Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 czerwca 2024

MUZYCZNE POCZTÓWKI - PIOTR CZAJKOWSKI - JEZIORO ŁABĘDZIE (fragment)

 Jezioro łabędzie, suita baletowa, op. 20 (Jezioro w świetle księżyca) 





[30.06.2024, Toruń]

JĘDRZEJ KITOWICZ - OPIS OBYCZAJÓW I ZWYCZAJÓW [...] ROZDZIAŁ 3 §. 17.

 


Opactwo cystersów w Mogile

§. 17.

C y s t e r s i.

Prowadzą swój początek od śgo Bernarda, opata klarewalleńskiego, nietylko świątobliwością życia, wysoką nauką, ale téż i opowiadaniem krucyaty sławnego, który będąc zakonnikiem ś. Benedykta, regułę jego zreformował; krój habitu cysterskiego, mało się co różni od benedyktyńskiego. Zimą i latem noszą habity z lekkiéj materyi, pod które podkładają zimą kaftany, futrem podszyte.

Rząd u Cystersów jest monarchiczny. Opat włada absolutnie wszystkiemi urzędami zakonnemi, które podług swojéj woli rozdaje, albo z nich składa. Do dóbr klasztornych nie wdaje się, mając dobra swoje od klasztornych oddzielne. Przeór jest tylko wykonywaczem woli i rozkazów opata. Dla czego u Cystersów nie masz żadnych konsaltacyi, ani konsultorów, jeden tylko przypadek śmierci opata; daje im prawo wolnéj elekcyi innego. Po obraniu którego, natychmiast przestają być wolnymi, a stają się niewolnikami ś. Posłuszeństwa. Ten, który sprawuje najwyższą władzę całéj prowincyi, nazywa się u Cystersów kommissarzem. Jenerał zakonu, mieszkający w Francyi, dawał Cystersom polskim kommissarzy wolą samowładną, nie stósując się bynajmniéj do instancyi prowincyi, i ten zwyczaj trwał aż do początków panowania Augusta III, pod którym Cystersi polscy wziąwszy się za ręce, wyrobili sobie w Rzymie brewe, mocą którego już jenerał potém nie mógł im nadawać kommissarzów podług woli swojéj, ale musiał potwierdzać tego, którego prowincya na kapitule jeneralnéj, większością wotów sobie obrała. Wszakże po téj ustawie wydarzył się przypadek jeden taki, że ta konstytucya nadwerężoną została.

Konstantyn Iłowiecki, opat łędzki, obrany był na jeneralnéj kapitule kommissarzem większością wotów. Rogaliński, podówczas opat wiślicki człowiek rozumu głębokiego i edukacyi wysokiéj, ale w powołaniu młodszy, miał także po sobie kilka wotów, przy których chcąc się koniecznie utrzymać kommissarzem, w brew elekcyi Iłowieckiego pobiegł do Francyi do jenerała, od którego za wielkiemi instancyami różnych panów polskich, duchownych i świeckich, utrzymał konfirmacyą swojéj elekcyi, z odrzuceniem Iłowieckiego.

Oprócz niektórych opatów, krwią z Rogalińskim złączonych, cała prowincya trzymała stronę Iłowieckiego; a tak między tymi dwoma opatami urosł w Rzymie wielki proces; a że ten proces ciągnął się daleko dłużéj, niż funkcya kommissarska sześcioletnia; więc wreszcie strony już nie o funkcyą kommissarską z czasem uniesioną, ale o zgwałcenie konstytucyi między sobą, walczące, w końcu przecież zostały pogodzone. Rogaliński został na lepsze opactwo bledzewskie przeniesiony. Iłowiecki zaś miał tę satysfakcyą, iż piastował tę dostojność kommissarską po kilka razy i na niéj umarł.



[30.06.2024, Toruń]

29 czerwca 2024

SŁOWA JAKIE DRZEWIEJ BYWAŁY (1481 - 1523) ( Zataszlować - Zatyło ich serce)

1481. Zataszlować - skryć, zatrzeć ślady kogoś, czegoś

1482. Zatąpać - tupnąć, zatupać

1483. Zatchły - stęchły

1484. Zatchnąć, zaknąć, zatychać, zatchniewać - zatknąć, zatkać

1485. Zatchnęły, zakchnęły, zaknęły - ten który się zatkał, zatkany

1486. Zatęchlina - zajście stęchlizną

1487. Zatępić, zatępiać - przytępić , np. umysł

1488. Zatęsknić kogoś - nabawić tęsknoty

1489. Zatężyć, zatężać - zaprawić na tęgo, stężyć np. bieliznę krochmalem

1490. Zatkanka - zastawka, zasuwka, zapadka nie pozwalająca się czemuś cofnąć

1491. Zatłoczyć, zatłaczać - tłocząc zadusić

1492. Zatłuc, zatłukać kogoś dokądś - zaprowadzić z biedą, zawlec

1493. Zatłumić, zatłumiać - zawalić, zaprzątnąć; zagrabić

1494. Zatłuścić - zaprawić tłustością; zagnoić pole

1495. Zatłuścić komuś łapę - posmarować mu łapę, dać mu łapówkę

1496. Zatoczny, zatoczysty - zatoczony, toczący się, kręty

1497. Zatoczyć, zataczać, zataczywać - puścić się w koło taneczne; beczkę

1498. Zatok, zatoka - zakręt, skręt, zwój, zaokrąglenie, krąg; zatoka, odnoga wodna

1499. Dedalowe zatoki - labirynt

1500. Zatonęły - ten, który zatonął

1501. Zatratny - przynoszący zatratę, zgubny

1502. Zatrawić, zatrawiać - strawić, przetrawić

1503. Zatrącić, zatrącać kogoś - trącić, potrącić

1504. Zatrefnować, zatrafnować - zażartować

1505. Zatretować, zatratować - roztratować, np. kogoś koniem

1506. Zatrębować - zaczynać trąbić

1507. Zatrudliwy - utrudniający, zawiły; np. sposób mówienia

1507. Zatrudnić, zatrudniać - utrudnić, zaciemnić, zawikłać, zagmatwać

1508. Zatrudnić, zatrudniać kogoś - zadać mu trudność, obałamucić, zakłopotać, zaambarasować; utrudzić, zmęczyć

1509. Zatrudniony - ciężki, przykry, uciemięźliwy

1510. Zatrwożały - ten, który się zatrwożył

1511. Zatrząsnąć, zatrząść, zatrząsać, zatrzęsować - zadrżeć; zagrozić energicznie

1512. Zatrzeć, zacierać - zagłuszyć, zagładzić, zawrzeć, zadzierać z kimś, zahaczyć się, utknąć

1513. Zatrzymać, zatrzymywać, zatrzymawać - utrzymać, podtrzymać, zachować zatrzymać w pamięci, zapamiętać, wstrzymać się, powstrzymać się

1514. Zatwardły - zatwardziały

1515. Zatwardnąć, zatwardnieć, zatwardziawać - zajść twardością, zatwardzieć, stwardnieć

1516. Zatwor, zatworek - zawora, zapora, zasuwa, zamek, rygiel

1517. Zatworzyć, zatwarzać - zacząć tworzyć, stworzyć, utworzyć

1518. Zatworzyć, zatwierać, zatwarzać - zamknąć, zawrzeć, zacisnąć

1519. Zatworzysty - opatrzony zatworą, zamczysty, zamykany

1520. Zatyczka niewieścia - welon, kwef

1521. Zatyczyć, zatyczać - tykami zasadzić, zatknąć tyki

1522. Zatyć: nie mówcie zatyłą szyją - krnąbnie, hardo

1523. Zatyło ich serce - zatwardziało, skamieniało



[29.06.2024, Toruń] 

PROZĘ CZYTAM... (7) WOLTER (VOLTAIRE) - DWOJE POCIESZONYCH

 


I DZIELĘ SIĘ - WOLTER - DWOJE POCIESZONYCH (1756)


Wielki filozof Cytofil rzekł pewnego dnia do jednej damy strapionej nie bez powodu:

Posłuchaj pani, królowa Anglii, córka wielkiego Henryka IV, była równie jak ty nieszczęśliwa: wypędzona ze swoich królestw, o mało wśród nawałności nie utonęła w oceanie; była świadkiem, jak ścięto jej królewskiego małżonka.

Boleję nad nią — odrzekła dama i zapłakała nad swoim nieszczęsnym losem.

Ależ — powiedział Cytofil — wspomnij pani Marię Stuart: kochała nader poczciwie jednego zacnego muzykanta zalecającego się bardzo pięknym niskim tenorem. Mąż jej zabił muzykanta w jej oczach; a potem serdeczna jej przyjaciółka i czuła krewniaczka, królowa Elżbieta, mieniąca się dziewicą, kazała ściąć ją na szafocie obitym czarnym suknem, przetrzymawszy uprzednio osiemnaście lat w więzieniu.

Wielce to okrutne — odparła dama i znów zapadła w melancholię.

Słyszałaś może pani — ozwał się pocieszyciel — o pięknej Joannie z Neapolu, którą pojmano i uduszono?

Coś tam obiło mi się o uszy — odrzekła strapiona dama.

Muszę opowiedzieć pani — dodał — o przygodzie pewnej władczyni, którą jeszcze za moich czasów zdetronizowano zaraz po kolacji, a która zmarła na bezludnej wyspie.

Znam całą tę historię — odrzekła dama.

Dowiedz się zatem pani, co spotkało inną wielką władczynię, którą nauczałem filozofii. Miała kochanka, jak przystoi każdej wielkiej i urodziwej księżnej. Ojciec, wszedłszy na jej pokoje, przydybał ją z kochankiem, który twarz miał rozpłomienioną, oczy zaś roziskrzone jak diamenty; dama też miała lico w ogniu. Twarz młodzieńca tak mocno nie spodobała się ojcu, iż wymierzył mu najtęższy policzek, jaki kiedykolwiek wymierzono w jego włościach. Kochanek, chwyciwszy szczypce, trzasnął teścia w łeb tak skutecznie, że stary z ledwością się wylizał i do dziś ma bliznę. Przerażona kochanka wyskoczyła oknem i zwichnęła sobie nogę, tak iż do dziś jeszcze utyka, choć figurę ma skądinąd prześliczną. Kochanka skazano na śmierć, ponieważ rozwalił łeb bardzo wielkiemu władcy. Osądź pani sama stan księżniczki, kiedy kochanka jej prowadzono na szubienicę. Przesiadywałem u niej, kiedy była w więzieniu; mówiła mi jedynie o swoich nieszczęściach.

Dlaczegóż więc pan nie chcesz, żebym myślała o moich? — zagadnęła dama.

Gdyż myśleć o nich nie należy — odparł filozof — bo skoro tyle pań aż tak wielkich było nieszczęśliwymi, nie przystoi pani desperować. Pomyśl pani o Hekubie, pomyśl o Niobe.

A gdybym — odrzekła dama — żyła w ich czasach albo w czasach tych pięknych władczyń i pan opowiadałby im na pocieszenie o moich nieszczęściach, czy myślisz, żeby cię słuchały?

Nazajutrz filozof, straciwszy syna jedynaka, o mało nie umarł ze zgryzoty. Dama kazała sporządzić listę wszystkich królów, którym powymierały dzieci, i zaniosła filozofowi; przeczytał ją, uznał za nader dokładną, lecz płakać nie zaprzestał. Po trzech miesiącach spotkawszy się znowu zdziwili się oboje swoim bardzo wesołym humorem. Wznieśli CZASOWI piękny pomnik z takim oto napisem: TEMU, KTÓRY POCIESZA.


[29.06.2024, Toruń]

POEZJA (66) WŁADYSŁAW BRONIEWSKI - ***ANKA

 


Poeta z Anką [wł. Joanną], swoją córką

***Anka

Anka, to już trzy i pół roku,

długo ogromnie,

a nie ma takiego dnia, takiego kroku,

żebym nie wspomniał o mnie:


o mnie, osieroconym przez ciebie,

i choć twardość sobie wbijam w łeb,

nie widzę cię w żadnym niebie

i nie chcę takich nieb!


Żadna tu filozofia

sprawy tej nie zgładzi:

mojej matce, mojej siostrze było: Zofia,

i jakoś czas na to poradził.


A ja myślę i myślę o tobie

po przebudzeniu, przed snem...

Może ja jestem coś winien tobie? -

bo ja wiem.


Na Powązkach ośnieżona mogiła,

brzozy coś mówią szelestem...

Powiedz, czyś ty naprawdę była,

bo ja jestem...


1956

[29.06.2024, Toruń]

27 czerwca 2024

ZAPISKI (1265) DOMOWE

 

1265.

Jak wygląda taki normalny letni, kanikułowy dzień? Około ósmej rano rwetes za oknem – to gołębie demonstrują niezadowolenie z powodu braku karmy na parapecie. Chcąc nie chcąc, wstaję, idę do kuchni, przygotowuję coś do jedzenia, wracam i rzucam to, co przygotowałem na stołówkę. Zwykle pierwszą gołębicą jest Kasia, która poderwała sobie jakiegoś śmiesznego ptasiego mężczyznę z pstrokatą główką. Później trafiają na parapet pozostałe latające stworzenia; z rzadka trafiają się kawki, które maja w zwyczaju chwytać dziobkiem parę kęsów i odlatują w nieznane. Trafi się też sroka, a ostatnio nawet wrona, której pozostałe ptaszki się boją.

Rzadko o tej wakacyjnej porze wstaję po tej ósmej – częściej dosypiam po nie do końca przespanej nocy, a w międzyczasie połykam dwie tabletki przeciwbólowego panadolu, bo nad ranem czuję się najgorzej. Kładę się więc na lewym boku (wtedy ból nerki jest mniejszy lub nie ma go wcale). Może się zdarzyć, że te dwie poranne tabletki (rzadziej jedna) pozwalają mi przetrwać bez większego bólu cały dzień, lecz czasami przed wieczorem biorę jeszcze saszetkę nimesilu.

Cóż takiego robię, kiedy nie leżę. Obiadek lub ściślej przygotowanie do obiadu. Obieram ziemniaki, gotuję kaszę, generalnie zupę i takie tak zwykłe czynności obiadowe plus wynoszenie śmieci. Dla własnej przyjemności szykuję sobie śniadanie, robię herbatę, kawę, no i karmię psiny. Wychodzę też na balkon, gdzie podlewam pietruszkę, szczypiorek, sałatę i koperek. Zwykle codziennie mam ręczne pranie, więc po tej czynności wywieszam bieliznę, ściereczki, ręczniki i tym podobne.

W międzyczasie czytam albo czytam słuchając audiobooków. Na ten przykład ostatnio przeczytałem „Obronę Sokratesa” Platona, „Jądro ciemności” Conrada, a obecnie czytam „Śnieg” Orhana Pamuka”, „Państwo” Platona; wziąłem się też za „Proces” Kafki i zaraz potem sięgnę po „Chmury” Arystofanesa oraz po „Pociągi pod specjalnym nadzorem” i „Postrzyżyny” Hrabala. Wychodzi na to, że czytam z reguły trzy książki naraz… oczywiście nie w tym samym momencie.

Z telewizora (niemojego zresztą) korzystam rzadko, choć to akurat mistrzostwa Europy w kopaniu piłki. Kibicuję Włochom, fajnie gra Słowacja i Rumunia oraz Gruzja, a Polacy grają ambitnie, jak zwykle.

Częściej oglądałem siatkówkę kobiet i mężczyzn. Przynajmniej było na co popatrzeć, a nie na te męczarnie drużyny Probierza.


[27.06.2024, Toruń]

26 czerwca 2024

KARTKA Z KALENDARZA - 26.06.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 26 czerca 2024 roku

Środa


Imieniny dzisiaj obchodzą: Jan, Paweł oraz

Andrzej, Dawid, Edburga, Jeremi, Jeremiasz, Maksanty, Maksencjusz, Mirogod, Pelagia, Pelagiusz, Salwia, Salwiusz, Wigiliusz, Zdziwoj


Przysłowie na dziś:

Czerwiec się czerwieni - będzie dość w kieszeni”


Słońce

Świt: 03:25

Wsch. Sł.: 04:14

Zenit: 12:38

Zach. Sł.: 21:03

Zmierzch: 21:52


Cytat dnia:

Mądry, kto błędy swoje dostrzega”

Sławomir Mrożek


26 czerwca 1859 roku w Lublinie urodził się Jan Władysław Dawid - pedagog, psycholog, pionier psychologii wychowawczej i pedagogiki eksperymentalnej. [zm. 9 lipca 1914, w Warszawie



Poniżej tekst wybitnego pedagoga zamieszczony w „ Upominku” - książce zbiorowej wydanej na cześć Elizy Orzeszkowej

KOBIECOŚĆ W WYCHOWANIU

Środki w wychowaniu kobiety powinny być szczególne, do natury kobiecej przystosowane, ale cele ogólnoludzkie. Kobiecość jest pewnego rodzaju indywidualnością. Traktować ją przeto należy tak, jak traktujemy wszelką indywidualność w wychowaniu. Powinniśmy uszanować ją w tym, co jest w niej prawdziwego, ogólnie moralnego i dającego się pogodzić z ideałem człowieka; ale nie możemy jej pozostawiać w jej pierwotnej jednostronności i ograniczoności, tym mniej wolno nam tę jej pierwotną jednostronność popierać i przez wychowanie wzmacniać. Powinniśmy przeciwnie uzupełnić ją, podnieść i zbliżyć do ogólnoludzkiego typu tak, iżby zdolną się okazała wejść w towarzystwo różnorodnych, a odmiennych od niej indywidualności, w sercu swym miejsce znaleźć dla celów i uczuć wszystkim wspólnych, rękę do wspólnych prac przyłożyć. Kobiecość służyć powinna tylko za punkt wyjścia, ale nie za cel i kres w wychowaniu kobiety. Podobnie jak nie wychowujemy żadnego z mężczyzn na męża, pana domu lub ojca i nic więcej, tak też kobiety wychowywać nie możemy na gospodynią, żonę lub matkę.



[26.06.2024, Toruń]

24 czerwca 2024

KARTKA Z KALENDARZA - 24.06.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 24 czerwca 2024 roku

Poniedziałek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Danuta, Jan, Janina oraz Emilia, Jan Chrzciciel, Janisław, Longin, Longina, Romualda, Symplicjusz, Symplicy, Teodulf, Wilhelm, Janusz


Przysłowia na dziś:

Chrzest Jana w deszczowej wodzie trzyma zbiory w przeszkodzie”

Do świętego Jana o deszcz prosić trzeba, później baba zapaską

napędzi go z nieba”

Gdy Jan z deszczem przybywa, to słota bywa także i we żniwa”

Gdy święty Jan łąkę kosi, lada baba deszcz uprosi”

Gdy się Jan Chrzciciel w dżdżystej kąpie wodzie, deszcze żniwom bywają wtenczas na przeszkodzie”

Gdy się święty Jan rozczuli, w Nawiedziny (02.07) się utuli”

Jak święty Jan się obwieści, takich będzie dni czterdzieści”

Jak się święty Jan rozpada, to też pada nie lada”

Już Jan ochrzcił wszystkie wody, umyjcie się dla ochłody”

Już przed świętym Janem, zajmij się swym sianem”

Kiedy z Janem przyjdą deszcze, to sześć niedziel kropi jeszcze”

Przed świętym Janem najdłuższy dzień panem”


Słońce

Świt: 03:24

Wsch. Sł.: 04:13

Zenit: 12:38

Zach. Sł.: 21:03

Zmierzch: 21:52


Cytat dnia:

Przy­jaciel - ktoś, przed kim można głośno myśleć” - Ralph Waldo Emerson


24 czerwca 1796 roku w Maluszycach urodził się Jan Czeczot - białorusko-polski tworzący w epoce romantyzmu. [zm. 23 sierpnia 1847 roku w Rotnicy]



Poniżej wiersz poety - U prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki


U prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki,

Przędą sobie przędą jedwabne niteczki.

Kręć się, kręć, wrzeciono,

Wić się tobie, wić!

Ta pamięta lepiej,

Czyja dłuższa nić!


Poszedł do Krakowa młodzieniec z wiciną,

Łzami się zalewał, żegnając z dziewczyną.

Kręć się, kręć, wrzeciono,

Wić się tobie, wić!

Ta pamięta lepiej,

Czyja dłuższa nić!



Gładko idzie przędza, wesoło dziewczynie,

Pamiętała trzy dni o wiernym chłopczynie.

Kręć się, kręć, wrzeciono,

Wić się tobie, wić!

Ta pamięta lepiej,

Czyja dłuższa nić!


Inny się młodzieniec podsuwa z ubocza,

I innemu rada dziewczyna ochocza.

Kręć się, kręć, wrzeciono,

Prysła wątła nić!

Wstydem dziewczę płonie.

Wstydź się, dziewczę, wstydź!



[24.06.2024, Toruń]

FILOZOFOWIE I ICH POGLĄDY - EPIMENIDES

 


Epimenides

ok. r. 600 p. n. e.


Epimenides był, według Teopomposa i wielu innych, synem. Faistiosa, według innych synem Dozjadesa, a według jeszcze innych synem Agezarcha. Pochodził z Knossos na Krecie, jakkolwiek na Kreteńczyka nie wyglądał, bo nosił długie włosy. Wysłany raz przez ojca, aby paść trzodę, koło południa zmylił drogę i w jakiejś jaskini przespał pięćdziesiąt siedem lat. Obudziwszy się szukał swojej trzody, przekonany, że przed chwilą zasnął. Gdy jej nie znalazł, pobiegł znów na pastwisko, ale widząc, że wszystko tam już się zmieniło i że jest inny właściciel, podążył do miasta, wszedł do swego domu, gdzie zastał obcych ludzi, którzy go pytali, kim jest, wreszcie znalazł swego młodszego brata, już także starca, i od niego dowiedział się całej prawdy.

Stał się przez to sławny w Grecji i uznano go za ulubieńca bogów. Toteż gdy Ateny zostały dotknięte zarazą i Pytia orzekła, że miasto powinno złożyć oczyszczającą ofiarę, wysłano okręt oraz Nikiasza, syna Nikeratosa, na Kretę, z zaproszeniem dla Epimenidesa. On to w czasie czterdziestej szóstej Olimpiady [596—593 p. n. e.] udał się do Aten, oczyścił miasto i stłumił zarazę w następujący sposób. Wziąwszy białe i czarne owce zapędził je na wzgórze Areopagu, a stamtąd pozwolił im iść, gdzie chciały. Jednocześnie nakazał tym, którzy owce pędzili, aby zabijali je w ofierze miejscowemu bogu tam, gdzie każda z nich się położyła. W ten sposób uśmierzono zło. Dlatego dotychczas jeszcze można znaleźć bezimienne ołtarze po wsiach attyckich — to pamiątki złożonego wówczas zadośćuczynienia.

Wedle innych podań przyczyną zarazy była zbrodnia Kylońska. Podania wymieniają także sposób, w jaki ją odpokutowano. Dwaj młodzieńcy, Kratinos i Ktezibios, musieli umrzeć, ażeby odwrócić zarazę. Ateńczycy uchwalili, że dadzą Epimenidesowi w upominku jeden talent oraz okręt, który miał go odwieźć na Kretę. On jednak nie przyjął pieniędzy, ale doprowadził do traktatu przyjaźni i przymierza między Knossos i Atenami. W krótkim czasie po powrocie do domu Epimenides umarł, jak opowiada Flegon w księdze „O długowieczności”, przeżywszy sto pięćdziesiąt siedem lat. Według Kreteńczyków zaś brakowało mu jednego roku do trzystu lat. Ksenofanes z Kolofonu podaje, że słyszał, iż Epimenides żył sto pięćdziesiąt cztery lata.

  • Epimenides napisał poemat „O narodzinach Kuretów i Korybantów i Teogonią” łącznie około pięciu tysięcy wierszy; oraz

  • O budowie okrętu Argos” i „Wyprawę Jazona do Kolchidy”, około pięciu tysięcy sześciuset wierszy. Pisał także prozą „O składaniu ofiar” i „O ustroju politycznym Krety”, a także „O Minosie i Radamantysie”, około czterech tysięcy wierszy.

  • Ateńczykom wybudował świątynię Eumenid, jak mówi Lobon z Argos w piśmie „O poetach”.

  • Podobno Epimenides pierwszy stosował oczyszczanie sakralne ziemi i domów oraz budował świątynie. Niektórzy zaś opowiadają, że nigdy nie sypiał, a część nocy spędzał na zbieraniu korzeni.

Zachował się jego list do Solona-prawodawcy o ustroju politycznym zaprowadzonym przez Minosa na Krecie. Ale Demetrios z Magnezji w dziele „O poetach i pisarzach” o tym samym imieniu stara się dowieść, że list ten jest późniejszy i napisany nie w kreteńskim, lecz w attyckim dialekcie. Ja zaś znalazłem inny list Epimenidesa, który brzmi, jak następuje:

Epimenides do Solona

Bądź dobrej myśli, przyjacielu. Gdyby bowiem Pizystrat narzucił był jarzmo Ateńczykom, przywykłym już do jarzma i nie mającym dobrych praw, utrzymałby władzę na zawsze, wziąwszy w ten sposób wolnych obywateli w niewolę. Dziś jednak bierze w niewolę mężów pomnych nauk Solona, którzy bynajmniej nie przywykli do niewoli. I nawet gdyby sam Pizystrat utrzymał panowanie, nie sądzę, żeby zdołał przekazać je swoim synom. Trudno bowiem przyjąć, aby ludzie przywykli do wolności pod najlepszymi prawami mogli popaść w niewolę. Ty zaś nie tułaj się, ale przyjedź do mnie na Kretę. Tu bowiem możesz się nie bać żadnego tyrana. Jeśli zaś będziesz podróżował, obawiam się, że jego przyjaciele mogą ci zrobić coś złego.

Tak brzmiał ten list. Demetrios opowiada, że według niektórych historyków

  • Epimenides otrzymał od Nimf nieznany pokarm, który przechowywał w racicy wołu. Zażywał go w małych dawkach i nie miał w ogóle nigdy wypróżnień;

  • nikt też nie widział, aby kiedykolwiek jadł. Wspomina o tym także Timaios w drugiej księdze [„Historii Sycylii”].

  • Niektórzy opowiadają, że Kreteńczycy składali mu ofiary jako bogu.

  • Mówią również, że miał nadzwyczajne zdolności przepowiadania przyszłości. Widząc Munichię powiedział, że Ateńczycy nie przypuszczają nawet, jak wielkich nieszczęść przyczyną będzie dla nich ten port; gdyby wiedzieli, roznieśliby go choćby własnymi zębami.

  • Zapowiedział im to dużo wcześniej, zanim się to stało. Według podania on pierwszy nazwał się Ajakosem i przepowiedział Lacedemończykom, że zostaną pokonani przez Arkadyjczyków.

  • Utrzymywał, że przechodził przez wiele wcieleń. Teopompos podaje w        Oso bliwościach, że gdy Epimenides budował świątynię Nimf, usłyszał głos z nieba: „Epimenidesie, nie dla Nimf, ale dla Zeusa buduj".

  • Kreteńczykom przepowiedział klęskę Lacedemończyków w wojnie z Arkadyjczykam., Zostali oni pokonani pod Orchomenos.

  • Epimenides zestarzał się w ciągu tylu dni, ile lat przespał. Mówi o tym Teopompos.

  • Myronianos mówi w Paralelach, że Kreteńczycy uważali go za jednego z Kuretów.

  • Ciało jego Lacedemończycy przechowują u siebie zgodnie z pewną wyrocznią, jak podaje Sosibios Lakończyk.



[24.06.2024, Toruń]

JULIUSZ SŁOWACKI - BENIOWSKI (6)

 


PIEŚŃ I (ZAKOŃCZENIE)

Czy ty nie ufasz, że ja zdołam jedna

Oprzeć się — zostać twoją? — ja nie płocha!

Ty nie wiesz, co to jest kobieta biedna,

Kiedy ją dręczą, kiedy mocno kocha —

Zgubi się — potem u wszystkich wyjedna

Łzy nad swem sercem zgubionem i trocha

Kwiatów i więcej też żadnej nie trzeba…

Cóż to? — Nie mówisz nic do mnie? — O! nieba!


Myślałam, że ty mi dodasz nadziei.” —

Tu wypuściła z rąk rękę kochanka —

Myślałam, że ty w tej smutnej kolei…” —

Tu blisko, szczęściem, stała z wodą szklanka,

Wzięła ją… drżące w szkło usteczka klei,

Ząbki o kryształ dzwonią jak kraszanka¹²⁶,

Kiedy się z drugą spotka w dziecka dłoni¹²⁷,

Rzekłbyś, że perła o dyjament dzwoni.


Myślałam…” — Głos jej o jedną oktawę

Zniżył się i pękł, jak pęknięcie struny. —

Boleść złamała jej giętką postawę,

Myślałbyś, że się chyliła do truny¹²⁸,

Tak nawet małe usteczka jaskrawe

Zbladły, uczuwszy gorzkich łez piołuny.

Padła na krzesło i przez łzawe deszcze

Błysnął ostatni jęk — „Kochasz mię jeszcze?”


Beniowski już był na kolanach; w dłonie

Wziął drżącą rączkę Anieli… Tu proszę

Włożyć mi wieniec Petrarki¹²⁹ na skronie,

Bo na tem pieśń zakończę i ogłoszę

Po dawnych wieszczów umarłych koronie

Czas bezkrólewia; pobuntuję kosze¹³⁰,

Krytyków kupię z Grabowskim¹³¹ prymasem,

Reszta owczarzy moja. — A tymczasem


Jako pretendent na własne poparcie

Utworzę całe wojsko w drugiej pieśni.

Epiczny zamiar wyjawię otwarcie,

Wyjdę z dzisiejszej estetycznej cieśni,

I skrzydeł mojej Muzy rozpostarcie

Tęczowym blaskiem was oślepi wcześniéj

Niż miałem zamiar. Suszę tylko głowę,

Jak w rzecz wprowadzić rzeczy nadzmysłowe.


126kraszanka (z rus.) — pisanka wielkanocna.

127dzwonią jak kraszanka, kiedy się z drugą spotka w dziecka dłoni — nawiązanie do zabawy wielkanocnej, polegającej na stukaniu jajkiem o jajko; wygrywa ten, czyje jajko pozostanie całe.

¹²8truna — trumna.

¹²9wieniec Petrarki — Petrarca, Francesco (1304 - 1374), wybitny poeta wł., w 1341 r. został uwieńczony wieńcem laurowym na Kapitolu, co było najwyższym wyróżnieniem, jakie mogło spotkać twórcę

¹³0kosz — kozacki lub tatarski oddział wojska lub obóz warowny takiego oddziału.

¹³¹Grabowski, Michał (1805 – 1863) — krytyk i powieściopisarz; brał udział w walce romantyków z klasykami. Zasłynął recenzjami publikowanymi w „Tygodniku petersburskim”; swoje prace krytyczne wydał w osobnych tomach: „Literatura i krytyka” (Wilno 1836 - 1840), „Korespondencja literacka” (Wilno 1847 - 1848) i „Artykuły literackie, krytyczne i artystyczne” (Wilno 1849). Słowacki nazywa go ironicznie prymasem, uznając jego szczególną pozycję wśród krytyków i literatów.


Nie podobało się już w Balladynie¹³²,

Że mój maleńki Skierka w bańce z mydła

Cicho po rzece kryształowej płynie;

Że bańka się od gazowego skrzydła

Babki-konika rozbija i ginie;

Że w grobie leżąc Alina nie zbrzydła,

Lecz piękna z dzbankiem na głowie martwica

Jest jak duch z woni malin i z księżyca.


Nie podobało się, że Grabiec spity

Jest wierzbą, że się Balladyna krwawi¹³³,

Że w całej sztuce tylko nie zabity

Sufler i Młoda Polska, co się bawi,

Jak każdy głupiec, plwając na sufity

Lub w studnię… która po sobie zostawi

Tyle co bańka mydlana rozwalin,

A pewnie nie woń myrry¹³⁴ — ani malin…


O! Boże! gdyby przez metampsychozę¹³⁵

W Kozaka ciało wleźć albo w Mazura;

I ujrzeć, jaką popełniłem zgrozę

Pisząc — na przykład — Anhellego¹³⁶. Chmura

Gwiazd, białych duchów, które lgną na łozę

Jak szpaki Danta¹³⁷: rzecz taka ponura,

A taka mleczna i nie warta wzmianki —

Jak kwiat, posłany dla pierwszej kochanki.


Pewnie bym takich nie napisał bredni,

Gdybym był zwiedził Sybir sam, realniéj;

Gdyby mi braknął gorzki chleb powszedni,

Gdybym żył jak ci ludzie borealni¹³⁸

Troską i solą z łez gorących — biedni!

Tam nędzni — dla nas posępni, nadskalni,

Podobni Bogom rozkutym z łańcuchów¹³⁹,

W powietrzu szarem, mglistem, pełnem duchów.


Pewnie bym… — Lecz ta spowiedź jest za długa,

Dygresje — nudzą; więc — mój czytelniku

Spróbuj, czy ci się pieśń podoba druga,

Gdzie więcej nieco będzie gwaru, krzyku,

Kościół i wielka słoneczna framuga,

I na tęczowym Duch Święty promyku,

Także cokolwiek szlachty. — Powieść taka

Jak dawny, długi, lity pas Polaka.


¹³²nie podobało się już w Balladynie (…) — Balladyna nie podobała się Stanisławowi Ropelewskiemu, który napisał w „Młodej Polsce” ostrą krytykę dramatu. W ogóle w ustępie tym rozprawia się Słowacki z krytykami, usposobionymi dla niego nieprzychylnie.

¹³³że się Balladyna krwawi — tj. że w dramacie Balladyna większość bohaterów ginie tragicznie.

¹³⁴myrra — mirra, żywica balsamiczna, kadzidło.

¹³⁵metampsychoza (właśc. metempsychoza) — wędrówka dusz; wiara, że dusze ludzkie po śmierci wcielaą się ponownie, ciągle się doskonaląc.

¹³⁶Anhelli — poemat prozą Juliusza Słowackiego; tytułowy bohater podróżuje po Syberii i spotyka polskich zesłańców.

¹³⁷Jak szpaki Danta — tj. jak potępieńcy, opisani w Piekle w Boskiej Komedii Dantego Alighieri (1265 - 1321).

¹³⁸borealny (z łac.) — północny.

¹³⁹podobni Bogom rozkutym z łańcuchów — nawiązanie do tytana Prometeusza, który podarował ludziom ogień, wykradziony bogom, za co Zeus przykuł go do skał Kaukazu, gdzie codziennie sęp wydziobywał mu wątrobę.



[24.06.2024, Toruń]