ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 grudnia 2022

SZTUKA - WCZESNY RENESANS WŁOSKI

 

1. II Sodoma [Giovanni Antonio Bazzi] (Włochy, 1477-1549)

Detal: Roksana przyjmująca koronę Aleksandra (ok. 1520)

Villa Farnesina, Rzym

    Roksana ("wspaniała gwiazda" w języku perskim) była baktryjską szlachcianką i żoną Aleksandra Wielkiego. Była córką Baktryjczyka o imieniu Oksyartes z Balkh w Baktrii (wówczas część perskiego imperium Achemenidów) i poślubiła Aleksandra w wieku 16 lat, po tym jak odwiedził on twierdzę Sogdian Rock. Balkh było ostatnią z prowincji imperium perskiego, która przypadła Aleksandrowi. Starożytne źródła opisują miłość Aleksandra do Roksany. Towarzyszyła mu ona podczas kampanii w Pakistanie i północnych Indiach w 326 r. p.n.e.


2. Giovanni Bellini (Wenecja, ok. 1426-1516)

Kobieta przed lustrem (1515)

Kunsthistorisches Museum, Wiedeń

Na tym późnym płótnie jesteśmy świadkami niezwykłej otwartości, z jaką prawie dziewięćdziesięcioletni artysta afirmował nową wrażliwość profanum.


3. Antonio da Correggio (Włochy, 1489-1534)

Detal: Leda z łabędziem (ok. 1531-32)

Staatliche Museen, Berlin

4. Giovanni Bellini (Wenecja, ok. 1426-1516)

Autoportret (1500)

Pinacoteca Capitolina, Rzym

    Giovanni Bellini był czołową postacią artystyczną piętnastowiecznej Wenecji. W ciągu swojej długiej kariery wykorzystywał różne wpływy, tworząc własny, harmonijny i spokojny styl: od złoconych bizantyjskich obrazów, które otaczały go w Wenecji, po nowoczesną manierę Giorgione'a i Tycjana. Był powszechnie podziwiany przez współczesnych, w tym Dürera, który w 1506 r. napisał, że Giovanni jest nadal najlepszym z malarzy weneckich i bardzo sympatycznym człowiekiem.

        W początkowym okresie twórczości Giovanni malował przede wszystkim obrazy o tematyce religijnej, zarówno duże ołtarze, jak i małe dewocjonalia. Wśród tych ostatnich szczególną sympatią darzył kompozycje "Madonna z Dzieciątkiem", które wykonywał w niezliczonych wariantach i z których jego pracownia cieszyła się zasłużoną sławą. Szczególnym uznaniem cieszyły się także jego portrety zamożnych Wenecjan. W 1479 r. Giovanni rozpoczął pracę nad cyklem obrazów historycznych, rozpoczętym przez jego brata Gentilego, przeznaczonym dla pałacu dożów. Dopiero pod koniec życia Giovanni przedstawił nowy typ klasycznych tematów, przede wszystkim Ucztę Bogów. 


5. Gentile Bellini (Wenecjanin, ok. 1429-1507)

Cud Krzyża na moście San Lorenzo (1500)

Gallerie dell'Accademia, Wenecja

    Gentile Bellini był młodszym bratem Giovanniego Gentilego, synem Jacopo Belliniego i szwagrem Andrei Mantegny. Ta rodzina weneckich malarzy często pracowała razem.

    Bractwo Scuola Grande di San Giovanni Evangelista w Wenecji wezwało najbardziej szanowanych malarzy weneckich tego okresu, takich jak Pietro Perugino, Vittore Carpaccio, Gentile Bellini, Giovanni Mansueti, Lazzaro Bastiani i Benedetto Diana, do namalowania dziewięciu płócien do Wielkiej Sali ich siedziby, przedstawiających Cuda Krzyża Świętego, historię cudów dokonanych przez fragment drewna z krzyża, na którym ukrzyżowano Jezusa. Fragment ten został podarowany bractwu w 1369 roku przez Filipa de Mezières, kanclerza Królestwa Cypru i Jerozolimy, i szybko stał się przedmiotem wielkiej czci i symbolem Scuoli, jednego z najważniejszych i najbogatszych bractw weneckich.

       Scena przedstawiona na obrazie zarejestrowana jest z dokumentalną wiernością, ale widzimy ją jakby w wodnym świetle. Ta sama ulotna atmosfera panuje zarówno wśród uczestników wydarzenia, jak i widzów cudu, wśród których znajdują się prawdziwe postaci współczesne: Caterina Cornaro, królowa Cypru, jest pierwszą z dam klęczących na scenie po lewej stronie, a w grupie panów po prawej Gentile umieścił portrety siebie i swojego brata Giovanniego. Niezrównana piętnastowieczna Wenecja, z jej budynkami ozdobionymi barwnymi freskami i malowanymi tynkami, z okrągłymi kominami i równie charakterystycznymi wystającymi kratkami, stanowi barwną i poetycko archaiczną scenerię dla tego wydarzenia. A liczne postacie, które tworzą ten obraz, wydają się być uczestnikami zaczarowanej sceny, zamieszkującymi magicznie nieruchomą atmosferę, postaciami, których płaskorzeźba została umieszczona na tle głębokiej zieleni wód kanału, zastygłych na zawsze w tym momencie czasu.


6. Gentile Bellini (Wenecjanin, ok. 1429-1507)

Detal po lewej stronie: Cud Krzyża na moście San Lorenzo (1500)

Gallerie dell'Accademia, Wenecja

    Gentile Bellini urodził się w rodzinie znanych malarzy: jego ojciec Jacopo Bellini był weneckim pionierem w stosowaniu farby olejnej jako medium artystycznego; jego cenionym bratem był Giovanni Bellini, a szwagrem Andrea Mantegna. Na cześć mistrza Jacopo, Gentile da Fabriano, nadano mu imię Gentile. Gentile uczył się malarstwa w pracowni swojego ojca. Choć dziś Gentile często pozostaje w cieniu bardziej znanych członków rodziny, w swoich czasach był uważany za jednego z największych żyjących malarzy weneckich i nie brakowało mu zleceń; jego talent portrecisty ujawnił się już w młodym wieku.

    Większość zachowanych dzieł Gentilego Belliniego to bardzo duże obrazy przeznaczone dla budynków publicznych, w tym dla Scuola Grande di San Giovanni Evangelista. Wraz z Lazzaro Bastianim, Vittore Carpaccio, Giovannim Mansuetim i Benedetto Rusconim, Bellini był jednym z artystów zatrudnionych do namalowania 10-obrazowego cyklu narracyjnego znanego jako Cuda Relikwii Krzyża. Zlecenie to miało na celu uczczenie relikwii Krzyża Świętego, którą bractwo otrzymało w 1369 roku. Do dzieł Gentilego należą Procesja prawdziwego krzyża na Piazza San Marco z 1496 roku oraz Cud prawdziwego krzyża na moście S. Lorenzo z 1500 roku, na którym znajduje się autoportret Gentilego i jego brata Giovanniego.

    Wenecja była w tamtych czasach bardzo ważnym punktem, w którym kultury i handel graniczyły ze wschodnią częścią Morza Śródziemnego i stanowiły bramy do Azji, Afryki i dalej. Jak wspomniano, za życia Gentile był najbardziej prestiżowym malarzem w Wenecji. Dlatego też w 1479 r. został wybrany przez rząd Wenecji do pracy dla sułtana Mehmeda II w Konstantynopolu. Jednak oprócz pracy na dworze osmańskim, twórczość Gentilego odnosiła się także do innych aspektów Wschodu, w tym do Cesarstwa Bizantyjskiego.


7. Giovanni Bellini (Wenecjanin, ok. 1426-1516)

Pieta (1505)

Gallerie dell'Accademia, Wenecja

    W tle, za emblematycznym drzewem figowym, wznosi się otoczone murami miasto, w którym można rozpoznać główne budowle Vicenzy: Duomo, Torre, pre-palladiańską bazylikę, a także dzwonnicę Sant'Appolinare Nuovo w Rawennie i Natisone w Cividale. Madonna trzyma na kolanach martwego Chrystusa, niemal przytłoczona i pochylona ciężarem ciała syna, które zdaje się od niej odsuwać. Jej twarz, wyblakła ze starości, wydaje się zużyta i wyczerpana cierpieniem. Opuszczenie Chrystusa, sugerowane przez jego włosy zwisające na tle wspaniałej, soczewkowej, symbolicznej plamy trawy.


8. Antonio da Correggio (Włochy, 1489-1534)
Święta Katarzyna z Aleksandrii (ok. 1508-10)
National Gallery, Londyn

    Święta Katarzyna z Aleksandrii, znana również jako Święta Katarzyna od Koła i Wielka Męczennica, to chrześcijańska święta i męczennica, która, jak się uważa, była znaną uczoną na początku IV wieku. Według legendy próbowała nawrócić pogańskiego cesarza Maximinusa Daia, który kazał ją uwięzić, a następnie stracić. 1100 lat później Joanna d'Arc powiedziała, że Katarzyna wielokrotnie jej się ukazywała.


    Według tradycyjnej opowieści Katarzyna była córką Kostusa, pogańskiego namiestnika Aleksandrii, gdzie się urodziła. Podobno zapowiedziała swoim rodzicom, że poślubi tylko kogoś, kto przewyższy ją urodą, inteligencją, bogactwem i statusem społecznym. Zostało to zinterpretowane jako wczesna zapowiedź jej ostatecznego odkrycia Chrystusa. "Jego piękno było bardziej promienne niż blask słońca, Jego mądrość rządziła całym stworzeniem, Jego bogactwo rozprzestrzeniało się po całym świecie". Choć wychowana na pogankę, nawróciła się na chrześcijaństwo w późnych latach młodzieńczych. Mówi się, że odwiedziła swojego współczesnego, rzymskiego cesarza Maximinusa Daia i próbowała przekonać go o moralnym błędzie w prześladowaniu chrześcijan. Udało jej się nawrócić jego żonę, cesarzową, oraz wielu pogańskich filozofów, których cesarz wysłał, by z nią polemizowali, a którzy następnie ponieśli śmierć męczeńską. Gdy cesarzowi nie udało się przekonać Katarzyny, kazał ją umieścić w więzieniu, a gdy odwiedzający ją ludzie nawrócili się, skazano ją na śmierć na łamanym kole, narzędziu tortur.

Według legendy, koło złamało się, gdy go dotknęła, więc została ścięta.


[31.12.2022, Toruń]

KRONIKI - POLSKA KRONIKA FILMOWA 62/01A

     

    Dzisiejsza kronika ma charakter nietypowy, jest monotematyczna i opowiada o tym, w jaki sposób w dawnej Polsce spędzano Sylwestra i Nowy Rok. Film wart obejrzenia, zwłaszcza jeśli chodzi o odmienny od dzisiejszego klimat dokumentalnej opowieści, w której nie ma miejsca na obecne w dzisiejszych czasach podziały społeczne i rodzinne, na poszukiwanie wrogów przez rządzących.


https://35mm.online/vod/kroniki/polska-kronika-filmowa-62-01a

Jerzy Ofierski

POLSKA KRONIKA FILMOWA 62/01A

[Wydanie specjalne na Nowy Rok]


Hanka Bielicka

  • Kronika zaprasza na noworoczny „Kabaret na klepisku”, który poprowadzi sołtys Kierdziołek (Jerzy Ofierski) z Chlapkowic.

Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski


  • Pod tym tytułem ukrywa się przegląd piosenek głównie kabaretowych w wykonaniu popularnych gwiazd i zespołów.

Alina Janowska


  • Wśród występujących zobaczyć można Stefana Witasa i Beatę Artemską z Operetki Warszawskiej, Alinę Janowską i Wojciecha Siemiona reprezentujących STS, Jeremiego Przyborę i Jerzego Wasowskiego jako Starszych Panów oraz Hankę Bielicką, Barbarę Kraftówną, Wiesława Michnikowskiego (z rodziną), Barbarę Rylską i Elżbietę Czyżewską.

Elżbieta Czyżewska


[31.12.2022, Toruń]

ŻARTOBLIWIE I NA POWAŻNIE - MARIA CZUBASZEK - MARCUS TULLIUS CICERO

 Złote myśli Marii Czubaszek

  • „Niepalący też żyją tylko do śmierci".
  • „Młodość musi się wyszumieć, a starość wypalić".
  • „Każda kobieta powinna w pewnym wieku ustalić ile ma lat i już się tego trzymać".
  • „Jestem w rozwojowym okresie późnej dojrzałości".
  • „Zero ruchu. Przez sport do kalectwa".
  • „Lepiej być młodym niż starym, ale lepiej być starym niż martwym".
  • „Wszyscy myślą, że jestem optymistką, a to nie prawda. Ja jestem pesymistką, ale pogodną".
  • „Niektórzy pytają, dlaczego czasem tracę płynność finansową. Trudno jej nie tracić, gdy ma się męża jazzmana. Karolak ma co prawda emeryturę artystyczną - 719 złotych. To masa pieniędzy, ale w ludziach jest tyle pazerności... że czasem dorabia koncertami".
  • „Co ja z tym zdrowiem zrobię, przecież do grobu go nie wezmę".
  • „Natchnienie to miał Mickiewicz. Do takich głupot jak ja piszę, nie potrzeba natchnienia. Ja muszę mieć motywację. Dla mnie to są zawsze trzy niezapłacone rachunki".
  • Podczas jednego ze spotkań, 5-letnia dziewczynka zapytała Marię Czubaszek czy ta także była kiedyś młoda.
- Dawno, dawno temu, w co trudno, uwierzyć byłam młoda, ale świadków już nie ma, bo wszyscy umarli – odpowiedziała Czubaszek.
- A czy była Pani ładna ? – zapytała dziewczynka
- Młoda rzeczywiście byłam, ale urodę zawsze miałam nienachalną - odpowiedziała Czubaszek.



Marcus Tullius Cicero (Cyceron) - Myśli
  • „U przyjaciół wszystko jest wspólne” [Amicorum omnia sunt communia]
  • „Dobro ludu – najwyższym prawem” [Salus populi suprema lex]
  • „Głód jest najlepszym kucharzem" [Fames est optimus coquus]
  • „O, czasy! O, obyczaje!” [O tempora! O mores!]
  • „Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy” [Postea vero quam Tyrannio mihi libros disposuit, mens addita videtur meis aedibus]
  • „Pewnego przyjaciela poznasz w sytuacji niepewnej”  [Amicus certus    in re incerta cernitur]
  • „Nie wolno pozwolić żadnej jednostce ani grupie jednostek, żeby skupiła w swoich rękach zbyt dużą władzę; polityka jest profesją, a nie zajęciem dla dyletantów”
  • „Wykreślić ze świata przyjaźń […] to jakby zgasić słońce na niebie, gdyż niczym lepszym ani piękniejszym nie obdarzyli nas bogowie”

[31.12.2022, Toruń]

29 grudnia 2022

ODKURZONE - SŁONECZNIKI

Van Gogh (1853 - 1890) "Słoneczniki" [1888]


SŁONECZNIKI


    Widzę, że pan cały czas zerka na ten obraz. O, nie, nie jestem miłośnikiem sztuki. Mało się na niej znam. Prawie w ogóle się nie znam. Ale to, co ten obraz przedstawia, jest mi dobrze znane.

    Rosły w moim ogrodzie. Sam siałem. W rzędzie co trzydzieści centymetrów. Właściwie to były dwa rzędy. Siałem tak na przemian. Otaczały ogród z trzech stron. Kiedy wyrosły olbrzymie, chroniły warzywa przed wiatrem i dostarczały im tak potrzebnego cienia w czasie upału. One wschodzą stosunkowo szybko i najlepiej zrobić zasiew wczesną wiosną, kiedy gleba pozbawiona jest pozimowego chłodu. Już po tygodniu, no może po dziesięciu dniach nasiona kiełkują i niemal natychmiast rozrastają się liście, podłużne, soczysto zielone, ciemniejsze od tych jakie mają ogórki. Jak nie zapomni pan ich podlać, rozwijają się pierwszorzędnie. To prawdziwa przyjemność patrzeć, jak z każdym dniem ich łodygi stają się wyższe, a na ich szczycie rozwija się najpierw podobny do piąstki dziecięcej pąk, potem, zauważa pan, jak wyrastają z niego kwiaty, podłużne, mocno żółte. Później obserwuje pan jak z tego dynamicznie rozwijającego się pączka tworzy się okrąglutkie słoneczko, a w nim dziesiątki nasion-owoców. I cały czas rosną, długie, strzeliste, z coraz grubszą i twardszym kręgosłupem łodygi, aż w końcu osiągają wysokość człowieka, a nawet przewyższają go, tworząc razem zwarty szpaler. Wewnątrz tego szpaleru jest cisza i cień. Podlewa pan rośliny otoczone takim roześmianym, słonecznym płotem i ziemia będąca w półcieniu rzucanym przez nie, zachowuje wilgoć na dłużej.

    A zanim przyjdzie czas zbioru, nasiona na tej słonecznej tarczy twardnieją, czernieją, aż w końcu próbujesz jedno, drugie, łuskasz zębami i żywisz się tą elementarną próbką sycącej, tłustej miazgi, i jeśli nie wypływa z niej mleko, wtedy wiesz, że już pora pozbawić łodygi szyję ogłowia. Rozcierasz tedy spopielałą, a wcześniej pożółkłą tarczę słoneczną i podajesz swoim najbliższym, niech skubią na zdrowie. Ale pamiętaj o tym, abyś pozostawił słońc kilka ptakom. Niech i one czują się na ucztę zaproszone.

    I pamiętaj o tym, że zimową porą te skrzydlątka któregoś mroźnego poranka, zbudzą cię dzióbkami kującymi twardą, szklistą masę szyby. Tedy sypnij im ziaren.

    A ten obraz, szanowny panie, napotkałem przy krakowskim, staromiejskim barbakanie. Rosło tam kilka Van Goghów, także ten, w wazonie. I pomyślałem sobie, że te słoneczniki zawieszę obok kominka, właśnie w tym pokoju, gdzie siadam z gośćmi, gdzie wieczerzam z nimi w styczniową zawieję, taką jak dzisiaj.

    Czuje pan, że zapachniało latem?


[Pisane w dniu 25.07.2016 w Enval, Owernia, na północ od Clermont-Ferrand we Francji. Tam mieszkają moi francuscy znajomi, z którymi zaprzyjaźniłem się podczas niemiłej historii – koniecznej przerwy w podróży po Francji]


[29.12.2022, Toruń]

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (833 - 834) ODCHODZĄ. PRZED SYLWESTREM.

 


833.

    Mijający rok przysporzył nam wszystkim, którzy byliśmy świadkami rozwoju talentów artystycznych naszych aktorów, wiele smutku. Odchodzą znani, sławni i mniej sławni aktorzy, aktorki, a kiedy, tak jak piszący te słowa, ogląda sobie w internecie dawniejsze filmy, to coraz mniej w nich aktorów żyjących obecnie, a ci, którzy jeszcze przetrwali… mam świadomość, że i oni odejdą… to przykre i przykre jest również to, że właśnie ludzie z aktorskiej branży najbardziej tkwią w naszej pamięci, albowiem użyczyli nam – widzom swojej fizjonomii, z którą obcowaliśmy przez całe lata aktorskiej kariery.

    Wiem, że nie powinno się źle mówić o zmarłych, ale ostatnio kostucha przyszła po twórcę języka nienawiści, który wsławił się onegdaj słynnym „bluzgiem”, którego „poetyka” była pierwowzorem dzisiejszego języka nienawiści, jakim posługują się politycy. Ponieważ staram się ważyć każde swoje słowo, reagując również na słowa innych ludzi, przeto pamięć o owym „bluzgu” pozostanie w mojej pamięci dłużej niż inne aspekty działalności zmarłego aktora.

834.

    Nadchodzi „Sylwester”, więc niektóre telewizje prześcigają się, kogo ściągnąć na uroczysty koncert w tę jedyną, niepowtarzalną noc. Właściwie to może nie powinienem o tym pisać, bo i tak telewizji prawie nie oglądam, a już sylwestrowych, jakże drogich produkcji dla mas – wcale. Tu muszę powiedzieć, że w ogóle nie należę do amatorów balów i potańcówek i nawet w zamierzchłych czasach, gdy zdrowie dopisywało nie prześcigałem się w chodzeniu tam, gdzie tańczą, a i ja muszę przy okazji. Poszedłem może w ojca, ale on przecież chadzał z mamą na pracownicze sylwestry (było coś takiego i opinie obojga rodziców były pozytywne); były też imieninowe prywatki (w naszym starym mieszkaniu była spora przestrzeń, więc tańczono). A ja też od czasu do wielkiego święta z żoną uprawialiśmy taniec. Natomiast jeśli chodzi o większość telewizyjnych sylwestrów, to owszem, trochę posłuchało się ówczesnych przebojów, później otwierało się szampanskoje wraz z przemiłą panią Edytą Wojtczak i panem Janem Suzinem; później oglądało się szopkę noworoczną lub jakiś premierowy filmy. A dzisiaj? No cóż, nawet gdybym oglądał telewizję jak dawniej, to przecież nie patrzyłbym na ten reglamentowany sylwester w jedynce, gdzie od paru ładnych lat wciąż ci sami sympatyzujący z pisem „artyści” powielają stare kawałki. Wezmę sobie coś do czytania albo w Internecie poszukam jakiegoś filmu.


[29.12.2022, Toruń]

28 grudnia 2022

ZNANE, NIEZNANE, ZAPOMNIANE (5)

 

Aleksander Kotsis (1836 - 1877) „Bez dachu"


Dzisiaj trzy teksty anonimowe, choć gdzieś tam w przeszłości jakieś ich fragmenty pamiętam.


* * *

A gdzie to ten kusy Janek,

Co chodził z toporkiem?

Koszturem się opasywał,

Podpierał się workiem. —

Miał on studnię za swym piecem,

Czerpał z niej przetakiem;

A widłami ryby łowił,

Wilki strzelał makiem.

Miał on wielkie gospodarstwo,

Miał i bydło hojne;

Cztery koty do roboty

I dwie myszy dojne.

Ściany były z pajęczyny,

A okienka z lodu,

Więc przy takim dobrobycie,

Umarł Janek z głodu. —

Latał zając po cmentarzu,

Wywrócił dzwonnicę;

Musiał za to złożyć w darze

Marmurową świecę.

A tam gdzieś na nowym świecie

Świnka róg złamała;

Kura siedząc na kamieniu, —

Po wodzie pływała.



* * *

Ach! już się zbliża ta chwila rozstania,

Co może wiecznie rozłączy nas z sobą,

Może ostatnie są te pożegnania,

Może ostatni raz mówimy z sobą.

Szybko spędzone szczęśliwości chwile,

Szybko zleciały łąk srebrzyste zdroje,

O srogie męki i nieznośne żale

O jak dręczycie smutne serce moje.

Z tobą już zniknie nadzieja rozkoszy,

I serce tkliwe czuje wieczną zgubę,

Jednakże niebios o to tylko proszę,

By dały męstwo i spokojność lubą.

Ach spojrzyj na mnie, bo ja już w twe progi

Złożyć przychodzę mej przyjaźni chęci,

Niechaj ci szczęście sypie kwiat pod nogi,

Bywaj mi zdrowa, a miej mię w pamięci.



* * *

Ach mój Boże, ach mój Panie,

Źle na świecie źle!

Z biedą człowiek rano wstaje,

Z biedą kładzie się.

Mróz na dworze i wiatr wieje,

I do chaty dmie,

Na kominie skra nie tleje,

Nie ma drzewa, nie.

W jasnym dworze tańczą pany,

I kapela grzmi,

Lecz głośniejsze chłopskie tany,

Głośniej piosnka brzmi.

Chłopska piosnka, chłopskie tany,

Nie ma drzewa, nie,

Zimny komin, zimne ściany,

Źle na świecie, źle.

Niema drzewa, chleba nie ma,

W chacie mróz i głód,

Ciężkie lato, ciężka zima,

Na ubogi lud.

Źle na świecie i okrutnie,

Że aż w oczach łzy,

A tak w sercu gorzko, smutnie,

Że aż dusza drży.


[28.12.2022, Toruń]

27 grudnia 2022

JĘDRZEJ KITOWICZ - OPIS OBYCZAJÓW I ZWYCZAJÓW ZA PANOWANIA AUGUSTA III - ROZDZIAŁ II, §. 3.

Wykład filozofii w XIV wieku



§. 3. Szkoły. [1/2]

    Lubo niektóre dzieci pojętniejszych zmysłów od pięciu lat zaczynano uczyć czytać w domu; nie oddawano ich atoli powszechnie do szkół aż w roku siódmym zaczętym lub skończonym.

    Dla mieszkających po miastach pierwsza szkoła była parochialna, przy farze lub katedrze: gdzie się znajdowała; po wsiach ztrudna gdzie przy farze znajdowała się taka szkoła. Dla tego szlachcic mieszkający na wsi nim oddał dzieci do szkół, musiał w domu wprzód je nauczyć czytać, przyjmując na ten koniec jakiego nauczyciela, jeżeli między domowymi niemiał nikogo do téj usługi sposobnego.

     W szkole parafialnéj uczono samych chłopców, dziewczęta zaś oddawano do niewiast statecznych tem się bawiących, które ich uczyły samego czytania po polsku, dzierzgania pończoch i szycia rozmaitego. Majętniejszych córek uczono języka niemieckiego i francuzkiego, który już zaczął wchodzić w modę. Panów wielkich córki uczone były tego wszystkiego w domu przez ochmistrzynie, a przy tém przez metrów pisania i tańcowania.

    Chłopców w szkole parafialnéj uczono czytać na elementarzu i pierwszych początków łaciny na grammatyce, alwarze lub donacie. Katechizm czyli nauka religii, była najpierwszą przed wszystkiemi innemi. Kara szkolna na tych, którzy się uczyć niechcieli, albo swawolę jaką popełnili, była niedopuszczenie jedzenia obiadu, klęczenie, albo plagi.

Instrumenta kary:

    Placenta, to jest skóra okrągła gruba wkilkoro złożona na dłoń ręki szeroka, na trzonku drewnianym obdłużonym osadzona, którą za omyłki w czytaniu, lub na pamięć tego, czego się nauczyć naznaczono, odmawianiu, bito w rękę; za zupełne nienauczenie się wydziału swego, lub za swawolą, albo inne przestępstwo praw szkolnych, instrument kary rózga brzozowa, albo dyscyplina pospolicie rzemienna;

    u surowszych zaś nauczycielów z sznurków nicianych tęgo spleciona siedm lub dziewięć odnóg mająca, którą to rózgą lub dyscypliną bito na ciało, uderzając najmniéj trzy a najwięcéj piętnaście razy, według przewinienia, według cierpiętliwości ciała; i według surowości nauczyciela.

    Na sporszych chłopczaków więcéj nad lat siedm starszych, używano kańczuga, a tym niebito na ciało, któreby kaleczył, ale przez suknie, a przynajmniéj przez spodnie, a i tak silno przyłożony, dosyć bolu zadawał. Znajdowały się atoli tak twardego ciała dzieci, że kańczugowe plagi na samo ciało wytrzymowały, bez zbyt wielkiego bólu; lecz te, które miały tak twarde ciało były też pospolicie równie tępych zmysłów, i małe w naukach czyniły postępy.

     Jeszcze był jeden rodzaj kary w szkole parochialnéj, a ten mało gdzie używany. Kiedy który chłopiec nieprzyzwojcie się w izbie sprawił, tedy oskarzony, musiał się sam dobrowolnie położyć na stołku na środku szkoły wystawionym; tam każdy współstudent zdiąwszy bót z nogi, uderzył go raz cholewą, i to była kara wstydząca, nieboląca, występkowi równa.

    Przekrzesanych w szkole parochialnéj w pierwszych rudymentach łaciny, oddawano do szkół publicznych, jezuickich lub pijarskich, które po wszystkich miastach, w których się znajdowały, bywały tak liczne, że się w niektórych po tysiącu studenta znajdowało. Wszyscy mieszczanie i szlachta i panowie najwięksi oddawali dzieci swoje do szkół; edukacya i karność dla wszystkich była równa, bez względu na panicza i chudego pachołka, na szlachcica i mieszczanka, albo chłopka. Paniczowie co do szkolnych obowiązków z najchudszymi zrównani, mieli jednak tę dla siebie preferencyą, że zasiadali w szkole pierwsze ławy; chyba że się który źle uczył, to poszedł ad scamnum asinorum. Była to ława przy piecu tak nazywana dla tych, którzy się uczyć nie chcieli; a jeżeli i taka degradacya nie pomagała gnuśnemu, wdziewano mu na głowę słomianą koronę; na ostatni zaś bodziec do nauki, oprowadzono go w takiéj koronie po wszystkich szkołach wołając za nim: asinus asinorum in saecula saeculorum, do któréj ostatniéj a nieznośnéj hańby ledwo kiedy przychodziło; bo jeżeli który doszedł korony słomianéj, już się tak pocił i mozolił nad książką, że oprowadzenia uniknął; i wkrótce się z ławicy ośléj wydobył, abdykowawszy słomianą koronę kołkowi, na którym zawsze wisiała, wiele razy głowy do niéj niebyło; zapatrywali się na nią leniwi do nauki jak na straszydło, chętni zaś jak na figiel dla śmiechu wymyślony.

    Nauka dzieliła się na szkoły. Pierwsza szkoła u Jezuitów zwała się infima, i dzieliła się na dwie, na infimę Minorum i na infimę Majorum; lubo w obydwóch niemal jedna była nauka, zgadzać adjectivum cum substantivo, i casus nominum cum temporibus et modis verborum, z tą tylko różnicą, iż w infimie mniejszéj, wybierali także składy co łatwiejsze; w infimie większéj co trudniejsze, i druga różnica, że drobniejsze dzieci przychodzące do szkół oddawano do infimy mniejszéj, a sporsze do infimy większéj. U Pijarów tego gradusu szkoła zwała się parwa; uczono w niéj jednéj tego samego, co w dwóch infimach u Jezuitów. Po parwie następowała Grammatyka, od któréj począwszy aż do końca jedna była tak u Pijarów, jak u Jezuitów szkół gradacya, to jest: „Grammatyka, Syntaktyka, Poetyka, Rhethoryka, Philosophia i Theologia“, do któréj ztrudna studenci postępowali, chyba ci, którzy już w szkołach do stanu duchownego czuli powołanie; którzy zaś nie mieli tego ducha, szkoły najwięcéj kończyli na filozofii, a często na rhethoryce. — „Grammatyka“, uczyła składać małe i krótkie sensa prostémi wyrażeniami. — „Syntaktyka“, dawała sposoby, jak mowę prostą, okrasić rozmaitemi figurami i słów wykrętami. „Poetyka“, uczyła quantitatem łacińskich słów, które się krótko, a które przeciągle wymawiać powinny: także pisania wierszów łacińskich i polskich, przez które się dowcip rozprzestrzeniał, a tak już z łaciną w syntaktyce przetartą, z dowcipem w poetyce rozprzestrzenionym promowowało się do „Rhethoryki“, sztuki dobrze i długo w jakiéj materyi mówienia, dobrze myśli swoich, bądź w dyskursie, bądź w pisaniu tłómaczenia. Co jako każdemu człowiekowi w jakimkolwiek sposobie życia zostającemu jest wielce potrzebne; tak też edukacya młodzieży szkolnéj to za najpierwszy cel miała, i do niego wszystkie swoje usiłowania zmierzała. „Philosophia“, miała swój kunszt inny w cale od szkół przed sobą opisanych; ale ja przepraszam czytelnika mego, że mu o niéj doskonałéj nie dam informacyi, ponieważ jéj nietraktowałem, na rhethoryce trzy lata słuchanéj, skończywszy moje szkoły. Ilem słyszał o téj nauce, zabawia się poznawaniem natury, czyli przyrodzenia przyczyn i skutków, wniosków i wypadków, prawd niezawodnych; ale zapomniałem na sam przód położyć, że uczy najprzód terminów pewnych, przez które się w innych filozoficznych sciencyach krótko i dokładnie tłumaczyć można.

    Dzieliła się ta nauka w szkołach ordynaryjnych tak pijarskich jak jezuickich, na: „dyalektykę, fizykę, logikę i metafizykę“, dla niektórych zaś studentów kilka razy w tydzień po godzinie dawano „matematykę.“

    W akademiach publicznych, czyli generalnych, jako to krakowskiéj, zamojskiéj i wileńskiéj, prócz nauk dopiero wyliczonych, były nadto: Nauka „matematyki“, wszelkiego rodzaju, „astrologii, geografii, geometryi, kosmografii“, do tego: jurisprudencyi, „medycyny“, i zwały się te akademie universitates. Co się tycze ogółem filozofii, téj patryarchów nie było więcéj jak dwóch. Arystoteles i S. Tomasz, ponieważ na wszystkich dysputach, nie tłumaczyli się inaczéj walczący z sobą, tylko albo juxta mentem Aristotelis, albo juxta mentem divi Thomae. W akademiach kto się promowował do godności doktora w filozofii, musiał przysięgać, jako inaczéj nie będzie trzymał i uczył, tylko juxta mentem divi Thomae; ci tedy, którzy się trzymali zdania Arystotelesa, zwali się peripatetici, a którzy S. Tomasza zwali się Tomistae.

    Pierwsi Pijarowie jakoś około roku 1749. czyli trochę wyżéj odważyli się wydrukować w jednym kalendarzyku politycznym, niektóre kawałki z Kopernika, dowodzące, że się ziemia obraca, a słońce stoi.

    Czego ledwo dostrzegli Jezuici, nieomieszkali nie tylko swoich rozumów, co ich tylko mieli najbystrzejszych, użyć przeciwko Pijarom, ciężkim przeciwnikom swoim; ale téż inne zakony przecim nim poburzyć o takową hypothezym, czyli zdanie dawnéj nauce przeciwne. Rozruch ten po szkołach był nakształt pospolitego ruszenia przeciwko Pijarom; wydawali książki zbijające takową opinią, zapraszali Pijarów na dysputy, i najwięcéj z téj materyi Pijarom dokuczyć usiłowali. Ci atoli coraz nowy jaki kawałek wyrwawszy z teraźniejszych wodzów filozoficznych: „Kopernika, Kartezyusza, Newtona i Leibnitza“, dokazali tego, że wszystkie szkoły przyjęły Neoteryzm, czyli naukę recentiorum, według któréj ziemia się obraca koło słońca, nie słońce około ziemi, tak jak pieczeń obraca się koło ognia, nie ogień koło pieczeni. Że koloru niemasz żadnego w rzeczach, tylko te barwy, które na nich widzimy białe, czarne, zielone, czerwone, żółte, sprawuje temperament oczu i światła, czego jest wielkim dowodem jabłko naprzykład w dzień zielone, w nocy przy świecach wydaje się granatowe. Że ból, świerzbienie i inne czucia nie mają swego placu w ciele, tylko w duszy, ponieważ ciało bez duszy nic nieczuje. Mnie się zda, iż tak ciało nieczuje bez duszy, jak dusza bez ciała; organy niegrają bez organisty, i organista bez organów, a jeżeli czucie nie jest w ciele tylko w duszy, to też i głos niejest. Zgoła pod Augustem III., jakoś wśród czasu panowania jego, wzięła w szkołach polskich początek nowa filozofia, ale z wielką bojaźnią rozszerzała swe zdania; ośmieliła się zupełnie na końcu jego panowania. [...]


[27.12.2022, Toruń]

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (831 - 832) I PO ŚWIĘTACH. NIE OBESZŁO SIĘ BEZ TEGO.

 


831.

    To co mnie zawsze nurtowało, taka prosta zależność: oczekiwanie na święta, same święta i po świętach. Nawiązując do wcześniejszego tekstu o świętach, może ten ostatni element jest tym, który gnębiąc mnie, powodował, że przestałem święta lubić, że lepiej już mieć pracowite dni powszednie, gdyż one nie kończą się tak nagle.

    Zaglądam do programów telewizyjnych – co tam było w te święta do obejrzenia: Kevin – obowiązkowo, sport – jeno powtórki, zapychacze programów właściwie na wszystkich kanałach – Potop, Pan Wołodyjowski i temu podobne… intensyfikacja reklam. Dla mnie to obojętne, bo i tak jeśli chodzi o filmy, to gdy mam ochotę, zajrzę do Internetu, mało tego – mogę sobie zatrzymać puszczanie filmu, gdy zachce mi się pójść do kuchni, aby zrobić sobie herbatę lub kawę. Dlaczego jednak w telewizjach musi iść to samo co roku, a właściwie co święto? Puściliby choćby Faraona, Matkę Joannę od Aniołów, Pociąg, Pożegnania albo coś z klasyki światowej – wciąż te same tytuły, ale co tam, to nie moja sprawa, wypowiadam się tylko pro forma.

832.

    Święta bez ingerencji kleru w politykę, chodzi głównie o jędraszewskiego, to święta stracone. Ten pisowski aparatczyk znów się odezwał, znów mąci, choć mamy XXI wiek i ponoć w naszym kraju obowiązuje, na papierze przynajmniej, rozdział sacrum od profanum.

    Nie mogło się też obejść bez głupawego wpisu na twitterze pawłowiczówny z krs-u, która zareagowała na zamieszczone przez Nicka Jaggera zdjęcie z życzeniami świątecznymi. Zapewne lider Stonesów bardzo się przejął zapytaniem tej ubogiej w rozum pani o to, czy był u spowiedzi. Kogokolwiek by z pisu i okolicznej solidarnej nie dotknąć, wszędzie żenada. I już nie chodzi mi o ich poglądy polityczne, ale to w jaki sposób funkcjonują w sferze publicznej – żenada i jeszcze raz żenada.


[27.12.2022, Toruń]