poszło/szło jak po maśle.


97. coś idzie jak z płatka - coś przychodzi komuś łatwo, bez problemów; coś toczy się po czyjejś myśli.


98. igrać ze śmiercią - postępować lekkomyślnie, nierozważnie, narażając się na niebezpieczeństwo, utratę zdrowia, utratę życia:

Wycieczki zimowe bez kompletnego ekwipunku alpinistycznego to modny ostatnio sport ekstremalny, choć dla wielu znawców gór to głupota i igranie ze śmiercią."


99. igrać z ogniem - postępować nieodpowiedzialnie, narażając się na kłopoty:

"Krytykując tak otwarcie swojego kierownika, igrasz z ogniem. Zobaczysz, że może się to źle skończyć i wtedy nie będzie miało znaczenia to, po której stroni znajduje się racja."



100. i koło się zamyka/zamknęło - jakieś czynniki uniemożliwiają rozwiązanie jakiegoś problemu, wyjście z sytuacji itp.; coś powraca/powróciło do stanu początkowego, pomimo starań mających na celu zmianę.


101. ile dusza zapragnie - wszystko, na co ma się ochotę, bez wyjątku, bez ograniczeń:

"Pierwszy raz wyjechałem na zorganizowaną wycieczkę tzw. all inclusive. I rzeczywiście, jedzenia, owoców, napojów, wszystkiego było pod dostatkiem, ile dusza zapragnie."


102. ile sił w nogach - szybko, spiesząc się bardzo; włożyć wszystkie siły w bieg:

"Biegnij, ile sił w nogach, to może jeszcze dogonisz mamę przez odjazdem autobusu". także: co sił w nogach. Najczęściej w połączeniu z czasownikami = biec/biegnąć, pobiec/pobiegnąć, uciekać.


103. inaczej śpiewać - spokornieć pod wpływem strachu; zmienić zdanie: "Jeśli próbuje ci wmówić, że nie zdąży przewieźć towaru, bo jest długi weekend, to zawsze spokojem w głosie wspomnij o poszukiwaniu konkurencyjnej firmy transportowej. Zobaczysz, od razu zacznie inaczej śpiewać, gdy mu dasz do zrozumienia, że nie jest jedynym na tym świecie właścicielem ciężarówek". Także: ktoś będzie inaczej śpiewać.


104. inne powietrze - o zmianie klimatu, środowiska:

"Wyjedźmy nad morze na tydzień. Inne powietrze dobrze nam zrobi." Także: odetchnąć innym powietrzem.


105. inny świat - odmienny, diametralnie inny, autonomiczny:

"Czy znalazłeś jakiś złoty środek między jednoczesnym rozwijaniem u studentów techniki i kreatywności? (…) Kolejne lata przynoszą nowe doświadczenia. Każdy student to inny świat, odmienna wrażliwość, sposób

myślenia"


106. i po herbacie - skończone, czegoś nie da się już cofnąć. Także: i po zawodach.


107 i po strachu - nie trzeba było się bać; skończyło się:

"Szczepionka jest w strzykawce. Nie bój się. Pani pielęgniarka wbije ci tylko taką małą igiełkę. O, widzisz, i po strachu. Nie płacz, przecież nic nie bolało." Także: już po strachu.


108. i po zabawie - skończone, czegoś nie da się już cofnąć.


109. iskra boża - talent, powołanie, wybitne uzdolnienia:

"W dzisiejszym meczu Ronaldinho zrobił różnicę. Każdy obserwator dostrzega w tym młodzieńcu iskrę bożą, która powoduje, że piłka go słucha w każdej sytuacji."

110. istna wieża Babel - o zbiorowości mówiącej różnymi językami.


[26.02.2022, Toruń]

25 lutego 2022

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (655) WOJNA

 

 Francisco José de Goya (1746 - 1828)
 "Rozstrzelanie powstańców madryckich" [1808]


    Każda wojna jest zła. Jakakolwiek wojna jest zła. Ale ta wojna była oczekiwana przez cały cywilizowany świat. Wojny wywołują politycy, wynajdując dla ich rozpoczęcia usprawiedliwienia. Czasami są one zrozumiałe, innym razem nieuzasadnione.

    Po kijowskim majdanie Rosja stała się dla Ukrainy wrogiem numer jeden. Rosja obawiając się, że na terytorium Ukrainy Stany Zjednoczone rozlokują bazy wojskowe, zajęła Krym. Oprócz tego zaczęła wspierać wschodnie republiki: Ługańską i Doniecką. W tym miejscu trzeba dodać, że im dalej na wschód Ukrainy, tym większy procent ludności czuje się Rosjanami. Wydaje się, że w obecnym konflikcie zbrojnym chodzi głównie o to, że Putin nie chce dopuścić do tego, aby Ukraina dostała się do NATO i już w sposób oczywisty stała się sojusznikiem USA, sojusznikiem, który miałby wtedy prawo oczekiwać na pomoc zbrojną ze strony wojsk sojuszu atlantyckiego, gdyż doktryna NATO dotycząca aktywnego zaangażowania się militarnego w konflikt zbrojny dotyczy jedynie państw członkowskich NATO. Ponieważ strona ukraińska otwarcie głosiła chęć przystąpienia tego państwa do NATO, twierdząc, że do ostatniego guzika będzie bronić tego stanowiska, Putin postanowił uprzedzić te zamiary. Dla władcy Rosji najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby stworzenie, czy też doprowadzenie do powstania w Kijowie władzy przychylnie nastawionej do Rosji, tak aby zyskać od niej gwarancje nieprzystępowania do wrogiego Rosji sojuszu.

    Każda wojna jest zła. Jakakolwiek wojna. Ale spróbujmy sobie na chwilę wyobrazić, że w Meksyku, państwie graniczącym ze Stanami Zjednoczonymi doszli do władzy ludzie skrajnie negatywnie ustosunkowani do USA. Mało tego, powstały antyamerykański rząd może liczyć na pomoc gospodarcza i zbrojną Rosji. Czy posiadamy na tyle wyobraźni, aby przewidzieć, co w takim wypadku zrobiłyby Stany Zjednoczone? Czy pozwoliłyby na to, aby za południową granicą kraju funkcjonował rząd wrogo nastawiony do Stanów?

    Każda wojna jest zła. Jakakolwiek wojna. Ale każdej wojnie, no, prawie każdej, można zapobiec. Od tego są rozmowy, negocjacje, pośrednicy tych negocjacji. Zaprawdę wymachiwanie szabelką nie jest dobrym rozwiązaniem, bo otoczony zewsząd niedźwiedź, przyparty do muru, tym bardziej może pokąsać.


[25.02.2022, Toruń]


KAWIARENKA. ROZDZIAŁ 38. WIECZERZA W KAWIARENCE

 

Wigilia w chłopskiej chacie. Rys. z czasopisma „Kłosy” 1878 r.


ROZDZIAŁ 38. WIECZERZA W KAWIARENCE

(w którym rzeczona wieczerza w kawiarence przedstawiona zostanie)


    Dni mijały jeden po drugim pospiesznie i przedświątecznie, a każdy miasteczka obywatel porządki nad własną domową substancją roztaczał, zakupów dokonywał i o tym wyjątkowym rodzinnym święcie myślał, aby je spędzić w jak najpiękniejszym gronie.

    Doktor Koteńko z domowych przygotowań przez panią Zofię był zwolniony, albowiem wraz z rodzonymi siostrami zakonnymi najstarszych w mieście i okolicach pacjentów doglądał; przy okazji ta trójca opłatki w ich domach zostawiała i zachęcała do odwiedzenia kawiarenki w dni świąteczne tych wszystkich, którzy na samotność przez los skazani chcieliby się, pomimo albo na przekór tej samotności, dobrym podzielić słowem.

    W kawiarence, która w grudniu otworzyła swoje dźwierze dla najuboższych, ruchome święto ciepłego tego roku grudnia trwało niestrudzenie, a nowi goście tak bardzo do tego miejsca przywykli, jakby od lat w nim przebywali. Zdarzały się też przypadki takie, że co niektóre starsze panie do naczelnej kucharki kawiarenki, pani Rybotyckiej się zgłaszali, pomoc swą w przygotowywaniu jadła oferując. Stary Pisarz z estymą przysłuchiwał się takim oto deklaracjom:

- Pani Weroniko (tak pani Rybotycka na imię miała), na tę wigilijną wieczerzę to może w czym pomogę… mazurka jakiego albo makowca upiekę…

- Pozwoli mi pani sobie pomóc? Już ja tam dla siebie samej na święta niczego w domu nie robię, ale przecież tyle tu gości przychodzi, więc z serca pomogę…

- A ja pierożków ulepię, jeśli pani tak łaskawa będzie i pozwoli..

- A czy ja mogę tutaj od czasu do czasu zachodzić i w kuchennych pracach panią wyręczyć?...

- Ja już się pana Adama pytałam, czy mogę być w przygotowywaniu posiłków użyteczna… pozwolił… jutro przed dziewiątą bezapelacyjnie się stawię…

    Tak oto w niektórych przypadkach goszczony goszczącym się stawiał, a dla pani Rybotyckiej i dla tej młodej pary pomocników w kucharskim rzemiośle oferowana pomoc nieoceniona była, gdyż cała trójka również własne domowe ogniska posiadała a w nich także miała obowiązki.

    Maria z Adamem nad całością dobytku sprawowali pieczę, aby nikomu ani miejsca, ani posiłku nie zabrakło, a trzeba też było kawiarenkę świątecznie przystroić, w okolicznościowe filmy się zaopatrzyć i właściwą muzykę nastroić.

    A przecież, co wiadomym było wszystkim najdawniejszym kawiarenki przyjaciołom, Maria z panem Adamem obchodzili właśnie w te święta pierwszą rocznicę ich wspólnego z małą Różą bytowania. Tak, tak… czasie nieubłagany… to przed rokiem Maria z Różyczką zostały pod dach kawiarenki z miłością przyjęte, a później ta prędka i szalona miłość związkiem małżeńskim przypieczętowana została…

    Ech… z tej okazji podczas wigilijnej wieczerzy sam pan radca Krach okolicznościową przemowę w imieniu przyjaciół wygłosił, a pan doktor Koteńko z babcią Leonią (taż to pani kawiarence pianino podarowała, przypomniał stary pisarz) unisono kolędy na pianinie zagrali.

    Przecudnie poczynały się te święta, a każdy z gości, jeśli tylko pozostawał w miasteczku na ten czas, to choćby na niewielką chwilkę do kawiarenki zachodził, aby podzielić się opłatkiem, grzybowej spożyć zupki, pierożka podgryźć sobie, kapustą z grochem się nasycić i karpia popróbować.

    Całkiem spory tłum gości aż do północy wieczerzał; potem rozdzielił się na dwa podzespoły, z których jeden na pasterkę wyruszył; drugi zaś transmisję tejże oglądać sobie zażyczył - ci ostatni dopiero przed godziną drugą, w tę noc jasną, oświetloną księżyca pełnią wyruszyli do swoich domów, aby we własnym łóżku zakosztować pięknego snu.


[25.02.2022, Toruń]


23 lutego 2022

WE FRAGMENTACH - ALBERT CAMUS - POMIĘDZY TAK I NIE

 

Albert Camus -  (1913 - 1960)


POMIĘDZY TAK I NIE


(...) Tak więc, całkiem niedawno, w domu starej dzielnicy syn odwiedził matkę. Usiedli naprzeciw siebie w milczeniu. Ich spojrzenia spotkały się:

No tak, mamo.

No tak.

Nudzisz się? Nie mówię dużo?

Nigdy nie mówiłeś dużo.

I piękny uśmiech, w którym nie biorą udziału usta, zagarnia jej twarz. To prawda, nigdy z nią nie mówił. Ale po co, doprawdy? Gdy się milczy, sytuacja staje się jasna. Jest jej synem, ona jest jego matką. Może mu powiedzieć: „Wiesz."

Siedzi na skraju kanapy, stopy przy sobie, ręce złączone na kolanach. On na krześle; czasem na nią spogląda i pali bez przerwy. Cisza.

Nie powinieneś tyle palić.

To prawda.

Zapachy dzielnicy wchodzą przez okno. Harmonia z sąsiedniej kawiarni, przyśpieszony ruch wieczora, zapach mięsa pieczonego na rożnie, które wkłada się pomiędzy dwa kawałki ciągnącej się bułki, dziecko płaczące na ulicy.

Matka wstaje i bierze robotę na drutach. Palce ma zesztywniałe i zniekształcone przez artretyzm. Nie pracuje szybko: trzykrotnie nabiera to samo oczko i kiedy pruje cały rządek, słychać głuchy szmer.

To będzie kamizelka. Przypnę do niej biały kołnierzyk. To i mój czarny płaszcz wystarczy mi na całą jesień.

Wstała, żeby zapalić światło.

Teraz ściemnia się wcześnie.

To prawda. Nie było już lato, a jeszcze nie jesień. W spokojnym niebie pokrzykiwały jerzyki.

Przyjdziesz niedługo?

Przecież jeszcze nie odszedłem. Dlaczego o tym mówisz?

Nie, to tylko tak, żeby coś powiedzieć.

Przejeżdża tramwaj. Samochód.

Czy to prawda, że jestem podobny do ojca?

O, wykapany ojciec. Nie znałeś go, naturalnie. Miałeś pół roku, kiedy umarł. Ale gdybyś miał mały wąsik!

Bez przekonania mówił o ojcu. Żadnego wspomnienia, żadnego wzruszenia. Na pewno taki sam człowiek jak wielu innych. Poszedł zresztą na wojnę z wielkim zapałem. Czaszka rozłupana nad Marną. Ślepy i konający przez tydzień: nazwisko wypisane na pomniku ku czci poległych wzniesionym przez gminę.

Zresztą to i lepiej — mówi matka. — Wróciłby ślepy albo obłąkany. I wtedy, biedak...

To prawda.

Co więc zatrzymuje go w tym pokoju, jeśli nie pewność, że tak właśnie trzeba, jeśli nie poczucie, że cała a b s u r d a l n a prostota świata schroniła się tutaj?

Przyjdziesz znowu — powiedziała. — Wiem, że dużo pracujesz. Tylko że od czasu do czasu...

Ale gdzie jestem teraz? J a k oddzielić tę pustą kawiarnię od tego pokoju z przeszłości? Nie wiem już, czy żyję, czy wspominam. Widać światła latarń. Arab staje przede mną i mówi, że zamyka. Trzeba odejść. Nie chcę już schodzić po tym tak niebezpiecznym stoku. Patrzę raz jeszcze na zatokę  i  j e j  światła; to, co dobiega do mnie, nie jest jednak nadzieją lepszych dni, ale pogodną i prostą obojętnością wobec wszystkiego i wobec samego siebie. Trzeba złamać tę linię nazbyt miękką i nazbyt łatwą. I trzeba mi całej jasności widzenia. Tak, wszystko jest proste. To ludzie wszystko komplikują. Niech nas nie karmią bajkami. Niech nie mówią o skazanym na śmierć: „Spłacił dług społeczeństwu", ale: „Utną mu głowę." To wydaje się drobnostką. Ale jest niejaka różnica. A poza tym są ludzie, którzy wolą patrzeć swemu przeznaczeniu w oczy.


[23.02.2022, Toruń]


22 lutego 2022

DRUGA JAZDA TRAMWAJEM

 

Tramwaj na ulicy Gdańskiej w Łodzi


DRUGA JAZDA TRAMWAJEM

Już wiedział, że się dostał na studia, chociaż egzamin pisemny z rosyjskiego wypadł mu fatalnie i musiał go poprawić ustnie. W każdym razie został przyjęty na polonistykę, a zobaczenie siebie na liście studentów pierwszego roku było dla niego tak wielkim przeżyciem, jakby pobił rekord świata w biegu długodystansowym, a sam bieg był dla niego ważny, gdyż w owym czasie dużo biegał i to właśnie na długich, przekraczających sporo 10 kilometrów dystansach.

Chociaż od miejsca, w którym zobaczył swoje nazwisko na liście przyjętych na pierwszy rok studiów dzieliło go od kwatery u ciotki gdzie mieszkał mniej niż pięć kilometrów, nie zdecydował się na bieg, którego celem były uszy ciotki, którym miał przekazać radosną wiadomość, a spieszył się bardzo. Wsiadł zatem do tramwaju, który miał go powieźć niemal pod samą ciotczyną kamienicę. I oto zdarzyła się rzecz niezwykła - na końcowym podeście wagoniku, w miejscu, gdzie onegdaj zrobiło mu się niedobrze do tego stopnia, że współpasażerowie ośmielili się wyrażać swoje przykre opinie o jego fizycznej kondycji, na owym podeście wspierała się na kulach dziewczyna o ślicznych grafitowych oczach i czarnych niby w kominowych sadzach umalowanych włosach. Dość powiedzieć, że była ona podobna do tamtej dziewczyny, którą zobaczył w tramwaju będąc w opłakanym stanie. Tym razem to on miał przewagę nad dziewczyną i podbudowany radosną wieścią od dostaniu się na studia z ochotą podszedł do okaleczonej przez los i rozmawiając z nią na granicy współczucia, nadziei i podtrzymywania dziewczyny na duchu, usłyszał od niej opowieść o wypadku jakiemu uległa i że w tym jakże bolesnym położeniu, dotarła bez większych przeszkód do ostatniej klasy liceum, i ma nadzieję, że do matury wszelkiej jej psychiczne i fizyczne dolegliwości ustaną. Student podjechał na przystanek, na którym wysiadła dziewczyna, a było to niemal na krańcu miasta. Nie dość, że pomógł jej wysiąść, to jeszcze podprowadził pod blok, w którym mieszkała, dochodząc z nią do windy. Spłoszony jednak tak nagle zrodzoną się w ich obojgu poufałością, odmówił towarzyszenia dziewczyny do progu mieszkania, tłumacząc się kompletnym brakiem czasu. Tak i u drzwi windy się rozstali, a wracając na przystanek tramwajowy, skąd musiał odbyć podróż w drogę powrotną, obiecywał sobie solennie, że kiedyś odwiedzi dziewczynę... do tego jedna nigdy już nie doszło.


[22.02.2022, Toruń]

20 lutego 2022

FILMY (5) GANGSTERZY I FILANTROPI

 

GANGSTERZY I FILANTROPI


Rok produkcji: 1962

Premiera: 1963. 02. 15

Gatunek:

Komedia, Film sensacyjny


    "Gangsterzy i filantropi" to debiut fabularny Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego znanego ze świetnego obrazu "Prawo i pięść". Film składa się z dwóch nowel (nie wiem czemu współcześni twórcy filmowi zarzucili ten typ wypowiedzi polegający na umieszczeniu w filmie fabularnym oddzielnych nowel - tak jak miało to miejsce choćby w filmach: "Siedem czerwonych róż czyli Benek Kwiaciarz o sobie i innych" Jerzego Sztwiertni czy "Świadectwo urodzenia" Stanisława Różewicza).

    Tu, w "Gangsterach i filantropach" wątkiem wiążącym obie nowele jest spotkanie się w więziennej grupy gangsterów pod wodzą "Profesora" [Gustaw Holoubek] i Anastazego Kowalskiego - przestępcy wbrew woli, którego działania doprowadziło do znacznego podwyższenia jakości obsługi w warszawskich restauracjach.

    "Profesor" obmyślił szczegółowy, genialny plan napadu na furgonetkę przewożącą pieniądze do banku. Wydawałoby się, że ten idealny plan nie może się nie udać, jednakowoż w trakcie jego realizacji pojawiają się problemy podczas ucieczki. "Profesor" jest jednak przygotowany na każdą ewentualność. i kiedy podejrzewamy, że mimo przeszkód cała akcja zakończy się sukcesem, nagle okazuje się, że z rezerwowego samochodu stojącego na strzeżonym parkingu, ktoś ukradł koła auta, którym przestępcy zamierzali oddalić się z łupem w bezpieczne miejsce.

    Oskarżonym w drugiej sprawie jest Anastazy Kowalski [Wiesław Michnikowski], który, gdy wymówiono mu pracę w pewnym laboratorium chemicznym, zrezygnowany udał się do baru na tzw. jednego. Przez przypadek położył na stole alkoholomierz. Personel, sądząc iż Kowalski jest kontrolerem PIH-u, momentalnie zmienił swój stosunek do klientów, bohater znalazł w swojej gazecie banknot pięćsetzłotowy. Nasz bohater początkowo zaskoczony takim biegiem wypadkow, szybko doszedł do wniosku, że manewr ten można powtarzać wielokrotnie w innych lokalach i tym sposobem dochody rodziny Kowalskiego rosną w sposób niebywały... do czasu, albowiem podczas jednaj z takich "atrakcyjnych pieniężnie" wizyt w jednej z warszawskich restauracji, spostrzega że przy stoliku obok siedzi prawdziwy kontroler

    Szefowie kolejnych restauracji "raczyli" go coraz większymi sumami pieniędzy, ale Kowalski pozostawał nieugięty. Jednak pewnego dnia, gdy po raz kolejny przystąpił do rutynowej już kontroli, ze zdziwieniem ujrzał, że obok niego czyni to samo prawdziwy kontroler...

    W końcu sąd w obu sprawach ogłosił wyroki: gangsterzy trafią na wiele lat do więzienia, Anastazy zostaje uniewinniony. Szczęście Kowalskiego nie trwa długo. Anastazy wezwany jest bowiem przez skarbówkę uiszczenia podatku od swoich dochodów.

    W obu nowelach występuje subtelna krytyka ówczesnej rzeczywistości. Gangsterom nie udaje się zrealizować swoich planów z dwóch powodów: nowo oddana szybka trasa w stolicy wymaga jeszcze dokończenia, choć nastąpiło już uroczyste jej otwarcie oraz "Profesor" nie przewidział tego, że jego grupa zostanie okradziona przez innych przestępców.

    W przypadku drugiej noweli komiczne jest to, że popełniający przestępstwa "nieprawdziwy" kontroler ratuje honor stołecznych restauracji, z czego tylko cieszyć się mogą Warszawiacy.

Reżyseria: Jerzy Hoffman, Edward Skórzewski

Scenariusz: Jerzy Hoffman, Edward Skórzewski

Dialogi: Bohdan Czeszko

Zdjęcia: Jerzy Lipman

1. Nowela "Profesor"

Gustaw Holoubek


Obsada aktorska:

Gustaw Holoubek - "Profesor"

Jacek Hahn - brat "Syjamczyk"

Janusz Hahn - brat "Syjamczyk"

Gustaw Lutkiewicz - "Śruba"

Mirosław Majchrowski - "Parmezan"

Wojciech Rajewski - "Łysy"

Roman Kłosowski - woźnica

Zdzisław Leśniak - dziennikarz radiowy na budowie arterii

Marian Łącz - milicjant

Kazimierz Opaliński - emerytowany sędzia grający z "profesorem" w szachy

Danuta Wodyńska - gosposia sędziego

Karolina Borchardt - żona "Łysego"


2. nowela "Alkoholmierz

Wiesław Michnikowski (z prawej)

Obsada aktorska:

Wiesław Michnikowski - Anastazy Kowalski

Hanka Bielicka - żona Kowalskiego

Magdalena Celówna - Hanka, córka Kowalskich

Barbara Modelska - piosenkarka w oknie podglądana przez Kowalskiego

Mieczysław Pawlikowski - Pieczarkiewicz, kierownik restauracji

Jerzy Bielenia - Malaga, szef lokalu "Atlantyda"

Jerzy Dukaj - kelner

Stanisław Gawlik - sędzia

Michał Gazda - kelner

Marian Jonkajtys - lekarz przepisujący leki Kowalskiemu

Marian Kociniak - klient obsługiwany przez nieuprzejmego kelnera; rola dubbingowana przez Bohdana Łazukę

Bohdan Krzywicki - klient w restauracji

Jan Mayzel - chłopak Hanki

Józef Para - zastępca kierownika lokalu "Elitarna"

Adam Perzyk - kelner

Irena Laskowska - szefowa lokalu

Ryszard Pietruski - Alojzy Superata, szef restauracji

Zdzisław Tobiasz - nieuprzejmy kelner

Zofia Czerwińska - bufetowa;

Jerzy Hoffman -- tańczący w lokalu;


[20.02.2022, Toruń]