Luis Alberto Sangroniz - Portret kobiety (1932)

Luis Alberto Sangroniz  -  Portret kobiety (1932)

CHMURKA I WICHEREK

KAWIARENKA

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

11 listopada 2025

DANTE - BOSKA KOMEDIA - PIEKŁO – PIEŚŃ XIV [ZAKOŃCZENIE] PIEŚŃ XV

 

Plecami stoi on ku Damijecie²²⁵,

Wzrok utkwił w Romę jak w swoje zwierciadła,

Głowę ma złotą, barki, pierś ze srebra,

A z miedzi członki, począwszy od żebra,

Aż gdzie się biodro na widły rozpadło;

Niżej do pięty, jakby z jednej szyny,

Kształty tworzyły spławione żelazo,

Prócz prawej nogi, ta z palonej gliny,

Dlatego więcej opiera się na niej.

Prócz złota, kruszce bruzdowane skazą,

Kropleją²²⁶ łzami, te, gdy nad brzeg wzbiorą,

Przez grotę płyną w głąb do tej otchłani:

I z łez tych rzeka tworzy się osobna,

Jako Acheron i Styks z Flegetonem²²⁷;

Potem korytem zstępują zwężonem

W punkt, skąd już niżej zstąpić niepodobna,

Tam tworzą Kocyt; ujrzysz to jezioro,

Dlatego o nim nie śpieszę tu z mową».

Rzekłem: «Gdy płynie ta krynica krwawa

Z naszego świata, dlaczego na skraju

Już jest widzialną tylko tego gaju?»

A on: «Ta otchłań, wiesz, jest okrągława;

Choć długą drogą twe stopy znużone

Zstępują ciągle w głąb na lewą stronę,

Jeszcześ nie obszedł jej całego koła.

Snadź²²⁸ krąg jej tobie zda się rzeczą nową,

Jednak sam przyznasz, że jako poetę,

On cię zadziwiać nie powinien zgoła».

Jeszcze ja: «Gdzie jest Flegeton i Lete²²⁹?

O jednej milczysz, o drugim, mój wieszczu,

Powiadasz, że on powstaje z łez deszczu».

«Z radością,» mówił, «słyszę niepowszednią

Te dwa pytania powiązane społem;

Jednakże wrzenie tej wody czerwonej

Mogłoby z dwóch ci rozwiązać choć jedno.

Zobaczysz Letę, lecz poza tym kołem,

Tam, gdzie się czyścić idzie duch skażony,

Kiedy przez skruchę ma grzech przebaczony».

A potem mówił: «Czas odejść od lasa,

Brzegiem tej wody idź za mną pomału!

-----------------------------------------------------------------------

²²⁵Damietta — miasto wschodnie, tu jest figurą bałwochwalstwa. Roma, Rzym, wzięta jest figurycznie za zwierciadło, w którym jak w ognisku odbijają najświetliściej promienie światła wiary chrześcijańskie.

²²⁶kropleją — dziś popr. forma: skraplają się.

²²⁷Jako Acheron i Styks z Flegetonem — Według mitu starożytnego cztery rzeki piekielne są: Acheron, Styks, Flegeton i Kocyt.

²²⁸snadź (daw.) — zapewne, widocznie, prawdopodobnie.

²²⁹Flegeton i Lete — Wrząca woda (Flegeton), płynąca fosą piekielną; objaśnia Wergiliusz, że ta rzeka a nie inna tam płynąć powinna. Lete, strumień, z którego piją zapomnienie, w piekle płynąć nie może, bo tam pamięć występku jeszcze jest częścią kary grzeszników.

--------------------------------------------------------------------------

Tu mniej duszącym jest oddech upału,

Tutaj żar każdy, nim spadnie, zagasa».


PIEŚŃ XV

(Krąg VII. Koło VII. Sodomici. Brunetto, nauczyciel Dantego.)


Teraz idziemy wybrzeżem kamiennym,

Mgła powstająca z dymiących wód łoża,

Strzeże od ognia wodę i jej brzegi.

Jak zatrwożony potopem wiosennym

Flamand swe groble podnosi od morza

Lub jak Padwanie wzdłuż wybrzeża Brenty,

Broniąc swych zamków, wodom czynią wstręty,

Chiarentana nim rozciepli śniegi²³⁰:

Na mniejszą skalę, lecz na wzór ten samy,

Zdrój ten zamknęła pomiędzy dwie tamy

Nieznajomego ręka budownika.

Jużem za sobą las daleko rzucił²³¹,

Gdzie był, nie zgadłbym, gdybym się obrócił.

I oto trzodę duchów spotykamy,

Duchy idące wzdłuż tego strumyka.

Patrzały na nas i oczyma strzygły,

Jak jedni w drugich wpatrujem się lica

Zmrokiem, przy blasku nowego księżyca;

Duchy te pilno utkwiły w nas oczy,

Jak stary krawiec w ucho swojej igły²³².

Z gromady duchów, co tak patrząc kroczy,

Jeden mnie poznał, ułapił co żywo

Połę mej sukni i krzyknął: «O dziwo!»

W chwili, gdy do mnie wyciągał ramiona,

Spojrzałem, chociaż twarz ogniem spalona

Łatwom ją poznał, nie była zmieniona.

Podając jemu rękę, rzekłem: «Gdzie to?

Azali jesteś tu, panie Brunetto²³³?».

A on: «Mój synu! I któż mię obwini,

Jeśli dla ciebie Brunetto Latini

Pozostał w tyle od swoich szeregu?».

«Jeśli chcesz,» rzekłem, «nad brzegiem tej wody

Przysiądę z tobą; co mogę, to zrobię,

Spędzim chwil kilka naszym sercom gwoli²³⁴,

Ten, z którym idę, gdy na to przyzwoli».

«Synu mój,» mówił, «wiedz, że z naszej trzody

Na jedną chwilę kto wstrzyma się w biegu²³⁵,

Sto lat pod ogniem przestoi w otchłani,

-------------------------------------------------------------------------

²³⁰Chiarentana — Cześć gór alpejskich, skąd źródło Brenty wypływa, przez całą zimę zwykle okryta śniegami; na wiosnę, jak mówi poeta, gdy poczuje ciepło, okolice Włoch północnych wezbraniem rzek zalewa.

²³¹Jużem za sobą las daleko rzucił — Las ten, jak wiemy z pieśni poprzedniej, jest miejscem kary tych, którzy przeciwko sobie dopuścili się gwałtu.

²³²Jak stary krawiec w ucho swojej igły — Poeta często używa gminnych i pospolitych porównań, które wszakże pod jego piórem stają się niepospolitymi przez jasność i trafność ich użycia. Podobnież i to porównanie duchów wpatrujących się z dołu w twarze poetów idących wyższym wybrzeżem do starego krawca wpatrującego się w ucho swojej igły w chwili, gdy nić zawleka, jest dziwnie trafne i plastyczne.

²³³Brunetto Latini — nauczyciel i opiekun poety, obszernie o nim nadmieniliśmy w życiu Dantego.

²³⁴gwoli (daw.) — dla, zgodnie z.

²³⁵Na jedną chwilę kto wstrzyma się w biegu — Gdyby sodomici za chwilę zatrzymania się w biegu mieli być karani i za to sto lat stać pod deszczem ognia, którego strząsnąć z siebie nie mogą, trudno w tym dopatrzeć moralnego związku między przestępstwem i karą. Najprawdopodobnie poeta przez to chciał wyrazić, że kto raz dopuści się tego grzechu i w nim choć na chwilę zatrzyma się, aż do późnej starości z niego się nie otrząśnie.

-------------------------------------------------------------------------------

Nie mogąc strząsnąć żaru, co go rani.

Idź, krok za krokiem iść będę przy tobie.

Potem dogonię braci nierozdzielnych,

Co idą, płacząc swych mąk nieśmiertelnych».

Nie śmiałem zstąpić, aby z nim iść społem.

Lecz szedłem ze czcią, z pochylonym czołem.

On mówił: «Losu czy wyroku władza

Ciebie przed czasem w tę otchłań sprowadza?

Kto jest wódz twoją kierujący drogą?»

«Tam wyżej żyjąc wesoło i błogo,»

Odpowiedziałem, «zbłądziłem w dolinę,

Przed kresem dni mych myślałem, że zginę;

Lecz zbłąkanego, drżącego od trwogi,

Wódz mnie wprowadził na tor mojej drogi».

A on: «Szczęśliwa twa gwiazda, licz na niej,

Dojdziesz do kresu twej świetnej przystani,

Jeślim się dobrze twej przyszłości radził²³⁶.

Gdyby śmierć wcześnie ócz mych nie zamknęła.

Wiary twej we mnie pewnie bym nie zdradził,

Widząc nad tobą niebo tak życzliwe,

Sam bym ci zagrzał twe serce do dzieła!

Lecz to niewdzięczne plemię i złośliwe,

Lud, który wyszedł z Fijesoli z dawna²³⁷,

Dziki jak skała jego nieuprawna,

Za czyn twój dobry stanie się twym wrogiem;

I słusznie, nie dziw, że cię klątwa ściga,

Bo nie przystoi, między cierpkim głogiem

Ażeby słodka dojrzewała figa.

Wieść stara ślepym nazywa go ludem²³⁸.

Plemię zawistne, dumne i łakome:

Obyś ich nigdy nie kalał się brudem!

Łaski Fortuny tak w tobie widome,

Twój przyszły zaszczyt, że stronnictwa oba,

Gdy swej zawiści stępią ostrze grotu,

Głodne zapragną twojego powrotu.

Lecz bądź, roślino, z dala od ich dzioba²³⁹,

Zwierz z Fijesoli drapieżnym nałogiem

Niech się podściela ze swych ciał barłogiem;

Lecz niech roślinę zostawi w pokoju,

Gdy jeszcze jaka wyrasta z ich gnoju,

W której odżywa to święte nasienie

Rzymian, co przyszli w tę stronę nie w gości,

Lecz zamieszkali gniazdo takiej złości».

Odpowiedziałem: «Gdyby me życzenie,

Gdyby me chęci wysłuchano z góry,

----------------------------------------------------------------------------------

²³⁶Jeślim się dobrze twej przyszłości radził — Brunetto jako astrolog, z gwiazd, jakie świeciły w dzień urodzenia poety, wyciągał horoskop jego przyszłości.

²³⁷Fiesole — mała mieścina, leży w górach wyżej Florencji. Mieszkańcy jej znajdując dolinę nad rzeką Arno stosowniejszą dla swego handlu i przemysłu, po większej części opuścili góry i założyli miasto Florencję. Machiawel, historiograf tego miasta, wywód jego historyczny opiera na powadze Dantego.

²³⁸Wieść stara ślepym nazywa go ludem — Miasto Piza, podczas wyprawy swojej na wyspę Majorkę posiłkowane przez Florentynów, wywzajemniając się wdzięcznością, ze zdobyczy wojennych ofiarowało Florencji przyjąć z wolnym wyborem dwie bramy brązowe albo dwa słupy porfirowe, przepalone i uszkodzone w ogniu, ale pociągnięte przez chytrych Pizanów szkarłatem. Florentyńczycy, nie domyślając się tej zdrady, wybrali te

ostatnie i dlatego otrzymali szyderczy przydomek „ślepi”.

²³⁹Lecz bądź, roślino, z dala od ich dzioba — Wyrażenie gminne wzięte z ludowego przysłowia włoskiego.



[11.11.2025, Toruń]

10 listopada 2025

OPOWIEŚCI NIEPRAWDZIWE (3) ZWIĄZEK Z POMYŚLNYM ZAKOŃCZENIEM

 

Przestrzegała go przed nią.

- Owszem, jest sympatyczna, miła, ale nie masz pojęcia, ilu miała mężczyzn. Mnie to nie obchodzi. Dla mnie może ich mieć, ile chce, choć to nie po bożemu, wiesz, że ja tego nie popieram. A ty jesteś młody, ledwie po maturze. Założę się, że jej się spodobasz, bo tak młodego chłopca pewnie jeszcze nie miała, a ma taką zdolność przyciągania facetów, więc, założę się, że już dybie na ciebie.

Mała pauza.

- Nie, no oczywiście odpowiadaj jej na dzień dobry, tego wymaga dobre wychowanie. Jeśli zapyta kim jesteś, odpowiedz: „Studiuję polonistykę, jestem dopiero na pierwszym roku, mieszkam tutaj u ciotki, która jest zresztą moją chrzestną, większość wolnego czasu poświęcam nauce, w niedziele chodzę do kościoła jak przystało na chłopca z katolickiej rodziny”. Tak mów, zachowując konieczny dystans względem tej kobiety.

Słuchał chyba jednak nieuważnie, celowo nieuważnie, bo kiedy w niedzielę informował ciotkę, że posłusznie udaje się na mszę (była zdziwiona, że tak szybko wychodzi z domu, na co on, że chce się przejść po mieście – taka piękna pogoda – i nie pojedzie tramwajem… te trzy przystanki to w końcu nie tak daleko), to nie szedł do kościoła tylko na jakiś południowy seans filmowy. Myślał sobie, że chętnie porozmawiałby sobie z tą kobietą, w końcu podobała mu się, choć była od niego starsza; podejrzewał, że jest przed trzydziestką. Czy wiek jest tak bardzo istotny? Wcale tak nie uważał. Dyskretnie obserwował tę kobietę i zauważył, że pewien mężczyzna odwiedza ją przynajmniej dwa razy w miesiącu, co jednak nie zniechęciło go do kobiety, która coraz bardziej zaczynała mu się podobać. Widywali się na korytarzu i przed kamienicą niemal codziennie, wymieniali grzeczności, a pani Marta – tak miała kobieta na imię – sugerowała, aby wpadł do niej kiedyś, bo jest miłośniczką literatury iberoamerykańskiej, więc mogliby porozmawiać o Fuentesie lub Cortazarze.

Przyszło więc do okazji (przypomniał sobie to powiedzenie zasłyszane kiedyś, lecz nie pamięta od kogo). Ciotka zechciała sobie pojechać na Jasną Górę. Dwudniowa wycieczka do Częstochowy zaskoczyła go, bo przecież ciotka pielgrzymowała do tego świętego miejsca rokrocznie. Pani Marta musiała coś wiedzieć o planach ciotki, musiała się domyślać, gdyż mniej więcej około południa niby przypadkiem zapukała do drzwi jedzącego właśnie wczesny obiad Adama i w krótkich słowach wypowiedzianych dyszkantem zaprosiła chłopca na kolację, na dziewiętnastą.

Speszył się, lecz jednocześnie ucieszył z propozycji spotkania z kobietą, która wpadła mu w oko. Cieszył się, ale z drugiej strony czuł obawę przed tym spotkaniem, domyślając się intencji starszej od niego kobiety. To prawda, nie był pewien, jak się zachowa i czy pozwoli sobie na odrobinę intymności z tą kobietą. Wiedział, że może nie mieć ucieczki, nie wymówi się jakimś zadaniem, jakie ma wykonać względem ciotki. Oczekując na spotkanie, stwierdził, że zdąży jeszcze wpaść do Centralu, aby kupić wkupne wino i pudełko czekoladek. Zrobił to i punkt dziewiętnasta zapukał do drzwi pani Marty.

Przyjęła go z entuzjazmem i ostrym gulaszem z grubym makaronem. Najpierw otworzyli koniak. Patrzyli na siebie, bardziej uśmiechali się do siebie, aniżeli rozmawiali o literaturze iberoamerykańskiej. Zdecydowanie szybciej i więcej pili, niż się tego spodziewał. Kiedy opróżnili butelkę koniaku i pani Marta wlała teraz do pękatych kieliszków mocne i gęste gruzińskie wino, Adam poczuł, że gospodyni znacznie lepiej od niego znosi procenty zawarte w alkoholu. Poczuł się z razu głupio, gdy kobieta pomaga mu położyć się na łóżku i delikatnie pozbawia go koszuli i spodni. Przez jakiś czas odnosił wrażenie, że także pani Marta kładzie się obok niego w cielistej haleczce. Nie był pewien, czy to, co potem przeżywał było jawą czy snem. Było mu dobrze, gdy czuł na sobie i obok siebie gorące i sprężysta ciało kobiety. Pamięta, że kiedy było już po wszystkim, nakrył siebie i panią Martę kołdrą, tak jakby nie chciał pozwolić, aby ktokolwiek oglądał ich spontaniczną, pijaną miłość.

Rankiem obudziła go pocałunkami i powiedziała, gdzie zostawiła mu śniadanie. Poprosiła, aby sobie wypoczął, wypił gorzkiej kawy, i żeby na nią zaczekał, a ona postara się wrócić z biura wcześniej, bo już nie może się doczekać powtórki, do której oczywiście doszło, choć tym razem bez alkoholu.

Adam nie mógł się doczekać ponownego wyjazdu ciotki. Mogłaby wyjechać dokądkolwiek, aby tylko mógł zostawać sam na sam z panią Martą.

Po zaliczeniu pierwszego roku studiów ciąża pani Marty była już bardzo widoczna, więc pobrali się bezzwłocznie którejś soboty. Adam wiedział, że teraz będzie mu ciężej, że musi znaleźć jakąś dorywczą pracę, bo ze studiów nie chciał rezygnować.

Pani Marta gładząc swój wypukły i naprężony brzuch powiedziała, że chciała właśnie tego, właśnie z nim.

Po rozwiązaniu ciotka Adama, która po początkowej traumie spowodowanej niespodziewanym związkiem jej bratanka z panią Martą, która w jej oczach uchodziła za kobietę lekkich obyczajów, pomagała w wychowaniu małej Emilki, dziecka, które stało się wprost oczkiem w głowie starej panny – pierwszy raz ciotka Adama nie poszła na pielgrzymkę do Częstochowy, ale pomyślała sobie, że Pan Bóg jej wybaczy.



[10.11.2025, Toruń]

ZAPISKI EMIGRANTA (1365) WYRWANE Z KONTEKSTU

 

1365.

Wyrwane z kontekstu


  • Zanim to wszystko ogarnę, muszę przypodobać się sobie i brnąć w słowa wyrwane z kontekstu;

  • Mam mniej uczniów, ale za to bardziej pilnych i chcących czegoś więcej, aniżeli świadectwa z paskiem; to bardzo przyjemna praca;

  • Ktoś, kto się nie przeprowadzał, ten nie zna prawdziwego życia; niestety po takiej przeprowadzce czuć swój wiek,przynajmniej ja go czuję;

  • Jak mogłem kiedyś zachwycać się Sylvestrem Stallone, grającym Rocky”ego, doprawdy nie wiem, ale już taki „Dyskretny urok burżuazji” oceniam jak najlepiej – chodziło się naprawdę na filmy w ramach prezentacji filmów światowych… niestety zapomniałem nazwę tego projektu;

  • Nareszcie zakończyło się sprzątanie po przeprowadzce; nawet nieźle urządziłem sobie pokój; w końcu jest ciepło, kąpiel;

  • Miło doświadczyć tego, że straciłem przez rok, może dwa 15 kilogramów, nie stosując żadnej specjalnej diety i nie wspomagając się lekami, itp.



[10.11.2025, Toruń]

08 listopada 2025

ZAPISKI EMIGRANTA (1364) WYRWANE Z KONTEKSTU

 

1364.

Wyrwane z kontekstu

  • Zastanawiałem się nad tym, dlaczego w niedzielę w południe i zaraz po południu Łódź pustoszeje; podejrzewam, że w innych miastach było podobnie;

  • Przypięcie szpilką serduszka oznaczającego, że stało się anonimowym darczyńcą na rzecz PCK to miłe wspomnienie z dzieciństwa;

  • Chciało się tak niewiele – jakiś rosół, kotlet mielony z ziemniakami albo kawałek kury lub kurczaka, a dla dorosłych przepalanka na spirytusie i western w telewizji;

  • Kiedy znikasz nagle, a potem pojawiasz się na nowo, stwierdzasz, że tak naprawdę nie jesteś nikomu potrzebny, choć możesz być zaskoczony;

  • Myślę, że po to piszę, po to się „udzielam”, aby nie popaść w okowy choroby Alzheimera, chociaż moja cudowna nauczycielka języka polskiego w liceum, erudytka jakich i w dzisiejszych czasach mało, zachorowała na tę ponurą chorobę;

  • Po przeprowadzce żałuję gołębi, których już nie będę dokarmiał;

  • Może to głupio zabrzmi, ale moim marzeniem po przeprowadzce było przytulenie się do ciepłego kaloryfera;

  • Kiedy byłem małym chłopcem (hej), chciałem być dyrektorem fabryki produkującej oranżadę… bo taki dyrektor może sobie pozwolić na wypijanie więcej niż jedna butelka oranżady dziennie;

  • Ostatnio, jeszcze przed przeprowadzką, wypiłem do obiadu dwie lub trzy szklaneczki wody gazowanej – smakowała tak jak onegdaj woda ze saturatora w Łodzi na zbiegu ulic Piotrkowskiej i Tuwima (a może Narutowicza).


[08.11.2025, Toruń]

29 października 2025

MUZYCZNE POCZTÓWKI - ANTONIO VIVALDI - KONCERT A-MOLL NA DWOJE SKRZYPIEC

 

odsłuchać klikając  Obejrzyj na YouTube


[29.10.2025, Toruń]

POEZJA (88) STANISŁAW GROCHOWIAK DLA ZAKOCHANYCH TO SAMO STARANIE

 

Dla zakochanych to samo staranie - co dla umarłych,

Desek potrzeba zaledwie też sześć,

Ta sama ilość przyćmionego światła.


Dla zakochanych te same zasługi - co dla umarłych,

Pokój z miłością otoczcie bojaźnią,

Dzieciom zabrońcie przystępu.


Dla zakochanych - posępnych w radości - te same suknie.

Nim drzwi zatrzasną,

Nim zasypią ziemię,

Najcięższy brokat odpadnie z ich ciał.



[29.10.2025, Toruń